| | | |
|
| 2008-07-16, 08:17
2008-07-16, 08:14 - TREBORUS napisał/-a:
Witajcie. Kawa wypita. Roladka malinowa do niej wszamana. Wystarczy obijania się. Trza się brać więc do roboty i zacząć serfować po necie;))) |
Roladka malinowa??
I to zjadł człowiek, który nie jada chleba i ogólenie dba o ... ?
Zszokowałes mnie:) |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 08:28
2008-07-16, 08:17 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Roladka malinowa??
I to zjadł człowiek, który nie jada chleba i ogólenie dba o ... ?
Zszokowałes mnie:) |
Mamusia zrobiła więc trzeba było zjeść aby się ne zepsuło:)
Ostatnio coraz częściej mnie nachodzi na różne frykasy. ALe to chyba efekt pożegnania się z pewnym nałogiem:) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 08:32
2008-07-16, 08:28 - TREBORUS napisał/-a:
Mamusia zrobiła więc trzeba było zjeść aby się ne zepsuło:)
Ostatnio coraz częściej mnie nachodzi na różne frykasy. ALe to chyba efekt pożegnania się z pewnym nałogiem:) |
Cześć Roberto
Po rzuceniu tego nałogu trzeba uważać bo waga ciałka
lubi się powiększyć.
Ja właśnie rano jak piję kawe to nic słodkiego,
a bywało ,że sobie pozwalałem |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 08:42
2008-07-16, 08:32 - janusz napisał/-a:
Cześć Roberto
Po rzuceniu tego nałogu trzeba uważać bo waga ciałka
lubi się powiększyć.
Ja właśnie rano jak piję kawe to nic słodkiego,
a bywało ,że sobie pozwalałem |
Ja przynajniej jak sobie pozwolę na cosik słodkiego do kawy to wtedy jej już nie słodzę:)
Dobrze ze na nowo zacząłem trenować to i spalanie kalorii jest większe:) |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 08:47
2008-07-16, 08:28 - TREBORUS napisał/-a:
Mamusia zrobiła więc trzeba było zjeść aby się ne zepsuło:)
Ostatnio coraz częściej mnie nachodzi na różne frykasy. ALe to chyba efekt pożegnania się z pewnym nałogiem:) |
Witam wszystkich..
Nieco później dziś, bo jak zwykle moje super łącze....licho mnie bierze jak 15 minut patrzę jak sroka w gnat czekając na połączenie.
Pływanko- 1600m zaliczone, bieganko 12km....i czas szykować się do pracy..
Robercie, czyżbyś papieroskom pokazał CZERWONY KARTELUSZEK?
BRAWO...
LEPSZE JUŻ MAMUSINE ROLADKI:-) |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 08:48
2008-07-16, 08:28 - TREBORUS napisał/-a:
Mamusia zrobiła więc trzeba było zjeść aby się ne zepsuło:)
Ostatnio coraz częściej mnie nachodzi na różne frykasy. ALe to chyba efekt pożegnania się z pewnym nałogiem:) |
no... i tu się nie mylisz:)
Otóż...dym nikotynowy, czy sama nikotyna (tego akurat nie jestem pewna) wysusza kubki smakowe...efekt jest taki, że ma się mniejsze łaknienie ale i mniej smaczków wyłapuje się z jedznia...jak się pożegna z tym świństwem, to więcej się smakuje, ale i większy ma się apetyt...to na ogół kwestia dwóch tygodni - góra miesiąca:)
Więc...zajadaj sobie te malinki, roladki i inne pyszności, a potem wybiegaj je lub wypoć na siłowni, byś dalej był tym uroczym, a nie nazbyt cielesnym człopcem, jakim jesteś:) |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 09:01
Marysiu
Czytając Twoje zapiski z dzienniczka biegowego,
myśle,że mozna sie na Tobie wzorować.
Jesteś w RGO najszybszą i najbardziej doświadczoną osobą. |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 09:40
2008-07-16, 09:01 - janusz napisał/-a:
Marysiu
Czytając Twoje zapiski z dzienniczka biegowego,
myśle,że mozna sie na Tobie wzorować.
Jesteś w RGO najszybszą i najbardziej doświadczoną osobą. |
Janusz
Mała poprawka..
Byłam najszybszą...a czy można się na mnie wzorować?- nie wiem.
Uwzględnić należy chyba również fakt, że bieganie było moim jedynym zajęciem(oczywiście nie wyłączając obowiązków mamy, żony), było moją pracą..
No i chyba Bozia dała mi troszkĘ talentu do biegania...
WytrzymałośĆ to mam jak tata zawsze mawiał, TY TO NAWET KONIA ZAMĘCZYŁABYŚ.. |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 09:52
Gabi...
Ładna przypowieść...
Wrażenie robi....ostatnie zdanie....
Miłego dzionka..
:-) |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 09:55
2008-07-16, 09:52 - marysieńka napisał/-a:
Gabi...
Ładna przypowieść...
Wrażenie robi....ostatnie zdanie....
Miłego dzionka..
:-) |
Ostatnie zdanie opowieści, czy ostatnie zdanie wpisu? :))) |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 09:58 Milego dnia.
Hej, Czesc, Ciao,Ola,
Milego,radosnego dnia dla Wszystkich. Witam poranne ptaszki. Co juz wstaly i witam tych co jeszcze spia. Kawusie i Herbatki wypite. Trasy biegowe zdobyte. Ja przed treningiem na basenie jem cos takiego. Jogutr do tego owoce,miodek. Wypijam sok pomaranczy. Cos pysznego. Az chce sie plywac. Woda i bieganie sa dobre na wszystko. A jeszcze dobre na wszystko sa krowki Komandosa. |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 10:20
ŻÓŁWICHO Przyjaciele oraz miłego i dostatniego we wszelkie uciechy dnia życzę. Właśnie popijam kaweczkę i dlatego jest tak późno bo dzisiaj rozpocząłem dzionek bez budzika.
Przed kaweczką opędzlowałem arbuzika co by wrażenie przepełnienia po śniadaniu spotęgować :)Jednakże spożywanie tego owocu nie polecam przed biegiem bo wczoraj na godzinkę przed treningiem zjadłem kawałek a później ten kawałek "odbekiwałem" :)
PS Kolejny dzień bez sr...aczki...oj jak miło :) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 10:24
2008-07-16, 09:55 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Ostatnie zdanie opowieści, czy ostatnie zdanie wpisu? :))) |
Oczywiście, ostatnie zdanie wpisu, mówiąc dokładniej słowo PLAGIAT.... |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 10:27
2008-07-16, 10:24 - marysieńka napisał/-a:
Oczywiście, ostatnie zdanie wpisu, mówiąc dokładniej słowo PLAGIAT.... |
Jestem zadufana w sobie - nie? :)
I dobrze mi z tym, w tym, konkretnym, przypadku:)))) |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 10:29
A teraz kochani...już za chwileczkę...już za momencik....PRAPREMIERA...czyli...grafomańskie wierszydło ku czci:)
Uwaga....... |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 10:30
2008-07-16, 10:20 - Elkanah napisał/-a:
ŻÓŁWICHO Przyjaciele oraz miłego i dostatniego we wszelkie uciechy dnia życzę. Właśnie popijam kaweczkę i dlatego jest tak późno bo dzisiaj rozpocząłem dzionek bez budzika.
Przed kaweczką opędzlowałem arbuzika co by wrażenie przepełnienia po śniadaniu spotęgować :)Jednakże spożywanie tego owocu nie polecam przed biegiem bo wczoraj na godzinkę przed treningiem zjadłem kawałek a później ten kawałek "odbekiwałem" :)
PS Kolejny dzień bez sr...aczki...oj jak miło :) |
Witaj Grzesiu..
Teraz wiem czym "zapychasz" żołądeczek, by choć troszkę wagi zbić..
A propo wagi..
Moja nieco drgnęła i to w tę stronę, która radość mi sprawia...
Ale obawiam się, że to złudne się okaże bo wypiłam tylko kawusię , na baseniku 1600m zaliczyłam i jeszcze 12km "galopu" na bieżni...wszystko na głodniaka...
Nogi po bieżni bolą jak diabli..wiem, że mam..
W lesie poruszam się z gracją(hahaha) a bieżnię ustawiam tak, że "galopuję" no i zakwasy zawitały..
Od i durniaż kawałka- jak mawiał mój tata:-) |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 10:32
2008-07-16, 10:27 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Jestem zadufana w sobie - nie? :)
I dobrze mi z tym, w tym, konkretnym, przypadku:)))) |
Jasne.
Przecież po cudze ręki nie wyciągasz....
:-) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 10:34
Ona śliczna i wiotka
On piękny i bardzo wysoki
Poznali się i wiedzieli
Ta jedna - jak świat szeroki
Ten jeden, jedyny - nikt więcej
To jego kocham, szanuję
Ten jeden i żaden inny
Największe mi szczęście zgotuje
To nic, że jest marynarzem,
Że często nie będzie go w domu
Że często uciekać do marzeń
Trza będzie..nie oddam nikomu
Ten jeden i basta - tak rzekła
A jak powiedziała, to będzie
Ja nawet do samych bram piekła
Ucieknę, jeżeli to on tam będzie.
I tak im pięknie to kwitło
Aż w końcu decyzja zapadła
O utorzeniu - ot, w lipcu
Wspólnego, na zawsze już stadła
Szesnasty dzień to był lipca
I lato w pełnym rozkwicie
W siedemdziesiatym siódmym
Wspólne zaczęli już życie
Dzień piękny, lipcowy, upalny
Lipcowe prażyło im słońce
I wtedy to właśnie zaczęli
Dni wspólne i noce gorące
A potem podróż poślubna
Przed siebie - bo tak chcieli sami
I wspólna podróz po Polsce
I szczęście łapane garściami
A potem praca Grażynki
I Henia morze - to wiecie
A potem, cudownym trafem
Syn pierwszy się zjawił na świecie
Szalała Grażynka ze szczęscia
I Heniu zwariował też deczko
W czas jakiś to szczęscie ogromne
Zaowocowało córeczką:)
I pływał Heniu po morzach
Grażynka o dzieci zaś dbała
Gdy było jej smutno samiutkiej
Po nocach w poduszkę płakała
Lecz Heniu zawsze powracał
I słońce przywoził ze sobą
Grażynka zaś zapominała
Że często "słomianą" jest wdową
A potem syn drugi się rodzi
I mówią oboje - to tyle
Od dzisiaj kochany, kochana,
Nasz seks to drgające motyle
I radość wciąż bycia ze sobą
I szczęscie do bólu, do granic
A ludzkie gadanie nieważne
Jak zawsze - miejmy je za nic
A dzieci rosły i rosły
I dumni z nich byli rodzice
A gdy się szkoły skończyły
Syn poszedł w świat, za granicę
Płakała Grażynka po nocach
Choć czuła, że tak być musi
Że żaden chłopak zbyt długo
Nie może się trzymać mamusi
Lecz w całym tym zamieszaniu
Jest szczęścia błysk niezmącony
Wszak w Edynburgu, kochanie
Też biega się maratony:)
Więc jedźmy syna odwiedzić
To właśnie każe nam dusza
A przy okazji maraton
Choć nikt nas do tego nie zmusza
Jeździli, biegali i było
Tak fajnie jak tylko być może
A potem wracali do domu
I Heniu wyruszał znów w morze
Aż razu pewnego córeczka
Z nowiną przychodzi do matki
I mówi "mamusiu już w sierpniu
Ja ślubne pakuję manatki"
Rozmyślać zaczęła Grażynka
Jak to ten czas szybko leci
Wszak ślub był zaledwie przed chwilą
A tu - za mąż wychodzą już dzieci
I Heniu na emeryturę
Już w przyszłym wybiera się roku
Od tego momentu już męża
Mieć będę nie tylko z doskoku
Grażynko i Heniu, kochani
Niech czas szczęśliwie Wam leci
A te grafomańskie życzenia
Składają Wam WIERSZOKLECI :)
Mam nadzieję, że wyraziłam w tym "dziele" sympatię i ciepłe myśli nas wszystkich, a nie tylko moje:))
Grażynko, Heniu....najlepszego dla Was:))
|
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 10:39
2008-07-16, 10:30 - marysieńka napisał/-a:
Witaj Grzesiu..
Teraz wiem czym "zapychasz" żołądeczek, by choć troszkę wagi zbić..
A propo wagi..
Moja nieco drgnęła i to w tę stronę, która radość mi sprawia...
Ale obawiam się, że to złudne się okaże bo wypiłam tylko kawusię , na baseniku 1600m zaliczyłam i jeszcze 12km "galopu" na bieżni...wszystko na głodniaka...
Nogi po bieżni bolą jak diabli..wiem, że mam..
W lesie poruszam się z gracją(hahaha) a bieżnię ustawiam tak, że "galopuję" no i zakwasy zawitały..
Od i durniaż kawałka- jak mawiał mój tata:-) |
Ładny poraneczek. Ja po wczorajszym baseniku, treningu popołudniowym (pierwszy raz do treningu włączyłem rytmy, wcześniej fundowałem sobie przebieżki)padłem wieczorkiem jak ta lala. Zresztą dla mnie już sam fakt wstania o 6.25 to wyczyn (dobrowolnie)...ale taki sportowy poranek to naładowanie akumulatora na cały dzień...:) |
|
| | | |
|
| 2008-07-16, 10:40
2008-07-16, 10:34 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Ona śliczna i wiotka
On piękny i bardzo wysoki
Poznali się i wiedzieli
Ta jedna - jak świat szeroki
Ten jeden, jedyny - nikt więcej
To jego kocham, szanuję
Ten jeden i żaden inny
Największe mi szczęście zgotuje
To nic, że jest marynarzem,
Że często nie będzie go w domu
Że często uciekać do marzeń
Trza będzie..nie oddam nikomu
Ten jeden i basta - tak rzekła
A jak powiedziała, to będzie
Ja nawet do samych bram piekła
Ucieknę, jeżeli to on tam będzie.
I tak im pięknie to kwitło
Aż w końcu decyzja zapadła
O utorzeniu - ot, w lipcu
Wspólnego, na zawsze już stadła
Szesnasty dzień to był lipca
I lato w pełnym rozkwicie
W siedemdziesiatym siódmym
Wspólne zaczęli już życie
Dzień piękny, lipcowy, upalny
Lipcowe prażyło im słońce
I wtedy to właśnie zaczęli
Dni wspólne i noce gorące
A potem podróż poślubna
Przed siebie - bo tak chcieli sami
I wspólna podróz po Polsce
I szczęście łapane garściami
A potem praca Grażynki
I Henia morze - to wiecie
A potem, cudownym trafem
Syn pierwszy się zjawił na świecie
Szalała Grażynka ze szczęscia
I Heniu zwariował też deczko
W czas jakiś to szczęscie ogromne
Zaowocowało córeczką:)
I pływał Heniu po morzach
Grażynka o dzieci zaś dbała
Gdy było jej smutno samiutkiej
Po nocach w poduszkę płakała
Lecz Heniu zawsze powracał
I słońce przywoził ze sobą
Grażynka zaś zapominała
Że często "słomianą" jest wdową
A potem syn drugi się rodzi
I mówią oboje - to tyle
Od dzisiaj kochany, kochana,
Nasz seks to drgające motyle
I radość wciąż bycia ze sobą
I szczęscie do bólu, do granic
A ludzkie gadanie nieważne
Jak zawsze - miejmy je za nic
A dzieci rosły i rosły
I dumni z nich byli rodzice
A gdy się szkoły skończyły
Syn poszedł w świat, za granicę
Płakała Grażynka po nocach
Choć czuła, że tak być musi
Że żaden chłopak zbyt długo
Nie może się trzymać mamusi
Lecz w całym tym zamieszaniu
Jest szczęścia błysk niezmącony
Wszak w Edynburgu, kochanie
Też biega się maratony:)
Więc jedźmy syna odwiedzić
To właśnie każe nam dusza
A przy okazji maraton
Choć nikt nas do tego nie zmusza
Jeździli, biegali i było
Tak fajnie jak tylko być może
A potem wracali do domu
I Heniu wyruszał znów w morze
Aż razu pewnego córeczka
Z nowiną przychodzi do matki
I mówi "mamusiu już w sierpniu
Ja ślubne pakuję manatki"
Rozmyślać zaczęła Grażynka
Jak to ten czas szybko leci
Wszak ślub był zaledwie przed chwilą
A tu - za mąż wychodzą już dzieci
I Heniu na emeryturę
Już w przyszłym wybiera się roku
Od tego momentu już męża
Mieć będę nie tylko z doskoku
Grażynko i Heniu, kochani
Niech czas szczęśliwie Wam leci
A te grafomańskie życzenia
Składają Wam WIERSZOKLECI :)
Mam nadzieję, że wyraziłam w tym "dziele" sympatię i ciepłe myśli nas wszystkich, a nie tylko moje:))
Grażynko, Heniu....najlepszego dla Was:))
|
Podpisuję się pod tym wszystkimi....kończynami..
Grażyno, Heniu.....dużo uśmiechu na twarzach i radości w sercach.. |
|