Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  barry33 (2020-03-27)
  Ostatnio komentował  henry (2020-04-03)
  Aktywnosc  Komentowano 21 razy, czytano 3642 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    1  2  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



barry33

Ostatnio zalogowany
2021-02-21
09:29

 2020-03-27, 20:21
 Szymon Kulka
Byłem przekonany 5 lat temu, że jest to zawodnik, który w końcu rozprawi się z rekordami Polski Bronka Malinowskiego na 5 km czy Jerzego Kowola na 10km. 4 i 3 lata temu jeszcze w to wierzyłem, ale jak w roku 2018 zobaczyłem go na żywo w biegu na 10km podczas Mistrzostw Polski w Łomży straciłem złudzenie. Co jest grane, zła myśl szkoleniowa(trener), czy coś innego...?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


Lebork

Ostatnio zalogowany
2024-04-07
10:23

 2020-03-27, 20:36
 
2020-03-27, 20:21 - barry33 napisał/-a:

Byłem przekonany 5 lat temu, że jest to zawodnik, który w końcu rozprawi się z rekordami Polski Bronka Malinowskiego na 5 km czy Jerzego Kowola na 10km. 4 i 3 lata temu jeszcze w to wierzyłem, ale jak w roku 2018 zobaczyłem go na żywo w biegu na 10km podczas Mistrzostw Polski w Łomży straciłem złudzenie. Co jest grane, zła myśl szkoleniowa(trener), czy coś innego...?
2 lata temu to zobaczyłeś i teraz, po 2 latach, Ci się to przypomniało dopiero? W czym rzecz?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



jankiel
Jan Jankowski

Ostatnio zalogowany
---


 2020-03-27, 21:43
 Z wyglądu .....
2020-03-27, 20:21 - barry33 napisał/-a:

Byłem przekonany 5 lat temu, że jest to zawodnik, który w końcu rozprawi się z rekordami Polski Bronka Malinowskiego na 5 km czy Jerzego Kowola na 10km. 4 i 3 lata temu jeszcze w to wierzyłem, ale jak w roku 2018 zobaczyłem go na żywo w biegu na 10km podczas Mistrzostw Polski w Łomży straciłem złudzenie. Co jest grane, zła myśl szkoleniowa(trener), czy coś innego...?
Ciekawe czy postawiłbyś złamanego szeląga na Jurka Kowola gdybyś go zobaczył na początku lat 70-tych XX wieku ??? Podpowiem ci, 168 cm wzrostu, czyli niziutki, 58 kg wagi, krótki, pokurczony krok. Nawet skłonu nie mógł prawidłowo zrobić, nie mówiąc o pędzlu płotkowym. I taki facet robi 3:39,4 na 1500m czyli lepiej od wszystkich średniaków oprócz Lewandowskiego. Na 3000m robi 7:47, na piątkę 13:26 , no i na 10000m 27:53. Zresztą dyszkę biegł tylko 6 razy, 5 razy pobił rekord Polski a raz wygrał mistrzostwa Polski. Ale zanim zrobił te wyniki wykonał trening, którego dziś sądzę nikt nie próbuje nawet naśladować. Jako, że trenowałem z nim często na obozach kadrowych, mieszkając w jednym pokoju, robiąc wspólnie tysiące kilometrów, mogę ci uchylić rąbka tajemnicy jak trenował. Co do sprawności to po każdym treningu poświęcał ok. pół godziny na ćw. rozciągające i pędzel płotkowy i inne ćw. n.p. brzuszki. Po tych ćwiczeniach biegał pięknym długim krokiem i jednocześnie piekielnie szybkim na finiszu. Nie będę zanudzał jakie wykonywaliśmy biegi ciągłe, po ile km i z jaką prędkością. Powiem tylko, że w tygodniu robił ok. 25-30 km interwałów na odcinkach od 100-200m . Codziennie po każdym treningu, a były to dwa razy dziennie treningi, robił na zakończenie 15-30 razy 100 - 200m. Gigantyczna robota !!!!!! Nie było dla niego problemu zrobić n.p. 16km po 3:10/km. Tygodniowy kilometraż jak u maratończyków ok. 200km. Podsumowując, prognozowanie wyników kogoś na podstawie wyglądu nie ma kompletnie sensu. Liczy się niewiarygodna motywacja, katorżniczy trening, no i oczywiście wiedza na temat treningu. Jurek miał to szczęście , że zaopiekował się nim jeden z najlepszych polskich trenerów Wiesław Kiryk. On sam w prywatnych rozmowach podkreślał , że kompletnie nie zna się na metodyce treningu i że ufa całkowicie swojemu trenerowi. Czy ktoś z polskich biegaczy zdradza predyspozycje na miarę Jurka Kowola ? Absolutnie nikt !!!! Gdyby Marcin Lewandowski miał 25 lat i poświęcił się długim dystansom to powiedziałbym tak !!! Zresztą większość polskich biegaczy od młodych lat celuje w bieganie na szosie z perspektywą startu w maratonie co zdecydowanie zaniża ich możliwości .

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


henry
Henryk Czerniak

Ostatnio zalogowany
2024-04-09
20:41

 2020-03-28, 08:02
 I wszystko wiadomo.
Popieram w 100 %.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (25 sztuk)


Arti
Kujawiński Artur

Ostatnio zalogowany
2024-04-05
01:52

 2020-03-29, 03:10
 
Dokładnie, determinacja i niesamowita praca treningowa.
To motywacja i odpowiadanie sobie jak bardzo chcę i czy warto.
Im większa wola, trener, zdrowie, tym lepsze wyniki.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (12 wpisów)


zbyfek
Zbigniew

Ostatnio zalogowany
---


 2020-03-29, 09:05
 
2020-03-27, 20:36 - Lebork napisał/-a:

2 lata temu to zobaczyłeś i teraz, po 2 latach, Ci się to przypomniało dopiero? W czym rzecz?
B. Malinowski z wyniku na 5km gdyby przygotował się do 10km to 27,40 by nabiegał ,widocznie ten dystans zostawił innym.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


jankiel
Jan Jankowski

Ostatnio zalogowany
---


 2020-03-29, 17:50
 A może 26:40 ???
2020-03-29, 09:05 - zbigniewwalo1 napisał/-a:

B. Malinowski z wyniku na 5km gdyby przygotował się do 10km to 27,40 by nabiegał ,widocznie ten dystans zostawił innym.
W swoim życiu słyszałem już wielu mistrzów, którzy chwalili się, że na 10000m jakby wszystko im się ułożyło to zrobiliby 27:30-27:40. Tak mówił w wywiadzie dla bieganie.pl Antoni Niemczak, tak mówił w wywiadzie Henryk Szost.Na szczęście Bronisław Malinowski tego nie powiedział.Był wielkim mistrzem i do tego skromnym. On sam zresztą startował na 10000m i pobił wtedy rekord Polski Edwarda Mleczki 28:27 na 28:25, który też został poprawiony później przez Kowola na 28:23. Jak niektórzy wiedzą, zapowiadał też , że wystartuje w maratonie.Jego trening mało co różnił się od treningu maratończyków kilometrażem i biegami ciągłymi. Jedynie interwały i wytrzymałość tempową biegał na poziomie nieosiągalnym dla maratończyków, n.p. 6x800m po 2:05-2:08. Niestety śmierć przeszkodziła mu w realizacji tych celów. Wielokrotnie był on z nami na obozach i można było obserwować co robi na treningach. Trenował raczej samotnie, bo nikt nie był w stanie wytrzymywać jego treningów. Kilkakrotnie udało mi się być z nim na rozbieganiu, ale nie był to komfortowy trening gdyż on zasuwał równo po 3:40/km, więc dla nas było to na pograniczu II zakresu. Czy mógł zrobić 27:40 ??? Wytrzymałościowo i szybkościowo stać go było , ale nie jest to pewnik czy by zrobił. Nad Kowolem miał przewagę na 5km 9 sekund, a dycha to zupełnie inna para kaloszy. Zresztą Kowol prawie wszystkie biegi kończył poniżej 60 sek na ostatnich 400m, a w tym biegu na ME kiedy zrobił 27:53 ostatnie okrążenie zrobił w 67 sekund, bo tak był ujechany. Więc on sam mógł zrobić 27:43-27:45. Z tym , że to jest tylko gdybanie. Kibice zapamiętają tylko wyniki a nie ile kto mógł zrobić. Malinowskiemu wszyscy wróżyli, że będzie rekordzistą Świata na 3000m prz. a jednak nigdy nie udało mu się tego zrealizować. Zostańmy więc przy tym ile kto zrobił a nie ile kto mógł zrobić !!!

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



benek
Piotr Bętkowski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-11
14:53

 2020-03-29, 21:18
 
2020-03-29, 17:50 - jankiel napisał/-a:

W swoim życiu słyszałem już wielu mistrzów, którzy chwalili się, że na 10000m jakby wszystko im się ułożyło to zrobiliby 27:30-27:40. Tak mówił w wywiadzie dla bieganie.pl Antoni Niemczak, tak mówił w wywiadzie Henryk Szost.Na szczęście Bronisław Malinowski tego nie powiedział.Był wielkim mistrzem i do tego skromnym. On sam zresztą startował na 10000m i pobił wtedy rekord Polski Edwarda Mleczki 28:27 na 28:25, który też został poprawiony później przez Kowola na 28:23. Jak niektórzy wiedzą, zapowiadał też , że wystartuje w maratonie.Jego trening mało co różnił się od treningu maratończyków kilometrażem i biegami ciągłymi. Jedynie interwały i wytrzymałość tempową biegał na poziomie nieosiągalnym dla maratończyków, n.p. 6x800m po 2:05-2:08. Niestety śmierć przeszkodziła mu w realizacji tych celów. Wielokrotnie był on z nami na obozach i można było obserwować co robi na treningach. Trenował raczej samotnie, bo nikt nie był w stanie wytrzymywać jego treningów. Kilkakrotnie udało mi się być z nim na rozbieganiu, ale nie był to komfortowy trening gdyż on zasuwał równo po 3:40/km, więc dla nas było to na pograniczu II zakresu. Czy mógł zrobić 27:40 ??? Wytrzymałościowo i szybkościowo stać go było , ale nie jest to pewnik czy by zrobił. Nad Kowolem miał przewagę na 5km 9 sekund, a dycha to zupełnie inna para kaloszy. Zresztą Kowol prawie wszystkie biegi kończył poniżej 60 sek na ostatnich 400m, a w tym biegu na ME kiedy zrobił 27:53 ostatnie okrążenie zrobił w 67 sekund, bo tak był ujechany. Więc on sam mógł zrobić 27:43-27:45. Z tym , że to jest tylko gdybanie. Kibice zapamiętają tylko wyniki a nie ile kto mógł zrobić. Malinowskiemu wszyscy wróżyli, że będzie rekordzistą Świata na 3000m prz. a jednak nigdy nie udało mu się tego zrealizować. Zostańmy więc przy tym ile kto zrobił a nie ile kto mógł zrobić !!!
Panie Andrzeju. Bardzo ciekawie pan pisze.

Takie wspomnienia to zawsze duża wartość szczególnie od zawodnika z życiówką na 10000 m 28:43.

Tylko czemu występuje pan pod anonimowym kontem?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (631 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (58 sztuk)


kos 88
STANISŁAW O R L I C K I

Ostatnio zalogowany
2024-04-28
21:50

 2020-03-30, 18:06
 
2020-03-27, 20:21 - barry33 napisał/-a:

Byłem przekonany 5 lat temu, że jest to zawodnik, który w końcu rozprawi się z rekordami Polski Bronka Malinowskiego na 5 km czy Jerzego Kowola na 10km. 4 i 3 lata temu jeszcze w to wierzyłem, ale jak w roku 2018 zobaczyłem go na żywo w biegu na 10km podczas Mistrzostw Polski w Łomży straciłem złudzenie. Co jest grane, zła myśl szkoleniowa(trener), czy coś innego...?
LINK: http://elipinki.pl/2012/12/szymon-kulka/
Do wszystkiego jak w życiu czasem potrzebna jest ta odrobina szczęścia , można mieć super talent , być bardzo pracowitym, mieć niesamowite zacięcie i czegoś tam ulotnego braknie ... - ileż takich Talentów już w Polskim Sporcie "pzepadło" ? . Jako zapodałem tu info . że Szymon został Mistrzem Europy - Juniorów w przełajach w 2012 roku - ot taki przypadek że usłyszałem w wiadomościach i od tej pory mu kibicuję. Życzyć trzeba podobnie jak wszystkim naszym Sportowcom żeby osiągnęli sukcesy do których są predysponowani. A puki co wszystkim życzę przetrwania tego trudnego dla Wszystkich czasu i żebyśmy mogli jak najszybciej spotkać się na biegowych trasach

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (18 sztuk)


Admin
Michał Walczewski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-28
19:38

 2020-03-30, 18:31
 
Ja pamiętam słowa Mariusza Giżyńskiego który mówił, że wierzy iż pewnego dnia wszystko trafi na swój max. moment i wtedy jest w stanie połamać 2:10:00 (czy jakiś podobny wynik). Problem w tym, że sport nie jest sprawiedliwy - i zwykle bywa, że ten moment gdy wszystko nagle zaskoczy "na swoje miejsce" nigdy nie następuje. Tylko niektórzy mogą się pochwalić "startem życia" a większość nigdy nie doczeka takiego splotu idealnych okoliczności.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (87 sztuk)


jankiel
Jan Jankowski

Ostatnio zalogowany
---


 2020-03-30, 23:02
 Splot idealnych okoliczności.
2020-03-30, 18:31 - Admin napisał/-a:

Ja pamiętam słowa Mariusza Giżyńskiego który mówił, że wierzy iż pewnego dnia wszystko trafi na swój max. moment i wtedy jest w stanie połamać 2:10:00 (czy jakiś podobny wynik). Problem w tym, że sport nie jest sprawiedliwy - i zwykle bywa, że ten moment gdy wszystko nagle zaskoczy "na swoje miejsce" nigdy nie następuje. Tylko niektórzy mogą się pochwalić "startem życia" a większość nigdy nie doczeka takiego splotu idealnych okoliczności.
To fakt, że często się zdarza iż w życiu człowiek dostaje tylko jedną szansę i nie udaje mu się czegoś zrealizować. Takie jest życie. Ja n.p. będąc na koniec kariery w pewnym momencie w najwyższej swojej formie ,dzień przed startem w wielkim maratonie dostałem 38 st. gorączki oraz bólu gardła. Koniec marzeń . Mimo to nafaszerowawszy się aspiryną pobiegłem jeden z najlepszych swoich wyników w karierze, tylko 5 minut gorzej od ówczesnego rekordu świata. Do dziś szkoda mi straconej szansy na wielki wynik, bo nigdy nie udało mi się powtórzyć takiego cyklu treningowego jak wówczas. Zostały mi tylko we wspomnieniach rekordy tras w Krynicy. Zainteresowanym podam tylko , że pętlę z Krynicy na Krzyżówkę, przez Mochnaczkę, Tylicz, Powroźnik i z powrotem do Krynicy czyli 31 km przebiegłem w 1godz. 47 min.Później wielu kolegów z kadry próbowało pobić ten rekord ale nikomu się nie udało. Dziś nikt na tej trasie nie trenuje. Szkoda.Ale żeby nikt nie odniósł wrażenia , że się żalę to nie żałuję żadnej chwili spędzonej na bieganiu. To co udało mi się osiągnąć całkowicie zadowala moją ambicję. Czego wszystkim życzę.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


jankiel
Jan Jankowski

Ostatnio zalogowany
---


 2020-03-30, 23:39
 Anonimowe konto
2020-03-29, 21:18 - benek napisał/-a:

Panie Andrzeju. Bardzo ciekawie pan pisze.

Takie wspomnienia to zawsze duża wartość szczególnie od zawodnika z życiówką na 10000 m 28:43.

Tylko czemu występuje pan pod anonimowym kontem?
Dzięki za miłe słowa.Po pierwsze nie mam na imię Andrzej. Nie wiem kogo pan ma na myśli. Znałem jednego Andrzeja, który akurat na dyszkę miał rek. życiowy 28:43 i to w biegu, w którym wygrał ze mną o 1 sekundę. Nazywał się Andrzej Jarosiewicz, był 3-krotnym mistrzem Polski na 10km i w małym maratonie na 20km i był wspaniałym kumplem . Szkoda tylko , że już nie żyje. Dlaczego piszę jako anonim ??? Bo kilkanaście lat temu spotkałem się na tym forum z chamskim hejtem . Zostałem bezpodstawnie oskarżony o skracanie biegu przez ludzi piszących z anonimowych kont.Najciekawsze, że nawet organizator biegu dziwił się gdzie na jego biegu można skracać, a mnie nawet taka myśl nie przyszła do głowy, bo w wieku ponad 60 lat, nie walcząc o miejsce na podium chciałem się tylko przebiec pierwszy raz po dwudziestu paru latach przerwy. Co ciekawe po kilku miesiącach prywatnego śledztwa udało mi się zdemaskować anonima przez jego gadulstwo. Okazał się nim niby kolega z tego samego niegdyś klubu. Widać, że zazdrość gnębiła go przez tyle lat choć mnie jest zawsze trudno zrozumieć bezinteresowną podłość ludzką. Może kiedyś odważę się napisać pod własnym nazwiskiem a póki co proponuję mały quiz w celu odgadnięcia kim jestem. Żeby ułatwić podam kilka szczegółów. Pierwszy to ten, że mój pierwszy start w reprezentacji miał miejsce w 1970 roku w Lipsku na meczu Polska-NRD-Rumunia juniorów. Biegłem wtedy na 3000m w parze z samym Bronkiem Malinowskim. Pierwszy medal mistrzostw Polski seniorów zdobyłem w biegu przełajowym przegrywając znowu tylko z Bronkiem Malinowskim. Wiele razy z nim startowałem i raz nawet udało mi się z nim wygrać na 3000m o 0,2 sek wynikiem 7:55,6. Brakło nam wtedy tylko 1 sekundę do rekordu Polski legendarnego medalisty olimpijskiego Kazimierza Zimnego ! Gdyby to nie wystarczyło to powiem, że tylko dwóm maratończykom polskim udało się w historii zrobić minima olimpijskie do maratonu na dwa Igrzyska z rzędu. Tym drugim jest Henryk Szost. Minima do Pekinu i do Londynu (w Rio bez minimum). Tym pierwszym jestem nieskromnie mówiąc ja. Kto ma ochotę niech sprawdza w rocznikach PZLA lub internecie. Choć w necie nie wszystko się da sprawdzić. Pozdrawiam.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



benek
Piotr Bętkowski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-11
14:53

 2020-03-31, 09:52
 
2020-03-30, 23:39 - jankiel napisał/-a:

Dzięki za miłe słowa.Po pierwsze nie mam na imię Andrzej. Nie wiem kogo pan ma na myśli. Znałem jednego Andrzeja, który akurat na dyszkę miał rek. życiowy 28:43 i to w biegu, w którym wygrał ze mną o 1 sekundę. Nazywał się Andrzej Jarosiewicz, był 3-krotnym mistrzem Polski na 10km i w małym maratonie na 20km i był wspaniałym kumplem . Szkoda tylko , że już nie żyje. Dlaczego piszę jako anonim ??? Bo kilkanaście lat temu spotkałem się na tym forum z chamskim hejtem . Zostałem bezpodstawnie oskarżony o skracanie biegu przez ludzi piszących z anonimowych kont.Najciekawsze, że nawet organizator biegu dziwił się gdzie na jego biegu można skracać, a mnie nawet taka myśl nie przyszła do głowy, bo w wieku ponad 60 lat, nie walcząc o miejsce na podium chciałem się tylko przebiec pierwszy raz po dwudziestu paru latach przerwy. Co ciekawe po kilku miesiącach prywatnego śledztwa udało mi się zdemaskować anonima przez jego gadulstwo. Okazał się nim niby kolega z tego samego niegdyś klubu. Widać, że zazdrość gnębiła go przez tyle lat choć mnie jest zawsze trudno zrozumieć bezinteresowną podłość ludzką. Może kiedyś odważę się napisać pod własnym nazwiskiem a póki co proponuję mały quiz w celu odgadnięcia kim jestem. Żeby ułatwić podam kilka szczegółów. Pierwszy to ten, że mój pierwszy start w reprezentacji miał miejsce w 1970 roku w Lipsku na meczu Polska-NRD-Rumunia juniorów. Biegłem wtedy na 3000m w parze z samym Bronkiem Malinowskim. Pierwszy medal mistrzostw Polski seniorów zdobyłem w biegu przełajowym przegrywając znowu tylko z Bronkiem Malinowskim. Wiele razy z nim startowałem i raz nawet udało mi się z nim wygrać na 3000m o 0,2 sek wynikiem 7:55,6. Brakło nam wtedy tylko 1 sekundę do rekordu Polski legendarnego medalisty olimpijskiego Kazimierza Zimnego ! Gdyby to nie wystarczyło to powiem, że tylko dwóm maratończykom polskim udało się w historii zrobić minima olimpijskie do maratonu na dwa Igrzyska z rzędu. Tym drugim jest Henryk Szost. Minima do Pekinu i do Londynu (w Rio bez minimum). Tym pierwszym jestem nieskromnie mówiąc ja. Kto ma ochotę niech sprawdza w rocznikach PZLA lub internecie. Choć w necie nie wszystko się da sprawdzić. Pozdrawiam.
Opis pasuje do Zbigniewa Pierzynki. Kiedyś obecnym na tym forum.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (631 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (58 sztuk)


marion0

Ostatnio zalogowany
2020-04-24
21:33

 2020-03-31, 14:00
 Piękne wspomnienia
2020-03-30, 23:02 - jankiel napisał/-a:

To fakt, że często się zdarza iż w życiu człowiek dostaje tylko jedną szansę i nie udaje mu się czegoś zrealizować. Takie jest życie. Ja n.p. będąc na koniec kariery w pewnym momencie w najwyższej swojej formie ,dzień przed startem w wielkim maratonie dostałem 38 st. gorączki oraz bólu gardła. Koniec marzeń . Mimo to nafaszerowawszy się aspiryną pobiegłem jeden z najlepszych swoich wyników w karierze, tylko 5 minut gorzej od ówczesnego rekordu świata. Do dziś szkoda mi straconej szansy na wielki wynik, bo nigdy nie udało mi się powtórzyć takiego cyklu treningowego jak wówczas. Zostały mi tylko we wspomnieniach rekordy tras w Krynicy. Zainteresowanym podam tylko , że pętlę z Krynicy na Krzyżówkę, przez Mochnaczkę, Tylicz, Powroźnik i z powrotem do Krynicy czyli 31 km przebiegłem w 1godz. 47 min.Później wielu kolegów z kadry próbowało pobić ten rekord ale nikomu się nie udało. Dziś nikt na tej trasie nie trenuje. Szkoda.Ale żeby nikt nie odniósł wrażenia , że się żalę to nie żałuję żadnej chwili spędzonej na bieganiu. To co udało mi się osiągnąć całkowicie zadowala moją ambicję. Czego wszystkim życzę.
Przeczytałem dokładnie Pana tekst, piękne wspomnienia i niesamowite wyniki, do których obecnie mało kto nawiązuje sportowo. Metody treningu się zmieniły diametralnie od czasów, kiedy Pan trenował. Pewnie mentalnie też inaczej się podchodzi do starych metod, szuka się czegoś nowego, niekonwencjonalnego, dąży się do progresu.
Czy to zmiana na lepsze, chyba nie, sądząc po osiąganych wynikach przez obecnych zawodników.

Choć trzeba oddać hołd np.Marcinowi Lewandowskiemu czy Adamowi Kszczotowi, którzy na arenach międzynarodowych nawiązują walkę z resztą świata, niekiedy wygrywając.

Ktoś wcześniej wspomniał, ciężka,katorżnicza praca przynosi efekty - oczywiście, że tak. Tylko nie każdy jest gotów poświęcić całe swoje życie, najlepsze lata na tyle wyrzeczeń.

Dlatego jeszcze raz ogromnie podziwiam takie osoby jak Pan, którzy osiągnęli tak wiele i co najważniejsze, ich wyniki zapisane są w annałach sportu, w tym przypadku polskiej lekkoatletyki.

I to co na koniec najważniejsze, cyt."nie żałuję żadnej chwili spędzonej na bieganiu" - można by jeszcze dodać "czuję się spełniony"

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


platat
Tadeusz Plata

Ostatnio zalogowany
2024-04-28
14:12

 2020-03-31, 15:19
 
2020-03-31, 09:52 - benek napisał/-a:

Opis pasuje do Zbigniewa Pierzynki. Kiedyś obecnym na tym forum.
Myślę, że to Zbigniew Pierzynka.

Wyniki na 3000 m uzyskane w latach 1970-79 (fragment ze statystyk śp. Henryka Gąszczaka)

7.55.6. Zbigniew Pierzynka 51 Wisła Kraków
7.55.6. Andrzej Jarosiewicz 48 Wawel Kraków
7.55.6. Eugeniusz Stacha 56 ROW Rybnik

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


kos 88
STANISŁAW O R L I C K I

Ostatnio zalogowany
2024-04-28
21:50

 2020-03-31, 20:25
 A może to jeszcze ktoś inny ?
2020-03-31, 15:19 - platat napisał/-a:

Myślę, że to Zbigniew Pierzynka.

Wyniki na 3000 m uzyskane w latach 1970-79 (fragment ze statystyk śp. Henryka Gąszczaka)

7.55.6. Zbigniew Pierzynka 51 Wisła Kraków
7.55.6. Andrzej Jarosiewicz 48 Wawel Kraków
7.55.6. Eugeniusz Stacha 56 ROW Rybnik
To były czasy że było w Polsce wielu bardzo dobrych Zawodników - może np. Ryszard Kopijasz - tylko woli się nie ujawniać - pracując w Kopalni Brzeszcze miałem okazję poznać Pana Ryszarda i czasem dzielił się wspomnieniami ze startów czy obozów na które jeżdził także razem ze Ś.P. Bronisławem Malinowskim

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (18 sztuk)


platat
Tadeusz Plata

Ostatnio zalogowany
2024-04-28
14:12

 2020-04-01, 10:03
 
2020-03-31, 20:25 - kos 88 napisał/-a:

To były czasy że było w Polsce wielu bardzo dobrych Zawodników - może np. Ryszard Kopijasz - tylko woli się nie ujawniać - pracując w Kopalni Brzeszcze miałem okazję poznać Pana Ryszarda i czasem dzielił się wspomnieniami ze startów czy obozów na które jeżdził także razem ze Ś.P. Bronisławem Malinowskim
Korzystam tylko z podpowiedzi anonimowego biegacza.
Bieg na 10km w Warszawie 9.07.1978r.
(rekord życiowy na 10 km Jarosiewicza, Z. Pierzynka przegrał 1 sek.)
28.43,67 Andrzej Jarosiewicz
28.44,6. Zbigniew Pierzynka


  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



benek
Piotr Bętkowski
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-11
14:53

 2020-04-01, 11:45
 
2020-04-01, 10:03 - platat napisał/-a:

Korzystam tylko z podpowiedzi anonimowego biegacza.
Bieg na 10km w Warszawie 9.07.1978r.
(rekord życiowy na 10 km Jarosiewicza, Z. Pierzynka przegrał 1 sek.)
28.43,67 Andrzej Jarosiewicz
28.44,6. Zbigniew Pierzynka

Pierzynka byt też drugi w przełajach za Bronkiem (26 sekund chyba) więc to też się zgadza :)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (631 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (58 sztuk)


Henryk W.
Henryk, Piotr Witt
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-28
07:00

 2020-04-01, 21:36
 
Ciekawa sprawa, ciekawe wypowiedzi.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (24 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (100 sztuk)


jankiel
Jan Jankowski

Ostatnio zalogowany
---


 2020-04-03, 12:23
 Jesteście dobrzy !
2020-04-01, 11:45 - benek napisał/-a:

Pierzynka byt też drugi w przełajach za Bronkiem (26 sekund chyba) więc to też się zgadza :)
Cieszę się, że są ludzie, którzy nie tylko, że biegają ale interesują się przeszłością i historią biegania w Polsce. Potraficie znaleźć wiele faktów w internecie i skojarzyć je z innymi. Brawo ! Powiem tak : to były fajne czasy. Mam na myśli lata 70-te i 80-te XX wieku. Pamiętam jak przyjechałem na pierwszy obóz kadrowy do Wałcza a było to w 1972 roku przed Igrzyskami Olimpijskimi w Monachium. Kierownikiem obozu był słynny Jan Mulak, a trenerami medaliści olimpijscy Zdisław Krzyszkowiak i Kazimierz Zimny. Można było potrenować z Bronisławem Malinowskim, Henrykiem Szordykowskim czy Andrzejem Kupczykiem. Było dużo młodych jak Jurek Kowol, Rysiek Kopijasz, Heniek Jankowski, Krzysiu Wesołowski i wielu innych. Młodzi musieli przejść chrzest kadrowy. Polegał on na tym, że przez tydzień florkowie wykonywali różne polecenia, m.in. sprzątanie bieżni, porządkowanie otoczenia, nawet mycie fiata 125p Kupczykowi. Ale najlepsze było skakanie na gałąź pochyłego drzewa nad jeziorem. Trzeba było się chwycić gałęzi, rozbujać i wrócić na brzeg. Mało komu się to udawało, najczęściej lądowało się w wodzie albo w szuwarach. Potem obowiązkowe tarzanie się w piasku lub na ziemi. Mimo tego nikt nie narzekał. Wieczorem któregoś dnia odbyła się oficjalna uroczystość chrztu. Każdy musiał się przebrać i przygotować jakiś program artystyczny. Od tego zależała ilość uderzeń w tyłek. Nie wiem jak inni ale ja czułem go przez dwa dni, a Szordyk chwalił się, że aż wybił sobie kciuk. Na koniec całowaliśmy pantofla biegowego i dostawaliśmy specjalny certyfikat. Jeden z zawodników, niejaki Sapko młody ośmiusetmetrowiec z Warszawy nie poddał się ceremonii chrztu . Został karnie wrzucony tak jak stał do jeziora. A ubrany był jak na imieniny. Nowiutkie czerwone adidasy, obiekt zazdrości wielu z nas, którzy chodziliśmy w zwykłych trampkach albo wałbrzychach. Na sobie miał jeszcze nowiutkie sztruksy i białą koszulkę non-iron adidasa. Jak go wrzucili w te szuwary to tak się wściekł, że zaatakował członków komisji brutalistycznej przez co pan Mulak rozkazał opuścić mu obóz. Kilka lat później w trakcie obozu kadry juniorów dwóch przeszkodowców upiłowało słynną gałąź co spowodowało wyrzucenie ich z obozu i z kadry. A sama tradycja upadła. Nie było chętnych do jej kontynuowania. Zaczęła się ostra rywalizacja młodych wilczków ze starymi repami o to kto będzie rządził w polskich biegach. Jeżeli chodzi o tradycję chrztów to przechodziłem jeszcze chrzest reprezentacyjny w 1973 roku. W samolocie z Paryża do Warszawy po meczu Francja - Polska. Zostałem poproszony przed oblicze mistrza olimpijskiego Władysława Komara i słynnej wielokrotnej mistrzyni olimpijskiej pani Ireny Szewińskiej. Miałem położyć głowę na jej kolanach a pan Władysław ręką jak bochen chleba przyłożył mi lekko kilka razy w pośladki.Na koniec pan Komar wręczył mi Trybunę Ludu ze słowami gratulacji i opinią, że chyba mam jakieś układy w partii. Nie wiedziałem o co chodzi, dopiero jak usiadłem, otworzyłem gazetę a tam na pierwszej stronie wśród samych wiadomości politycznych widniało duże zdjęcie pokazujące jak wbiegam pierwszy na metę biegu na 10km z rękami w górze. Do dziś mam to zdjęcie i cieszę się, że moimi rodzicami chrzestnymi byli tak sławni sportowcy . Z panią Ireną spotykałem się jeszcze wielokrotnie, ostatni raz na Igrzyskach w Moskwie w 1980 roku. Pamiętam jej słowa otuchy, kiedy robiliśmy rozgrzewkę przed startem maratonu na bocznym boisku.Była godz.16.00 a temperatura wynosiła 35 st.C. Żar lał się z nieba, a ona widząc nas spoconych rzekła : chłopaki współczuję wam, że musicie się tak męczyć. Trzymam kciuki za to żebyście przeżyli to piekło a następnym razem wybierzcie sobie jakąś łatwiejszą konkurencję. To była wspaniała sportsmenka !!!!!!

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
kuzag
01:12
Marco7776
23:56
camillo88kg
23:43
przystan
23:39
inka
23:30
Roadrunner
23:21
conditor
23:12
Lektor443
22:21
pixel5
22:03
kornik
22:00
kos 88
21:50
Przemek_Czersk
21:49
rdz86
21:46
milosz2007
21:44
radosc
21:43
Stonechip
21:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |