Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [50]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
aktywny_maciejB
Pamiętnik internetowy
OD BIEGANIA DO MARSZU z KIJAMI NW I TRUDNY POWRÓT DO BIEGANIA

Józef Maciej BRZEZINA
Urodzony: 1959--2-23
Miejsce zamieszkania: Sochaczew
109 / 146


2023-03-13

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
5 Kurpiowski Bieg Morsa - Serafin k. m. Łyse (czytano: 855 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.youtube.com/watch?v=7UgBo63sFog

 

Po wielu tygodniach walki z kontuzjami w końcu dość ekstremalny wyjazd na odległe o 200 km Kurpie. Taka wyjątkowa okazja to 5 Kurpiowski Bieg Morsów. To coś co mnie od lat ekscytowało. To wystartować w zawodach razem z prawdziwymi twardzielami. A może nawet wspólnie pomorsować.
Drugi raz w życiu udało mi się brać udział w tego typu imprezie. Jesienią w Zgierzu koło Łodzi. Teraz na koniec zimy w Serafinie, położonej koło miejscowości Łyse. W ofercie były trzy konkurencje. Bieg 5 i 10 km oraz 5 km NW. Na kilka dni przed zawodami limit 250 osób został wyczerpany. Szczególnie dużym powodzeniem cieszył się Nordic Walking. Na starcie stanęło około 100 uczestników marszu. Dwie trzecie to panie. Wiadomo, że podczas imprez dla Wikingów nie zawsze chodzi o rywalizację sportową. Twardziele to specyficzna grupa ludzi nie zawsze traktujących rywalizację sportową na poważnie jak to bywa u większości ludzi nastawionych na bieganie. Dla wielu sam udział w zawodach jest dużą frajdą.
Na Kurpie zjechało wielu wspaniałych ludzi, którym zimno i niewygody nie są straszne. 12 marca pogoda nie rozpieszczała. Może temperatura nie była jeszcze taka niska ale zimny i porywisty wiatr szczególnie w miejscu startu urywał po prostu głowę. Było podobnie jak na pełnym morzu w sztormowy dzień.
Centrum zawodów z ogniskiem i kilkoma innymi atrakcjami w pełnym wietrze. Spory tłum uczestników oraz dzieci biorące w oddzielnej rywalizacji dla najmłodszych nie bardzo przejmowali się takimi warunkami. O dokuczliwym wietrze wszyscy zapomnieli zaraz po starcie. Bo już w lesie, gdzie poprowadzono pięciokilometrową pętlę, świeciło całkiem przyzwoicie słońce. Tam nie odczuwało się wiatru i leżała cienka warstwa śniegu na trasie. Każdy z uczestników dostosował tempo do swoich umiejętności i miękkiego śniegu. W dobrych humorach kawalkada biegnących i maszerujących wypełniła dość szczelnie wąską leśną ścieżkę.
Ewie i mnie w rywalizacji NW na dystansie 5 km poszło całkiem przyzwoicie. Ewa w rywalizacji kobiet na 63 panie była 7. Jednocześnie wygrała swoją kategorię 60+. A ja byłem zadowolony z 6 pozycji wśród 33 mężczyzn biorących udział w marszu NW. Czego chcieć więcej. Spotkanie z Krzysztofem Człapskim. Dzisiaj gwiazdą NW, Mistrzem Europy i dużo jeszcze by można wymieniać ...
13 lat temu kiedy pierwszy raz spotkaliśmy się podczas Grnd Prix w Łodzi jeszcze początkujący nordikowiec, z którym regularnie wygrywałem potem wielokrotnie przez dobrych kilka lat. Dzisiaj należy podziwiać jego pomysły i determinację w aktywną działalność z dużym gronem pasjonatów zainteresowanych samorozwojem w chodzeniu z kijami.
Wracając do tego co działo się na Kurpiach należy taki sprawdzian potraktować z wielkim optymizmem przed kolejnymi startami w 44 sezonie startów w życiu (wczoraj znalazłem pierwsze w życiu posumowanie sezonu biegowego z 1976 roku - to by oznaczało, że tych sezonów jest nawet więcej) w moim przypadku i 14 sezonie Ewy.
Wygląda na to że w tym roku możemy wiele jeszcze razy cieszyć się z udanych wypraw w ciekawe miejsca w naszym pięknym kraju. Dodatkowego smaku naszym marszom z kijami dodaje możliwość wyprzedzenia uczestników biegu.
Tym razem Ewie udało się maszerując z kijami wyprzedzić 7 uczestników biegu na 5 km (kiedy porównamy czasy na mecie) a mnie około 20 biegaczek i biegaczy. Starując z kijami cały czas myślę powrocie na trasy biegowe. Szczególnie jeżeli ominą mnie bolesne bóle mięśni to będę próbował swoich możliwości na razie na dystansie 5 km. Później się zobaczy może półmaraton.
Najbliższy taki start biegowy na 5 km planuję już w sobotę nad Zalewem Żyrardowskim podczas kolejnego Parkruna. Zobaczę co powiedzą moje nogi. Na Kurpiach pomimo dość mocnego tempa bardzo dobrze zdały kolejny sprawdzian.

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
Snake
00:04
Artur z Błonia
23:02
kaes
22:47
cumaso
22:35
staszek63
22:02
lukasz.bb15
21:39
andreas07
21:15
zulek
21:09
JolaPe
20:04
Raffaello conti
19:11
gama
19:06
zas
19:04
enrico
18:52
marekszk84
18:35
StaryCop
18:31
Admin
18:21
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |