Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [91]  PRZYJAC. [91]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Magda
Pamiętnik internetowy
Ziorko do ziorka

Magdalena R-C
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: hożuf
807 / 949


2014-03-14

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Legendy i mity. (czytano: 819 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.youtube.com/watch?v=bYrD_l3juoU

 

Nie wiem, czy piosenka pasuje do wpisu, ale omotała mnie zupełnie!


Usuwając papiery ze stołu celem wygospodarowania miejsca dla mnie i mojego gościa, znowu się na nią natknęłam. Przyszła już po świętach, bez podpisu, myślałam, że to od kogoś stąd. Minęło trochę czasu nim zwróciłam uwagę na pieczątkę na znaczku, i jeszcze więcej nim się otrząsnęłam z wywołanego tym szoku.
Teraz znowu się zamyśliłam, bezwiednie przykładając ją do twarzy- oparłam ją o usta, bo akurat tak ułożyły się ręce oparte na z grubsza uprzątniętym już stole.
W pozycji tej zastał mnie mój gość wnoszący łakocie i herbatę. Jest coś ujmującego w ludziach, którzy będąc u kogoś, czują się jak u siebie, ale bez przewracania domu gospodarza do góry nogami. Talerz pełen słodkości wywołał we mnie sprzeczne uczucia i zastanawiałam się co z tym począć, nadal nie wypuszczając kartki z rąk.
- Co robisz z tą kartką?
Właśnie- co ja z nią robię? I przypomina mi się komentarz Zulusa pod jednym z moich wpisów, gdy jeszcze można było komentować.
- Sprawdzam czy wali koniem. - odpowiadam z powagą.
Błysk zainteresowania i ten uśmieszek... chyba znalazłam następcę Dyżurnego Pedała. Tylko jak go nazwę?
- I wali?
- Nie jestem przekonana. - odpowiadam popadając w zadumę.
- No mów! - ponagla wpychając kawałek ciastka w usta. - Mów, bo jak nie to żadnego nie dostaniesz! - dodaje odsuwając ode mnie talerz.
Pal licho to czekoladowe, ale porzeczkowego nie przeboleję.
- Ale to skomplikowane. - próbuję zyskać na czasie i niezauważalnie przysunąć talerzyk spowrotem w swoją stronę.
- Nie rusz! - talerzyk wędruje na blat łączący kuchnię i pokój, zupełnie już poza mój zasięg. - Słucham. - dodaje z rozbrajającą pewnością siebie. Ech, i co zrobić z tym Skrzatem?

- Dostałam tę kartkę od kogoś, od kogo nie powinnam jej dostać. Nie wiem czemu ją wysłał. Trochę mnie to trapi. - powiedziałam w końcu i znów przyłożyłam ją do twarzy.
Skrzat wziął ja z moich rąk. Powąchał, stwierdził, że konia nie czuje, zapytał dlaczego nie jest podpisana i dlaczego mam na niej tylko jedno nazwisko.
Dlaczego ta osoba używa tylko mojego pierwszego- nie mam pojęcia. Jakoś nie było okazji, żeby zapytać, a może nie bardzo mnie to interesowało? Dlaczego nie jest podpisana też nie wiem, czy to celowe? ale przecież nikt inny nie mógł jej przysłać...
- Ale w sumie dlaczego ma walić koniem?
- Bo to najpewniej od Jednorożca. - odpowiadam jakbym mówiła o czymś bardzo oczywistym i widzę jak prawa brew wędruje do góry.
- Jednorożca?
- No.
- Acha, spoko.

Opowiadam więc, jak poznałam pewnego mężczyznę, który mieszkał daleko ode mnie i przyciągał jak magnes. Nie widzieliśmy się, tylko słowa... Ja byłam wtedy w związku już kilka lat i trochę zaczęło mnie uwierać, coś się popsuło i pomimo szczerych chęci nie potrafiłam tego naprawić. Związki mają to do siebie, że potrzeba dwóch naprawczych, jeden nic nie zdziała.
Ale przede wszystkim brakowało mi rozmów z mądrymi ludźmi.
Opowiadam o swoich odwiedzinach u tego mężczyzny. Wiele rozmów i mnóstwo wniosków. Zaczęłam rozumieć pewne rzeczy, podjęłam pewne decyzje, coś się we mnie pozmieniało. Dałam swojemu związkowi jeszcze jedną szansę, ale się nie udało.
A tamten mężczyzna zyskał miano Jednorożca, bo stwierdziłam, że tacy mężczyźni jak on nie istnieją. Owszem, słyszało się o takich w bajkach, ale na żywo to raczej ciężko. Zupełnie jak z Jednorożcami. I chociaż zastrzegłam, że tylko ja mogę używać tego określenia, to chełpliwość mnie pokonała i mężczyzna ów lubił mówić, że jest Jednorożcem i dlaczego.
W którymś momencie, gdy zaczęło między nami coraz częściej zgrzytać i notorycznie byłam niemile zaskakiwana, zaczęłam się zastanawiać, czy to naprawdę był Jednorożec, który podupadł i zamienił się w wałacha, czy tylko na swoje nieszczęście ja go tak odebrałam, po intelektualnej pustyni, która była w moim związku, a wałachem był od początku. W sumie, odpowiedź na to pytanie może mieć kluczowe znaczenie.
- Byliście razem?
Hmmm. W zasadzie to tak. Koło zasady- nie bardzo. Nie rozwijam tematu, więc po chwili pada kolejne pytanie.
- Kochałaś go?
Milczę.
- Nie wiesz czy go kochałaś? Daj spokój, to do Ciebie niepodobne!
- To nie tak. To było bardzo beznadziejne uczucie.
- Nie ma czegoś takiego jak beznadziejne uczucie!
- A jak Ty zakochasz się w jakimś hetero?
- Ok, got your point.
- Poza tym związki na odległość to nie dla mnie.
Sentyment jednak pozostał. Jakaś taka słabość. Tylko im dalej w czas, tym więcej zgrzytów.
Poprztykaliśmy się mailami i smsami. Pamiętam jak płakałam i wtedy był chyba koniec. Stwierdziłam, że ktoś kto przestaje być przyjacielem nigdy nim nie był i usunęłam go z grona przyjaciół na pewnym portalu. Gdy tylko to zauważył zaczęły się pretensje i więcej przykrości. Później za to przepraszał, ale dla mnie to już nie miało znaczenia.
Niedawno znowu jakoś się zgadaliśmy. Żałowałam tego, bo znowu skończyło się w przykry sposób.
- No tak, a "jesteś za stara na takie rzeczy". - Skrzat z pełnym przekonaniem powtórzył moją maksymę na takie okoliczności. - Ale w takim razie o co chodzi z tą kartką? I czemu się tym gryziesz, przecież sobie odpuściłaś z tym gostkiem?
- No ale właśnie chciałabym wiedzieć, co go natchnęło.
- Zapytaj?
- Pfff.
- No nie pfufaj mi tylko się weź zapytaj. Nie mów, że Cię to przerasta!
- Ale z drugiej strony po co? Żeby usłyszeć że bez powodu, albo miał taki kaprys, albo "bo tak"?
- Może to próba nawiązania dialogu, może za Tobą tęskni?
Parzę na rozmówcę żeby się upewnić że to ostatnie to sarkazm. Zastanawiam się chwilę.
- Zrobiłam research. Wydawało mi się właśnie, że może ma jakieś wyrzuty sumienia czy coś. Wyszłam z założenia, że tylko mi się wydaje i popytałam kilka osób, które znały go "po mnie" bliżej.
- I co? Już widzę po Twojej minie że nic fajnego.
- No kilka przykrych rzeczy do mnie dotarło. Przykrych w sensie jak ludzie go odbierają, co o nim mówią i jak.
- Oooo, i zrobiło Ci się go żal? Jakie to słodziutkie!
- Nie zrozum mnie źle. W moich oczach już dawno z Jednorożca stał się pospolitym wałachem. Ale to zawsze tylko moje zdanie. Mimo wszystko go szanuję bo uważam że to fajny gość, a tu się okazuje, że według innych niekoniecznie. To jest po prostu przykre. Dowiedziałam się też o pewnej sytuacji i gdy się w nią zagłębiłam zobaczyłam, ja bardzo się zmienił. W sumie miał prawo, minęło dużo czasu. Ale nie podoba mi się to, w którą stronę poszły te zmiany. Nie podoba mi się ten człowiek, który rysuje się na podstawie tego co czytałam. Może po prostu zabłądził?
- Aaa, no tak, a teraz Ty, dzielna i waleczna, ruszysz z pomocą? z tego co mówisz to ja bym gościa spisał na straty, po co się tym w ogóle przejmujesz? mało masz problemów?
- Wiesz, miałabym to gdzieś, ale jakby na to nie patrzeć, sporo mu zawdzięczam. Otworzył mi oczy na pewne sprawy.
- Plus niespełniona miłość. - znowu ten sarkazm.
- Sama nie raz błądziłam. Samemu trudno się zorientować, że idzie się w złym kierunku, a jeszcze trudniej z niego zawrócić. A pamiętasz ten demot: "przyjaciel jest po to, żeby przypomnieć ci piosenkę twojej duszy, gdy ty ją zapomnisz"?
- No czyli jednak spieszysz z ratunkiem. - za takie uśmiechy to człowiek czasami ma ochotę od razu dać w pysk.
- Nie. Nie jestem przekonana, czy on faktycznie ma jakiś problem, nawet jeśli to czy ja jestem odpowiednią osobą, a jeżeli nie daj boziu ja jestem odpowiednią osobą, to czy mam na to jakąkolwiek ochotę. Zbyt wiele razy mnie zawiódł, ja latać za nim nie będę, nie mam też ochoty wysłuchiwać przykrych rzeczy, jeśli stwierdzi że najlepiej się przede mną bronić.
- Myślałem że po Tobie takie rzeczy spływają.
- Gdy mówią obcy tak. Gdy jest to ktoś bliski sytuacja się zmienia- może zaboleć. A w tak wielu sprawach jesteśmy podobni, i na tyle o mnie wie różnych rzeczy, że doskonale będzie wiedział, gdzie uderzać. Już to robił i to nie raz. Nie mam ochoty robić za kogoś na kim można wyładować swoje żale i frustracje.
- Więc po co ta kartka?
- Nie wiem. Może po prostu chciał złożyć życzenia.
- A robił to wcześniej?
- Nie przypominam sobie.

- Czyli- robisz coś z tym?
- Nadal nie wiem. Oddawaj ciacha.
- Chętnie bym go poznał.
- A to w jakim celu?
- Wiesz, ciekawy jestem jak wygląda facet który tak się....odcisnął na Tobie. - Skrzat parska śmiechem. - Odciśnięta! - rechoce pokazując mnie palcem i trzymając się drugą ręką za brzuch. Czekam spokojnie, aż mu przejdzie.
- To może wyrzucę tę kartkę, żebyś się więcej nad tym nie męczyła? co z oczu to z serca...
- Zostaw, może coś wymyślę. Poza tym, to zawsze pamiątka. Obiecał kiedyś list, a jedyne co do tej pory miałam to koperta, w której przysłał mi ładowarki do telefonów, gdy u niego byłam ostatnią razą.
- Ej, ale ta koperta co ją widziałem jak rozładowaliśmy graty?
- No ta sama.
- Po cholerę to trzymasz, przecież to tylko koperta!
- To dowód w sprawie. - odpowiadam pokazując mu język.
- Ale jak będziesz do niego znowu jechała, to zabierzesz mnie ze sobą? Możemy udawać parę, żeby sprawdzić czy go będzie skręcało z zazdrości.
- Idź się leczyć. Poza tym ja do niego na pewno już nie pojadę. Jak czegoś chce niech ruszy tyłek i sam do mnie przyjedzie.
- Fajny ma tyłek?
- W Twoim guście.
- Wpuściłabyś go do domu?
- Za wiedzą mojego mężczyzny i na rozmowę- owszem. Zawsze jak ktoś chce pogadać to może do mnie przyjść, sam wiesz.
- A o mnie też zawsze pytasz swojego mężczyznę?
- O homo to jakoś nie odczuwam potrzeby.
- Czuję się zdegradowany.
- Peszek.
- Napisz do niego.
- Nie.
- Może to taki "ostatni krzyk ratunku".
- Nie sądzę. Nawet bardzo powątpiewam.
- Może on by się odezwał, ale mu głupio, skoro się poprztykaliście? i potrzebuje jakiegoś sygnału, że mimo wszystko może?
- Może po prostu się przejechał na kimś, kogo chciał przede mną "bronić". Faceci. Zamiast zaufać mi albo chociaż się nie wtrącać... Ma co chciał, niech z tym żyje. Poza tym my tu dywagujemy a on może to wszystko ma głęboko przy guzicznej?
- A może potrzebuje mądrej przyjaciółki?
- Oj no teraz to już przegiąłeś!
- Zapytaj go.
- Nie. Jeżeli będzie chciał to sam mnie znajdzie i zapyta, czy może.
- Jaka twarda! A jak zapyta?
- Zawsze mogę go wysłuchać. Ale myślę, że do tego nigdy nie dojdzie.
- Trochę to bez sensu, wiesz?
- Wiem.
- A pokażesz mi go?

Wysyłam swojego gościa do kuchni po świeżą porcję herbaty, a sama ściągam kilka zdjęć. Trust no one, jeśli wiedziałby skąd te zdjęcia, to niewątpliwie sam by się skontaktował za moimi plecami.
- Już? mogę?
- No, chodź.
- Ale fajna mordka! Nawet przystojny. Hmm w sumie szkoda, mielibyście ładne dzieci. Madziu? z czego się tak śmiejesz? No Magda!







Rozmowa ta miała miejsce już jakiś czas temu.
A ja nadal nie wiem.
Podejrzewam, że czytasz. Może wiesz więcej ode mnie.

Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga







 Ostatnio zalogowani
wochu6662
01:25
rolkarz
23:29
maxxxik822
23:24
Szura
23:16
Gapiński Łukasz
22:59
kasar
22:49
Robertkow
22:34
Inek
22:29
13
22:26
Arti
22:25
bibi
22:16
Jaszczurek
22:12
czewis3
22:07
Januszz
22:05
maste
22:02
Wojciech
21:56
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |