|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | henry (2009-01-08) | Ostatnio komentował | gmp3 (2009-01-15) | Aktywnosc | Komentowano 17 razy, czytano 257 razy | Lokalizacja | | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2009-01-08, 12:38 Kontuzje ?
Ciągle czytam, że ktoś ma kontuzję, a są to zawodnicy a raczej biegacze 20 kilku letni a czasem młodsi. Coś nie jest wporządku z wami , że odnosicie kontuzje a też często się czyta , że ktoś nie przyjechał na zawody bo był chory. Coś nie tak z waszym zdrowiem a taże z waszym treningiem. Wczesna specializacja już 18 latkowie biegają maratony, doprowadzi was do tego , że w wieku 40 lat zostaniecie inwalidami. Bieganie po szosie co tydzień niestety prowadzi do kontuzji a następnie do kalectwa. Ja będąc zawodnikiem wyczynowym przez 7 lat nie miałem nigdy kontuzji , a biegalem nie w butach najwyższej klasy tylko w tenisowkach i trampkach. Mój trening odbywał się jednak tylko w lesie i na bieżni żużlowej. Biegałem do 3000 m także przeszkody. Później było 5 lat odpoczynku i w wieku 30 lat zacząłem biegać uliczne, ale 4- 5 razy w roku. Po kilku latach takiego biegania, mój organizm i stawy zostały tak wytrenowane , że biegałem już na szosie maratony , 100 km i 12 godz, w dalszym ciągu bez kontuzji. Obecnie mając 61 lat odczuwam drobne dolegliwości bólowo mięśniowe ale w dalszym ciągu bez kontuzji. Obecnie jednak startuje maksymalnie 20 razy w roku i od 7 lat biegam tylko 1 maraton w roku rekreacyjnie na 3, 35 - 3 ,4o. Myślę, że niektórzy powinni zweryfikowac swą politykę startową i treningową , ponieważ za kilka lat wogóle nie będa biegać, a to będzie wielką szkodą dla nich. |
| | | | | |
| 2009-01-08, 13:20
Ja jak na razie (odpukać)poważnych kontuzji nie miałem, zresztą odkąd biegam bardzo rzadko zdarza mi się złapać jakąś grypę czy coś podobnego, a dawnej zdarzało się to przynajmniej raz w roku. Co do startów, to cóż może i jest ich za dużo, może powinno być ich tylko 7-8 w roku, może maraton powinienem przebiec dopiero za 5-6 lat (a nie w tym roku jak planuję), może powinienem ogólnie biegać mniej. Może będę inwalidą w wieku 40 lat bo za dużo biegam (mimo wszystko mój roczny kilometraż jest marny w porównaniu do innych), może za kilka lat nie będę mógł biegać w ogóle (w co wątpię), ale to wszystko to jest tylko może. Kto wie co będzie za te kilka lat? Może jutro będę miał np. jakiś wypadek i zostanę inwalidą przykutym do wózka i już nigdy nie będę mógł biegać, i wtedy nigdy nie przebiegnę swojego maratonu. Nigdy nie wiadomo co będzie jutro, dlatego jeśli chcemy coś zrobić to róbmy to bo nie wiadomo co przyniesie życie. Oczywiście w bieganiu trzeba kierować się rozsądkiem i nie przesadzać, trzeba wiedzieć kiedy sobie poluzować na treningu a kiedy dokręcić śrubę. Ja mam zamiar w roku 2009 zaliczyć kilkanaście biegów i przebiec maraton i nie mam zamiaru z tego rezygnować, bo to sprawia mi frajdę. |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-01-08, 14:26 Może jadnak warto.
2009-01-08, 13:20 - Rapacinho napisał/-a:
Ja jak na razie (odpukać)poważnych kontuzji nie miałem, zresztą odkąd biegam bardzo rzadko zdarza mi się złapać jakąś grypę czy coś podobnego, a dawnej zdarzało się to przynajmniej raz w roku. Co do startów, to cóż może i jest ich za dużo, może powinno być ich tylko 7-8 w roku, może maraton powinienem przebiec dopiero za 5-6 lat (a nie w tym roku jak planuję), może powinienem ogólnie biegać mniej. Może będę inwalidą w wieku 40 lat bo za dużo biegam (mimo wszystko mój roczny kilometraż jest marny w porównaniu do innych), może za kilka lat nie będę mógł biegać w ogóle (w co wątpię), ale to wszystko to jest tylko może. Kto wie co będzie za te kilka lat? Może jutro będę miał np. jakiś wypadek i zostanę inwalidą przykutym do wózka i już nigdy nie będę mógł biegać, i wtedy nigdy nie przebiegnę swojego maratonu. Nigdy nie wiadomo co będzie jutro, dlatego jeśli chcemy coś zrobić to róbmy to bo nie wiadomo co przyniesie życie. Oczywiście w bieganiu trzeba kierować się rozsądkiem i nie przesadzać, trzeba wiedzieć kiedy sobie poluzować na treningu a kiedy dokręcić śrubę. Ja mam zamiar w roku 2009 zaliczyć kilkanaście biegów i przebiec maraton i nie mam zamiaru z tego rezygnować, bo to sprawia mi frajdę. |
To co mówisz też ma sens, ale. Dam ci przykład z innej beczki. Obecnie przechodzę na emeryturę po 42 latach pracy, ale mam zaliczone tylko 37 lat , powinienem mieć zarobki z wszystkich lat a mam z 17 lat i są poważne kłopoty . A gdyby mi ktoś wtedy podpowiedział, zbieraj dokumenty , zaświadczenia książeczki itp to byłoby bez problemu i emerytura byłaby wyższa. Gdy ma się naście lat to nie myśli się co będzie za 10 - 20 lat to sie wydaje bardzo odległe ale mówię ci to nie jest odlegle i warto czasem skorzystac z dobrych porad. |
| | | | | |
| 2009-01-08, 15:35
2009-01-08, 13:20 - Rapacinho napisał/-a:
Ja jak na razie (odpukać)poważnych kontuzji nie miałem, zresztą odkąd biegam bardzo rzadko zdarza mi się złapać jakąś grypę czy coś podobnego, a dawnej zdarzało się to przynajmniej raz w roku. Co do startów, to cóż może i jest ich za dużo, może powinno być ich tylko 7-8 w roku, może maraton powinienem przebiec dopiero za 5-6 lat (a nie w tym roku jak planuję), może powinienem ogólnie biegać mniej. Może będę inwalidą w wieku 40 lat bo za dużo biegam (mimo wszystko mój roczny kilometraż jest marny w porównaniu do innych), może za kilka lat nie będę mógł biegać w ogóle (w co wątpię), ale to wszystko to jest tylko może. Kto wie co będzie za te kilka lat? Może jutro będę miał np. jakiś wypadek i zostanę inwalidą przykutym do wózka i już nigdy nie będę mógł biegać, i wtedy nigdy nie przebiegnę swojego maratonu. Nigdy nie wiadomo co będzie jutro, dlatego jeśli chcemy coś zrobić to róbmy to bo nie wiadomo co przyniesie życie. Oczywiście w bieganiu trzeba kierować się rozsądkiem i nie przesadzać, trzeba wiedzieć kiedy sobie poluzować na treningu a kiedy dokręcić śrubę. Ja mam zamiar w roku 2009 zaliczyć kilkanaście biegów i przebiec maraton i nie mam zamiaru z tego rezygnować, bo to sprawia mi frajdę. |
Ja właśnie w tej sprawie.W trakcie wczorajszego biegu zaczelem odczywać ból ahillesa lewej nogi ból zaczoł się od chwili kiedy micniej zawiązałem sznurowadła w bucie.Do końca biegu czułem ból w tym ścięgnie. Ahiless boli mnie zwlaszcza jak chodzę boso po schodach ( staje wtedy na palcach ) Chyba go naciągnełem lub coś w tym stylu .Jestem załamany bo biegam dopiero od paru tygodni a od razu taka kontuzja.Smaruję obolałe miejsce Naproxenem EMO to wtedy napięcie w ścięgnie ustępuje na jakiś czas.
Poradzcie co mam robić, na pewno muszę odpuścić treningi . |
| | | | | |
| 2009-01-08, 15:41
Heniu nie zgodze się z Tobą. Jak ktoś chce osiągnąc wynik to zawsze tą kontuzje będzie miał wcześniej czy później, przy czym zawodnicy z najwyższej półki mają pod sobą zaplecze masażystów, fizjoterapeutów inne, a my lepsi amatorzy musimy sami za to płacić i czasami kalkulujemy czy może zaliczyć jeszcze jedne zawody, czy może wydać jednak na fizjoterapeute lub jednak musze uważać bo na chleb mi braknie..
Nie miałeś kontuzji bo się oszczędzałeś....
|
| | | | | |
| 2009-01-08, 15:46
2009-01-08, 15:35 - tomek20064 napisał/-a:
Ja właśnie w tej sprawie.W trakcie wczorajszego biegu zaczelem odczywać ból ahillesa lewej nogi ból zaczoł się od chwili kiedy micniej zawiązałem sznurowadła w bucie.Do końca biegu czułem ból w tym ścięgnie. Ahiless boli mnie zwlaszcza jak chodzę boso po schodach ( staje wtedy na palcach ) Chyba go naciągnełem lub coś w tym stylu .Jestem załamany bo biegam dopiero od paru tygodni a od razu taka kontuzja.Smaruję obolałe miejsce Naproxenem EMO to wtedy napięcie w ścięgnie ustępuje na jakiś czas.
Poradzcie co mam robić, na pewno muszę odpuścić treningi . |
Achilesa można wyleczyć dobrym specjalistycznym masażem.
Maści za wiele nie wskurają, najlepsza jest przerwa(dwa tygodnie), do tego buty noś na wysokim obcasie-do pięty najlepiej dokleić kawałek drewna by pięta nie robiła dużego ruchu.
Jak byłbyś z Torunia to mógłbym się podjąć masażu(oczywiście płatnie) |
| | | | | |
| 2009-01-08, 16:41 Wyczynowcy tak.
2009-01-08, 15:41 - Krzysiek_biega napisał/-a:
Heniu nie zgodze się z Tobą. Jak ktoś chce osiągnąc wynik to zawsze tą kontuzje będzie miał wcześniej czy później, przy czym zawodnicy z najwyższej półki mają pod sobą zaplecze masażystów, fizjoterapeutów inne, a my lepsi amatorzy musimy sami za to płacić i czasami kalkulujemy czy może zaliczyć jeszcze jedne zawody, czy może wydać jednak na fizjoterapeute lub jednak musze uważać bo na chleb mi braknie..
Nie miałeś kontuzji bo się oszczędzałeś....
|
Oczywiście wyczynowcy mają kontuzje ale oni trenują na granicy ludzkich możliwości i im się to po prostu opłaca to jest ich zawód. Chociaż np. Sobańska pomomo już 40 lat nigdy nie miała poważniejszej kontuzji. Mi chodzi o tych amatorów biegaczy jak kolega powyżej, ledwie zaczął biegac i juz kontuzja. |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-01-08, 18:58
2009-01-08, 16:41 - henry napisał/-a:
Oczywiście wyczynowcy mają kontuzje ale oni trenują na granicy ludzkich możliwości i im się to po prostu opłaca to jest ich zawód. Chociaż np. Sobańska pomomo już 40 lat nigdy nie miała poważniejszej kontuzji. Mi chodzi o tych amatorów biegaczy jak kolega powyżej, ledwie zaczął biegac i juz kontuzja. |
No właśnie.Teraz mam przekichane. |
| | | | | |
| 2009-01-08, 21:18
Mój ojciec zawsze mawia że współcześni młodzi ludzie za szybko chcą do wszystkiego dojść. Brak im spokoju, z drugiej strony nie dziwie się takie czasy... ale wracając do meritum to może przez to tyle kontuzji, szybko się chce poprawiać wyniki a mało się ma czasu na trening. |
| | | | | |
| 2009-01-09, 10:45
Tu się z tym zgodzę, kontuzje najczęściej właśnie biorą się z tego, że chce się coś jak najszybciej osiągnąć, a w bieganiu potrzeba czasu, czasem nawet kilku lat. Ja wyznaczam sobie cele, które jestem w stanie spokojnie zrealizować, np. w tym roku chce złamać 43 minuty na 10km, choć gdybym się pewnie uparł i ostro trenował to czas mógłby być dużo lepszy, ale wolę spokojnie poprawiać się co roku niż raz przekroczyć pewną granicę, a pózniej się nawet do niej nie zbliżyć. |
| | | | | |
| 2009-01-09, 11:56 Rekordy ???
2009-01-09, 10:45 - Rapacinho napisał/-a:
Tu się z tym zgodzę, kontuzje najczęściej właśnie biorą się z tego, że chce się coś jak najszybciej osiągnąć, a w bieganiu potrzeba czasu, czasem nawet kilku lat. Ja wyznaczam sobie cele, które jestem w stanie spokojnie zrealizować, np. w tym roku chce złamać 43 minuty na 10km, choć gdybym się pewnie uparł i ostro trenował to czas mógłby być dużo lepszy, ale wolę spokojnie poprawiać się co roku niż raz przekroczyć pewną granicę, a pózniej się nawet do niej nie zbliżyć. |
Czasem się dziwię po co bić rekordy ? Wyczynowcy owszem. Ci którzy są w czołówce w poszczególnych kategoriach wiekowych też mają swój cel aby stanąć na pudle, ale 90% to ani wyczynowcy ani nigdy na pudle nie staną. Pozostali powinni biegać tak aby mieć radość podczas biegu i po biegu. Po biegu nie można być wykończonym bo czeka podróż do domu, czasem jako kierowca a na drugi dzień do pracy. Moja rada biegajcie dla zdrowia dla dobrego samopoczucia,dla towarzystwa , zwiedzania świata itp. Bicie rekordów w wydaniu amatorskim naprawde nic nie daje . |
| | | | | |
| 2009-01-09, 12:03
Święta racja...Pozdrowienia. |
| | | | |
| | | | | |
| 2009-01-09, 14:05
2009-01-09, 11:56 - henry napisał/-a:
Czasem się dziwię po co bić rekordy ? Wyczynowcy owszem. Ci którzy są w czołówce w poszczególnych kategoriach wiekowych też mają swój cel aby stanąć na pudle, ale 90% to ani wyczynowcy ani nigdy na pudle nie staną. Pozostali powinni biegać tak aby mieć radość podczas biegu i po biegu. Po biegu nie można być wykończonym bo czeka podróż do domu, czasem jako kierowca a na drugi dzień do pracy. Moja rada biegajcie dla zdrowia dla dobrego samopoczucia,dla towarzystwa , zwiedzania świata itp. Bicie rekordów w wydaniu amatorskim naprawde nic nie daje . |
Może nic nie daje, ale fajnie jest jak się pokonuje jakąś kolejną granicę, mi to sprawia frajdę jak biję rekord. Mimo wszystko nie mam jakiejś chorej ambicji żeby uzyskać taki a taki wynik, jeśli go nie będzie to nic się nie dzieje, a jak będzie to jest super :) Gdyby zależało mi głównie na jak najlepszych wynikach to wtedy startowałbym właśnie 7-8 razy w roku na docelowych imprezach i szykowałbym się tylko konkretnie pod te stary, a moje treningi byłby pewnie dużo mocniejsze. Głównie chodzi o to by bieganie sprawiało radość, a tą radość dają mi także starty w zawodach więc biorę w nich udział. |
| | | | | |
| 2009-01-11, 15:12
Zaczalem biegac samotnie w zimie po parkowych asfaltach. Po miesiacu treningu, bez odpowiedniego wsparcia i doswiadzcenia, zlapalem kontuzje - zapalenie wiezadel kolanowych. Po okolo 2 miesiacach, przenioslem sie do klubu biegowego. Odnowila mi sie kontuzja kolana i trener zawiózl mnie do szpitala. Przeswietlenie, diagnoza (na szczescie nic powaznego) i pod okiem trenera i doswiadczonych zawodników, biegalem póltora roku na biezni. Dystanse nie przekraczaly 4 km. Trenowalem ostro, 6 razy w tygodniu, bez ani jednej kontuzji!! A o zgode na uczestnictwo w biegu ulicznym, prosilem trenera. Zrobilem przez ten czas spory postep, nabierajac praktycznej i teoretycznej wiedzy. Zaliczylem w ciagu 4 lat biegania, ledwie ponad 20 biegów ulicznych.
Zdarzalo mi sie oczywiscie robic glupoty i np.truchtalem po treningu do domu, za co czesto zbieralem ochrzany, ze w przyszlosci zostane kaleka. Z powodu braku czasu, zrezygnowalem z biegania w klubie i przenioslem sie na parkowe asfalty. Zabraklo wsparcia trenera, kolegów i na kontuzje nie trzeba bylo dlugo czekac. Zapalenie nerwu kulszowego, trwajacego 8 miesiecy, zapalenie przyczepu rzepki itp.
WAZNE jest, by poczatkujacy biegacze, omijali asfalt jak tylko czesto sie da oraz by inwestowali w odpowiednie buty. Najlepiej, gdyby kazdy zaczynal pod okiem fachowca (biegacza, trenera)
Sa biegacze, którzy po roku biegania maja juz na koncie kilka maratonów i 30 róznych biegów.
Kiedys dogonilem debiutanta, na trasie Cracovia Maraton. Mial na nogach buty Vansy, ledwo lapal powietrze do pluc, byl zgiety w pól i tempem na 3:10, marzyl by dobiec do mety ponizej 4:30. To sie nadaje do poradników. |
| | | | | |
| 2009-01-11, 15:45
Zapomnialem dodac, ze najlepsze wyniki osiagam dopiero po kilku latach biegania. Wbrew pozorom, trenuje mniej intensywnie niz w klubie i biegam bardzo malo krótkich dystansów. Skupilem sie na spokojnym treningu, taktyce podczas startu i odpowiednim odzywianiu. W ciagu ostatnich kilku lat, biegalem praktycznie sam i pomimo co raz lepszych wyników, przestalem sie rozwijac jako biegacz. Wciaz ten sam plan treningowy, te same sciezki a po kilku latach biegów ulicznych, zauwazylem ze na zdjeciach mam ten sam strój:> W tym roku powrócilem do formuly - biegaj i sluchaj rad PROFESJONALISTóW. Podczas treningów zadaje mnóstwo pytan, szukajac nowych dróg w celu unikniecia kontuzji czy poprawienia wyników. Zmienilem sporo zlych nawyków treningowych i od jakiegos czasu, moje monotonne bieganie nabralo smaku:> |
| | | | | |
| 2009-01-12, 18:05
2009-01-09, 11:56 - henry napisał/-a:
Czasem się dziwię po co bić rekordy ? Wyczynowcy owszem. Ci którzy są w czołówce w poszczególnych kategoriach wiekowych też mają swój cel aby stanąć na pudle, ale 90% to ani wyczynowcy ani nigdy na pudle nie staną. Pozostali powinni biegać tak aby mieć radość podczas biegu i po biegu. Po biegu nie można być wykończonym bo czeka podróż do domu, czasem jako kierowca a na drugi dzień do pracy. Moja rada biegajcie dla zdrowia dla dobrego samopoczucia,dla towarzystwa , zwiedzania świata itp. Bicie rekordów w wydaniu amatorskim naprawde nic nie daje . |
święte słowa!... ale oczywiście każdego z nas bardzo cieszy poprawa samego siebie i zwycięstwo nad samym sobą! :-)
"małymi kroczkami" do celu... jak wszystko inne trzeba zdobywać. |
| | | | | |
| 2009-01-15, 01:26
2009-01-08, 15:46 - Krzysiek_biega napisał/-a:
Achilesa można wyleczyć dobrym specjalistycznym masażem.
Maści za wiele nie wskurają, najlepsza jest przerwa(dwa tygodnie), do tego buty noś na wysokim obcasie-do pięty najlepiej dokleić kawałek drewna by pięta nie robiła dużego ruchu.
Jak byłbyś z Torunia to mógłbym się podjąć masażu(oczywiście płatnie) |
Dobrym masażem tzn jakim? Jakbyś mógł to troszkę rozwinąć, to byłabym wdzięczna, bo mnie achiles pobolewa - nie tak bardzo, ale od dłuższego czasu i boję się, że zbyt długie bolenie achilesa może spowodować poważniejsze kłopoty.
A co do wyczynowców i amatorów, to uważam, zdecydowana większość z nas tutaj, to amatorzy i biegamy dla przyjemności.
Ale kiedy przyjemność i samo ukończenie maratonu przestaje wystarczać?
Chyba wtedy jak się raz pobiegnie nieco lepiej. Wtedy człowiek zaczyna myśleć o poprawieniu czasu.
Ale jakiś tam - na miarę siebie, niewielki sukces nie musi być źródłem stresu przy kaźdym kolejnym starcie.
Trzeba nauczyć się wyluzowania, żeby myśl o ewentualnym wyniku nie zabrała przyjemności startu. Tzn. każdorazowo przyjąć, że jak będzie gorzej niż zwykle, to i tak będzie lepiej, niż wtedy jakby za wszelką cenę zawsze miało być lepiej.
|
|
|
|
| |
|