| | | |
|
| 2008-07-23, 22:05
2008-07-23, 22:02 - janusz napisał/-a:
Jesteś mianowicie: piękna, atrakcyjna i szalenie pociągająca
Ja to wiem:)
|
Dzięki Janusz:)
Miło cos takiego przeczytać na dobranoc....
Zwłaszcza po cięzkim dniu...
Na marginesie...w Krakowie jest tak wysoki poziom Wisły, że aż mnie to przeraziło...wciąż jeszcze pamiętam słynną lipcowa powódź... |
|
| | | |
|
| 2008-07-23, 22:07
A teraz idę już spać...
Lektura, podusia, i...objęcia Morfeusza.....aż do 5.40 rano:)
Śnijcie ładnie... |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-07-23, 22:08
2008-07-23, 22:05 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Dzięki Janusz:)
Miło cos takiego przeczytać na dobranoc....
Zwłaszcza po cięzkim dniu...
Na marginesie...w Krakowie jest tak wysoki poziom Wisły, że aż mnie to przeraziło...wciąż jeszcze pamiętam słynną lipcowa powódź... |
Po ciężkim dniu-
kolorowych snów |
|
| | | |
|
| 2008-07-23, 22:10
2008-07-23, 22:05 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Dzięki Janusz:)
Miło cos takiego przeczytać na dobranoc....
Zwłaszcza po cięzkim dniu...
Na marginesie...w Krakowie jest tak wysoki poziom Wisły, że aż mnie to przeraziło...wciąż jeszcze pamiętam słynną lipcowa powódź... |
Cze Gaba jak minął krakowski dzionek? W Żeszufku brakuje z 50 centów a Wisłok wyleje i jak zwykle zaleje bulwary. Średnio robi to raz na dwa lata. |
|
| | | |
|
| 2008-07-23, 22:36
2008-07-23, 22:10 - TREBORUS napisał/-a:
Cze Gaba jak minął krakowski dzionek? W Żeszufku brakuje z 50 centów a Wisłok wyleje i jak zwykle zaleje bulwary. Średnio robi to raz na dwa lata. |
Roberto, jak po treningu?
Ja niestety nie mogłam wyjść, bo podrzucili mi wnusia i dopiero o 21.05 zabrali go. Ale nie dałam za wygraną i potuptałam do piwnicy męczyć bieżnię..
Zaliczyłam 11km. Dałam sobie popalić...1km w 4.10 a następnie dyszkę....w 38.11.
Tętno na pierwszym szybszym kilometrze miałam 209....ale później jak już się nieco "oswoiłam" z szybkością to spadło do 171- 168... |
|
| | | |
|
| 2008-07-23, 22:49
2008-07-23, 22:36 - marysieńka napisał/-a:
Roberto, jak po treningu?
Ja niestety nie mogłam wyjść, bo podrzucili mi wnusia i dopiero o 21.05 zabrali go. Ale nie dałam za wygraną i potuptałam do piwnicy męczyć bieżnię..
Zaliczyłam 11km. Dałam sobie popalić...1km w 4.10 a następnie dyszkę....w 38.11.
Tętno na pierwszym szybszym kilometrze miałam 209....ale później jak już się nieco "oswoiłam" z szybkością to spadło do 171- 168... |
Marysieńko, ja biegłem też dopiero o 19.50. Zaliczyłem 12 km, niestety coś znów źle nacisnąłem w stoperze więc nie mam
miedzyczasów. Wspaniale mi się dzisiaj biegło; szkoda, że to był trening. Poza tym wydarzyło się w czasie tego treningu coś niesamowitego. Po raz pierwszy, a biegam na tej trasie już dziesięć lat, spotkałem na niej biegacza.
Minę miałem chyba taką jakbym zobaczył afrykańskiego bawoła.
W porę sie zreflektowałem i wymieniliśmy pozdrowienia. |
|
| | | |
|
| 2008-07-23, 22:50
2008-07-23, 22:36 - marysieńka napisał/-a:
Roberto, jak po treningu?
Ja niestety nie mogłam wyjść, bo podrzucili mi wnusia i dopiero o 21.05 zabrali go. Ale nie dałam za wygraną i potuptałam do piwnicy męczyć bieżnię..
Zaliczyłam 11km. Dałam sobie popalić...1km w 4.10 a następnie dyszkę....w 38.11.
Tętno na pierwszym szybszym kilometrze miałam 209....ale później jak już się nieco "oswoiłam" z szybkością to spadło do 171- 168... |
:)
Poleciołem II zakresik. Wyszło 12 klocków w średnim tempie 4:34. Po połowce nie byłem pewien czy dociągnę na 4:40. Ale pierwszą część trasy mam pod lekką górkę. Po nawrocie było już tylko lepiej i nawet delikatnie udało się ciut nadrobić.
Samopoczucie ok:) Kręgosłup się rozruszał i podczas biegu nie protestował. Może trochę na początku ale póżniej było już ok. |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-07-23, 23:21 Wspomnienie powodzi w 1997 roku
2008-07-23, 22:05 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Dzięki Janusz:)
Miło cos takiego przeczytać na dobranoc....
Zwłaszcza po cięzkim dniu...
Na marginesie...w Krakowie jest tak wysoki poziom Wisły, że aż mnie to przeraziło...wciąż jeszcze pamiętam słynną lipcowa powódź... |
|
| | | |
|
| 2008-07-23, 23:30 Pozdrowienia
2008-07-23, 22:49 - jerzymatuszewski napisał/-a:
Marysieńko, ja biegłem też dopiero o 19.50. Zaliczyłem 12 km, niestety coś znów źle nacisnąłem w stoperze więc nie mam
miedzyczasów. Wspaniale mi się dzisiaj biegło; szkoda, że to był trening. Poza tym wydarzyło się w czasie tego treningu coś niesamowitego. Po raz pierwszy, a biegam na tej trasie już dziesięć lat, spotkałem na niej biegacza.
Minę miałem chyba taką jakbym zobaczył afrykańskiego bawoła.
W porę sie zreflektowałem i wymieniliśmy pozdrowienia. |
Mnie zawsze uczono aby pozdrawiać innych biegaczy na trasie nawet jak się kogoś nie zna i słowo: Cześć już nie raz spowodowało że inny biegający patrzył na mnie jak na osła - że niby co ten koleś chce jak ja go nie znam :-) |
|
| | | |
|
| 2008-07-24, 00:56
Dobranoc Wszystkim, dobrej noc.
Oby tak nie padalo. |
|
| | | |
|
| 2008-07-24, 05:35
Cześć wszystkim,Gabi,zostało Ci dokładnie 5 minut snu... |
|
| | | |
|
| 2008-07-24, 06:03
2008-07-24, 05:35 - Zulus napisał/-a:
Cześć wszystkim,Gabi,zostało Ci dokładnie 5 minut snu... |
Witaj Zulusie..Witaj cała RDO..
Miłego dzionka...u mnie chyba zaraz lunie deszcz, tak jakoś szaro za oknem, ale ciepełko bo aż 18*C
:-))) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-07-24, 06:09
2008-07-23, 22:49 - jerzymatuszewski napisał/-a:
Marysieńko, ja biegłem też dopiero o 19.50. Zaliczyłem 12 km, niestety coś znów źle nacisnąłem w stoperze więc nie mam
miedzyczasów. Wspaniale mi się dzisiaj biegło; szkoda, że to był trening. Poza tym wydarzyło się w czasie tego treningu coś niesamowitego. Po raz pierwszy, a biegam na tej trasie już dziesięć lat, spotkałem na niej biegacza.
Minę miałem chyba taką jakbym zobaczył afrykańskiego bawoła.
W porę sie zreflektowałem i wymieniliśmy pozdrowienia. |
Witaj Jerzy...
Coś mi się zdaje, że minę miałeś taką jak pszczewiacy którzy widzą mnie biegnącą(dawno nie biegałam po tamtych lasach). Mówią wówczas Jezu Marysia i nie wiem czy bardziej się dziwią tym że biegnę czy faktem, że jeszcze.....żyję:-))) |
|
| | | |
|
| 2008-07-24, 06:14
2008-07-23, 22:50 - TREBORUS napisał/-a:
:)
Poleciołem II zakresik. Wyszło 12 klocków w średnim tempie 4:34. Po połowce nie byłem pewien czy dociągnę na 4:40. Ale pierwszą część trasy mam pod lekką górkę. Po nawrocie było już tylko lepiej i nawet delikatnie udało się ciut nadrobić.
Samopoczucie ok:) Kręgosłup się rozruszał i podczas biegu nie protestował. Może trochę na początku ale póżniej było już ok. |
Szkoda, że ja nie mogłam pobiegać w terenie...
Latanie po bieżni...ma się ni jak do biegania w terenie....stąd te kosmiczne pregkości:-) |
|
| | | |
|
| 2008-07-24, 06:53
2008-07-24, 05:35 - Zulus napisał/-a:
Cześć wszystkim,Gabi,zostało Ci dokładnie 5 minut snu... |
Zulus...
Pospałam do wypęku... :)
To znaczy: najpierw moja ukochana suczka obudziLa mnie dyskretnie (a jest mistrzynią dyskretnego budzenia) o godzinie 4.18, bo pilnie musiała wyjść za potrzebą. NIe zabiłam jej, co jest sporym sukcesem.
Potem wróciłam do łóżka i pospałam do 6.27.
Czuję się średnio...mam lekką gorączkę (37,6), a wizja przyjeżdżającej jutro teściowej (przywiezie Jasia - HURRA!!) jest średnio atrakcyjna, bo tez i mój stan trudno uznać za kwitnący:)
Ale...zgodnie z ewangelicznym zaleceniem "ducha nie gaszę" :))) |
|
| | | |
|
| 2008-07-24, 06:56
Dzień Dobry wszystkim...
Dzień Dobry Marysiu:)
Niech ten dzień o ciężkim, szarym, deszczowym niebie, przyniesie Wam, wbrew aurze, sporo radości:)
I uśmiechajcie się często - do ludzi i do swoich myśli - to na ogół pomaga:)
Stukam Was w czółka swoją rozpaloną głową:) |
|
| | | |
|
| 2008-07-24, 07:41
2008-07-24, 06:53 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Zulus...
Pospałam do wypęku... :)
To znaczy: najpierw moja ukochana suczka obudziLa mnie dyskretnie (a jest mistrzynią dyskretnego budzenia) o godzinie 4.18, bo pilnie musiała wyjść za potrzebą. NIe zabiłam jej, co jest sporym sukcesem.
Potem wróciłam do łóżka i pospałam do 6.27.
Czuję się średnio...mam lekką gorączkę (37,6), a wizja przyjeżdżającej jutro teściowej (przywiezie Jasia - HURRA!!) jest średnio atrakcyjna, bo tez i mój stan trudno uznać za kwitnący:)
Ale...zgodnie z ewangelicznym zaleceniem "ducha nie gaszę" :))) |
Gabrysiu.
Widać, choroba tylko się przyczaiła....i niestety dla Ciebie zawitała ponownie....
Zdrowiej szybciutko...:-) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-07-24, 07:47
No i bólu....
Pływanko(1600m)zaliczone, ale wychłodziłam się jak diabli....i w "kufajce" teraz siedzę popijając kawusię "buszuję" na MP..
Na razie nie pada ale pewnie zaraz spadnie sporo kropel deszczu....
Mogłoby nie padać:-)))) |
|
| | | |
|
| 2008-07-24, 07:58
2008-07-24, 07:41 - marysieńka napisał/-a:
Gabrysiu.
Widać, choroba tylko się przyczaiła....i niestety dla Ciebie zawitała ponownie....
Zdrowiej szybciutko...:-) |
Chyba dzisiaj walnę małego "grzdylka".
(Choć jak mówił jeden pan w moim ulubionym filmie "Proszę pana, na grzdylka to szkoda życia marnować. Jeżeli już mamy coś walnąć, to walnijmy grzdyla":))
A będzie to Amol..rzecz, która zawsze ratowała mi, jeżeli nawet nie życie, to na pewno zdrowie, w czasie moich zimowych wypraw w góry...Po takim przecieraniu zimowego szlaku, kiedy, już w schronisku, moje policzki płonęły żywym ogniem od gorączki, małe 25 gramów Amola wracało mnie do świata zdrowych...no i jak ja mam mu nie ufac??
Poza wszystkim innym smak Amola bardzo mi odpowiada...oczywiście wiem, ze wykreowałam swój obraz abstynentki, którą w istocie jestem ( no...prawie jestem), ale z kolei trzy rodzaje wódki, jakie w ogóle jestem w stanie wypić - i to z przyjemnością, to: wiśniówka (raczej wytrawna niz słodka), Baileys (autentycznie uwielbiam) i Beherovka - bardzo lubię...
Smak Amolu i smak Beherovki sa do siebie mocno zbliżone:)))))) |
|
| | | |
|
| 2008-07-24, 08:43
Ja se wczoraj właśnie walnąłem grzdyla i stąd dzisiaj tak ciężko i długo się mi wstawało:))
U Nas szarówa z gotowym w każdej chwili do odpalenia hydrantem w ołowianych chmurach:)
Czółeczko dla wszystkich.
ps
jeden z moich ulubionych cytatów z ostatniej płyty Lao Che
Utwór "Do syna Józefa Cieślaka"
cytat:
"Chciałem Cię ostrzec że w piątek krzyżują Ci plany" :)) |
|