2023-04-18
Dostęp do
wpisu:
Publiczny
| Mamy to !!! (czytano: 755 razy)
Dzisiaj w końcu moja waga łazienkowa ulitowała się i pokazała to co chciałem zobaczyć - 90,6. Dadam!!!. W jednym z poprzednich wpisów w tym blogu 11.12.2022 roku pt. WAGA CIĘŻKA nawiązałem do kategorii w boksie. Tam powyżej 91 kg to już waga ciężka. I przez dobrych kilka lat znajdowałem się na tym poziomie zawodnika może nie z brzuszkiem ale przyciężkiego. Sylwetką nie przypominającego rasowego biegacza. Marzyłem o zmianie kategorii (cały czas mając na myśli boks a nie bieganie) chociaż na półciężką. No i po czterech miesiącach można napisać, że zadanie wykonałem. Dlatego od rana cieszę się z tego dobrego kamyczka pozwalającego bardziej optymistycznie myśleć nie tylko o szybkim maszerowaniu z kijami na poziomie 6.30-7.00 min/km a na bieganiu na poziomie 6 min/km. Zobaczy się co się da z tym dobrego zrobić.
Jeżeli po 4 miesiącach po napisaniu o celu jakim jest zejście poniżej 91 kg, można dzisiaj napisać, że zadanie wykonane (a wtedy gdy w grudniu to pisałem moja waga to było 93,6 kg, ale w tamtym czasie bywało, że szybowała nawet w okolice 95-96 kg!!!).
Teraz po pozbyciu się kilku zbędnych kilogramów powinno być tylko lepiej. Już ostatnie wyniki w sprawdzianach NW na dystansie 5 km to wyniki poniżej 35 min. Świadczy to o tym, że w maju i w kolejnych miesiącach powinien przyjść dalszy postęp. Zobaczymy czy mam rację. Dobrze, że ten powolny ale systematyczny spadek wagi nie jest może filmowy lub gazetowy, bo z tego co się słyszy po szybkiej redukcji wagi następuje też często gibki powrót na swój poprzedni poziom. Zobaczy się, czy za pół roku nie napiszę, że moja waga to dwie ósemki lub coś podobnego. Jedząc w dalszym ciągu "małymi łyżeczkami" (nawiązanie do ostatniego wpisu mojego przyjaciela Katana) wszystko jest możliwe.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |
