| | | |
|
| 2008-08-03, 22:04
2008-08-03, 21:35 - GREG napisał/-a:
Czolem Przyjaciele!
Jest mi niezmiernie przyjemnie ze moglem sie spotkac z grupa RGO podczas Jaworzenskiej 15. Ja osobiscie bylem tam w roku poprzednim wiec wiedzialem ze organizacja samej imprezy rewelacja. Pogoda rowniez mi sie podobala mimo gorszego deszczu od Cracovia Maraton. Trzymam swoja klase co potwierdza moj wynik.
Dzis uczestniczylem w XV Memorialowym Biegu mjr-a BACY Bochnia - Chodenice. Tu tradycja stalo sie i wystartowalem w pelnym umundurowaniu wojskowym z planem lekkim by nie przesadzac po biegu dnia poprzedniego no i jestem dumny z siebie gdyz osiaglem 1 godzine gdzie pogoda byla odwrotna tzn. bylo bardzo goraco. Jesli moglbym to polecam ten bieg za rok. Za skromnie wpisowe 10zl w pakiecie startowym Powerade, woreczek leczniczej soli do kapieli a po biegu posilek oraz piekny medal.
Wiec w ten weekend zdobylem 2 medale ktore daja mi wiele radosci ze dotrwalem w pieknym stylu do konca.
Wasz GREG! |
oj tak, Greg, to samo uczucie po tych dwóch biegach... po "weekendzie biegowym"... :-) |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 07:54
Jejka...
Co się dzieje? Gdzie sie podziali sympatycy RGO?...
Ja tradycyjnie już miałam problemy z połączeniem...
Miłego dzionka życzę wszystkim:-) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 08:06
2008-08-04, 07:54 - marysieńka napisał/-a:
Jejka...
Co się dzieje? Gdzie sie podziali sympatycy RGO?...
Ja tradycyjnie już miałam problemy z połączeniem...
Miłego dzionka życzę wszystkim:-) |
No i nie było buziaka w zaspane uszka. Marysiu, może Ty!!!
|
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 08:13
2008-08-04, 08:06 - jerzymatuszewski napisał/-a:
No i nie było buziaka w zaspane uszka. Marysiu, może Ty!!!
|
Jasne...
Wstawać, śpiochy...cmokam w Wasze uszka nie słyszycie tego?
:-))))
Ani nie czujecie??????? |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 08:15
Witaj Roberto..
Jak samopoczucie po biegu?
:-))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 08:31
2008-08-04, 08:15 - marysieńka napisał/-a:
Witaj Roberto..
Jak samopoczucie po biegu?
:-))) |
Witaj Marysieńko i pozostali młodzianie:)
Samopoczucie ok:) Wczoraj w Bochnii pobiegłem lekko i przyjemnie. Całą traskę pokonałem z Tusikiem dla którego byłem kicajem na 50 minut:) Upał był wczoraj niemiłosierny.
Wiele osób słabło i z ledwością kończyło bieg.
Oglądałem twoje zdjątka z bibki urodzinowej. Fajne.Pozdro Maryś:) |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 08:35
2008-08-04, 08:13 - marysieńka napisał/-a:
Jasne...
Wstawać, śpiochy...cmokam w Wasze uszka nie słyszycie tego?
:-))))
Ani nie czujecie??????? |
Cześć Wszystkim. Wstałem, wstałem, już godzinę temu...dopiero teraz mogłem zasiąść przed kompem :)
Kaweczka, śniadanko i trzeba się brać za fuchę...nie ma to jak extra kaska (nie opodatkowana)w parę dni :)))) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 08:40
2008-08-04, 08:35 - Elkanah napisał/-a:
Cześć Wszystkim. Wstałem, wstałem, już godzinę temu...dopiero teraz mogłem zasiąść przed kompem :)
Kaweczka, śniadanko i trzeba się brać za fuchę...nie ma to jak extra kaska (nie opodatkowana)w parę dni :)))) |
Grzesiu...
Za głosno się nie chwal, bo może tutaj ktosik z Urzędu Skarbowego zagląda?...Jestem w szoku bo o tym, że komuś pomogłam nawet jeden z biegaczy(Wiechu) napisał w swoim blogu...Ale mnie ...."połechtał":-))))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 08:41
2008-08-04, 08:31 - TREBORUS napisał/-a:
Witaj Marysieńko i pozostali młodzianie:)
Samopoczucie ok:) Wczoraj w Bochnii pobiegłem lekko i przyjemnie. Całą traskę pokonałem z Tusikiem dla którego byłem kicajem na 50 minut:) Upał był wczoraj niemiłosierny.
Wiele osób słabło i z ledwością kończyło bieg.
Oglądałem twoje zdjątka z bibki urodzinowej. Fajne.Pozdro Maryś:) |
Roberto...
Jesteś pracowity jak ...pszczółka...aż Ci zazdroszczę, przypominają mi się dawne, dawne czasy:-))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 08:42
2008-08-04, 08:40 - marysieńka napisał/-a:
Grzesiu...
Za głosno się nie chwal, bo może tutaj ktosik z Urzędu Skarbowego zagląda?...Jestem w szoku bo o tym, że komuś pomogłam nawet jeden z biegaczy(Wiechu) napisał w swoim blogu...Ale mnie ...."połechtał":-))))) |
Z tą fuchą to żartowałem, ot znalazłem sobie zajęcie na parę dzionków...:)
Miłe jest takie łechtanko, oj miłe... |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 08:48
2008-08-04, 08:42 - Elkanah napisał/-a:
Z tą fuchą to żartowałem, ot znalazłem sobie zajęcie na parę dzionków...:)
Miłe jest takie łechtanko, oj miłe... |
Tak, tak...
Wiemy o co chodzi....
:-)))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 08:52
2008-08-04, 08:41 - marysieńka napisał/-a:
Roberto...
Jesteś pracowity jak ...pszczółka...aż Ci zazdroszczę, przypominają mi się dawne, dawne czasy:-))) |
Pracowity jak pszczółka i szybki jak inter city :)
|
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 08:52
Grażynko, Henryku..
Ja tam po weselichu?
Jak się czujecie w roli teściów...szczególnie Ty Grażyno..Witaj w gronie "wrednych" teściowych o których to zięciowie z takim upodobaniem opowiadają...takie MĄDRE dowcipy...Na szczęście ja nie mam....zięcia:-))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 09:06
2008-08-04, 08:52 - Elkanah napisał/-a:
Pracowity jak pszczółka i szybki jak inter city :)
|
Grzesiu..
Na którym kilometrze, odczepił Twój "wagoni"? |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 09:08
2008-08-03, 10:58 - Kowal napisał/-a:
Ja tam nic nie zakładam, bo nic suchego nie mam.
W Jaworznie biegło się fajnie, bo jak na basenie. Pić nie było trzeba, wystarczyło dolną szczękę nieco przed górną przesunąć i woda sama się zbierała.
Jak zwykle biegliśmy sobie spokojnie podziwiając tyły, ale też nie wytężając się zanadto. Pogadało mi się na biegu z Gabą, która "daje w biegu" i Borówką, ktora za to z kolei "w biegu wydala". Na 3 km. dołączył do nas Tusik, który uprzyjemniał każdy kolejny kilomentr puszczając wdzięczne bąki (jeden z nich o mało nie zniszczył zabytkowego kościoła - tornado kat.3). Przed nawrotem nie zdążyliśmy zauważyć Adamusa (gnał jak Kenol), nasze czupryny rozczochrał wiatr pędzącego Trebiego, a potem mniejszy jakby zefirek generowany przez Elkanaszka (kwitnienie), no i GREG z życiówką.
Mój czas 1:34:coś tam. I znowu życiówka (bo nigdy wcześniej oficjalnie nie przebiegłem 15stki).
Potem uzupełnianie płynów w doborowym towarzystwie RGO, rozmowy - jak zawsze nie do końca wiadomo o czym, bigosik i bułeczka, losowanie nagród (Piotrek z magnetofonem) i... zaginieni w akcji. Zgubiliśmy resztę grupy z Tusikiem, a że 30 minutowe poszukiwania nie dały rezultatu to niestety musiałem wracać do Modlniczki, bo mój kierowca z pasażerami już się nieco niecierpliwili. Szkoda - przegapiłem makowiec Gaby. Łzy rozpaczy zalewają me oczy. Ale krótko, bo impreza udana wielce, świetnie zorganizowana, a oznaczenia kilometrów na trasie można stawiać jako wzorzec!!!
Do następnego spotkanie w realu - chyba w Skarżysku. |
Darku...
Super "sprawozdanie"
Nie musiałam tam być, by wszystko to sobie wyobrazić:-))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 09:08
2008-08-03, 20:46 - marysieńka napisał/-a:
Na jakiś czas mam dość...przygód...W sumie to zastanawiam się dlaczego bieg w Opalenicy był słabo zabezpieczony medycznie...Gościu leżał na ziemi jakieś 20 minut zanim dojechała karetka..ale, żeby było śmieszniej ta karetka była jakieś 500m od miejsca gdzie ten nieszczęśnik leżał, bo jakiś mecz piłkarski się odbywał w pobliżu...Dobiło mnie, że jak już przyjechali i ja powiedziałam, że użądliłam mnie osa a jestem uczulona czy coś mają...to oni chcieli gościa zostawić a mnie karetką zawieżć do szpitala...To się nazywa....myślenie... |
Słabo zabezpieczony to był tegoroczny Maraton Krakowski.
Grupka biegaczy doholowała do punktu medycznego nad Wisłą nieprzytomnego już (nie reagował na budzenie i szturchanie) młodego chłopaka na wózku, który mocno przeliczył swoje siły. Dobiegamy do punktu medycznego a tu... witają nas 15 letnie harcerki, żadnego ratownika, żadnego lekarza. Na widok zemdlałego pytają nas "co my mamy teraz robić?". Nie wiem, jak się to skończyło, bo z wózkarzem została spora grupka a my pobieglismy dalej, jednak gdyby było to coś poważniejszego to punkt medyczny mogł mu jedynie podać wody (może ewentualnie akt zgonu wypisac cholera jasna).
Po tym przypadku jak mnie coś mocniej na biegu dociśnie to - nie ukrywam - lekko się denerwuję. Jakoś nie mam zaufania do obsługi medycznej biegów.
Choć z drugiej strony zabiepiecznie Jurajskiego, czy choćby w Jaworznie wyglądało na wzorcowe. Karetki były najczęściej widzianym samochodem podczas biegu.
Mam jednak nadzieję, że nigdy nie będę musiał skorzystać. |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 09:09
2008-08-04, 09:06 - marysieńka napisał/-a:
Grzesiu..
Na którym kilometrze, odczepił Twój "wagoni"? |
Tuż po trzecim klocuszku...szybki...ech, dobrze że do mojego bolidu (sprzed spadku formy)brakuje mu 21 sekund...choć trasa po jakiej biegliśmy jest o niebo trudniejsza od atestu na którym wypracowałem życiówkę...:( |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 09:13
2008-08-04, 09:08 - Kowal napisał/-a:
Słabo zabezpieczony to był tegoroczny Maraton Krakowski.
Grupka biegaczy doholowała do punktu medycznego nad Wisłą nieprzytomnego już (nie reagował na budzenie i szturchanie) młodego chłopaka na wózku, który mocno przeliczył swoje siły. Dobiegamy do punktu medycznego a tu... witają nas 15 letnie harcerki, żadnego ratownika, żadnego lekarza. Na widok zemdlałego pytają nas "co my mamy teraz robić?". Nie wiem, jak się to skończyło, bo z wózkarzem została spora grupka a my pobieglismy dalej, jednak gdyby było to coś poważniejszego to punkt medyczny mogł mu jedynie podać wody (może ewentualnie akt zgonu wypisac cholera jasna).
Po tym przypadku jak mnie coś mocniej na biegu dociśnie to - nie ukrywam - lekko się denerwuję. Jakoś nie mam zaufania do obsługi medycznej biegów.
Choć z drugiej strony zabiepiecznie Jurajskiego, czy choćby w Jaworznie wyglądało na wzorcowe. Karetki były najczęściej widzianym samochodem podczas biegu.
Mam jednak nadzieję, że nigdy nie będę musiał skorzystać. |
Darku..
To, że te 15-sto letnie harcerki, mało wiedziały, to można jeszcze zrozumieć, ale, żeby nie mieć w karetce żadnego leku odczulającego, żeby zostawić nieprzytomnego faceta na ziemi bo mój przypadek był chyba dla nich mniej skomplikowany ponieważ byłam w stanie powiedzieć im co mi dolega...Brak słów....:-))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 09:16
2008-08-04, 09:09 - Elkanah napisał/-a:
Tuż po trzecim klocuszku...szybki...ech, dobrze że do mojego bolidu (sprzed spadku formy)brakuje mu 21 sekund...choć trasa po jakiej biegliśmy jest o niebo trudniejsza od atestu na którym wypracowałem życiówkę...:( |
To jak już biegłeś po nic to trza było na nas poczekać, jako i Tusik to uczynił. Krótka drzemka skróciłaby nieco czes oczekiwania ;). |
|
| | | |
|
| 2008-08-04, 09:18
2008-08-04, 09:09 - Elkanah napisał/-a:
Tuż po trzecim klocuszku...szybki...ech, dobrze że do mojego bolidu (sprzed spadku formy)brakuje mu 21 sekund...choć trasa po jakiej biegliśmy jest o niebo trudniejsza od atestu na którym wypracowałem życiówkę...:( |
Nie martw się....
Jeszcze będzie Twoje plecki oglądał..
Trebi Sorki:-))) |
|