| | | |
|
| 2012-07-26, 13:51
2012-07-26, 13:31 - TREBORUS napisał/-a:
Wszystko jasne.
Bądż Maćku o 17:40 pod Realem. Wypatruj granatowego Focusa. Ja o 17:45 wsiądę na przystanku pod Stalą i pojedziemy po Bożenkę którą o 17:50 zgarniemy z przystanku pod Fisharmoniją:)
|
Świetnie, dla mnie bomba. Będę czekać na przystanku, mam nadzieję, że po właściwej stronie ulicy ;) |
|
| | | |
|
| 2012-07-26, 21:27 Pielgrzymka biegowa
Andrzeju, czy jakbym się jutro zdecydował na udział, czy miałbyś jedno miejsce na powrót do Rzeszowa? |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-07-27, 06:18
2012-07-26, 21:27 - WYPI70 napisał/-a:
Andrzeju, czy jakbym się jutro zdecydował na udział, czy miałbyś jedno miejsce na powrót do Rzeszowa? |
|
| | | |
|
| 2012-07-27, 09:08
Witajcie
Przede wszystkim gratuluję osiąganych rezultatów - wybaczcie, że tylko tak ogólne, nie wymieniam każdego z osobna bo trzeba by pewnie wymienić wszystkich :)
Po drugie - powodzenia dla tych co biegną w pielgrzymce - duchem jestem z wami.
A teraz coś o sobie - w poprzednim tygodniu sprawdziłem stan moich butów (tych do biegania) i okazało się, że buty są w lepszym stanie niż właściciel :)
Po siedmiu tygodniach przerwy zacząłem "leciutkie" bieganie. Biegam wolno - w tempie które kiedyś było tzw. pierwszym zakresem (obecnie tętno przy takim biegu - szkoda nawet pisać), niezbyt długie dystanse, po równym i twardym podłożu (staw skokowy nie jest jeszcze w pełni sprawny i nie chcę go przemęczać). Na krosa w Przylasku jeszcze długo się nie wybiorę :( no chyba że rowerem.
Stopniowo będę zwiększał objętość tygodniową (zacząłem od 17 km - nieco to żałosne) i może do jesieni odbuduję trochę formę.
Pozdrowienia dla wszystkich
|
|
| | | |
|
| 2012-07-27, 10:22 kross Przylasek
Chciałem gorąco podziękować za wczorajsze bieganie Było super i proszę o więcej : )) |
|
| | | |
|
| 2012-07-27, 10:29
2012-07-27, 09:08 - maciej65 napisał/-a:
Witajcie
Przede wszystkim gratuluję osiąganych rezultatów - wybaczcie, że tylko tak ogólne, nie wymieniam każdego z osobna bo trzeba by pewnie wymienić wszystkich :)
Po drugie - powodzenia dla tych co biegną w pielgrzymce - duchem jestem z wami.
A teraz coś o sobie - w poprzednim tygodniu sprawdziłem stan moich butów (tych do biegania) i okazało się, że buty są w lepszym stanie niż właściciel :)
Po siedmiu tygodniach przerwy zacząłem "leciutkie" bieganie. Biegam wolno - w tempie które kiedyś było tzw. pierwszym zakresem (obecnie tętno przy takim biegu - szkoda nawet pisać), niezbyt długie dystanse, po równym i twardym podłożu (staw skokowy nie jest jeszcze w pełni sprawny i nie chcę go przemęczać). Na krosa w Przylasku jeszcze długo się nie wybiorę :( no chyba że rowerem.
Stopniowo będę zwiększał objętość tygodniową (zacząłem od 17 km - nieco to żałosne) i może do jesieni odbuduję trochę formę.
Pozdrowienia dla wszystkich
|
Maćku nie ma co się dołować, od czegoś trzeba zacząć. Stopniowo na pewno dojedziesz do formy. Wiesz dobrze, że najważniejsze aby staw się zregenerował i nie wolno go przesilać. Nastaw się pozytywnie i pomału rób swoje. Z resztą jak ostatnio mijaliśmy się nad Wisłokiem to nawet nie zdążyłam zapytać jak jak się miewasz bo tak szybko śmignąłeś:)
Jak to mówią wśród gazeli i gepardów - USZY DO GÓRY! |
|
| | | |
|
| 2012-07-27, 12:34
2012-07-27, 10:22 - partykaa napisał/-a:
Chciałem gorąco podziękować za wczorajsze bieganie Było super i proszę o więcej : )) |
Taaa, najfajniejszy był dziadek, który ilekroć go mijałam motywująco powtarzał "I tak ich nie dogonisz".
Ale było miło i dzięki również ;)
A Ty Maciek nie marudź. Będzie dobrze o czym wszyscy znakomicie wiemy. Wyleniuchowałeś się to teraz tylko nie szalej, ino spokojnie :) Trzymam kciuki! |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-07-27, 14:58
Dziś miałem przyjemność zrobić sobie trening w godzinach pracy :). Wspólnie z Grześkiem Złotkiem i Piotrkiem odprowadziliśmy naszą Rzeszowsko-Tarnobrzeską Pielgrzymkę Biegową do Kolbuszowej. Ja z Grześkiem zaliczyłem całą trasę – ok. 33,5km, a Piotrek zrobił troszkę mniej ale i tak najdłuższy bieg w życiu zaliczył. :) Zajęło nam to 3 godziny, 17 minut i 20 sekund. Pogoda do biegania niezbyt sprzyjająca. Troszkę wiatr dmuchał ale słoneczko robiło swoje – w południe w cieniu pewnie z 30 stopni by się uzbierało. Było nas dość sporo ale niestety tylko jedna dziewczyna (liczyłem po cichu, że choć jedna Gazelka się pokaże :)). Gdyby nie Beatka z Tarnobrzega, która wraz z Andrzejem Tomczykiem postanowiła zacząć pielgrzymkę od Rzeszowa nie mielibyśmy ani jednej. Wyruszyliśmy jeśli dobrze policzyłem w 14 – osobowym składzie nie licząc zaopatrzenia na rowerze, karetki, auta z naszymi rzeczami i asysty policji do granic Rzeszowa. Za Głogowem dołączył jeszcze Józiu Kubik, który tak jak i my też mógł pobiec tylko kawałek. Cały etap do Tarnobrzega zdecydował się pobiec Grzesiek Ślęzak i Janusz Samolewicz – w planie mają wrócić jeszcze dzisiaj karetką.
Na całą pielgrzymkę oprócz Beaty i Andrzeja zdecydowali się: Wiesiu Drozd, Heniu Szymków, Zyga Szafran, Zbyszek Klimasz, Marek Kalandyk i Marek Gajewski – mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem. Biegł też z nami od początku ksiądz także wszelką opiekę mieliśmy zapewnioną. :).
Cała ekipa wyglądała na bardzo mocną - podobnie jak to było w zeszłym roku Zyga co chwila wyrywał się do przodu, żeby dyktować tempo, a pozostali próbowali Mu dotrzymać kroku. Po naszym Mareczku widać było, że jest już w niezłej formie :)
Właśnie dotarł do mnie nowy garmin jeszcze nie śmigany :). Wymiana z przesyłką kosztowała mnie 370zł.
|
|
| | | |
|
| 2012-07-27, 15:02
2012-07-27, 10:22 - partykaa napisał/-a:
Chciałem gorąco podziękować za wczorajsze bieganie Było super i proszę o więcej : )) |
Fajnie , fajnie było. Lało się ze mnie ciurkiem. To przez Maćka któremu zachciało sie szybko biegać a mnie zachciało sie go gonić;)
Ale zacny czas wyszedł bo średnia po czterech pętlach wyniosła 5:54/km:)
To taki przedsmak tego co Nas czeka w Karkonaszach za tydzień Andrzeju:)
Pozdro |
|
| | | |
|
| 2012-07-27, 15:03
2012-07-27, 09:08 - maciej65 napisał/-a:
Witajcie
Przede wszystkim gratuluję osiąganych rezultatów - wybaczcie, że tylko tak ogólne, nie wymieniam każdego z osobna bo trzeba by pewnie wymienić wszystkich :)
Po drugie - powodzenia dla tych co biegną w pielgrzymce - duchem jestem z wami.
A teraz coś o sobie - w poprzednim tygodniu sprawdziłem stan moich butów (tych do biegania) i okazało się, że buty są w lepszym stanie niż właściciel :)
Po siedmiu tygodniach przerwy zacząłem "leciutkie" bieganie. Biegam wolno - w tempie które kiedyś było tzw. pierwszym zakresem (obecnie tętno przy takim biegu - szkoda nawet pisać), niezbyt długie dystanse, po równym i twardym podłożu (staw skokowy nie jest jeszcze w pełni sprawny i nie chcę go przemęczać). Na krosa w Przylasku jeszcze długo się nie wybiorę :( no chyba że rowerem.
Stopniowo będę zwiększał objętość tygodniową (zacząłem od 17 km - nieco to żałosne) i może do jesieni odbuduję trochę formę.
Pozdrowienia dla wszystkich
|
Za 6 tygodni będziesz Maćku śmigał jak dawniej. I zobaczysz że na jesieni pobijesz swoje życiówki:)
Pozdro:) |
|
| | | |
|
| 2012-07-27, 15:08
Andrzej Cisek napisał:
"Cały etap do Tarnobrzega zdecydował się pobiec Grzesiek Ślęzak i Janusz Samolewicz – w planie mają wrócić jeszcze dzisiaj karetką"
O kurde, to chłopaki pójdą po bandzie na całego:)) |
|
| | | |
|
| 2012-07-27, 16:10 Pielgrzymka
Kolbuszowa "prawie" zaliczona. Liczyłem na więcej, ale trzeba mieć pokorę przed dystansem a zwłaszcza pogodą. Wg pobieżnych obliczeń wyszło mi około 25,5 km czasie 2:32:07, tak więc nie ma co marudzić.
Dzięki za wspólny bieg. |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-07-28, 07:17
Etap Pielgrzymki biegowej Rzeszów Tarnobrzeg przebiegłem częściowo, wyszło mi 50 km. Biegło się ciężko, duża temperatura dawała się we znaki, tempo nierówne w zależności kto biegł takie narzucał. Pod koniec czułem jak mnie boli cała klatka piersiowa przy każdym oddechu. Powitanie w Tarnobrzegu wspaniałe, ekipa tarnobrzeska ok 20 osób czekała na nas 7 km przed miastem i przyłączyła się do biegu. Wbiegliśmy wszyscy wspólnie do miasta i finiszowaliśmy przed kościołem. Następnie była krótka modlitwa w kościele, potem poszliśmy się umyć w parafii, zjedliśmy kolację i po pożegnalnych rozmowach ruszyliśmy w stronę Rzeszowa. Ja z Zygmuntem wróciliśmy busem. Atmosfera wspaniała w trakcie biegu i po, organizacja również. Wodę na trasie mieliśmy na bieżąco od pana który jechał cały czas przy biegnących na rowerze i w sakwach miał pełne zaopatrzenie. Poza tym pomiędzy odcinkami biegu można było nabierać sił jadąc w eskortującym samochodzie. Dziękuję wszystkim za wspólny bieg i za wspaniałą atmosferę. |
|
| | | |
|
| 2012-07-28, 20:19
Upał chyba dziś większość wystraszył bo na stadionie była nas tylko dziesiątka. Trening był lekki ale i tak biegało się ciężko. Biegaliśmy rytmy 5x300 na 2- minutowej przerwie czyli w moim przypadku 6x300/300 w niezbyt równym tempie 52 – 55s :) |
|
| | | |
|
| 2012-07-28, 21:06
Mam dobre wieści z pielgrzymki z pierwszej ręki. Nasi sobie radzą, biegną wszystko co powinni i jeszcze trochę. Zdrowie Im dopisuje w przeciwieństwie do pogody. Słońce daje mocno w kość. Jak wrócą będą spaleni na brąz :) |
|
| | | |
|
| 2012-07-28, 21:17 ..CSPK TRENING 60 KM / FATALNY TYDZIEŃ...
HOŁK!:)
..CSPK..Trening 60 km...
A plan był taki prosty....godzinka w busie poświęcona na dojazd do Wiśniowej..
..bieg z Wiśniowej do Rzepnika i z powrotem do Wiśniowej..30 km..
..załadowanie camelbaka w Wiśniowej i jeszcze raz do Rzepnika i z powrotem..30 km...
..razem 60 km..spokojnego biegu w umiarkowanej temperaturze po łatwej trasie CSPK......Oczywiście plany planami.,.......
..Okazało się że ..przez roboty na trasie bus jechał dłużej..:O
..już od rana żar lał się z nieba..:O
..że szlak ten oznaczony jest do dupy to był wiadomo..ale że tak będę kluczył po lesie to nie wiedziałem..:O
..szlak bardzo zanieczyszczony..pewnie po ostatnich burzach,,..i rozjechany ciężkim sprzętem jak ...:O
..Tak więc ruszyłem na zakładane 30 km z dwoma litrami wody z rozpuszczoną solą..tym razem nie dałem z siebie wypukać sodu tak żeby zdychać na trasie..jak się okazał przy tej pogodzie było to zbawienne..soli sypnąłem od serca..obawiałem się nawet o to że przy takiej ilosci mogą stanąć mi nerki..:)....niestety..szlak tak rozjeny..że po paru kilometrach całkiem go zgubiłem...latam po lesie jak kot z pęcherzem..i nie hu,hu szlaku..dotarłem jednak po 15 km do Rzepnika..myslę sobie..jest szlak..teraz będę się go mocno trzymał.....oczywiście po paru km ..szlaku już nie było..znów błądzę...nabijając kilometry..i nie było by w tym nic strasznego..gdyby nie to ..że po 30 km nadeal nie wiedziałem gdzie za bardzo jestem..a wody w camelbaku zaczęło niebezpiecznie ubywać..na 31 km..wypadłem z lasu na chatkę gdzie miły starszy pan poczęstował mnie wodą ze studni..szybko wciągnąłem dwie szklanki lodowatej wody..aż zamarzł mi mózg..:P...kilka wlałem do camela..i dowiedziałem się że do Wiśniowej mam już tylko 10 km..przez las.. ~.~`
..ok doleciałem do Wiśniowej..w nogach 40 km..grzeje jak cholera...miała być pętla 30..a wyszło 40 km..a poszukując szlaku oprócz nabijania dodatkowych przewyższeń pociąłem całe nogi i zebrałem z traw i pokrzyw chyba wszystkie żyjątka jakie w tym lesie egzystują...
ok..w Wiśniowej wciągnąłem soczek i banana dodatkowy litr do camela..i z powrotem na pętlę..by dobić do 60 km..więc plan prosty..10 km w las i 10 z powrotem...tym razem byłem jeszcze bardziej zdeterminowany by trzymać sie szlaku..oczywiście się nie udało..i znów troszke błądziłem...wyszło więc troszkę nieco ponad 60...
,,i jestem z powrotem w Wiśniowej...jak zwykle wizyta w restauracji..:P...i kąpiel w zlewie..ku mojemu zdziwieniu nie grała Tia Maria..ani nawet Milano..:P...okazało sie że w drugiej sali odbywa się przyjęcie ślubne,,i z głośników płynęła Maryla Rodowicz..:)..w ciągnąłem więc dwa Tymbarki pieroszki i surówkę..:)..i udałem sie na przystanek,i znów ponad godzina w busie w którym niemiłosiernie grzało..a w dodatku w połowie był zapełniony gimbusami...:O...no ale..jeszcze tylko 30 minut spacerku z dworca do domku...jedzonko,relaksująca kąpiel..i ściąganie kleszczy z moszny...:P
..można powiedzieć że mimo wszystko był to udany trening..i na pewno nie ostatni taki...wartości pewnie nie będą dokładne..ponieważ Endomondo ciągle mi sie wyłączało...:O...
..A dlaczego fatalny tydzień..????
Otóż...w tym tygodniu praca pozwoliła mi na zrobienie tylko dwóch treningów..!!! :(:(:(..wyszło 100 km z groszami...totalna porażka...2 treningi..i wez sie tu przygotuj do biegu :( :( :(..w tym tygodniu fatalnie też mało snu..ogólnie jestem zmęczony psychicznie...no ale staram się mimo wszystko jakos na te B7D być przygotowany..Pozdrawiam:) |
|
| | | |
|
| 2012-07-28, 22:55
2012-07-28, 21:17 - -APACZ- napisał/-a:
HOŁK!:)
..CSPK..Trening 60 km...
A plan był taki prosty....godzinka w busie poświęcona na dojazd do Wiśniowej..
..bieg z Wiśniowej do Rzepnika i z powrotem do Wiśniowej..30 km..
..załadowanie camelbaka w Wiśniowej i jeszcze raz do Rzepnika i z powrotem..30 km...
..razem 60 km..spokojnego biegu w umiarkowanej temperaturze po łatwej trasie CSPK......Oczywiście plany planami.,.......
..Okazało się że ..przez roboty na trasie bus jechał dłużej..:O
..już od rana żar lał się z nieba..:O
..że szlak ten oznaczony jest do dupy to był wiadomo..ale że tak będę kluczył po lesie to nie wiedziałem..:O
..szlak bardzo zanieczyszczony..pewnie po ostatnich burzach,,..i rozjechany ciężkim sprzętem jak ...:O
..Tak więc ruszyłem na zakładane 30 km z dwoma litrami wody z rozpuszczoną solą..tym razem nie dałem z siebie wypukać sodu tak żeby zdychać na trasie..jak się okazał przy tej pogodzie było to zbawienne..soli sypnąłem od serca..obawiałem się nawet o to że przy takiej ilosci mogą stanąć mi nerki..:)....niestety..szlak tak rozjeny..że po paru kilometrach całkiem go zgubiłem...latam po lesie jak kot z pęcherzem..i nie hu,hu szlaku..dotarłem jednak po 15 km do Rzepnika..myslę sobie..jest szlak..teraz będę się go mocno trzymał.....oczywiście po paru km ..szlaku już nie było..znów błądzę...nabijając kilometry..i nie było by w tym nic strasznego..gdyby nie to ..że po 30 km nadeal nie wiedziałem gdzie za bardzo jestem..a wody w camelbaku zaczęło niebezpiecznie ubywać..na 31 km..wypadłem z lasu na chatkę gdzie miły starszy pan poczęstował mnie wodą ze studni..szybko wciągnąłem dwie szklanki lodowatej wody..aż zamarzł mi mózg..:P...kilka wlałem do camela..i dowiedziałem się że do Wiśniowej mam już tylko 10 km..przez las.. ~.~`
..ok doleciałem do Wiśniowej..w nogach 40 km..grzeje jak cholera...miała być pętla 30..a wyszło 40 km..a poszukując szlaku oprócz nabijania dodatkowych przewyższeń pociąłem całe nogi i zebrałem z traw i pokrzyw chyba wszystkie żyjątka jakie w tym lesie egzystują...
ok..w Wiśniowej wciągnąłem soczek i banana dodatkowy litr do camela..i z powrotem na pętlę..by dobić do 60 km..więc plan prosty..10 km w las i 10 z powrotem...tym razem byłem jeszcze bardziej zdeterminowany by trzymać sie szlaku..oczywiście się nie udało..i znów troszke błądziłem...wyszło więc troszkę nieco ponad 60...
,,i jestem z powrotem w Wiśniowej...jak zwykle wizyta w restauracji..:P...i kąpiel w zlewie..ku mojemu zdziwieniu nie grała Tia Maria..ani nawet Milano..:P...okazało sie że w drugiej sali odbywa się przyjęcie ślubne,,i z głośników płynęła Maryla Rodowicz..:)..w ciągnąłem więc dwa Tymbarki pieroszki i surówkę..:)..i udałem sie na przystanek,i znów ponad godzina w busie w którym niemiłosiernie grzało..a w dodatku w połowie był zapełniony gimbusami...:O...no ale..jeszcze tylko 30 minut spacerku z dworca do domku...jedzonko,relaksująca kąpiel..i ściąganie kleszczy z moszny...:P
..można powiedzieć że mimo wszystko był to udany trening..i na pewno nie ostatni taki...wartości pewnie nie będą dokładne..ponieważ Endomondo ciągle mi sie wyłączało...:O...
..A dlaczego fatalny tydzień..????
Otóż...w tym tygodniu praca pozwoliła mi na zrobienie tylko dwóch treningów..!!! :(:(:(..wyszło 100 km z groszami...totalna porażka...2 treningi..i wez sie tu przygotuj do biegu :( :( :(..w tym tygodniu fatalnie też mało snu..ogólnie jestem zmęczony psychicznie...no ale staram się mimo wszystko jakos na te B7D być przygotowany..Pozdrawiam:) |
Bardzo ładny Trening Apaczu wykonałeś. A 100 kaemów w tygodniu to bardzo zacny rezultat. Brawo! A z tego co widze to do B7D przygotowujesz się bardzo zacnie:)
Wiadomo, może nie robisz wszystkiego co byś chciał ale konkretnie trenujesz.
Ja dzisiaj około 10:30 wykonałem trzy rundkowy kros za Realem (16km) i napisze że przez ten niemiłosierny upał na całkowicie odkrytym terenie było strasznie ciężko. Pomyślałem sobie wtedy o harpaganach co biegną Bad Water i przestałem momentalnie się nad swoim losem rozczulać;)
Jutro ze względu na zapowiadany skwar rozpoczynam bieganie nad zalewem wcześniej niż zwykle czyli o 7:30. W planie 21 kaemików.
Pozdro for all! |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-07-29, 06:39
Apaczu!
Mocny trening, przygotowania do B7D widzę idą pełną parą, ale ci się to na pewno przełoży na wynik, aż ci już zazdroszczę.... |
|
| | | |
|
| 2012-07-29, 13:48
Kalendarz zawodów lekkoatletycznych na olimpiadzie w Londynie
http://www.london2012.com/athletics/schedule-and-results/index.html
Polska Reprezentacja Olimpijska
http://www.pkol.pl/pl/pages/display/16191 |
|
| | | |
|
| 2012-07-29, 21:43
2012-07-28, 21:17 - -APACZ- napisał/-a:
HOŁK!:)
..CSPK..Trening 60 km...
A plan był taki prosty....godzinka w busie poświęcona na dojazd do Wiśniowej..
..bieg z Wiśniowej do Rzepnika i z powrotem do Wiśniowej..30 km..
..załadowanie camelbaka w Wiśniowej i jeszcze raz do Rzepnika i z powrotem..30 km...
..razem 60 km..spokojnego biegu w umiarkowanej temperaturze po łatwej trasie CSPK......Oczywiście plany planami.,.......
..Okazało się że ..przez roboty na trasie bus jechał dłużej..:O
..już od rana żar lał się z nieba..:O
..że szlak ten oznaczony jest do dupy to był wiadomo..ale że tak będę kluczył po lesie to nie wiedziałem..:O
..szlak bardzo zanieczyszczony..pewnie po ostatnich burzach,,..i rozjechany ciężkim sprzętem jak ...:O
..Tak więc ruszyłem na zakładane 30 km z dwoma litrami wody z rozpuszczoną solą..tym razem nie dałem z siebie wypukać sodu tak żeby zdychać na trasie..jak się okazał przy tej pogodzie było to zbawienne..soli sypnąłem od serca..obawiałem się nawet o to że przy takiej ilosci mogą stanąć mi nerki..:)....niestety..szlak tak rozjeny..że po paru kilometrach całkiem go zgubiłem...latam po lesie jak kot z pęcherzem..i nie hu,hu szlaku..dotarłem jednak po 15 km do Rzepnika..myslę sobie..jest szlak..teraz będę się go mocno trzymał.....oczywiście po paru km ..szlaku już nie było..znów błądzę...nabijając kilometry..i nie było by w tym nic strasznego..gdyby nie to ..że po 30 km nadeal nie wiedziałem gdzie za bardzo jestem..a wody w camelbaku zaczęło niebezpiecznie ubywać..na 31 km..wypadłem z lasu na chatkę gdzie miły starszy pan poczęstował mnie wodą ze studni..szybko wciągnąłem dwie szklanki lodowatej wody..aż zamarzł mi mózg..:P...kilka wlałem do camela..i dowiedziałem się że do Wiśniowej mam już tylko 10 km..przez las.. ~.~`
..ok doleciałem do Wiśniowej..w nogach 40 km..grzeje jak cholera...miała być pętla 30..a wyszło 40 km..a poszukując szlaku oprócz nabijania dodatkowych przewyższeń pociąłem całe nogi i zebrałem z traw i pokrzyw chyba wszystkie żyjątka jakie w tym lesie egzystują...
ok..w Wiśniowej wciągnąłem soczek i banana dodatkowy litr do camela..i z powrotem na pętlę..by dobić do 60 km..więc plan prosty..10 km w las i 10 z powrotem...tym razem byłem jeszcze bardziej zdeterminowany by trzymać sie szlaku..oczywiście się nie udało..i znów troszke błądziłem...wyszło więc troszkę nieco ponad 60...
,,i jestem z powrotem w Wiśniowej...jak zwykle wizyta w restauracji..:P...i kąpiel w zlewie..ku mojemu zdziwieniu nie grała Tia Maria..ani nawet Milano..:P...okazało sie że w drugiej sali odbywa się przyjęcie ślubne,,i z głośników płynęła Maryla Rodowicz..:)..w ciągnąłem więc dwa Tymbarki pieroszki i surówkę..:)..i udałem sie na przystanek,i znów ponad godzina w busie w którym niemiłosiernie grzało..a w dodatku w połowie był zapełniony gimbusami...:O...no ale..jeszcze tylko 30 minut spacerku z dworca do domku...jedzonko,relaksująca kąpiel..i ściąganie kleszczy z moszny...:P
..można powiedzieć że mimo wszystko był to udany trening..i na pewno nie ostatni taki...wartości pewnie nie będą dokładne..ponieważ Endomondo ciągle mi sie wyłączało...:O...
..A dlaczego fatalny tydzień..????
Otóż...w tym tygodniu praca pozwoliła mi na zrobienie tylko dwóch treningów..!!! :(:(:(..wyszło 100 km z groszami...totalna porażka...2 treningi..i wez sie tu przygotuj do biegu :( :( :(..w tym tygodniu fatalnie też mało snu..ogólnie jestem zmęczony psychicznie...no ale staram się mimo wszystko jakos na te B7D być przygotowany..Pozdrawiam:) |
No grubo ja dziś ok 20-22 km po Bieszczadach, i również trafiłem na rozjeżdżony szlak koło Kalnicy no i było zwiedzanie krzaków. ale było super.ps Ból kolanka przeniósł się z prawego na lewe ach |
|