|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | henry (2015-07-30) | Ostatnio komentował | kingsajz (2015-10-04) | Aktywnosc | Komentowano 6 razy, czytano 675 razy | Lokalizacja | | Podpięte zawody | XIII edycja UTMB
| POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2015-07-30, 20:09 Mamy miejsce na Mont Blanc
Mamy miejsce w samochodzie na bieg na Mont Blanc wyjazd około 23 sierpnia powrót około 30 sierpnia. Wyjazd z Nowego Tomyśla , samochód osobowy. Śpimy w schronisku w Vallorcine koło Chamonix. Cena paliwa na 4 osoby + opłaty autostradowe. Zainteresowanego skontaktuje z kierowcą i organizatorem wyjazdu, nie ma konieczności biegania , ja nie biegam jadę zwiedzać góry i kibicować biegaczom. |
| | | | | |
| 2015-07-31, 23:16 Zadzwoń
Ja jutro wyjeżdżam na 14 dni do Chorwacji , zainteresowani wyjazdem mogą zadzwonić do kolegi Andrzeja tel. 509 597 092. |
| | | | |
| | | | | |
| 2015-09-01, 10:37 Ultra Trail Du Mont Blanc , Chamoix
Nie biegam biegów górskich , ale chciałem obejrzeć Mont Blanc z bliska przy okazji obejrzałem większość biegów. Teraz czekam na relacje , biegało około 100 Polaków a na tym forum cisza ? Na mecie moi przyjaciele , z którymi udałem się do Chamonix . |
| | | | | |
| 2015-09-01, 19:26
wiele ciekawych relacji pojawia się stronach fb.
|
| | | | | |
| 2015-09-01, 20:28 Czytam FB
2015-09-01, 19:26 - marek100384 napisał/-a:
wiele ciekawych relacji pojawia się stronach fb.
|
Oczywiście czytam na bieżąco FB , ale myślałem ,że na maratonach też się coś pojawi. Obecnie wszystko przenosi się na FB i na maratonach nie ma prawie żadnych dyskusji. |
| | | | | |
| 2015-10-04, 19:07 UTMB- specjalnie na życzenie moje wrażenia z biegu :)
2015-09-01, 20:28 - henry napisał/-a:
Oczywiście czytam na bieżąco FB , ale myślałem ,że na maratonach też się coś pojawi. Obecnie wszystko przenosi się na FB i na maratonach nie ma prawie żadnych dyskusji. |
Dwa lata temu po ukończeniu TDS-a powiedziałem sobie, że chce ukończyć Ultra Trail du Mont Blanc - UTMB-sprawdzić się fizycznie jak i psychicznie na tak długim dystansie tj; 170 km i 10 tyś przewyższeń. W styczniu po losowaniu okazało się że moje marzenie zaczyna się realizować, jedyny problem był w tym że miałem kontuzję- naderwany mięsień dwugłowy, powrót do treningów był bardzo długi bo cholerstwo nie chciało się dobrze zagoić a czas uciekał. Z treningami ruszyłem na przełomie marca i kwietnia i swoje przygotowanie zaczynałem od zera-nie było wytrzymałości,siły,szybkości ale za to była chęć walki :)
Nadszedł czas startu a jednocześnie gacie pełne strachu gdyż w głowie zaczęły pojawiać się myśli czy oby na pewno dam radę po 5 miesiącach przygotowań.
Stanęliśmy na linii startu, każdy z nas miał jakiś cel i motywację by ukończyć tę morderczą walkę, czekały na nas wysokie góry,upały a przede wszystkim walka z własnymi słabościami. Ruszyliśmy pełni nadziei i optymizmu przy pięknej oprawie i muzyce Vangelis Conquest of Paradise, ciarki przechodziły po całym ciele, łzy napływały do oczu, strach i nadzieja przeplatały się w głowie.
Trudności zaczęły się już na samym początku- 31km kiedy pojawiły się problemy żołądkowe, miałem nudności a żołądek nie chciał w ogóle pracować, zmuszałem się do jedzenia by nie opaść z sił oraz wypijałem hektolitry coli by pobudzić żołądek-pomogło :)
Pierwszą nockę przebiegłem bez większych problemów. Kłopoty zaczęły się w ciągu dnia i drugiej nocy, byłem nie wyspany, zmęczony i odezwały się stare kontuzje- ciągnął mnie dwugłowy mięsień, który wcześniej miałem naderwany oraz dały o sobie już znać kolana, które były mocno przeciążone zbiegami. Organizm krzyczał: "DOŚĆ !" a głowa mówiła: "IDŹ" i tak na ambicji leciałem dalej, aż poczułem krew cieknącą z nosa. Na szczęście była przy mnie "Drużyna Pierścienia",która podratowała mnie solami mineralnymi i można było pędzić dalej :)
Dystans jaki pozostawał do końca dobijał mnie doszczętnie, więc myślałem tylko o tym ile mam od punktu do punktu kontrolnego na którym zawsze czekała Marysia :)
swoją wytrwałością dodawała każdemu z nas mnóstwo otuchy i siły, brak słów by to jej wszystko wynagrodzić :)
Podczas drugiej nocy dopadały mnie senność oraz omamy wzrokowe, nie wierzyłem w takie opowieści dopóki sam tego nie doświadczyłem, widziałem rzeczy i ludzi których w ogóle nie było, zmęczenie w wszelaki sposób dawało o sobie znać. Im bliżej mety tym trasa wydawała się coraz dłuższa, godziny upływały a ja jakbym stał w miejscu, każde podejście na ponad 2000 m.n.p.m wydawało się wiecznością, po zdobyciu szczytu okazywało się że droga wiodąca w dół jest o wiele cięższa niż pod górę, stopy miałem już odbite i każde stąpnięcie na kamień sprawiało ogromny ból.
W chwili kiedy odczuwamy ból i zmęczenie, zaczynają pojawiać się największe kryzysy, nie w sposób opisać tego jak zachowuję się ludzki organizm przy tak dużym obciążeniu,i nie dziwmy się ludziom którzy nie ukończyli tego morderczego biegu w chwili gdy do mety mieli już bardzo blisko.
Myślę, że tylko obrany cel i duża motywacja do zrealizowania go, pcha nas dalej. Świadomość tego że bliskie osoby wspierają mnie, sami zarywają noce by móc dodać mi odrobinę otuchy wysyłając sms-y, za które Wam bardzo dziękuję, dziękuje za ściskane do krwi kciuki i obgryzane paznokcie i wylane łzy gdy widzieliście nas na mecie
:)
Jeszcze raz Wam BARDZO DZIĘKUJĘ
:)
|
|
|
|
| |
|