Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [50]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
aktywny_maciejB
Pamiętnik internetowy
OD BIEGANIA DO MARSZU z KIJAMI NW I TRUDNY POWRÓT DO BIEGANIA

Józef Maciej BRZEZINA
Urodzony: 1959--2-23
Miejsce zamieszkania: Sochaczew
108 / 139


2023-03-05

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Lepiej późno niż wcale (czytano: 993 razy)

 

-Lepiej późno niż wcale - to dobrze znane polskie przysłowie. Sprawdziło się w moim życiu. I to w kwestii aktywności fizycznej opartej na bieganiu a dopiero później na maszerowaniu z kijami, dogtrekkingu oraz biathlonie NW. W tych trzech konkurencjach stawałem na podium Mistrzostw Polski. To wszystko się stało po trzech dekadach biegania (a głównie cierpliwego trenowania). Kiedy w 2009 roku obchodziłem 50 urodziny nie sądziłem, że dopiero właśnie wtedy przyjdą sukcesy. Trzecia dekada biegania była głównie ze względów nazwijmy je osobistych poświęcona systematycznym treningom i od czasu do czasu pojedyncze starty. Codzienne bieganie swoich odcinków plus sporo ćwiczeń całkowicie mi wystarczyło. Wcześniej do nielicznych sukcesów zaliczałem przebiegnięcie 3 km w czasie 9 min (na tartanie Skry w Warszawie i dystans 1,5 km w czasie 4 min 15 sek.). Jak na zwykłego amatora jak wielu innych to były bardzo satysfakcjonujące dla mnie wyniki. 3 godz.15 min w dbiucie w Maratonie Pokoju (1979 r). Potem w wieku 26 lat maraton w Trnawie (Słowacja) i czas 3 godz. 9 min bardzo mnie ucieszył. Ale to nie wiązało się z miejscami na pudle. Do pięćdziesiątki myślałem, że jednak nie mam potrzebnych w aktywności sportowej cech takich jak wrodzona szybkość i walka za wszelką cenę. Zmagazynowany przez te trzy dekady (od 1978 do 2008) potencjał eksplodował nie bezpośrednio w bieganiu ale w konkurencjach pokrewnych. Wybieganie plus siła zbudowana podczas codziennej pracy nad sobą dała w końcu efekty. Nie będę opisywał w szczegółach, bo jest tego za wiele i świadczyłoby to o nieskromności o wszystkich detalicznie startach w ciągu piątej dekady życia, gdzie z biegacza wagi ciężkiej (powyżej 90 kg), który nie ma za wiele szans w walce z o wiele lżejszymi rywalami znalazłem przez przypadek jedno, drugie i trzecie miejsca do rywalizacji, gdzie w stawce często liczącej od kilkudziesięciu do 200-300 zawodników udawało mi się wygrać nawet zawody w kategorii OPEN. Dla 50-latka to coś niesamowitego ale takie przypadki się zdarzają. Osobiście znam kilku takich kozaków. A wygrywanie seryjnie w kategorii M50 stało się codziennością. Jak sięgnę pamięcią do tyłu do lat 2005-2008 to jak ktoś taki jak np. cyganka podczas wróżenia z ręki powiedziałaby mi, że czeka mnie taki długi okres sukcesów w rywalizacji o charakterze sportowym, to bym jej oczywiście nie uwierzył. Można napisać, że przeżyłem bajkę polegającą na tym, że przez wiele lat podczas 40 - 50 startów w roku walczyłem w ścisłej czołówce zawodów często o randze Mistrzostw Polski, Pucharu Polski i odwiedzałem wiele pięknych miejsc na terenie całego kraju. Poznałem tysiące wspaniałych zawodniczek i zawodników. Ze względu na to, że zawodowo często przebywałem służbowo poza granicami nie zależało mi na startach poza naszym krajem. Żeby nie przedłużać tego kolejnego wpisu w podsumowaniu chciałbym napisać dla tych kochających sporty wytrzymałościowe i nie odnoszących jeszcze sukcesów, że należy być cierpliwy. Nagrodą mogą być sukcesiki na wielu arenach i w kilku konkurencjach wytrzymałościowych, które były moim udziałem. Być może należy tylko dopasować swój potencjał do oferty wielu nowych konkurencji gdzie liczy się ciężka praca nad sobą.
Na zdjęciu z żoną Ewą i koleżanką (też Ewą) oraz kolegami z KM Aktywni Sochaczew Arturem i Michałem) na starcie Biegnij Warszawo w 2010 r.

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
gora1509
16:37
romangla
16:34
biegacz54
16:32
pedroo12
15:20
platat
15:18
Yatzaxx
15:14
czewis3
15:04
VaderSWDN
14:54
kolotoc8
14:50
Stonechip
14:01
pszczelnik
13:54
PROtrack
13:29
Daro091165
13:27
lordedward
13:24
green16
13:21
JW3463
13:18
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |