Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [14]  PRZYJAC. [31]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
creas
Pamiętnik internetowy
"Wciąż biegnę i biegnę, dobrze mi z tym... " (TSA)

Krzysztof Wieczorek
Urodzony: 1968-07-02
Miejsce zamieszkania: Katowice
10 / 109


2009-08-23

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
BNP (czytano: 358 razy)

 

W tym tygodniu zrobiłem sobie kolejny trening, jakiego dawno nie stosowałem: BNP, czyli bieg z narastającą prędkością. W środę miałem mało czasu – najwyżej godzinę, więc musiałem zrobić coś w miarę szybkiego i krótkiego. I akurat przypomniało mi się o BNP, o którym pisał na swoim blogu Szkielet z Gazety Wyborczej. Według jego przepisu było to 15 minut w pierwszym zakresie, potem 20 w drugim i 10 w trzecim. A więc akurat tyle, ile potrzebowałem. Szybko policzyłem, dokąd muszę dobiec, aby „meta” przypadła w miejscu, w którym zwykle kończę trening, i z którego dotruchtuję już tylko do domu. I muszę z dumą przyznać, że pomyliłem się tylko o jakieś sto metrów. Gdyby nie to, że trochę się zagapiłem i drugą część pobiegłem 21, a nie 20 minut, byłoby idealnie. Biegło mi się też dobrze. Ostatni etap powinien być w sumie trochę szybszy, ale akurat na nim wypadł największy podbieg w całym treningu, przez co tempo musiało trochę spaść. Ale ogólnie jestem zadowolony. Teraz już chyba mam w swoim repertuarze wszystkie możliwe rodzaje treningów. Może jeszcze przydało by się robić skipy, czyli bieg z wysokim podnoszeniem kolan i potem z uderzaniem o pośladki, ale do tego nie potrafię się zmusić. Podobno, gdy robi się dużo podbiegów, to skipy już nie są tak bardzo potrzebne. Nie wiem, ile prawdy w tej teorii, ale mi się podoba, więc nie będę jej jakoś szczególnie drążył.
Ale wrócę jeszcze do BNP. Do tego rodzaju treningu trudno mi się było przekonać trochę ze względów światopoglądowych. Należę do ludzi, którzy wolą zwykle zaczynać od rzeczy cięższych i trudniejszych, a to co łatwe i przyjemne zostawiać sobie na deser. Więc idea, aby najpierw biec wolno, a potem coraz bardziej przyspieszać, nie bardzo do mnie przemawiała. Wydawało mi się to wbrew naturze – przynajmniej mojej. Trudno mi było uwierzyć, że aby na przykład przebiec maraton w cztery godziny, pierwszą połówkę trzeba zrobić w ponad dwie, a potem ten stracony czas nadrabiać. Byłem święcie przekonany, że o wiele lepiej jest zrobić jak największy „zapas” czasu w pierwszej połowie dystansu, aby potem móc biec trochę wolniej, gdy człowiek jest bardziej zmęczony. Teraz oczywiście już wiem, jak bardzo błędna była to teoria. Próbując pobiec za szybko na początku, ryzykuje się, że się w ogóle nie dobiegnie do mety. Tak to działa i choćbym bardzo chciał, nie zmienię tego. Tak więc, BNP jest dobrym treningiem przed zawodami, na których trzeba zaczynać trochę poniżej swoich możliwości, aby potem móc pobiec szybciej. Po prostu, na finisz trzeba zostawić sobie zapas sił, a nie czasu.
Na wykresie: tempo poszczególnych odcinków BNP (ostatni, to dotruchtanie do domu).


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
StaryCop
10:05
justynas94
09:53
lordedward
09:36
Admirał
09:22
Wojciech
09:21
cinekmal
09:17
waldekstepien@wp.pl
09:16
Admin
09:06
rolkarz
08:45
kos 88
08:36
daNN
08:32
piotrhierowski
08:30
Tronidos
08:25
sparrow
08:24
kris64
08:21
Romin
08:18
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |