| | | |
|
| 2008-08-11, 10:23
2008-08-11, 07:39 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
...i trochę zwykłej, domowej roboty...
PS. To, co robię to nie jest kreacja na potrzeby zdjęcia. Rzeczywiście ubiłam wtedy maselnicę masła:) |
Widać po wszystkich że wypoczynek udał się na 100 procent albo i bardziej |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 10:26
2008-08-11, 10:21 - marysieńka napisał/-a:
Witaj, witaj...
Cholera mam dużo pracy w sklepie..Towar przywieziony w sobotę wciąż.... czeka na wycenę...a ja mam....lenia:-))) |
Oj Marysieńko wierzę Ci że teraz zabrać się do takiej roboty to jak kara. Współczuję |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 10:38
2008-08-11, 10:23 - borówka napisał/-a:
Widać po wszystkich że wypoczynek udał się na 100 procent albo i bardziej |
Nooo...fajnie było:)
Takie zdarzenie opowiem:
Zajęta byłam czymś w kuchni - nieważne czym...ale w pewnym momencie zainteresowała mnie przedłużająca się cisza...wyruszyłam na poszukiwania moich dzieci i znalazłam pod drzwimai stajni Jerzyka. Pytam go, co robi. A on mi na to:
"-doję z ciocią krówki". Ok,
"-a gdzie jest Jasiu?"
"Poszedł doić kukuryki* "
W tym kontekście zupełnie nie rozumiem, dlaczego na kolację nie było ptasiego mleczka:)
*kukuryki to kury - Jerzyk mówi tak na nie od zawsze.
Jadziu...pozdrawiam Cię serdecznie:))
PS. A mogłabym prosić o Wasze zdjęcia z Jaworzna? |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 10:48
2008-08-11, 10:38 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Nooo...fajnie było:)
Takie zdarzenie opowiem:
Zajęta byłam czymś w kuchni - nieważne czym...ale w pewnym momencie zainteresowała mnie przedłużająca się cisza...wyruszyłam na poszukiwania moich dzieci i znalazłam pod drzwimai stajni Jerzyka. Pytam go, co robi. A on mi na to:
"-doję z ciocią krówki". Ok,
"-a gdzie jest Jasiu?"
"Poszedł doić kukuryki* "
W tym kontekście zupełnie nie rozumiem, dlaczego na kolację nie było ptasiego mleczka:)
*kukuryki to kury - Jerzyk mówi tak na nie od zawsze.
Jadziu...pozdrawiam Cię serdecznie:))
PS. A mogłabym prosić o Wasze zdjęcia z Jaworzna? |
Ale fajowe dzieciaki! jak tak dalej pójdize to się i ptasiego mleka doczekasz. Zdięciami zajmuje się Janusz bo ja nie potafię. Dzisiaj mu o nich przypomnę. Buziaki dla Ciebie i Twoich Chłopaków |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 11:10
2008-08-11, 07:28 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
...były specery... |
Gaba...
Właśnie tak wnusio wskakuje babci na rączki jak już się zmęczy spacerkiem:-))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 11:12
Witaj Pietruszek...
Pewnie cały w skowronkach...bo rodzinka w komplecie??? |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 11:14
No Piotruś nareszcie już nie będzie głuchej Ciszy w domku bo rodzinka wróciła |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 11:18
Kochani znikam już bo Kuba czeka na kompa a obiad nie chce się nam ugotować.Mnie dzisiaj również ogaręło lenistwo i muszę z niego wyjść.PAAAAAAAA |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 11:28
Witam wszystkich serdecznie.
Wróciliśmy ( jak widać ). Rodzinka prawie w komplecie. |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 11:29
2008-08-11, 11:10 - marysieńka napisał/-a:
Gaba...
Właśnie tak wnusio wskakuje babci na rączki jak już się zmęczy spacerkiem:-))) |
A powiem Ci Marysiu, ze sytuacja była calkowicie wyjątkowa..Jerzyk takich rzeczy nie robi...ale to było po kilku kilometrach w palacym słońcu i biedne dziecko miało już ściete białko w mózgu...
Ale wiecie co?
Fajnie było - po prostu:)
Powygłupiałam się trochę z tymi moimi dzieciakami...a kiedy człowiek (w tym przypadku ja) ma zdecydowanie mniej obowiązków, to więcej dostrzega...więcej słyszy...niektóre teksty moich synów i Paulinki przyprawiały mnie o paroksyzmy śmiechu:)
A przede wszystkim gospodarska natura Jaśka mogła wreszcie dojść do głosu z siłą trąby jerychońskiej...smarkacz mały nie przepuscił ŻADNEGO dojenia krów...a fakt współuczestnictwa w przedsięwzięciu wprawiał go w stan ekstatycznego szczęścia...jak to niewiele człowiekowi, swoją drogą, do szczęścia potrzeba:) |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 11:35
2008-08-11, 11:29 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
A powiem Ci Marysiu, ze sytuacja była calkowicie wyjątkowa..Jerzyk takich rzeczy nie robi...ale to było po kilku kilometrach w palacym słońcu i biedne dziecko miało już ściete białko w mózgu...
Ale wiecie co?
Fajnie było - po prostu:)
Powygłupiałam się trochę z tymi moimi dzieciakami...a kiedy człowiek (w tym przypadku ja) ma zdecydowanie mniej obowiązków, to więcej dostrzega...więcej słyszy...niektóre teksty moich synów i Paulinki przyprawiały mnie o paroksyzmy śmiechu:)
A przede wszystkim gospodarska natura Jaśka mogła wreszcie dojść do głosu z siłą trąby jerychońskiej...smarkacz mały nie przepuscił ŻADNEGO dojenia krów...a fakt współuczestnictwa w przedsięwzięciu wprawiał go w stan ekstatycznego szczęścia...jak to niewiele człowiekowi, swoją drogą, do szczęścia potrzeba:) |
Z mojego wnusia to też prawdziwy ...."gospodarz(znaczy rolnik- całkiem tak jak jego tata w jego wieku)Ale rolnik...postępowy...Żadna ręczna robótka go nie interesyje...Ale jazda ciągnikiem, koszenie zboża kombajnem, presowanie sianka...i to za sterami tychze maszyn...o to jest to... |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 12:44
Jejka...
Jaka ciiiiiszaaaa.
Kurczę wszyscy pracują, a może trenują???? |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 12:51
2008-08-11, 12:44 - marysieńka napisał/-a:
Jejka...
Jaka ciiiiiszaaaa.
Kurczę wszyscy pracują, a może trenują???? |
Ja wpisywałam w blogu:))
Teraz rzeczywiście muszę trochę popracować...a że od kompa moje oczęta czarne nieco odwykły, to i siedzę w okularach na nosie i mówię sobie "no bez przesady, najwyżej sulfacetamid pójdzie w ruch" :)) |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 13:09
2008-08-11, 12:51 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Ja wpisywałam w blogu:))
Teraz rzeczywiście muszę trochę popracować...a że od kompa moje oczęta czarne nieco odwykły, to i siedzę w okularach na nosie i mówię sobie "no bez przesady, najwyżej sulfacetamid pójdzie w ruch" :)) |
Wiem Gaba, że Ty pisałaś bloga...bo na raty(klienci co i raz wchodzą) czytam:-))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 14:38
Własnie zjadłam sobie obiadek...
Do średniej wielkości niebieskiej miski wrzuciłam puszkę tuńczyka w sosie własnym, do tego wielkiego pomidora, do tego wielką czerwoną paprykę, do tego paprykę zieloną i rzetelną garść ziół - pyszne było, ale się nie zmieściło....a taka się sobie wydawałam głodna...
A teraz odczekuję jak na szpilkach, bo mam wielką ochotę na kaweczkę z mlekiem, które wczoraj przywiozłam sobie z Bartnego.
PS. I małe zwierzenie...możecie się ze mnie śmiać do woli...
Otóż...ja bardzo lubię słodką śmietankę zbieraną z mleka...w Bartnem zbierałam sobie kilka razy dziennie i zajadałam, aż mi się uszy trzęsły (przez tydzień nawet nie pomyślałam o jogurcie naturalnym z otrębami)...na drogę dostałam cały słoiczek takiej słodkiej śmietanki...pech chciał, że w czasie wczorajszego upału zaczęła się zamieniać w śmietanę kwaśną...taką gestą... i teraz zagwozdka - mam to zjeść udając, że jest słodka? Czy też wrzucić do zupy albo innego placka i nie zawracać sobie głowy i nie powodowac przyrostu słodkiej dupki? |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 14:57
2008-08-11, 14:38 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Własnie zjadłam sobie obiadek...
Do średniej wielkości niebieskiej miski wrzuciłam puszkę tuńczyka w sosie własnym, do tego wielkiego pomidora, do tego wielką czerwoną paprykę, do tego paprykę zieloną i rzetelną garść ziół - pyszne było, ale się nie zmieściło....a taka się sobie wydawałam głodna...
A teraz odczekuję jak na szpilkach, bo mam wielką ochotę na kaweczkę z mlekiem, które wczoraj przywiozłam sobie z Bartnego.
PS. I małe zwierzenie...możecie się ze mnie śmiać do woli...
Otóż...ja bardzo lubię słodką śmietankę zbieraną z mleka...w Bartnem zbierałam sobie kilka razy dziennie i zajadałam, aż mi się uszy trzęsły (przez tydzień nawet nie pomyślałam o jogurcie naturalnym z otrębami)...na drogę dostałam cały słoiczek takiej słodkiej śmietanki...pech chciał, że w czasie wczorajszego upału zaczęła się zamieniać w śmietanę kwaśną...taką gestą... i teraz zagwozdka - mam to zjeść udając, że jest słodka? Czy też wrzucić do zupy albo innego placka i nie zawracać sobie głowy i nie powodowac przyrostu słodkiej dupki? |
Gaba..
Ja taką kupuję u zaprzyjaźnionego rolnika i....zjadam łyżeczką....posypuję ją cukrem albo mieszam z jagódkami albo borówkami....Mniam, mniam....I nie zawracam sobie głowy, że może..... przyrośnie mi nieco...dupki:-)))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 15:12
2008-08-11, 14:57 - marysieńka napisał/-a:
Gaba..
Ja taką kupuję u zaprzyjaźnionego rolnika i....zjadam łyżeczką....posypuję ją cukrem albo mieszam z jagódkami albo borówkami....Mniam, mniam....I nie zawracam sobie głowy, że może..... przyrośnie mi nieco...dupki:-)))) |
Marysiu...
Ostatnio popadłam w takie samouwielbienie, że gotowam zacząć wołać "kochanego ciałka nigdy nie za wiele!" (oczywiście tylko do momentu, kiedy mieszczę się w rozmiar 38 -hehe)
Alboż ten centymetr więcej w biodrach odbiera memu spojrzeniu smolistość i głębię???
( tak naprawdę to nie popadam w samouwielbienie, ale coś tu dzisiaj takie milczenie straszliwe, że cóż mi szkodzi popisac pierdółki?) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 15:16
2008-08-11, 15:12 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Marysiu...
Ostatnio popadłam w takie samouwielbienie, że gotowam zacząć wołać "kochanego ciałka nigdy nie za wiele!" (oczywiście tylko do momentu, kiedy mieszczę się w rozmiar 38 -hehe)
Alboż ten centymetr więcej w biodrach odbiera memu spojrzeniu smolistość i głębię???
( tak naprawdę to nie popadam w samouwielbienie, ale coś tu dzisiaj takie milczenie straszliwe, że cóż mi szkodzi popisac pierdółki?) |
Ty dopiero popadłaś, a ja już od dawna w tym tkwię....i wiesz co?..dobrze mi z tym....
Gaba...ile dzisiaj kilometrów zamierzasz...przetupać???/ |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 15:23
Zdrowia, szczęścia i radości
Biegania dobrego
Te życzenia szczere, z serca
Ślę Ci ja z Bartnego
Biegaj, drogi nasz Kowalu
I bywaj tu z nami
A o kwiatkach i o bzdurach
Czasem pogadamy
O wysiłku i o diecie
O pestkach z arbuza
O tym , jak upadać w lesie
A nie nabić guza
O muzyczce i o filmach
Pożartuj tu z nami
A gdy sie spotkamy wkrótce
Wtedy pobiegamy
Jeszcze raz Dareczku miły
Sto lat, sto lat, sto lat
No i nie zapomnij brachu
Żeś ciagle małolat
Darek...spłodziłam toto w Bartnem, ale zem z dala od cywilizacji była, to dopiero teraz zamieszczam...spóźnione , ale bardzo szczere STO LAT!!! |
|
| | | |
|
| 2008-08-11, 15:29
2008-08-10, 22:14 - Elkanah napisał/-a:
Kochani...rybak jestem ale na czym polega ta "przepływanka"? Hm, nigdy tego nie praktykowałem... |
Rybacy to siecią łowią;)
Przepływanka (często od włoskiej wersji zwana bolonką) to po prostu kij długi (czasem 8m.), spławik umowcowany na stałe, obciążenie bliko dna lub po dnie szorujące o roal tudzież inny specyfik na haku.
Rzuca się toto pod prąd i kontroluje spływ z "zatrzymaniem" w miejscu nęcenia. Zazwyczaj ze względu na długość kija i cięzar zestawu można dorzucić o wiele dalej, niż są w stanie łowić tyczkarze.
A przede wszystkim fan jest ogromny, bo brania na przepływankę zazwyczaj nie są delikatne. Każde zatrzymanie haczyka przez rybkę i spławik daje gwałtownie nura w otchłań. No i hol w rzece to też jest coś. Taka kilogramowa brzana potrafi zdrowo nawywijać, zanim wejdzie do podbieraka.
Innym nieco rodzajem jest przepływanka bez spławika, tylko obciążenie turlające się po dnie. Palec na żyłce przy kołowrotku. O dziwo - czuć nawet najdelikatniejsze skubnięcia płoteczki. Ale już taki leonid, czy też zwykła większa płoć potrafi prawie kijka z reki przy większym nurcie wyrwać.
I jest jeszcze wersja krakowska - splawik 50g., mocno przeciążony, aby jak najdalej rzucić, a potem to już sygnalizacja mieszana - na spławik i na żyłkę z palca.
Moim zdaniem - jedna z najciekawszych metod połowu. |
|