| | | |
|
| 2010-03-13, 14:20
2010-03-13, 14:11 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Ha!!
A ja dzisiaj zaklinałam wiosnę i założyłam spódniczkę:)
Czułam się jak...kobieta?
Nota bene jako jedyna w szkole (przepraszam, dyrektorka również miała) miałam spódniczkę. Wszystkie mamy i uczennice w spodniach:) Tatusiowie też, ale nie wymagajmy cudów:)
Ach...spódniczka była przed kolano (choć moje kolana niezbyt atrakcyjne w oglądaniu:)) |
Gdyby wiosna była facetem, to pewnie nastałaby już od dzisiaj!... ale że relacje damsko-damskie są jakie są, to obecny stan może potrwać do maja :( |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 15:36
2010-03-13, 14:20 - Jasiek napisał/-a:
Gdyby wiosna była facetem, to pewnie nastałaby już od dzisiaj!... ale że relacje damsko-damskie są jakie są, to obecny stan może potrwać do maja :( |
Jasiek! Nie zniechęcaj Gaby do czucia się kobietą!! |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 15:55
2010-03-13, 15:36 - shadoke napisał/-a:
Jasiek! Nie zniechęcaj Gaby do czucia się kobietą!! |
Bynajmniej!... ale nie dość, że panna wiosenka rozkapryszona, to jeszcze zalewa ją fala kobiecości!... no i mamy, co mamy! |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 16:36
2010-03-13, 15:36 - shadoke napisał/-a:
Jasiek! Nie zniechęcaj Gaby do czucia się kobietą!! |
Mnie nie jest tak łatwo zniechęcić:)
Jak już tę spódniczkę wyjełam, to i będę ją nosić!
No chyba, że wrócą temperatury ujemne - wtedy będę po prostu dbać o ciepło swego własnego tyłka:)
Na marginesie....gdzieś czytałam, że już pod koniec nadchodzącego tygodnia ma być po plus osiem stopni:)
A wiosna powinna nadejść na dobre w okolicach kalendarzowej wiosny. Przecież to JUŻ!! za tydzień:)) |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 16:38
2010-03-13, 15:55 - Jasiek napisał/-a:
Bynajmniej!... ale nie dość, że panna wiosenka rozkapryszona, to jeszcze zalewa ją fala kobiecości!... no i mamy, co mamy! |
Bez przesady z tymi falami ;-)
I nie teraz, tylko za jakiś czas - hehe :)) |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 18:38
Hej,hej witam wszystkich ponownie. Pogoda w Poznaniu nie była taka zła, choć szkoda, że nie dało się biegać "na krótko".
Wszystkim, którzy trzymali za mnie paluchy bardzo dziękuję-przydały się- tak szybko jak dzisiaj dyszki jeszcze nie przebiegłem. Pękła moja najstarsza życiówka. Nabiegałem brutto 00:48:03, netto 00:47:41. Biegło mi sie bardzo dobrze.
O bolącej łydce już zapomniałem, ale stało sie to dzięki specyfikowi o nazwie Pferdebalsam-w wolnym tłumaczeniu balsam koński (napisałem w wolnym, bo ja bardzo wolno tłumaczę).
W tym wszystkim dziwi mnie jedynie pora roku- w końcówce zimy zawsze byłem wolny jak keczup spływający po ścianie, a tu- wpierw Trzemeszno, które jak na moje możliwości wyszło całkiem nieźle, a teraz życiówka na "maniackiej".
Z tej okazji otwieram butelczynę wiśniowego wina.
Wasze zdrówko! |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 18:44
2010-03-13, 18:38 - jerzymatuszewski napisał/-a:
Hej,hej witam wszystkich ponownie. Pogoda w Poznaniu nie była taka zła, choć szkoda, że nie dało się biegać "na krótko".
Wszystkim, którzy trzymali za mnie paluchy bardzo dziękuję-przydały się- tak szybko jak dzisiaj dyszki jeszcze nie przebiegłem. Pękła moja najstarsza życiówka. Nabiegałem brutto 00:48:03, netto 00:47:41. Biegło mi sie bardzo dobrze.
O bolącej łydce już zapomniałem, ale stało sie to dzięki specyfikowi o nazwie Pferdebalsam-w wolnym tłumaczeniu balsam koński (napisałem w wolnym, bo ja bardzo wolno tłumaczę).
W tym wszystkim dziwi mnie jedynie pora roku- w końcówce zimy zawsze byłem wolny jak keczup spływający po ścianie, a tu- wpierw Trzemeszno, które jak na moje możliwości wyszło całkiem nieźle, a teraz życiówka na "maniackiej".
Z tej okazji otwieram butelczynę wiśniowego wina.
Wasze zdrówko! |
Gratki Jurku!!!
Pozwolisz, że dołączę się do oblewania Twojego sukcesu z małym piwkiem ?
Twoje zdrowie:)) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 18:45
2010-03-13, 18:38 - jerzymatuszewski napisał/-a:
Hej,hej witam wszystkich ponownie. Pogoda w Poznaniu nie była taka zła, choć szkoda, że nie dało się biegać "na krótko".
Wszystkim, którzy trzymali za mnie paluchy bardzo dziękuję-przydały się- tak szybko jak dzisiaj dyszki jeszcze nie przebiegłem. Pękła moja najstarsza życiówka. Nabiegałem brutto 00:48:03, netto 00:47:41. Biegło mi sie bardzo dobrze.
O bolącej łydce już zapomniałem, ale stało sie to dzięki specyfikowi o nazwie Pferdebalsam-w wolnym tłumaczeniu balsam koński (napisałem w wolnym, bo ja bardzo wolno tłumaczę).
W tym wszystkim dziwi mnie jedynie pora roku- w końcówce zimy zawsze byłem wolny jak keczup spływający po ścianie, a tu- wpierw Trzemeszno, które jak na moje możliwości wyszło całkiem nieźle, a teraz życiówka na "maniackiej".
Z tej okazji otwieram butelczynę wiśniowego wina.
Wasze zdrówko! |
Gratuluje Jureczku. Coś czuje że w nadchodzącym sezonie posypią się jeszcze życióweczki na dłuższych dystansach:) |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 18:56
2010-03-13, 18:45 - TREBORUS napisał/-a:
Gratuluje Jureczku. Coś czuje że w nadchodzącym sezonie posypią się jeszcze życióweczki na dłuższych dystansach:) |
Widać solidnie przepracowana zima, rekordy faktycznie się posypią, trzeba mieć "krzynkę wina" przygotowaną. |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 18:58
2010-03-13, 18:38 - jerzymatuszewski napisał/-a:
Hej,hej witam wszystkich ponownie. Pogoda w Poznaniu nie była taka zła, choć szkoda, że nie dało się biegać "na krótko".
Wszystkim, którzy trzymali za mnie paluchy bardzo dziękuję-przydały się- tak szybko jak dzisiaj dyszki jeszcze nie przebiegłem. Pękła moja najstarsza życiówka. Nabiegałem brutto 00:48:03, netto 00:47:41. Biegło mi sie bardzo dobrze.
O bolącej łydce już zapomniałem, ale stało sie to dzięki specyfikowi o nazwie Pferdebalsam-w wolnym tłumaczeniu balsam koński (napisałem w wolnym, bo ja bardzo wolno tłumaczę).
W tym wszystkim dziwi mnie jedynie pora roku- w końcówce zimy zawsze byłem wolny jak keczup spływający po ścianie, a tu- wpierw Trzemeszno, które jak na moje możliwości wyszło całkiem nieźle, a teraz życiówka na "maniackiej".
Z tej okazji otwieram butelczynę wiśniowego wina.
Wasze zdrówko! |
ja z Pferdebalsam miałem taką przygodę:
po poznańskim maratonie w pewnej knajpie z Trebim Gabą i Adamusem jedliśmy kolację, Trebi jako bardziej doświadczony maratończyk zaproponował abyśmy sobie właśnie Pferdebalsam-em wysmarowali nogi, poszliśmy do ubikacji ale nie chciało nam się wchodzić do ciasnego środka i zostaliśmy w przedsionku,
w trakcie smarowania weszła do tego przedsionka " laska" widząc dwóch facetów z opuszczonymi spodniami do kostek parsknęła smiechem i wyszła, a co sobie pomyślała? nie wiem |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 18:58 krzynka wina
2010-03-13, 18:56 - Henryk W. napisał/-a:
Widać solidnie przepracowana zima, rekordy faktycznie się posypią, trzeba mieć "krzynkę wina" przygotowaną. |
z tą "krzynka wina" to zapraszam do Rudawy w czerwcu, po wiosennych startach będziemy mieli co opijać:)) |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 19:01
Jurku gratuluję !!! Oby to był dobry prognostyk na cały rok.
Pozdrawiam całą RGO.
|
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 19:03
2010-03-13, 18:38 - jerzymatuszewski napisał/-a:
Hej,hej witam wszystkich ponownie. Pogoda w Poznaniu nie była taka zła, choć szkoda, że nie dało się biegać "na krótko".
Wszystkim, którzy trzymali za mnie paluchy bardzo dziękuję-przydały się- tak szybko jak dzisiaj dyszki jeszcze nie przebiegłem. Pękła moja najstarsza życiówka. Nabiegałem brutto 00:48:03, netto 00:47:41. Biegło mi sie bardzo dobrze.
O bolącej łydce już zapomniałem, ale stało sie to dzięki specyfikowi o nazwie Pferdebalsam-w wolnym tłumaczeniu balsam koński (napisałem w wolnym, bo ja bardzo wolno tłumaczę).
W tym wszystkim dziwi mnie jedynie pora roku- w końcówce zimy zawsze byłem wolny jak keczup spływający po ścianie, a tu- wpierw Trzemeszno, które jak na moje możliwości wyszło całkiem nieźle, a teraz życiówka na "maniackiej".
Z tej okazji otwieram butelczynę wiśniowego wina.
Wasze zdrówko! |
...ja już za sobą mam dwa drinki...Twoje zdrowie, i za sukces. |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 19:06
2010-03-13, 18:38 - jerzymatuszewski napisał/-a:
Hej,hej witam wszystkich ponownie. Pogoda w Poznaniu nie była taka zła, choć szkoda, że nie dało się biegać "na krótko".
Wszystkim, którzy trzymali za mnie paluchy bardzo dziękuję-przydały się- tak szybko jak dzisiaj dyszki jeszcze nie przebiegłem. Pękła moja najstarsza życiówka. Nabiegałem brutto 00:48:03, netto 00:47:41. Biegło mi sie bardzo dobrze.
O bolącej łydce już zapomniałem, ale stało sie to dzięki specyfikowi o nazwie Pferdebalsam-w wolnym tłumaczeniu balsam koński (napisałem w wolnym, bo ja bardzo wolno tłumaczę).
W tym wszystkim dziwi mnie jedynie pora roku- w końcówce zimy zawsze byłem wolny jak keczup spływający po ścianie, a tu- wpierw Trzemeszno, które jak na moje możliwości wyszło całkiem nieźle, a teraz życiówka na "maniackiej".
Z tej okazji otwieram butelczynę wiśniowego wina.
Wasze zdrówko! |
Pięknie Jerzy! :) Rozumiem, że nie było to zamierzone, ale znowu rzuciłeś mi rękawicę! ;) Jednak podniosę ją chyba dopiero w Dobrodzieniu, a póki co cieszę się Twoją życióweczką i gratuluję z całego serducha! :) |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 20:05
Pięknie dziękuję za gratulacje. Zima była faktycznie przepracowana bardzo mocno. Mojej żonie już nawet znudziło się komentować moje codzienne wieczorne wyjścia z domu w biegowych ciuchach:-))) Pamiętacie przecież jakie warunki były przez cały styczeń i luty. Ale to były treningi raczej objętościowe; do tych szybkościowych brakowało warunków. Dlatego jestem tak zaskoczony formą i wynikami. Kiedy w zeszłą sobotę złapałem te cholerna kontuzję łydki byłem kompletnie załamany. Kiedy mimo róznych zabiegów nie chciało przejść-to uczucie załamania przeszło w totalną depresję. Maść, o której pisałem "rzutem na taśmę"-czyli w ostatniej chwili polecił mi Tomek Gaca, z którym czasem wspólnie trenuję.
Damek-właśnie tak to traktuję-jako dobrą prognozę na cały biegowy sezon. Wszak w tym roku najważniejszym startem sezonu jest dla mnie Maraton Warszawski.
Mistrzu Treborusie-będę walczył!!!
Jasiek-:-)))z całego serca życzę Tobie sukcesu!!! |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 20:09
Wielkie dzięki Heniu, wielkie dzięki Mirku, wielkie dzięki Marianie. Wisniowe wino stoi na podorędziu, bo to co popijam teraz to dopiero początek moich zapasów. Wisnie w zeszłym roku obrodziły:-))) |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 20:14
2010-03-13, 18:38 - jerzymatuszewski napisał/-a:
Hej,hej witam wszystkich ponownie. Pogoda w Poznaniu nie była taka zła, choć szkoda, że nie dało się biegać "na krótko".
Wszystkim, którzy trzymali za mnie paluchy bardzo dziękuję-przydały się- tak szybko jak dzisiaj dyszki jeszcze nie przebiegłem. Pękła moja najstarsza życiówka. Nabiegałem brutto 00:48:03, netto 00:47:41. Biegło mi sie bardzo dobrze.
O bolącej łydce już zapomniałem, ale stało sie to dzięki specyfikowi o nazwie Pferdebalsam-w wolnym tłumaczeniu balsam koński (napisałem w wolnym, bo ja bardzo wolno tłumaczę).
W tym wszystkim dziwi mnie jedynie pora roku- w końcówce zimy zawsze byłem wolny jak keczup spływający po ścianie, a tu- wpierw Trzemeszno, które jak na moje możliwości wyszło całkiem nieźle, a teraz życiówka na "maniackiej".
Z tej okazji otwieram butelczynę wiśniowego wina.
Wasze zdrówko! |
Jureczku...
Pozwolisz, że "podłączę" się..??
Gratki...
O takim wyniku ja pomarzyć jeno mogę....ale tymczasem tylko.
Mam bowiem nadzieję, że wreszcie zdrówko zacznie mi dopisywać...:)) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 20:21 Gratki Jerzy ....
Jak tak dalej pójdzie to w Krakowie jak i w Visegradzie będę Twoje plecy oglądał ... ( a mieliśmy biec razem :) ) |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 20:25
2010-03-13, 18:58 - tytus napisał/-a:
ja z Pferdebalsam miałem taką przygodę:
po poznańskim maratonie w pewnej knajpie z Trebim Gabą i Adamusem jedliśmy kolację, Trebi jako bardziej doświadczony maratończyk zaproponował abyśmy sobie właśnie Pferdebalsam-em wysmarowali nogi, poszliśmy do ubikacji ale nie chciało nam się wchodzić do ciasnego środka i zostaliśmy w przedsionku,
w trakcie smarowania weszła do tego przedsionka " laska" widząc dwóch facetów z opuszczonymi spodniami do kostek parsknęła smiechem i wyszła, a co sobie pomyślała? nie wiem |
|
| | | |
|
| 2010-03-13, 20:35
Marysieńko, życzę Tobie powrotu do zdrowia. Ty wiesz dobrze, że jak tylko to nastąpi, to zawsze w oddali będę Twych pleców poszukiwał. Śledzę Twojego bloga i stąd wiem o Twoich zdrowotnych perypetiach. Ale coś mi sie wydaje, że niedługo już porzucisz towarzystwo koleżanek walczacych z nadwagą i wrócisz do nas.
Grzegorz, ja wciąż jestem pod wrażeniem Twoich postępów, a zwłaszcza Twojej średniej z Bochni. Do zobaczyska w Krakowie.
Pozdrowienia dla Beaty! |
|