2018-10-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Air Run - wiem czym oddycham (czytano: 591 razy)
Mam teraz taki czas, że często jestem w biegu, dosłownie i w przenośni, na Air Run dotruchtałam na start w ostatniej chwili, na szczęście pakiet miałam wcześniej odebrany, a organizatorzy mieli małe opóźnienie, mogłam więc na spokojnie ochłonąć i nawet dołączyłam do rozgrzewki z naszymi mistrzyniami Asią Jóźwik i Angeliką Cichocką. Czasem miewam taki sen, że biegnę gdzieś i nie wiem czy zdążę… w rzeczywistości jednak jestem bardzo punktualna, a nawet lubię wszędzie być przed czasem, dlatego najmniejsze spóźnienie mocno mnie stresuje.
Na Air Run można było wybrać dwa dystanse, 5 lub 10 km, ja wybrałam oczywiście ten dłuższy czyli 2 okrążenia. Cieszy mnie, kiedy imprezie towarzyszy jakaś misja, a ten bieg niósł ze sobą konkretne przesłanie: „wiem czym oddycham” - miał przypomnieć o problemie z jakim za chwilę zaczniemy się znowu zmagać, czyli o smogu, który tu w Krakowie szczególnie nam doskwiera już od jesieni.
Bieg miał na celu zwrócenie uwagi na to, by sprawdzać jakość powietrza i wykorzystywać dostępne sposoby w unikaniu smogu.
Impreza sponsorowana, bezpłatna, a w pakiecie min. maseczka antysmogowa. Założyłam ją jednak dopiero dobiegając do mety i raczej nie zamierzam jej używać do biegania, staram się mimo wszystko biegać tam, gdzie smogu nie ma i oddychać pełną piersią, a nie przez maskę, ale był to szczególny symbol kampanii o czyste powietrze, więc przynajmniej na chwilę chciałam ją założyć. Żółte koszulki sponsora, pasowały świetnie do słonecznej jesiennej pogody i energii jaką wyzwalał ten bieg. Płaska, asfaltowa trasa wiodła Bulwarami Wiślanymi, pęknie tu u nas nad Wisłą! I pomyśleć, że dopiero co zachwycałam się Ribeirą w Porto, a tu równie magiczny krajobraz: poranni spacerowicze dopingowali zawodnikom, barki leniwie snuły się po rzece, a klucz łabędzi pięknie szybował nad głowami biegnących zawodników. Niestety nie lubię biegów z pętlą, mój umysł mi wtedy szepcze „a po co Ty biegniesz drugie okrążenie, jak mogłaś pobiec tylko jedno”, przez moment czuję wtedy małą ociężałość w nogach, ale nie dałam się oszukać, na mecie byłam z czasem 00:51, który jak najbardziej mnie zadowolił. Dzięki niespodziance jaką mi sprawiła rodzinka, mam parę fajnych zdjęć i co tu ukrywać, to miłe uczucie, kiedy wpada się wykończonym na metę, a tam ktoś czeka, wspiera i podaje wodę. Ten bieg wyszedł całkiem spontanicznie i cieszę się, że go dostrzegłam w gąszczu propozycji, jakie co tydzień mi się wyświetlają.
Przede mną jeszcze jeden zaplanowany start jesienny, oczywiście listopadowa Jedenastka w Białym Kościele, nie odpuściłam jeszcze żadnej edycji, lat mi przybywa, ale jak do tej pory co roku poprawiałam czas siedem razy z rzędu, czy to jeszcze będzie możliwe w tym roku? To się okaże 11 listopada.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2018-10-31,08:46): widać, że masz dużo mocy w sobie :) Pięknie. aspirka (2018-10-31,14:38): chciałabym Paulo codziennie sobie tak powtarzać "Mam tę moc"... DamianSz (2018-11-01,20:11): Super mobilizacja i spore wyzwanie tak poprawiać wynik co roku na tych samych zawodach. ps. miałem opłacony start w pierwszej edycji tego biegu , ale z powodu choroby nie wystartowałem i tak zostało :-(
aspirka (2018-11-03,15:14): Damianie, jak było w planie, to nie odpuszczaj, choć wiem, że konkurencja imprez duża i trudny wybór, szczególnie 11 listopada..
|