| | | |
|
| 2008-12-11, 10:19
2008-12-11, 09:47 - marmach napisał/-a:
Hej,Witam wszystkich z grupy RGO,znanych mi i tych których kiedys poznam.Do tej pory, tylko byłem wiernym czytelnikiem,waszej dyskusji.Od dzisiaj, postanowiłem właczyc sie też w waszą dyskusje,chyba mnie przyjmniecie.A po ostatnim, naszym spotkaniu w Toruniu(zreszta wspaniałym)moja korespondencja z Wami będzie przyjemnościa.A ponadto od wczorej,jestem członkiem MaratonyPolskie.PL TAEM.Pozdrawiam |
Cześć Marian!
Jak miło, że jesteś z nami już "obiema nogami" :D |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 10:22
2008-12-11, 10:19 - dario_7 napisał/-a:
Cześć Marian!
Jak miło, że jesteś z nami już "obiema nogami" :D |
Witaj Darku.Bede sie starał nie tylko być"obiema nogami " z Wami. |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 10:38
2008-12-11, 10:18 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Zanurzył się....
hm...a ja właśnie zastanawiałam się, dlaczego ten "Zygmunt" tak bije bez opamiętania i bez powodu...
Teraz już wiem, że powód był:) |
Treborus chyba zamarzł, bo cisza jakaś... :|
Albo się z nami droczy?... ;) |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 10:49
witajcie - w Gorlicach fajny dzień - ładny się zapowiada na dziś :-) miłego dzionka wszystkim :-)
Trebi opowiadaj jak było ??:D |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 10:52
2008-12-11, 10:38 - dario_7 napisał/-a:
Treborus chyba zamarzł, bo cisza jakaś... :|
Albo się z nami droczy?... ;) |
hehehe Dario
dopiero mi teraz palce puściły tak że jako tako mogłem nimi po klawiatórce śmignąć co nieco. W moim blogu jest wpis odnośnie dzisiejszego delektowania sie zimniuteńką, cudowną, zbawienną wodą:)))))Brrrrrrrrr:) |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 10:53 A zresztą tu tez to wkleje:)
Za jakie grzechy:))))
Dzisiaj nastąpił ten dzień. Dzień w którym ciepłolubny ludek poddał sie masohistycznej próbie pokochania ultra zimnej wody:)
Pobódka 5:50. Poprzez to że lekko podniecony i poddenerwowany nie spałem juz od piątej to wstałem momentalnie. Popatrzyłem na termometr. Na zewnątrz dwa stopnie. Szybko przebrałem sie w przygotowane wieczorkiem ciuszki ,zarzuciłem na plery plecaczek w którum umieściłem ręcznik i zapakowałem sie na szybkości do autka.
Ciemno jeszcze jak cholera. Obrałem azymut na Żwirownie. To taki większy zbiornik wodny oddalony od miejsca mojego zamieszkania o jakieś pięć kilosków. Podjechałem autkiem pod akwen i postanowiłem przeprowadzioć rozgrzewkę.
Pobiegłem truchcikiem. Tak to czyniłem aby sie rozgrzać ale absolutnie przy tym nie spocić. Trwało to około 20 minut. Po czym z marszu, bez dłuższego zastanawiania sie przystapiłem do rozbiórki mego biednego ciałka.
Szybko zdjąłem z siebie wszystkie części garderoby. Po kilkudziesieciu sekundach stałem już w samych kąpielówkach gotowy na śmierć:)
Stojąc tak przez krótką chwilę nie przeżyłem jakiegoś szoku termicznego czy jakiegoś nagłego poczucia zimna. Ale cieplej na pewno mi się nie zrobiło:) Dobrze że nie wiało. Na jeziorku była idealna tafla. Warunki do zimnej kąpieli rzec by można idealne.
Nie zastanawiałem się ani nie odwlekałem momentu wejscia do wody bo stanie na golasa i medytacje przy temperatuurze powietrza oscylującej wokól zera do najprzyjemniejszych nie należą. Włączyłem stoper i szybko wszedłem do wody po pas. Przeczytałem wcześniej że tak trza czynić. Kiedy osiagnąlem ten poziom przykucnąłem i zacząłem się ruszać tzn wierzgać nogami i rękami. Musiałem coś robić bo ogarnęło mnie ogomne uczucie zimna. Czas leciał nieprzyzwoicie powoli.Popatrzyłem na zegarek a tu dopiero 45 sekund upłynęlo. K**** mać pomyślałem . Ale mnie porąbało. Wcześniej w teorii sobie zakładałem że pobędę w tej wodzie około 5 minut. W tym momencie jednak stwierdziłem ze to dzisiejszego dnia jest jednak niemożliwe i niewykonalne.
Najbardziej marzły mi i to strasznie przenikliwie i bardzo mocno stopy i dłonie a już tak najbardziej niemiosiernie palce u rąk i stóp. Dosłownie jakby ktoś mi wbijał w nie miliony szpilek. Totalny dyskomfort.Pozostała część ciała na chłód reagowała dość spokojnie. Chodziłem zanurzony po szyje w tę i wewtę.
Nie mogłem sie doczekać kiedy miną upragnione i wytęsknione dwie minuty w wodzie.
W końcu nastąpił ten moment. Wyszedłem wiec szybko z wody. Zrobiło sie od razu przyjemniej ,niemniej cały czas czułem przenikliwe zimno i szpile w palcach. Dłonie miałem zesztywniałe i mocno zgrabiałe. Podobnie zachowywały sie palce u stóp. Mimo wszystko w miarę szybko i dokładnie wytarłem sie ręcznikiem i przystąpiłem do ubieranka. Pomimo nie do końca sprawnych manualnie paluszków w miarę szybko to uczyniłem. Całemu ciałku było juz dobrze i ciepło. Ciagle natomiast , pomimo ubranych rękawiczek strasznie zimno mi było w dłonie. Pomimo ubranych już skarpet i butów stopy i ich palce piekły nadal. Podbiegłem do autka ,odpaliłem maszynę i hajda do domu. Zrobiłem sobie herbatkę zjadłem śniadanko.Upłynęło juz 20 minut od kąpieli a moje paluszki nadal zachowywały sie tak jakby niemal przed chwilą opuściły lodowatą wodę. Kużwa przecież były tam tylko 2 minuty. Dopiero po około pół godzinie zaczęlo ustępować pieczenie i w miarę zaczęła powracać sprawność w palcach. O zaciśnieciu pięści nie było jednak mowy. Palce cały czas były dziwnie nabrzmiałe a skóra na nich naciagnięta na maksa.Tak naprawdę to dopiero po ok 90 minutach mogłem swobodnie zacisnąc piąstki. Nie wiem dlaczego akurat moje dłonie tak dziwnie zareagowały na tą zimna kąpiel. pozostała część ciałka zniosła to w przeciwieństwie do nich w miarę spokojnie i bez większych problemów. Pomijając więc paluszki reszta ciałka na to zimnisko nie zareagowała jakoś specjalnie. Do godzinki po wyjściu z wody nie chciałem nawet myśleć o następnym razie. Ale teraz kiedy już w miarę doszedłem do siebie to chyba jednak spróbuje. Po to miedzy innymi aby pokonać własną psychikę i w nadzieji ze najtrudniejszy i najcięższy jest ten pierwszy raz a pózniej to juz tylko bedzie lepiej:) Ale kiedy to nastąpi nie wiem . Może jutro , może za tydzień a może miesiąc.
Acha.
Postaram sie natomiast jednak następnym razem nie zamaczać dłoni. Mija bowiem czwarta godzina a one nadal są dalekie od doskonałości:) |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 11:01
2008-12-11, 10:53 - TREBORUS napisał/-a:
Za jakie grzechy:))))
Dzisiaj nastąpił ten dzień. Dzień w którym ciepłolubny ludek poddał sie masohistycznej próbie pokochania ultra zimnej wody:)
Pobódka 5:50. Poprzez to że lekko podniecony i poddenerwowany nie spałem juz od piątej to wstałem momentalnie. Popatrzyłem na termometr. Na zewnątrz dwa stopnie. Szybko przebrałem sie w przygotowane wieczorkiem ciuszki ,zarzuciłem na plery plecaczek w którum umieściłem ręcznik i zapakowałem sie na szybkości do autka.
Ciemno jeszcze jak cholera. Obrałem azymut na Żwirownie. To taki większy zbiornik wodny oddalony od miejsca mojego zamieszkania o jakieś pięć kilosków. Podjechałem autkiem pod akwen i postanowiłem przeprowadzioć rozgrzewkę.
Pobiegłem truchcikiem. Tak to czyniłem aby sie rozgrzać ale absolutnie przy tym nie spocić. Trwało to około 20 minut. Po czym z marszu, bez dłuższego zastanawiania sie przystapiłem do rozbiórki mego biednego ciałka.
Szybko zdjąłem z siebie wszystkie części garderoby. Po kilkudziesieciu sekundach stałem już w samych kąpielówkach gotowy na śmierć:)
Stojąc tak przez krótką chwilę nie przeżyłem jakiegoś szoku termicznego czy jakiegoś nagłego poczucia zimna. Ale cieplej na pewno mi się nie zrobiło:) Dobrze że nie wiało. Na jeziorku była idealna tafla. Warunki do zimnej kąpieli rzec by można idealne.
Nie zastanawiałem się ani nie odwlekałem momentu wejscia do wody bo stanie na golasa i medytacje przy temperatuurze powietrza oscylującej wokól zera do najprzyjemniejszych nie należą. Włączyłem stoper i szybko wszedłem do wody po pas. Przeczytałem wcześniej że tak trza czynić. Kiedy osiagnąlem ten poziom przykucnąłem i zacząłem się ruszać tzn wierzgać nogami i rękami. Musiałem coś robić bo ogarnęło mnie ogomne uczucie zimna. Czas leciał nieprzyzwoicie powoli.Popatrzyłem na zegarek a tu dopiero 45 sekund upłynęlo. K**** mać pomyślałem . Ale mnie porąbało. Wcześniej w teorii sobie zakładałem że pobędę w tej wodzie około 5 minut. W tym momencie jednak stwierdziłem ze to dzisiejszego dnia jest jednak niemożliwe i niewykonalne.
Najbardziej marzły mi i to strasznie przenikliwie i bardzo mocno stopy i dłonie a już tak najbardziej niemiosiernie palce u rąk i stóp. Dosłownie jakby ktoś mi wbijał w nie miliony szpilek. Totalny dyskomfort.Pozostała część ciała na chłód reagowała dość spokojnie. Chodziłem zanurzony po szyje w tę i wewtę.
Nie mogłem sie doczekać kiedy miną upragnione i wytęsknione dwie minuty w wodzie.
W końcu nastąpił ten moment. Wyszedłem wiec szybko z wody. Zrobiło sie od razu przyjemniej ,niemniej cały czas czułem przenikliwe zimno i szpile w palcach. Dłonie miałem zesztywniałe i mocno zgrabiałe. Podobnie zachowywały sie palce u stóp. Mimo wszystko w miarę szybko i dokładnie wytarłem sie ręcznikiem i przystąpiłem do ubieranka. Pomimo nie do końca sprawnych manualnie paluszków w miarę szybko to uczyniłem. Całemu ciałku było juz dobrze i ciepło. Ciagle natomiast , pomimo ubranych rękawiczek strasznie zimno mi było w dłonie. Pomimo ubranych już skarpet i butów stopy i ich palce piekły nadal. Podbiegłem do autka ,odpaliłem maszynę i hajda do domu. Zrobiłem sobie herbatkę zjadłem śniadanko.Upłynęło juz 20 minut od kąpieli a moje paluszki nadal zachowywały sie tak jakby niemal przed chwilą opuściły lodowatą wodę. Kużwa przecież były tam tylko 2 minuty. Dopiero po około pół godzinie zaczęlo ustępować pieczenie i w miarę zaczęła powracać sprawność w palcach. O zaciśnieciu pięści nie było jednak mowy. Palce cały czas były dziwnie nabrzmiałe a skóra na nich naciagnięta na maksa.Tak naprawdę to dopiero po ok 90 minutach mogłem swobodnie zacisnąc piąstki. Nie wiem dlaczego akurat moje dłonie tak dziwnie zareagowały na tą zimna kąpiel. pozostała część ciałka zniosła to w przeciwieństwie do nich w miarę spokojnie i bez większych problemów. Pomijając więc paluszki reszta ciałka na to zimnisko nie zareagowała jakoś specjalnie. Do godzinki po wyjściu z wody nie chciałem nawet myśleć o następnym razie. Ale teraz kiedy już w miarę doszedłem do siebie to chyba jednak spróbuje. Po to miedzy innymi aby pokonać własną psychikę i w nadzieji ze najtrudniejszy i najcięższy jest ten pierwszy raz a pózniej to juz tylko bedzie lepiej:) Ale kiedy to nastąpi nie wiem . Może jutro , może za tydzień a może miesiąc.
Acha.
Postaram sie natomiast jednak następnym razem nie zamaczać dłoni. Mija bowiem czwarta godzina a one nadal są dalekie od doskonałości:) |
Trebi...
To nie za grzechy..ale w nagrodę:)))
Zobaczysz, po kilku takich kąpielach, będziesz się czuł jak młody BÓG:)))) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 11:08
2008-12-11, 10:53 - TREBORUS napisał/-a:
Za jakie grzechy:))))
Dzisiaj nastąpił ten dzień. Dzień w którym ciepłolubny ludek poddał sie masohistycznej próbie pokochania ultra zimnej wody:)
Pobódka 5:50. Poprzez to że lekko podniecony i poddenerwowany nie spałem juz od piątej to wstałem momentalnie. Popatrzyłem na termometr. Na zewnątrz dwa stopnie. Szybko przebrałem sie w przygotowane wieczorkiem ciuszki ,zarzuciłem na plery plecaczek w którum umieściłem ręcznik i zapakowałem sie na szybkości do autka.
Ciemno jeszcze jak cholera. Obrałem azymut na Żwirownie. To taki większy zbiornik wodny oddalony od miejsca mojego zamieszkania o jakieś pięć kilosków. Podjechałem autkiem pod akwen i postanowiłem przeprowadzioć rozgrzewkę.
Pobiegłem truchcikiem. Tak to czyniłem aby sie rozgrzać ale absolutnie przy tym nie spocić. Trwało to około 20 minut. Po czym z marszu, bez dłuższego zastanawiania sie przystapiłem do rozbiórki mego biednego ciałka.
Szybko zdjąłem z siebie wszystkie części garderoby. Po kilkudziesieciu sekundach stałem już w samych kąpielówkach gotowy na śmierć:)
Stojąc tak przez krótką chwilę nie przeżyłem jakiegoś szoku termicznego czy jakiegoś nagłego poczucia zimna. Ale cieplej na pewno mi się nie zrobiło:) Dobrze że nie wiało. Na jeziorku była idealna tafla. Warunki do zimnej kąpieli rzec by można idealne.
Nie zastanawiałem się ani nie odwlekałem momentu wejscia do wody bo stanie na golasa i medytacje przy temperatuurze powietrza oscylującej wokól zera do najprzyjemniejszych nie należą. Włączyłem stoper i szybko wszedłem do wody po pas. Przeczytałem wcześniej że tak trza czynić. Kiedy osiagnąlem ten poziom przykucnąłem i zacząłem się ruszać tzn wierzgać nogami i rękami. Musiałem coś robić bo ogarnęło mnie ogomne uczucie zimna. Czas leciał nieprzyzwoicie powoli.Popatrzyłem na zegarek a tu dopiero 45 sekund upłynęlo. K**** mać pomyślałem . Ale mnie porąbało. Wcześniej w teorii sobie zakładałem że pobędę w tej wodzie około 5 minut. W tym momencie jednak stwierdziłem ze to dzisiejszego dnia jest jednak niemożliwe i niewykonalne.
Najbardziej marzły mi i to strasznie przenikliwie i bardzo mocno stopy i dłonie a już tak najbardziej niemiosiernie palce u rąk i stóp. Dosłownie jakby ktoś mi wbijał w nie miliony szpilek. Totalny dyskomfort.Pozostała część ciała na chłód reagowała dość spokojnie. Chodziłem zanurzony po szyje w tę i wewtę.
Nie mogłem sie doczekać kiedy miną upragnione i wytęsknione dwie minuty w wodzie.
W końcu nastąpił ten moment. Wyszedłem wiec szybko z wody. Zrobiło sie od razu przyjemniej ,niemniej cały czas czułem przenikliwe zimno i szpile w palcach. Dłonie miałem zesztywniałe i mocno zgrabiałe. Podobnie zachowywały sie palce u stóp. Mimo wszystko w miarę szybko i dokładnie wytarłem sie ręcznikiem i przystąpiłem do ubieranka. Pomimo nie do końca sprawnych manualnie paluszków w miarę szybko to uczyniłem. Całemu ciałku było juz dobrze i ciepło. Ciagle natomiast , pomimo ubranych rękawiczek strasznie zimno mi było w dłonie. Pomimo ubranych już skarpet i butów stopy i ich palce piekły nadal. Podbiegłem do autka ,odpaliłem maszynę i hajda do domu. Zrobiłem sobie herbatkę zjadłem śniadanko.Upłynęło juz 20 minut od kąpieli a moje paluszki nadal zachowywały sie tak jakby niemal przed chwilą opuściły lodowatą wodę. Kużwa przecież były tam tylko 2 minuty. Dopiero po około pół godzinie zaczęlo ustępować pieczenie i w miarę zaczęła powracać sprawność w palcach. O zaciśnieciu pięści nie było jednak mowy. Palce cały czas były dziwnie nabrzmiałe a skóra na nich naciagnięta na maksa.Tak naprawdę to dopiero po ok 90 minutach mogłem swobodnie zacisnąc piąstki. Nie wiem dlaczego akurat moje dłonie tak dziwnie zareagowały na tą zimna kąpiel. pozostała część ciałka zniosła to w przeciwieństwie do nich w miarę spokojnie i bez większych problemów. Pomijając więc paluszki reszta ciałka na to zimnisko nie zareagowała jakoś specjalnie. Do godzinki po wyjściu z wody nie chciałem nawet myśleć o następnym razie. Ale teraz kiedy już w miarę doszedłem do siebie to chyba jednak spróbuje. Po to miedzy innymi aby pokonać własną psychikę i w nadzieji ze najtrudniejszy i najcięższy jest ten pierwszy raz a pózniej to juz tylko bedzie lepiej:) Ale kiedy to nastąpi nie wiem . Może jutro , może za tydzień a może miesiąc.
Acha.
Postaram sie natomiast jednak następnym razem nie zamaczać dłoni. Mija bowiem czwarta godzina a one nadal są dalekie od doskonałości:) |
EKSTREMISTA !!!
:)))))))))))))))))))))))))))))))))) |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 11:11
2008-12-11, 10:52 - TREBORUS napisał/-a:
hehehe Dario
dopiero mi teraz palce puściły tak że jako tako mogłem nimi po klawiatórce śmignąć co nieco. W moim blogu jest wpis odnośnie dzisiejszego delektowania sie zimniuteńką, cudowną, zbawienną wodą:)))))Brrrrrrrrr:) |
Robercie, _ T R E B O R U S I E _ W I E L K I ! ! ! _
Normalnie, aż bierze mnie ochota uczynić sobie podobne katusze po przeczytaniu Twej relacji :D Mam tylko pietra robić to samemu, tzn. przydałaby się jakaś asekuracja w razie czego ;) I może jakieś ciepłe ciałko do przytulenia po wyjściu :P |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 11:17
2008-12-11, 11:11 - dario_7 napisał/-a:
Robercie, _ T R E B O R U S I E _ W I E L K I ! ! ! _
Normalnie, aż bierze mnie ochota uczynić sobie podobne katusze po przeczytaniu Twej relacji :D Mam tylko pietra robić to samemu, tzn. przydałaby się jakaś asekuracja w razie czego ;) I może jakieś ciepłe ciałko do przytulenia po wyjściu :P |
No asekuracja by sie przydała :=) a to ciepłe ciałko do przytulenia też czemu nie :D :=) ja tak gdzie nie mam tylko musiałbym w małej rzeczce która jest po pas :-) |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 11:36 Kolejny artykuł o Toruniu
Jest kolejny, ciekawy bardzo artykuł o ostatnim weekendzie w Toruniu - od KRIS'a (Krzyśka Szweda).
Przeczytajcie - warto! :) |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 11:46
2008-12-11, 11:36 - dario_7 napisał/-a:
Jest kolejny, ciekawy bardzo artykuł o ostatnim weekendzie w Toruniu - od KRIS'a (Krzyśka Szweda).
Przeczytajcie - warto! :) |
Czytałam...naprawdę rewelacyjny.
Zresztą...zapiski Krisa zawsze warto czytać. On po prostu rewelacyjnie posługuje się słowem:) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 11:57
2008-12-11, 11:36 - dario_7 napisał/-a:
Jest kolejny, ciekawy bardzo artykuł o ostatnim weekendzie w Toruniu - od KRIS'a (Krzyśka Szweda).
Przeczytajcie - warto! :) |
Ja również jestem już po lekturze:))) |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 12:10
2008-12-11, 11:11 - dario_7 napisał/-a:
Robercie, _ T R E B O R U S I E _ W I E L K I ! ! ! _
Normalnie, aż bierze mnie ochota uczynić sobie podobne katusze po przeczytaniu Twej relacji :D Mam tylko pietra robić to samemu, tzn. przydałaby się jakaś asekuracja w razie czego ;) I może jakieś ciepłe ciałko do przytulenia po wyjściu :P |
Dario trzymam za słowo:)
Powiem Ci szczerze że jak do tej zimnicy wszedłem to też pomyśłałem że odrobinę odpowiedzialniej było by gdyby jakaś osoba mnie asekurowała bo nie czułem sie zbyt pewnie:) Staraj sie jednak nie zamaczać mimowszystko dłoni. tak zimno w łapy nie było mi jeszcze nigdy w życiu a byłem w tej lodówie jedynie 120 sekund:) |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 12:16
2008-12-11, 11:01 - marysieńka napisał/-a:
Trebi...
To nie za grzechy..ale w nagrodę:)))
Zobaczysz, po kilku takich kąpielach, będziesz się czuł jak młody BÓG:)))) |
Marysiu. Mam nadzieję tylko że dzisiejszą kapielą nie nabawiłem się jakiegoś głębszego urazu:)
Ale faktycznie nóżki tak jakby z lekka świeżość uzyskały:) |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 12:17
2008-12-11, 12:10 - TREBORUS napisał/-a:
Dario trzymam za słowo:)
Powiem Ci szczerze że jak do tej zimnicy wszedłem to też pomyśłałem że odrobinę odpowiedzialniej było by gdyby jakaś osoba mnie asekurowała bo nie czułem sie zbyt pewnie:) Staraj sie jednak nie zamaczać mimowszystko dłoni. tak zimno w łapy nie było mi jeszcze nigdy w życiu a byłem w tej lodówie jedynie 120 sekund:) |
Trebi...
Jesteś dla mnie prawdziwym Twardzielem...
To jak???
Jutro też kąpanko??? |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 12:19
2008-12-11, 12:16 - TREBORUS napisał/-a:
Marysiu. Mam nadzieję tylko że dzisiejszą kapielą nie nabawiłem się jakiegoś głębszego urazu:)
Ale faktycznie nóżki tak jakby z lekka świeżość uzyskały:) |
Trebi
I to nie było złudzenie tylko,
Tak naprawdę jest..
Ja po takiej kąpieli idę na bieganko..i biega się rewelacyjnie.
A ręce faktycznie marzną najbardziej:)) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 12:25
2008-12-11, 10:53 - TREBORUS napisał/-a:
Za jakie grzechy:))))
Dzisiaj nastąpił ten dzień. Dzień w którym ciepłolubny ludek poddał sie masohistycznej próbie pokochania ultra zimnej wody:)
Pobódka 5:50. Poprzez to że lekko podniecony i poddenerwowany nie spałem juz od piątej to wstałem momentalnie. Popatrzyłem na termometr. Na zewnątrz dwa stopnie. Szybko przebrałem sie w przygotowane wieczorkiem ciuszki ,zarzuciłem na plery plecaczek w którum umieściłem ręcznik i zapakowałem sie na szybkości do autka.
Ciemno jeszcze jak cholera. Obrałem azymut na Żwirownie. To taki większy zbiornik wodny oddalony od miejsca mojego zamieszkania o jakieś pięć kilosków. Podjechałem autkiem pod akwen i postanowiłem przeprowadzioć rozgrzewkę.
Pobiegłem truchcikiem. Tak to czyniłem aby sie rozgrzać ale absolutnie przy tym nie spocić. Trwało to około 20 minut. Po czym z marszu, bez dłuższego zastanawiania sie przystapiłem do rozbiórki mego biednego ciałka.
Szybko zdjąłem z siebie wszystkie części garderoby. Po kilkudziesieciu sekundach stałem już w samych kąpielówkach gotowy na śmierć:)
Stojąc tak przez krótką chwilę nie przeżyłem jakiegoś szoku termicznego czy jakiegoś nagłego poczucia zimna. Ale cieplej na pewno mi się nie zrobiło:) Dobrze że nie wiało. Na jeziorku była idealna tafla. Warunki do zimnej kąpieli rzec by można idealne.
Nie zastanawiałem się ani nie odwlekałem momentu wejscia do wody bo stanie na golasa i medytacje przy temperatuurze powietrza oscylującej wokól zera do najprzyjemniejszych nie należą. Włączyłem stoper i szybko wszedłem do wody po pas. Przeczytałem wcześniej że tak trza czynić. Kiedy osiagnąlem ten poziom przykucnąłem i zacząłem się ruszać tzn wierzgać nogami i rękami. Musiałem coś robić bo ogarnęło mnie ogomne uczucie zimna. Czas leciał nieprzyzwoicie powoli.Popatrzyłem na zegarek a tu dopiero 45 sekund upłynęlo. K**** mać pomyślałem . Ale mnie porąbało. Wcześniej w teorii sobie zakładałem że pobędę w tej wodzie około 5 minut. W tym momencie jednak stwierdziłem ze to dzisiejszego dnia jest jednak niemożliwe i niewykonalne.
Najbardziej marzły mi i to strasznie przenikliwie i bardzo mocno stopy i dłonie a już tak najbardziej niemiosiernie palce u rąk i stóp. Dosłownie jakby ktoś mi wbijał w nie miliony szpilek. Totalny dyskomfort.Pozostała część ciała na chłód reagowała dość spokojnie. Chodziłem zanurzony po szyje w tę i wewtę.
Nie mogłem sie doczekać kiedy miną upragnione i wytęsknione dwie minuty w wodzie.
W końcu nastąpił ten moment. Wyszedłem wiec szybko z wody. Zrobiło sie od razu przyjemniej ,niemniej cały czas czułem przenikliwe zimno i szpile w palcach. Dłonie miałem zesztywniałe i mocno zgrabiałe. Podobnie zachowywały sie palce u stóp. Mimo wszystko w miarę szybko i dokładnie wytarłem sie ręcznikiem i przystąpiłem do ubieranka. Pomimo nie do końca sprawnych manualnie paluszków w miarę szybko to uczyniłem. Całemu ciałku było juz dobrze i ciepło. Ciagle natomiast , pomimo ubranych rękawiczek strasznie zimno mi było w dłonie. Pomimo ubranych już skarpet i butów stopy i ich palce piekły nadal. Podbiegłem do autka ,odpaliłem maszynę i hajda do domu. Zrobiłem sobie herbatkę zjadłem śniadanko.Upłynęło juz 20 minut od kąpieli a moje paluszki nadal zachowywały sie tak jakby niemal przed chwilą opuściły lodowatą wodę. Kużwa przecież były tam tylko 2 minuty. Dopiero po około pół godzinie zaczęlo ustępować pieczenie i w miarę zaczęła powracać sprawność w palcach. O zaciśnieciu pięści nie było jednak mowy. Palce cały czas były dziwnie nabrzmiałe a skóra na nich naciagnięta na maksa.Tak naprawdę to dopiero po ok 90 minutach mogłem swobodnie zacisnąc piąstki. Nie wiem dlaczego akurat moje dłonie tak dziwnie zareagowały na tą zimna kąpiel. pozostała część ciałka zniosła to w przeciwieństwie do nich w miarę spokojnie i bez większych problemów. Pomijając więc paluszki reszta ciałka na to zimnisko nie zareagowała jakoś specjalnie. Do godzinki po wyjściu z wody nie chciałem nawet myśleć o następnym razie. Ale teraz kiedy już w miarę doszedłem do siebie to chyba jednak spróbuje. Po to miedzy innymi aby pokonać własną psychikę i w nadzieji ze najtrudniejszy i najcięższy jest ten pierwszy raz a pózniej to juz tylko bedzie lepiej:) Ale kiedy to nastąpi nie wiem . Może jutro , może za tydzień a może miesiąc.
Acha.
Postaram sie natomiast jednak następnym razem nie zamaczać dłoni. Mija bowiem czwarta godzina a one nadal są dalekie od doskonałości:) |
Sorry za cenzurę ale prosiłbym raczej bez twardych przekleństw. Pamiętajmy czytają nas również dzieci. |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 12:26
2008-12-11, 12:17 - marysieńka napisał/-a:
Trebi...
Jesteś dla mnie prawdziwym Twardzielem...
To jak???
Jutro też kąpanko??? |
Nie ma to jak dobrze podcukrować " twardzielem" a chłop juz sie podnieca i nie może doczekać następnego razu:)
Te dzisiejsze 120 sekund Marysiu , przekładając na język biegowy to w moim odczuciu jakiś dwuminutowy V zakres:)) |
|
| | | |
|
| 2008-12-11, 12:27
2008-12-11, 12:10 - TREBORUS napisał/-a:
Dario trzymam za słowo:)
Powiem Ci szczerze że jak do tej zimnicy wszedłem to też pomyśłałem że odrobinę odpowiedzialniej było by gdyby jakaś osoba mnie asekurowała bo nie czułem sie zbyt pewnie:) Staraj sie jednak nie zamaczać mimowszystko dłoni. tak zimno w łapy nie było mi jeszcze nigdy w życiu a byłem w tej lodówie jedynie 120 sekund:) |
OK. Zapamiętam z tymi dłońmi, choć odruch mimowolny pewnie będzie, by paluchy zanurzyć... Zresztą nie wiem... Jedyny mimowolny odruch, którego mogę być pewien, to by spie.... jak najdalej od tej zimnicy... Bylebym tylko ubrać się zdążył... :D |
|