Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  13 (2010-01-21)
  Ostatnio komentował  biegOcz (2010-02-06)
  Aktywnosc  Komentowano 39 razy, czytano 684 razy
  Lokalizacja
 Zagranica
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    1  2  


Zdjęcie pochodzi z artykułu
Moje biegi górskie, m.in. Climbathon w 1999 roku

Do tego tematu podpięte są artykuły:
Moje biegi górskie, m.in. Climbathon w 1999 roku(Piotr Uciechowski, 2010-01-21)
 

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Ostatnio zalogowany



 2010-01-26, 17:43
 Dzięki Daniel
2010-01-26, 16:57 - Góral napisał/-a:

dobrze opisałeś to Piotrze, o Climbathon-ie tylko można pomarzyć :)))) pozdrawki
Myślę, że dla Ciebie i teraz przy Twoim bieganiu na Twoim bardzo solidnym i regularnie na wysokim poziomie w naszych pięknych biegach górskich, to nie marzenie tylko to kwestia roku lub 2. i pobiegniesz tam na pewno poniżej ( i to mocno ) pod 3 godziny.
Podpowiem Ci tylko iż bilet do Kota Kinabalu można trafić naprawdę tanio np. z Berlina czy Frankfurtu/M ( nawet do 2. tyś. zł ), a reszta na miejscu to Pan "Pikuś", tak tam ludzie są uczynni i mający wielki szacunek do zawodników startujących w "Climbathonie" ( dojazd do Kinabalu Park, wpisowe, noclegi można załatwić za grosze ).
A przy twojej formie co najmniej połowę lub wszystkie koszty możesz odrobić za miejsce na mecie i cała "Eskapada" wyjdzie Cię po prostu za "friko".
Pomyśl nad tym Daniel nawet w tym roku na poździernik lub na przyszły rok.
I jeszcze jedno Daniel : wtedy tak się złożyło, że ja trafiłem akurat na mocną stawkę zawodników w czołówce gdyż bieg ten rozgrywany był w tydzień po Mistrz. świata, które akurat odbywały się tam w Kinabalu Park i z 7. zawodników przede mną to byli uczestnicy M.Ś.( i było by w moim przypadku wtedy nie 17., a może nawet miejsce w 10.na mecie ) , którzy przy okazji przedłużyli sobie pobyt i biegali w "Climbathonie", teraz tam startują tylko ci co Extra tam polecą i to raczej nie światowa czołówka w biegach górskich.
Pozdrawiam.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)


puchacz
Andrzej Puchacz

Ostatnio zalogowany
2022-04-08
10:13

 2010-01-27, 11:40
 Iza Zatorska
Piotrek ! Iza nie była mistrzynią Europy w 1997 roku. Wtedy wygrała Eroica Spiess, a Iza była w ciąży z Kamilą. Po starcie w Malezji zdobyła jeszcze 3 brązowe medale w mistrzostwach świata w kolejnych latach.
Co do jej startu w Climbathonie, to bardzo potłukła się podczas upadku na zbiegu. Z kolana dosłaownie zwisała jej skóra. Próbowałem znaleźć gdzieś wyniki, ale w Malezji jako kraju muzułmańskim kobiety nie są w centrum zainteresowania. W końcu na drugi dzień przeczytałem gdzieś sprawozdanie z biegu mężczyzn i w nim było takie zdanie: "Jean Pelissier ukończył bieg mocno poturbowany. Nie wyglądał tak źle jak Izabela Zatorska, która po biegu zalana krwią została zaniesiona do namiotu medycznego, ale i tak jego widok zszokował kibiców".
Na szczęście dzień później odezwała się Iza i powiedziała, że jeszcze żyje i wraca, może nie cała i zdrowa, ale w jednym kawałku do domu.

Pozdrawiam

Andrzej Puchacz

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA

 





Ostatnio zalogowany



 2010-01-27, 13:58
 No tak, masz pełną rację Andrzej
2010-01-27, 11:40 - puchacz napisał/-a:

Piotrek ! Iza nie była mistrzynią Europy w 1997 roku. Wtedy wygrała Eroica Spiess, a Iza była w ciąży z Kamilą. Po starcie w Malezji zdobyła jeszcze 3 brązowe medale w mistrzostwach świata w kolejnych latach.
Co do jej startu w Climbathonie, to bardzo potłukła się podczas upadku na zbiegu. Z kolana dosłaownie zwisała jej skóra. Próbowałem znaleźć gdzieś wyniki, ale w Malezji jako kraju muzułmańskim kobiety nie są w centrum zainteresowania. W końcu na drugi dzień przeczytałem gdzieś sprawozdanie z biegu mężczyzn i w nim było takie zdanie: "Jean Pelissier ukończył bieg mocno poturbowany. Nie wyglądał tak źle jak Izabela Zatorska, która po biegu zalana krwią została zaniesiona do namiotu medycznego, ale i tak jego widok zszokował kibiców".
Na szczęście dzień później odezwała się Iza i powiedziała, że jeszcze żyje i wraca, może nie cała i zdrowa, ale w jednym kawałku do domu.

Pozdrawiam

Andrzej Puchacz
Myśląc o jej tytule ME w austriackim Bad Klein Kirchenheim ( wtedy kiedy w tych zawodach debiutował kol. Jurek Zawierucha ), pomyliłem lata, to było oczywiście 2 lata później w 1999 r.
A wynik I.Zatorskiej wyczytałem w katowickim dzienniku "Sport" w końcu września gdy podróżowałem pociągiem z bratem na bieg do Stambułu.
W art. Andrzej nie mogło zabraknąć Twojego "akcentu" gdyż to właśnie praktycznie dzięki Twojej ogromnej pomocy ( tej także w kilkunastu innych moich dalekich wyjazdach ) mogłem w tym "Climbathonie "99" wystartować ( w moim przypadku bez najmniejszych kłopotów i w bardzo dobrej formie i znakomitym czasie Go ukończyłem, z czego wtedy b. się cieszyłem ).
Pozdrawiam Andrzej.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)


biegOcz
¦wi±tkowski Bartek

Ostatnio zalogowany
2015-09-07
20:51

 2010-01-28, 12:53
 
Za pewne przygoda była fantastyczna i niezapomniana, ale sposób jest przedstawienia jest dość ciężkostrawny. Zbyt dużo suchych faktów, liczb i błędów interpunkcyjnych, które utrudniają czytanie.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (13 sztuk)




Ostatnio zalogowany



 2010-01-28, 17:58
 Przygoda to była kolego...
2010-01-28, 12:53 - biegOcz napisał/-a:

Za pewne przygoda była fantastyczna i niezapomniana, ale sposób jest przedstawienia jest dość ciężkostrawny. Zbyt dużo suchych faktów, liczb i błędów interpunkcyjnych, które utrudniają czytanie.
..."Biegoczu" u tamtego kolegi ( Jego tekst z "Climbathonu - 2009" wysłałem Ci na Twoją pocztę ), u mnie miał być wynik, niestety zabrakło te 10 min. do pełnej satysfakcji. Bo wbiegnąc na Low"s Peak w czasie 1;54,29 godz. ( jak mi się udało ) to przy "szanującym" się zbieganiu na mecie musi być 2.z przodu. Mnie się nie udało ( powinienem zbiec w 1,06 godz., a było tylko 1,16 godz.) i wtedy z Malezji wracałem z takim małym niedosytem. Podpowiem tylko iż w tym biegu czołówka zbiegła w ok. 55 min. ( nawet ten wspomniany w art. Indonezyjczyk, który na szczycie był prawie 13 min. za mną - miał 2;07,24 godz. na szczycie, potrafił zbiec w 59,46 min.- 3;07,08 godz. na mecie. To się nazywa coś. Gdybym ja tak zbiegł jak ten Indonezyjczyk, na mecie był by wspaniały wynik - 2;54,15 godz. i jeszcze wspanialsze 7.miejsce i najfantastyczniejsza przygoda życia, a tak pozostała tylko satysfakcja z bardzo dobrego ukończenia biegu.
Reasumując w "Climbathonie" aby liczyć na sukces trzeba być po prostu znakomitym biegaczem górskim w stylu anglosaskim, tam na podbiegu wiele się nie zyska, byle by oczywiście za dużo nie stracić, można na tym "karkołomnym" zbiegu odrobić "krocie".

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)


biegOcz
¦wi±tkowski Bartek

Ostatnio zalogowany
2015-09-07
20:51

 2010-01-30, 12:13
 
Piotrze, tekst z "Biegania" znałem już wcześniej i bardzo mi się spodobała opowieść o Climbathlonie i przygodzie tego biegacza-amatora.
Ale nie rozumiem Ciebie, kiedy piszesz o Climbathlonie tylko w wymiarze straconych minut i sekund oraz analizie "jak to by było gdybym umiał lepiej zbiegać?"
Dodatkowo początkowe 45 wersów twojego tekstu, które poświęciłeś na wymienienie twoich sukcesów jest dość usypiające;)
Nie wiem dlaczego podchodzisz do biegania z taką surową powagą. Co prawda twoje rekordy są godne podziwu, ale mimo wszysko wyjazd na Climbathlon powinen kojażyć się dla każdego z niezapomnianą przygodą, wspaniałymi widokami i nieznaną lokalną kulturą, a nie tylko z wynikiem sportowym i niezrealizowaniem założeń...

Pozdrawiam.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (13 sztuk)




Ostatnio zalogowany



 2010-01-30, 14:47
 Niezapomniane przygody kolego...
2010-01-30, 12:13 - biegOcz napisał/-a:

Piotrze, tekst z "Biegania" znałem już wcześniej i bardzo mi się spodobała opowieść o Climbathlonie i przygodzie tego biegacza-amatora.
Ale nie rozumiem Ciebie, kiedy piszesz o Climbathlonie tylko w wymiarze straconych minut i sekund oraz analizie "jak to by było gdybym umiał lepiej zbiegać?"
Dodatkowo początkowe 45 wersów twojego tekstu, które poświęciłeś na wymienienie twoich sukcesów jest dość usypiające;)
Nie wiem dlaczego podchodzisz do biegania z taką surową powagą. Co prawda twoje rekordy są godne podziwu, ale mimo wszysko wyjazd na Climbathlon powinen kojażyć się dla każdego z niezapomnianą przygodą, wspaniałymi widokami i nieznaną lokalną kulturą, a nie tylko z wynikiem sportowym i niezrealizowaniem założeń...

Pozdrawiam.
...to się kojarzą tym co "na pieniądzach leżą" i nie mają problemów czy "dojadą" każdego miesiąca do "dziesiątego". Ja natomiast na każdy wyjazd "troję się i pięciorę" aby załatwić jakieś fundusze i żeby jeszcze z tego co mi się uda "wydrzeć" od jakiegoś tam sponsora, zostało na "dociągniecie" do wspomnianego 10. i wpłacenie z tych pieniędzy jeszcze jakiejś opłaty. tak np. udało mi się przy wyjeździe na maraton do Hawany ( przywiozłem ok. 900 zł ), ale za to w stolicy "Gorącej wyspy" zwiedziłem w czasie pobytu tam przez 5 dni tyle ile zdołałem obejść pieszo, nieraz było to 12 km dziennie.
Albo w czasie wyjazdu na M.Ś. w biegach górskich na Alaskę ( od razu na "starcie" podróży ) zaoszczędziłem ok. 1400 zł na bilecie - kupiłem go zamiast oferowanego przez org. wyjazdu za ok. 4600 zł - za 3200 zł, tyle, że wtedy ta podróż była o ok. 20 godz. dłuższa, bo z długimi "stpoami" w Londynie i Chicago ). Tam zwiedziłem tylko tyle ile obleciałem na treningach biegowych.
A np. przy moich 3. wyjazdach na EurAsia Run do Stambułu ( z bratem, synem i córkami ) zawsze udało nam się uprosić żeby nie płacić wpisowego i to było zawsze po 20 USD za każdego i w 3. wyjeździe zamiast pokoju 3 os. to był 1.os. i we trójkę daliśmy radę się wyspać ).
Jadąc na M.Ś. w biegu górskim na długim dyst. w Szwajcarii ukradziono mi w Czechach w poc. tel.kom. na miejscu poprosiłem org. ( wyjaśniając sprawę dodając do tego jeszcze 100 Euro ), ten załatwił mi 2 noclegi i wpisowe za darmo i powiedział, żeby się zgłosić po zawodach. W niedzielę po Ceremonii wręczenia nagród zgłosiłem się zg. z jego prośbą to mi wręczył kopertę z 200 CHF ).
Podczas wyjazdu na Mistrz. Australii w biegu na 500 km w Canberze, udało mi się zaoszczędzić wszystkie pieniążki oprócz biletu na przelot ( 3900 zł z Frankfurtu ) bo załatwiłem sobie tam pobyt w Polskim Centrum Katolickim i prosząc org. o darowanie mi wpisowego - udało się, a za pobyt 4 dni u Polskich Księży Ci nic nie chcieli. Więc załatwiając sobie na wyjazd ok. 3000 zł byłem tylko ok. 900 zł "do tyłu", oczywiście tam gdyby nie kolega z Kaliskiej "Solidarności" który mnie trochę poobwoził dzień po zawodach, nic bym nie zwiedził oprócz tego co obszedł bym pieszo.
W czasie wyjazdu na maraton w Marrakechu kupiłem bilet lot. tylko w jedną stronę ( na powrót wziąłem przysługujący mi raz w roku bezpł. kolejowy ) nie mając jednak Hiszpańskiej wizy poprosiłem panią org. Maratonu żeby mi załatwiła bilet na prom do Marsylii, bo Hiszpanie mnie wrócą. Ta po 1.dniowym namyśle kupiła mi bilet lot. do Frankfurtu i z tamtąd przyjechałem już na ten kolejowy bilet FIP ( więc znów się udało coś zaoszczędzić do domowego budżetu ). Tam dzięki naszemu zawodnikowi, który był ze swoim z Managerem ( miałem wszystko, pobyt i wpisowe bez opłat ). Chodzi o znanego maratończyka kol. Zbyszka Nadolskiego, któremu już wiele razy dziękowałem i tu Pozdrawiam, a na miejscu miałem okazję z nim kilka dni razem pobiegać po maratonie.
Tak bym mógł wymieniać bardzo wiele z moich ok. 50 podróży na wszystkie Kontynenty ( np. w Sydney, Rio...Hawanie pomogli mi nasi Konsulowie ). Z Nairobi udało mi się przywieźć ok. 150 USD z pieniędzy co wziąłem na noclegi, te załatwiłem za 7 USD w hoteliku w dzielnicy nędzy, była ok. 1 km od startu, ale w pokoju w ciągu 4 dni zadeptałem 8 karaluchów ). tam zwiedziłem tyle ile wybiegłem na po startowe rozbieganie. Tam w 99 r. do Malezji poleciałem bez grosza w kieszeni ( bo 3,5 tyś za bilet to dla mnie już było "kosmicznie" dużo ) w jeden weekend miałem wszystko bez opłat dzięki startowi w M. Ś. w biegach górskich, a w następny weekend biegałem w "Climbathonie". Pobyt załatwił mi kol. Andrzej ( w biurze zaw. wpisowe mi darowali, a noclegi w tej wiacie powiedzieli, że po 3 USD ) po zawodach we wtorek w biurze zaw. pytałem się ile mam dopłacić za te 8 dni. Jakaś Pani powiedziała mi, że nic ( tak jak by w ogóle nie wiedziała o co chodzi z tym moim zapytaniem ) i życzyła mi szczęśliwej podróży do Polski.
Podobnie za 3- dniowy pobyt u zawodnika ( u jego rodziny ) co biega na 3000m z przeszkodami w Reykjawiku i wpisowe nic nie chcieli, powiedzieli, że wszystko jest załatwione ( potem wiele razy dziękowałem kol. Andrzejowi, bo to dzięki niemu ).
To jest tylko kilka przykładów z kilkudziesięciu co mi sie udało. Dzięki temu jakoś ( przy moich nie najlepszych zarobkach i pracy na 5 osób i 5 kredytów obecnie ) sobie radzę, nie zamknęli mnie jeszcze w "wariatkowie". A wyjeżdżając na bieg mniej myślę o przygodach i wielkim zwiedzaniu ( tylko tam gdzie coś znam z TV i prasy, co opisałem w art.) tylko o dobrym zaprezentowaniu sie w biegu aby mieć pretekst do zdobycia następnych funduszy na następny bieg i tak myślę, że "dociągnę" te moje "mozolne" podróże po całym świecie do osta. marzenia i występu w biegu na 100 km na Antarktydzie ( myślę, że za 5 lat się uda, tylko jeszcze będę musiał się sporo "nagłówkować" ).
Trochę ponure, długie, ale prawdziwe i kolego teraz wiesz, że wielkie przygody to są przeznaczone praktycznie i wyłącznie tylko dla Ciebie.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)

 





Ostatnio zalogowany



 2010-01-30, 14:57
 A za niespełna 4 tygodnie...
2010-01-30, 14:47 - Piotr 63 napisał/-a:

...to się kojarzą tym co "na pieniądzach leżą" i nie mają problemów czy "dojadą" każdego miesiąca do "dziesiątego". Ja natomiast na każdy wyjazd "troję się i pięciorę" aby załatwić jakieś fundusze i żeby jeszcze z tego co mi się uda "wydrzeć" od jakiegoś tam sponsora, zostało na "dociągniecie" do wspomnianego 10. i wpłacenie z tych pieniędzy jeszcze jakiejś opłaty. tak np. udało mi się przy wyjeździe na maraton do Hawany ( przywiozłem ok. 900 zł ), ale za to w stolicy "Gorącej wyspy" zwiedziłem w czasie pobytu tam przez 5 dni tyle ile zdołałem obejść pieszo, nieraz było to 12 km dziennie.
Albo w czasie wyjazdu na M.Ś. w biegach górskich na Alaskę ( od razu na "starcie" podróży ) zaoszczędziłem ok. 1400 zł na bilecie - kupiłem go zamiast oferowanego przez org. wyjazdu za ok. 4600 zł - za 3200 zł, tyle, że wtedy ta podróż była o ok. 20 godz. dłuższa, bo z długimi "stpoami" w Londynie i Chicago ). Tam zwiedziłem tylko tyle ile obleciałem na treningach biegowych.
A np. przy moich 3. wyjazdach na EurAsia Run do Stambułu ( z bratem, synem i córkami ) zawsze udało nam się uprosić żeby nie płacić wpisowego i to było zawsze po 20 USD za każdego i w 3. wyjeździe zamiast pokoju 3 os. to był 1.os. i we trójkę daliśmy radę się wyspać ).
Jadąc na M.Ś. w biegu górskim na długim dyst. w Szwajcarii ukradziono mi w Czechach w poc. tel.kom. na miejscu poprosiłem org. ( wyjaśniając sprawę dodając do tego jeszcze 100 Euro ), ten załatwił mi 2 noclegi i wpisowe za darmo i powiedział, żeby się zgłosić po zawodach. W niedzielę po Ceremonii wręczenia nagród zgłosiłem się zg. z jego prośbą to mi wręczył kopertę z 200 CHF ).
Podczas wyjazdu na Mistrz. Australii w biegu na 500 km w Canberze, udało mi się zaoszczędzić wszystkie pieniążki oprócz biletu na przelot ( 3900 zł z Frankfurtu ) bo załatwiłem sobie tam pobyt w Polskim Centrum Katolickim i prosząc org. o darowanie mi wpisowego - udało się, a za pobyt 4 dni u Polskich Księży Ci nic nie chcieli. Więc załatwiając sobie na wyjazd ok. 3000 zł byłem tylko ok. 900 zł "do tyłu", oczywiście tam gdyby nie kolega z Kaliskiej "Solidarności" który mnie trochę poobwoził dzień po zawodach, nic bym nie zwiedził oprócz tego co obszedł bym pieszo.
W czasie wyjazdu na maraton w Marrakechu kupiłem bilet lot. tylko w jedną stronę ( na powrót wziąłem przysługujący mi raz w roku bezpł. kolejowy ) nie mając jednak Hiszpańskiej wizy poprosiłem panią org. Maratonu żeby mi załatwiła bilet na prom do Marsylii, bo Hiszpanie mnie wrócą. Ta po 1.dniowym namyśle kupiła mi bilet lot. do Frankfurtu i z tamtąd przyjechałem już na ten kolejowy bilet FIP ( więc znów się udało coś zaoszczędzić do domowego budżetu ). Tam dzięki naszemu zawodnikowi, który był ze swoim z Managerem ( miałem wszystko, pobyt i wpisowe bez opłat ). Chodzi o znanego maratończyka kol. Zbyszka Nadolskiego, któremu już wiele razy dziękowałem i tu Pozdrawiam, a na miejscu miałem okazję z nim kilka dni razem pobiegać po maratonie.
Tak bym mógł wymieniać bardzo wiele z moich ok. 50 podróży na wszystkie Kontynenty ( np. w Sydney, Rio...Hawanie pomogli mi nasi Konsulowie ). Z Nairobi udało mi się przywieźć ok. 150 USD z pieniędzy co wziąłem na noclegi, te załatwiłem za 7 USD w hoteliku w dzielnicy nędzy, była ok. 1 km od startu, ale w pokoju w ciągu 4 dni zadeptałem 8 karaluchów ). tam zwiedziłem tyle ile wybiegłem na po startowe rozbieganie. Tam w 99 r. do Malezji poleciałem bez grosza w kieszeni ( bo 3,5 tyś za bilet to dla mnie już było "kosmicznie" dużo ) w jeden weekend miałem wszystko bez opłat dzięki startowi w M. Ś. w biegach górskich, a w następny weekend biegałem w "Climbathonie". Pobyt załatwił mi kol. Andrzej ( w biurze zaw. wpisowe mi darowali, a noclegi w tej wiacie powiedzieli, że po 3 USD ) po zawodach we wtorek w biurze zaw. pytałem się ile mam dopłacić za te 8 dni. Jakaś Pani powiedziała mi, że nic ( tak jak by w ogóle nie wiedziała o co chodzi z tym moim zapytaniem ) i życzyła mi szczęśliwej podróży do Polski.
Podobnie za 3- dniowy pobyt u zawodnika ( u jego rodziny ) co biega na 3000m z przeszkodami w Reykjawiku i wpisowe nic nie chcieli, powiedzieli, że wszystko jest załatwione ( potem wiele razy dziękowałem kol. Andrzejowi, bo to dzięki niemu ).
To jest tylko kilka przykładów z kilkudziesięciu co mi sie udało. Dzięki temu jakoś ( przy moich nie najlepszych zarobkach i pracy na 5 osób i 5 kredytów obecnie ) sobie radzę, nie zamknęli mnie jeszcze w "wariatkowie". A wyjeżdżając na bieg mniej myślę o przygodach i wielkim zwiedzaniu ( tylko tam gdzie coś znam z TV i prasy, co opisałem w art.) tylko o dobrym zaprezentowaniu sie w biegu aby mieć pretekst do zdobycia następnych funduszy na następny bieg i tak myślę, że "dociągnę" te moje "mozolne" podróże po całym świecie do osta. marzenia i występu w biegu na 100 km na Antarktydzie ( myślę, że za 5 lat się uda, tylko jeszcze będę musiał się sporo "nagłówkować" ).
Trochę ponure, długie, ale prawdziwe i kolego teraz wiesz, że wielkie przygody to są przeznaczone praktycznie i wyłącznie tylko dla Ciebie.
...lecimy z synem i mł.córką do Limassol. Zaraz po ogłoszeniu się kol. Krzyska Bartkiewicza szybko zadzwoniłem do niego z prośbą o pamięć o mnie. I może też dzięki temu się coś uda zaoszczędzić, a załatwiając sobie bilety z Berlina ( taniej niż z Warszawy ), do Berlina na bezpł. bilet FIP, na powrocie wysiądziemy z samolotu w Pradze ( już nie trzeba lecieć do Berlina, tak jest tylko w tamtą stronę, bo jak się nie stawimy na "Teeglu" to by skasowali rezerwację ) i do poc. i do domu. Więc o żadnym zwiedzaniu, a tym bardziej o "wielkiej przygodzie " praktycznie nie ma żadnej mowy ( tylko ten poniedziałek 1.03. po biegu w Limassol ile pochodzimy pieszo tyle pozwiedzamy ).
Bo te 2040 zł na bilet to już dla nas za wiele i gdyby nie dofinansowanie z Zakładu Pracy ( do "Wczasów zagranicznych" ) o żadnym starcie na Cyprze nie było by mowy.
I tak jest u mnie od ok. 20.lat, jeśli nie zdobędę środków na wyjazd ( a to zawsze wielki stres i problem ), nigdzie się nie wybieram, bo z wypłaty to mogę tylko na bieg do Krapkowic.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)


13
JANUSZ LENC

Ostatnio zalogowany
2024-04-29
21:57

 2010-01-31, 09:19
 Biznes?
2010-01-30, 14:47 - Piotr 63 napisał/-a:

...to się kojarzą tym co "na pieniądzach leżą" i nie mają problemów czy "dojadą" każdego miesiąca do "dziesiątego". Ja natomiast na każdy wyjazd "troję się i pięciorę" aby załatwić jakieś fundusze i żeby jeszcze z tego co mi się uda "wydrzeć" od jakiegoś tam sponsora, zostało na "dociągniecie" do wspomnianego 10. i wpłacenie z tych pieniędzy jeszcze jakiejś opłaty. tak np. udało mi się przy wyjeździe na maraton do Hawany ( przywiozłem ok. 900 zł ), ale za to w stolicy "Gorącej wyspy" zwiedziłem w czasie pobytu tam przez 5 dni tyle ile zdołałem obejść pieszo, nieraz było to 12 km dziennie.
Albo w czasie wyjazdu na M.Ś. w biegach górskich na Alaskę ( od razu na "starcie" podróży ) zaoszczędziłem ok. 1400 zł na bilecie - kupiłem go zamiast oferowanego przez org. wyjazdu za ok. 4600 zł - za 3200 zł, tyle, że wtedy ta podróż była o ok. 20 godz. dłuższa, bo z długimi "stpoami" w Londynie i Chicago ). Tam zwiedziłem tylko tyle ile obleciałem na treningach biegowych.
A np. przy moich 3. wyjazdach na EurAsia Run do Stambułu ( z bratem, synem i córkami ) zawsze udało nam się uprosić żeby nie płacić wpisowego i to było zawsze po 20 USD za każdego i w 3. wyjeździe zamiast pokoju 3 os. to był 1.os. i we trójkę daliśmy radę się wyspać ).
Jadąc na M.Ś. w biegu górskim na długim dyst. w Szwajcarii ukradziono mi w Czechach w poc. tel.kom. na miejscu poprosiłem org. ( wyjaśniając sprawę dodając do tego jeszcze 100 Euro ), ten załatwił mi 2 noclegi i wpisowe za darmo i powiedział, żeby się zgłosić po zawodach. W niedzielę po Ceremonii wręczenia nagród zgłosiłem się zg. z jego prośbą to mi wręczył kopertę z 200 CHF ).
Podczas wyjazdu na Mistrz. Australii w biegu na 500 km w Canberze, udało mi się zaoszczędzić wszystkie pieniążki oprócz biletu na przelot ( 3900 zł z Frankfurtu ) bo załatwiłem sobie tam pobyt w Polskim Centrum Katolickim i prosząc org. o darowanie mi wpisowego - udało się, a za pobyt 4 dni u Polskich Księży Ci nic nie chcieli. Więc załatwiając sobie na wyjazd ok. 3000 zł byłem tylko ok. 900 zł "do tyłu", oczywiście tam gdyby nie kolega z Kaliskiej "Solidarności" który mnie trochę poobwoził dzień po zawodach, nic bym nie zwiedził oprócz tego co obszedł bym pieszo.
W czasie wyjazdu na maraton w Marrakechu kupiłem bilet lot. tylko w jedną stronę ( na powrót wziąłem przysługujący mi raz w roku bezpł. kolejowy ) nie mając jednak Hiszpańskiej wizy poprosiłem panią org. Maratonu żeby mi załatwiła bilet na prom do Marsylii, bo Hiszpanie mnie wrócą. Ta po 1.dniowym namyśle kupiła mi bilet lot. do Frankfurtu i z tamtąd przyjechałem już na ten kolejowy bilet FIP ( więc znów się udało coś zaoszczędzić do domowego budżetu ). Tam dzięki naszemu zawodnikowi, który był ze swoim z Managerem ( miałem wszystko, pobyt i wpisowe bez opłat ). Chodzi o znanego maratończyka kol. Zbyszka Nadolskiego, któremu już wiele razy dziękowałem i tu Pozdrawiam, a na miejscu miałem okazję z nim kilka dni razem pobiegać po maratonie.
Tak bym mógł wymieniać bardzo wiele z moich ok. 50 podróży na wszystkie Kontynenty ( np. w Sydney, Rio...Hawanie pomogli mi nasi Konsulowie ). Z Nairobi udało mi się przywieźć ok. 150 USD z pieniędzy co wziąłem na noclegi, te załatwiłem za 7 USD w hoteliku w dzielnicy nędzy, była ok. 1 km od startu, ale w pokoju w ciągu 4 dni zadeptałem 8 karaluchów ). tam zwiedziłem tyle ile wybiegłem na po startowe rozbieganie. Tam w 99 r. do Malezji poleciałem bez grosza w kieszeni ( bo 3,5 tyś za bilet to dla mnie już było "kosmicznie" dużo ) w jeden weekend miałem wszystko bez opłat dzięki startowi w M. Ś. w biegach górskich, a w następny weekend biegałem w "Climbathonie". Pobyt załatwił mi kol. Andrzej ( w biurze zaw. wpisowe mi darowali, a noclegi w tej wiacie powiedzieli, że po 3 USD ) po zawodach we wtorek w biurze zaw. pytałem się ile mam dopłacić za te 8 dni. Jakaś Pani powiedziała mi, że nic ( tak jak by w ogóle nie wiedziała o co chodzi z tym moim zapytaniem ) i życzyła mi szczęśliwej podróży do Polski.
Podobnie za 3- dniowy pobyt u zawodnika ( u jego rodziny ) co biega na 3000m z przeszkodami w Reykjawiku i wpisowe nic nie chcieli, powiedzieli, że wszystko jest załatwione ( potem wiele razy dziękowałem kol. Andrzejowi, bo to dzięki niemu ).
To jest tylko kilka przykładów z kilkudziesięciu co mi sie udało. Dzięki temu jakoś ( przy moich nie najlepszych zarobkach i pracy na 5 osób i 5 kredytów obecnie ) sobie radzę, nie zamknęli mnie jeszcze w "wariatkowie". A wyjeżdżając na bieg mniej myślę o przygodach i wielkim zwiedzaniu ( tylko tam gdzie coś znam z TV i prasy, co opisałem w art.) tylko o dobrym zaprezentowaniu sie w biegu aby mieć pretekst do zdobycia następnych funduszy na następny bieg i tak myślę, że "dociągnę" te moje "mozolne" podróże po całym świecie do osta. marzenia i występu w biegu na 100 km na Antarktydzie ( myślę, że za 5 lat się uda, tylko jeszcze będę musiał się sporo "nagłówkować" ).
Trochę ponure, długie, ale prawdziwe i kolego teraz wiesz, że wielkie przygody to są przeznaczone praktycznie i wyłącznie tylko dla Ciebie.
LINK: http://www.ah
Szanowny Piotrusiu kolejarzu . nic nie napiszę jak nasz prezydent w. o co tu chodzi?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (2 wpisów)


13
JANUSZ LENC

Ostatnio zalogowany
2024-04-29
21:57

 2010-01-31, 09:28
 ---------
2010-01-31, 09:19 - 13 napisał/-a:

Szanowny Piotrusiu kolejarzu . nic nie napiszę jak nasz prezydent w. o co tu chodzi?
LINK: http://----
tak sie zastanawiam czy oprócz kolegi płwaka któs to jeszcze czyta. Piotr nie bądż rozgniewany ale ja tego nie rozumie. Straciłe m z godzine .. ichyba pojade sobie pobiegac na trasy mistrzostw swiata w biegaxch przklajowych trzesa mnie sie chyba rece wiec koncze Mistrzostwa 28 marca 2010 Myślęcinek k/ Bydgoszczy godz. 11.00

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (2 wpisów)




Ostatnio zalogowany



 2010-01-31, 13:07
 Po co Ty tam...
2010-01-31, 09:28 - 13 napisał/-a:

tak sie zastanawiam czy oprócz kolegi płwaka któs to jeszcze czyta. Piotr nie bądż rozgniewany ale ja tego nie rozumie. Straciłe m z godzine .. ichyba pojade sobie pobiegac na trasy mistrzostw swiata w biegaxch przklajowych trzesa mnie sie chyba rece wiec koncze Mistrzostwa 28 marca 2010 Myślęcinek k/ Bydgoszczy godz. 11.00
...Jasiu, to nie są trasy dla takich jak my ( Ty i ja ). Tam będą biegać, a nie jak my truchtać czy "bawić się w bieganie".
A ja już Ci napisałem, że mnie wcale nie zależy, żeby ktoś to jeszcze czytał. Ale ja to rozumie... ( idź faktycznie pobiegać ).

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)




Ostatnio zalogowany



 2010-02-01, 09:52
 I w Linku e - wyniki...
LINK: http://www.iol.ie/~imra/climb99m.htm
....z mojego "Climbathonu "99". Otrzymane od kol. Andrzeja Puchacza, za które bardzo Jemu dziękuję.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)

 





Ostatnio zalogowany



 2010-02-01, 10:24
 Jasiu, teraz to dopiero przeanalizowałem.
2010-01-31, 09:28 - 13 napisał/-a:

tak sie zastanawiam czy oprócz kolegi płwaka któs to jeszcze czyta. Piotr nie bądż rozgniewany ale ja tego nie rozumie. Straciłe m z godzine .. ichyba pojade sobie pobiegac na trasy mistrzostw swiata w biegaxch przklajowych trzesa mnie sie chyba rece wiec koncze Mistrzostwa 28 marca 2010 Myślęcinek k/ Bydgoszczy godz. 11.00
Pewno, jak Ty tak czytasz jak piszesz ( przecież nic Ci nie umniejszając, bo nie w tym rzecz, a przecież jesteś moim dobrym kolejarskim kolegą na trasach biegowych ), to zapewne nie wiele z tego ( moich wypowiedzi ) rozumiesz, bo ja też z tej Twojej wypowiedzi nic nie rozumiem ( choć czytałem ten wpis krócej, bo z 2.min., ale za to z 6 razy ), jest po prostu błąd na błędzie. Jasiu, pisz trochę wolniej i bez niepotrzebnych nerwów w moim kierunku, bo ja nigdy Twoim "wrogiem" nie byłem i być nie zamierzam w przyszłości, a tu i teraz Cię Pozdrawiam.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)


biegOcz
¦wi±tkowski Bartek

Ostatnio zalogowany
2015-09-07
20:51

 2010-02-01, 15:10
 
2010-01-30, 14:47 - Piotr 63 napisał/-a:

...to się kojarzą tym co "na pieniądzach leżą" i nie mają problemów czy "dojadą" każdego miesiąca do "dziesiątego". Ja natomiast na każdy wyjazd "troję się i pięciorę" aby załatwić jakieś fundusze i żeby jeszcze z tego co mi się uda "wydrzeć" od jakiegoś tam sponsora, zostało na "dociągniecie" do wspomnianego 10. i wpłacenie z tych pieniędzy jeszcze jakiejś opłaty. tak np. udało mi się przy wyjeździe na maraton do Hawany ( przywiozłem ok. 900 zł ), ale za to w stolicy "Gorącej wyspy" zwiedziłem w czasie pobytu tam przez 5 dni tyle ile zdołałem obejść pieszo, nieraz było to 12 km dziennie.
Albo w czasie wyjazdu na M.Ś. w biegach górskich na Alaskę ( od razu na "starcie" podróży ) zaoszczędziłem ok. 1400 zł na bilecie - kupiłem go zamiast oferowanego przez org. wyjazdu za ok. 4600 zł - za 3200 zł, tyle, że wtedy ta podróż była o ok. 20 godz. dłuższa, bo z długimi "stpoami" w Londynie i Chicago ). Tam zwiedziłem tylko tyle ile obleciałem na treningach biegowych.
A np. przy moich 3. wyjazdach na EurAsia Run do Stambułu ( z bratem, synem i córkami ) zawsze udało nam się uprosić żeby nie płacić wpisowego i to było zawsze po 20 USD za każdego i w 3. wyjeździe zamiast pokoju 3 os. to był 1.os. i we trójkę daliśmy radę się wyspać ).
Jadąc na M.Ś. w biegu górskim na długim dyst. w Szwajcarii ukradziono mi w Czechach w poc. tel.kom. na miejscu poprosiłem org. ( wyjaśniając sprawę dodając do tego jeszcze 100 Euro ), ten załatwił mi 2 noclegi i wpisowe za darmo i powiedział, żeby się zgłosić po zawodach. W niedzielę po Ceremonii wręczenia nagród zgłosiłem się zg. z jego prośbą to mi wręczył kopertę z 200 CHF ).
Podczas wyjazdu na Mistrz. Australii w biegu na 500 km w Canberze, udało mi się zaoszczędzić wszystkie pieniążki oprócz biletu na przelot ( 3900 zł z Frankfurtu ) bo załatwiłem sobie tam pobyt w Polskim Centrum Katolickim i prosząc org. o darowanie mi wpisowego - udało się, a za pobyt 4 dni u Polskich Księży Ci nic nie chcieli. Więc załatwiając sobie na wyjazd ok. 3000 zł byłem tylko ok. 900 zł "do tyłu", oczywiście tam gdyby nie kolega z Kaliskiej "Solidarności" który mnie trochę poobwoził dzień po zawodach, nic bym nie zwiedził oprócz tego co obszedł bym pieszo.
W czasie wyjazdu na maraton w Marrakechu kupiłem bilet lot. tylko w jedną stronę ( na powrót wziąłem przysługujący mi raz w roku bezpł. kolejowy ) nie mając jednak Hiszpańskiej wizy poprosiłem panią org. Maratonu żeby mi załatwiła bilet na prom do Marsylii, bo Hiszpanie mnie wrócą. Ta po 1.dniowym namyśle kupiła mi bilet lot. do Frankfurtu i z tamtąd przyjechałem już na ten kolejowy bilet FIP ( więc znów się udało coś zaoszczędzić do domowego budżetu ). Tam dzięki naszemu zawodnikowi, który był ze swoim z Managerem ( miałem wszystko, pobyt i wpisowe bez opłat ). Chodzi o znanego maratończyka kol. Zbyszka Nadolskiego, któremu już wiele razy dziękowałem i tu Pozdrawiam, a na miejscu miałem okazję z nim kilka dni razem pobiegać po maratonie.
Tak bym mógł wymieniać bardzo wiele z moich ok. 50 podróży na wszystkie Kontynenty ( np. w Sydney, Rio...Hawanie pomogli mi nasi Konsulowie ). Z Nairobi udało mi się przywieźć ok. 150 USD z pieniędzy co wziąłem na noclegi, te załatwiłem za 7 USD w hoteliku w dzielnicy nędzy, była ok. 1 km od startu, ale w pokoju w ciągu 4 dni zadeptałem 8 karaluchów ). tam zwiedziłem tyle ile wybiegłem na po startowe rozbieganie. Tam w 99 r. do Malezji poleciałem bez grosza w kieszeni ( bo 3,5 tyś za bilet to dla mnie już było "kosmicznie" dużo ) w jeden weekend miałem wszystko bez opłat dzięki startowi w M. Ś. w biegach górskich, a w następny weekend biegałem w "Climbathonie". Pobyt załatwił mi kol. Andrzej ( w biurze zaw. wpisowe mi darowali, a noclegi w tej wiacie powiedzieli, że po 3 USD ) po zawodach we wtorek w biurze zaw. pytałem się ile mam dopłacić za te 8 dni. Jakaś Pani powiedziała mi, że nic ( tak jak by w ogóle nie wiedziała o co chodzi z tym moim zapytaniem ) i życzyła mi szczęśliwej podróży do Polski.
Podobnie za 3- dniowy pobyt u zawodnika ( u jego rodziny ) co biega na 3000m z przeszkodami w Reykjawiku i wpisowe nic nie chcieli, powiedzieli, że wszystko jest załatwione ( potem wiele razy dziękowałem kol. Andrzejowi, bo to dzięki niemu ).
To jest tylko kilka przykładów z kilkudziesięciu co mi sie udało. Dzięki temu jakoś ( przy moich nie najlepszych zarobkach i pracy na 5 osób i 5 kredytów obecnie ) sobie radzę, nie zamknęli mnie jeszcze w "wariatkowie". A wyjeżdżając na bieg mniej myślę o przygodach i wielkim zwiedzaniu ( tylko tam gdzie coś znam z TV i prasy, co opisałem w art.) tylko o dobrym zaprezentowaniu sie w biegu aby mieć pretekst do zdobycia następnych funduszy na następny bieg i tak myślę, że "dociągnę" te moje "mozolne" podróże po całym świecie do osta. marzenia i występu w biegu na 100 km na Antarktydzie ( myślę, że za 5 lat się uda, tylko jeszcze będę musiał się sporo "nagłówkować" ).
Trochę ponure, długie, ale prawdziwe i kolego teraz wiesz, że wielkie przygody to są przeznaczone praktycznie i wyłącznie tylko dla Ciebie.
Piotrze, jesteś zbyt wylewny;) Przepraszam, ale nie zdołałem przeczytać całego, przeleciałem tylko wzrokiem. Ja rozumiem, każdy orze jak może. Każdy ma w swoim bieganiu inne priorytety. Nie będę Ciebie tutaj instruował, bo mój starz biegowy mi na to nie pozwala, ale jeśli mogę to poradziłbym wiecej uśmiechu i czerpania radości z takich biegów jak Climbahlon.
Powodzenia w treningu i organizowaniu wyjazdu na Antarktydę. Tam nie będzie specjalnie co zwiedzać, ale przygoda będzie murowana - mam nadzieję, że również dla Ciebie:)

Pozdrawiam.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (13 sztuk)




Ostatnio zalogowany



 2010-02-02, 20:54
 Nie no wszystko się zgadza...
2010-02-01, 15:10 - biegOcz napisał/-a:

Piotrze, jesteś zbyt wylewny;) Przepraszam, ale nie zdołałem przeczytać całego, przeleciałem tylko wzrokiem. Ja rozumiem, każdy orze jak może. Każdy ma w swoim bieganiu inne priorytety. Nie będę Ciebie tutaj instruował, bo mój starz biegowy mi na to nie pozwala, ale jeśli mogę to poradziłbym wiecej uśmiechu i czerpania radości z takich biegów jak Climbahlon.
Powodzenia w treningu i organizowaniu wyjazdu na Antarktydę. Tam nie będzie specjalnie co zwiedzać, ale przygoda będzie murowana - mam nadzieję, że również dla Ciebie:)

Pozdrawiam.
...tylko ten Twój "starz" ? jest PRZERAŻAJĄCY. To tak jak ja bym napisał "PRZERARZAJĄCY". A poza tym to dzięki i na przyszłość czytaj uważnie, a nie "przelatuj..." tylko, bo to słowo różnie się kojarzy ( a nie kojaży ).
Co będę tyle zwiedzał, to nie te czasy i nie te finanse.
Dodam Ci jeszcze kolego iż będąc w październiku na maratonie w Nairobi, tam tak strasznie mało było do zwiedzania, że bilet powrotny ( via Kampalę i Brukselę ) miałem na czwartek ( bieg był w niedzielę ), ale we wtorek rano pojechałem na lotnisko i poprosiłem o zmianę terminu odlotu na dziś ( 2 dni wcześniej ), nie było problemu i w środę byłem już w domu zamiast w piątek ( i znowu zaoszczędziłem kilkanaście USD na tym "pięknym" noclegu z Karaluchami.
A co do zwiedzania, to będąc w 2008 r. w Australii to zależało mi oprócz przyzwoitego startu zwiedzić ( czytaj zobaczyć ) port z Mostem i Operą w Sydney i to mi się udało. Reszta to był tam Pan "Pikuś".

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)




Ostatnio zalogowany



 2010-02-03, 23:52
 
Ja szanuję Piotra za jego mocne dążenie do celu. Kilka razy miałem przyjemność startu ramię w ramię i powiem tyle: każdy z nas ma własny pogląd na życie ale Ja jestem pod wrażeniem Piotra osiągnięć ! :)

Życzę ci wiele zdrowia Przyjacielu w pokonywaniu kolejnych biegowych marzeń !

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (34 wpisów)




Ostatnio zalogowany



 2010-02-04, 12:21
 Dzięki...
2010-02-03, 23:52 - GREG napisał/-a:

Ja szanuję Piotra za jego mocne dążenie do celu. Kilka razy miałem przyjemność startu ramię w ramię i powiem tyle: każdy z nas ma własny pogląd na życie ale Ja jestem pod wrażeniem Piotra osiągnięć ! :)

Życzę ci wiele zdrowia Przyjacielu w pokonywaniu kolejnych biegowych marzeń !
Grzegorz ma nie mniejsze dążenie do celu, szczególnie w jego heroicznych startach w tym żołnierskim uniformie. A poza tym niesłychanie inteligentny "Gość".
Pozdrawiam i życzę mu ukończenia Jego Wielkiego biegu dookoła Polski, który mam nadzieje, że kontynuuje.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (30 sztuk)

 





Ostatnio zalogowany



 2010-02-04, 12:27
 
2010-02-04, 12:21 - Piotr 63 napisał/-a:

Grzegorz ma nie mniejsze dążenie do celu, szczególnie w jego heroicznych startach w tym żołnierskim uniformie. A poza tym niesłychanie inteligentny "Gość".
Pozdrawiam i życzę mu ukończenia Jego Wielkiego biegu dookoła Polski, który mam nadzieje, że kontynuuje.
Bieg dookoła Polski będę kontynuował gdy wszystko się ustabilizuje ale zamierzam to zrobić - przecież do odważnych świat należy !

To forum (mp.pl) zostało stworzone dla sportowców, każdy z nas ma prawo coś swojego napisać ale nie każdy musi czytać i niechętnie komentować że mu się nie podoba wpis innych.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (34 wpisów)


biegOcz
¦wi±tkowski Bartek

Ostatnio zalogowany
2015-09-07
20:51

 2010-02-06, 18:50
 
mylić się to rzecz (nie "żecz") ludzka ;)
Do zobaczenia może na Górze św. Anny

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (13 sztuk)

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
orfeusz1
01:40
Isle del Force
00:49
benfika
00:35
romangla
00:26
mariachi25
00:18
przystan
00:13
flatlander
00:10
maciek93
00:03
m!k!
23:21
lordedward
23:12
zdziennik
23:09
Nicpoń
22:59
Pathfinder
22:28
Citos
22:16
soniksoniks
22:15
szymk
22:09
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |