Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [0]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Pamiętnik internetowy



Urodzony:
Miejsce zamieszkania:
1 / 2


2015-01-22

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
V Krak Maraton Kraków 18.01.2015 r. (czytano: 180 razy)
(POPRAW WPIS , ZMIEŃ ZDJĘCIE , USUŃ ZDJĘCIE)

 

Ten rok rozpoczynam od tego właśnie maratonu.

Bieg w formule towarzyskiej i koleżeńskiej. Interpretujemy, im dalej za tobą pozostali biegacze tym są oni lepszymi koleżankami i kolegami. Tego dnia do przebiegnięcia były prawie 12 kółek wokół Błonia. Temperatura około 5 stopni Celsjusza, mokro i wilgotnie. Chwała organizatorowi, że postarał się o bezdeszczową pogodę w trakcie tej jakże fascynującej przebieżki. Dużo zakąsek i napoi regenerowało nasze wybiegane siły.

Bieg rozpoczęło ponad 100 zapaleńców. Większość imprezę potraktowało, jako mocny trening, dłuższe wybieganie czy też by się mocno zmęczyć. Nikt tu nie parł na wyniki, czy zdobycie miejsca na podium. Na Błoniach mijaliśmy (pomimo nienajlepszej pogody) dużo spacerowiczów, rowerzystów, biegających rekreacyjnie. Początek biegu to luźne rozmowy, uśmiechnięte gęby. Im więcej kilometrów za nami tym bardziej twarze stawały się skupione i grymaśne od zmęczenia. Jedni kończyli bieg po kilku inni kilkunastu kilometrach, zgodnie ze swoimi założeniami i możliwościami. Na dystans maraton porwało się i ukończyło 54 biegaczek-biegaczy osób, które znają ból tego dystansu, potrafią rozłożyć swoje siły i lubią czuć się panem swojego organizmu.

Tu w tym miejscu pozdrawiam kolegę biegnącego w czapce świętego mikołaja. Dane mi było oglądać tylko jego plecy i dyndający biały pompon. Kolega oczywiście staną na podium.

W trakcie biegu spotkało mnie kolejne jakże niedocenione doświadczenie. Rozstrój żołądka, jakby to nie nazwać. Jednak wchodząc w komitywę ze swoimi nogami, staraliśmy się ignorować wrogie pomrukiwania tyłka. Nie myśląc o bardziej zadrzewionych odcinkach trasy.

Zabawa była przednia i to nic, że była mała szatnia, jedna ubikacja czy brakowało prysznica po biegu. Wszystko to nic, bo najważniejsze było to zdrowe zmęczenie i satysfakcja, które odczuwaliśmy na mecie. Jak również wspomnienia pozostające na długi czas.


Pozdrawiam
Griszka


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
lordedward
22:51
straszek
22:43
orfeusz1
22:30
maste
21:44
gpnowak
21:40
seba1
21:30
janek1
21:30
rys-tas
21:11
benfika
21:02
Borrro
20:57
szakaluch
20:50
kubawsw
20:41
stanlej
20:40
."RoBsoN".
20:37
szyper
20:32
PIOTR29PK
20:09
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |