Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [14]  PRZYJAC. [31]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
creas
Pamiętnik internetowy
"Wci±ż biegnę i biegnę, dobrze mi z tym... " (TSA)

Krzysztof Wieczorek
Urodzony: 1968-07-02
Miejsce zamieszkania: Katowice
9 / 109


2009-08-17

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Mała stabilizacja (czytano: 215 razy)

 

Nuda..., nic się nie dzieje... jak w polskim filmie – tak kto¶ mógłby podsumować mój ostatni biegowy tydzień. Ale brak spektakularnych wydarzeń nie oznacza, że zupełnie nic się nie dzieje. Po prostu nastał czas takiej małej stabilizacji, kiedy można spokojnie realizować to, co się zamierzyło. Stabilizacja nie musi jednak wcale oznaczać monotonii. Za największy sukces ostatnich czasów uważam to, że wreszcie udaje mi się realizować bardziej zróżnicowane treningi. Rok temu o tej porze biegałem w zasadzie codziennie tak samo - podobny dystans i w podobnym tempie. Maja się dziwiła, jak mi się to nie nudzi i czasem mobilizowała do jakiego¶ urozmaicenia. Teraz jest zupełnie inaczej. Każdy dzień biegowy wygl±da inaczej i nie potrzebuję do tego żadnej zewnętrznej zachęty.
Tydzień zacz±ł się od WB2 – dziesięć kilometrów ci±głego biegu w ¶rednim tempie po 5:20/km plus kilometr truchtu na rozgrzewkę i drugi na zakończenie. Potem, w ¶rodę, był kros. W lesie, w którym biegam, od głównej ¶cieżki odchodz± co ok. 500 odnogi. Każda z nich też ma mniej więcej 500 m i wiedzie w górę – ok. 20-30 metrów różnicy wzniesień pomiędzy pocz±tkiem a szczytem. Tak więc można biegać rytmem: 500 m podbiegu, potem tyle samo zbiegu i kolejne 500 m po (prawie) płaskim do następnej górki, na której powtarza się to samo. Każde wzniesienie ma trochę inn± charakterystykę, więc nie jest nudno. Ten ostatni kros był urozmaicony przez jeszcze jedn± rzecz - deszcz. Gdy wybiegali¶my z psem z domu, to trochę się chmurzyło, ale nic nie zapowiadało tego, co miało się wydarzyć. Mniej więcej w połowie treningu nagle lunęło. Ale jak! Chyba nigdy nie byłem na dworze podczas takiego deszczu. To była po prostu ¶ciana wody – aż ciężko było oddychać. Ronia próbowała chować się gdzie¶ pod krzakami, ale nic to nie dawało. Ponieważ do domu były ponad dwa kilometry, nie pozostawało nic innego, jak po prostu biec dalej jak gdyby nigdy nic. Spokojnie skończyli¶my więc trening, a deszcz w międzyczasie też sobie poszedł. W sumie wyszło 12 km w ¶rednim tempie 6:04/km.
Kolejnego dnia, w czwartek, były interwały. Jak zwykle, siedem kilometrówek w tempie 4:38 najwolniejsza (pierwsza) i 4:22 najszybsza (ostatnia).
A w sobotę długie wybieganie. 20 km w trochę ponad dwie godziny. Tradycyjny weekendowy trening z biegaczami Truchtacza Mysłowice. ¦ci¶le mówi±c, tym razem tylko z jednym biegaczem, Jackiem, bo reszta Truchtaczy zbierała siły na Bieg Katorżnika. Ja nie startowałem, więc mogłem sobie pozwolić na dłuższy trening, a Jacek zrobił rozgrzewkowe 10 km. Takie wybiegania fajnie jest jednak robić z kim¶ – czas płynie o wiele szybciej, gdy można sobie trochę pogadać.
W zeszłym tygodniu były więc cztery treningi i każdy zupełnie inny. Tego zamierzam się trzymać. Dzi¶ będzie prawdopodobnie tylko niezbyt długie WB1 z krótkimi przebieżkami na końcu. Albo podbiegami – ale nie takimi jak na krosie, tylko krótszymi i szybszymi. Zobaczę, na co będę miał siły (bo gor±co) i ochotę (bo przecież to ma być przyjemno¶ć a nie katorga).

Na zdjęciu mapka le¶nego krosu.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
stanlej
19:40
Stonechip
19:38
marczy
19:27
Lektor443
19:13
Daro091165
19:11
Zielu
19:06
aamp
19:02
smszpyrka
18:41
kornik
18:28
Yazomb
18:12
zeton
18:06
Pawel63
17:56
manjan
17:56
sopel
17:43
FEMINA
17:41
gora1509
17:38
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |