|
POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2012-10-18, 09:41
2012-10-18, 09:20 - WYPI70 napisał/-a:
Dziękuję wszystkim za życzenia.
Zrobiłem sobie taki plan:
Krynica 66 km - 66-ste urodziny
Rzeźnik 80 km - 80-te urodziny
Krynica 100 km - 100 lat
Transjura 160 km - to chyba odpuszczę
Jak myślicie? Uda się? ;)
Pozdrawiam |
To ja życzę Ci 160 lat w zdrowiu i dobrej formie biegowej:) Wszystkiego dobrego:) |
| | | | | |
| 2012-10-18, 10:03
2012-10-18, 09:20 - WYPI70 napisał/-a:
Dziękuję wszystkim za życzenia.
Zrobiłem sobie taki plan:
Krynica 66 km - 66-ste urodziny
Rzeźnik 80 km - 80-te urodziny
Krynica 100 km - 100 lat
Transjura 160 km - to chyba odpuszczę
Jak myślicie? Uda się? ;)
Pozdrawiam |
o proszę, ja mam bardzo podobny, różni się właściwie tylko detalami :)
30-te urodziny - bieg po flaszkę, 10x100 ml
40-te urodziny - Rzeźnik - dobra goloneczka
80-te urodziny - Resovia, 80 metrów bez płotek
a i oczywiście wszystkiego najlepszego i spełnienia biegowych marzeń :) |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-10-18, 10:22
2012-10-17, 20:55 - maciej65 napisał/-a:
W niedzielę biegałem po Monachium. Wynik który tam osiągnąłem (troszkę poniżej 4:12) jest wypadkową mojej obecnej formy i dosyć lekkiego podejścia do tego startu.
Wrażenia z wyjazdu opisałem, ale zrobiło się tego trochę dużo i z tego względu nie nadaje się raczej do umieszczenia na forum. Wrzuciłem ten opis na osobną stronę. Jeśli macie ochotę to zapraszam do kliknięcia na linku :) |
też się dołączę do gratulacji, ta za relację jak i sam maraton :)
po tym co przeczytałem może odpowiesz na pytanie które zawsze mnie dręczy - czy niemiecki perwoll jest lepszy niż nasz? :) no chyba, że nie wziąłeś próbki do domu to trzeba w przyszłym roku wyjazd powtórzyć i koniecznie to sprawdzić |
| | | | | |
| 2012-10-18, 15:46
2012-10-17, 16:09 - boshka napisał/-a:
Dzisiaj ruszyła rejestracja na maraton w Paryżu. Tak więc poszperałam tak dla oglądu całej sytuacji na temat ew. wyjazdu na maraton do Wiednia, Pragi i Paryża.
Wiedeń (14.04) - opłata startowa im szybciej tym lepiej i taniej tj. w zależności od kolejności zgłoszeń: 57/77/97 euro, co w wolnym tłumaczeniu daje: 228/308/388 zł. Do Wiednia dość łatwo dostać się można pociągiem. Z Katowic jedzie tylko 5 godzin (też się zdziwiłam), a do Katowic od nas też 5 godzin :(
Praga (12.05) - opłata startowa jedna: 75 euro tj. 300 zł. Do Pragi również można pociągiem, i również 5 godzin z Katowic.
Paryż (7.04) - opłata startowa w zależności od kolejności zgłoszeń: 65/80/95/110 euro tj. 260/320/380/440 zł. Do Paryża można polecieć np. Rynnairem z Krk w cenie nawet 150 zł w jedną stronę.
Najtańszą opcją jest więc Praga. Tam też jest jedna stała opłata, więc nie trzeba się zgłaszać już dziś. Jedyna - wg mnie - wada Pragi to termin: 12 maja.
A mnie kusi Paryż ;) |
chmmmm a Rzym , patrzyłem na cenę biletów z za 350 pln można oblecieć w obie strony, nocleg znalazłem za 20 eurasów Ale dla mnie Paris ok pewnie bym został nawet parę dni i żonką zrobił romantic region |
| | | | | |
| 2012-10-18, 17:01
2012-10-18, 15:46 - partykaa napisał/-a:
chmmmm a Rzym , patrzyłem na cenę biletów z za 350 pln można oblecieć w obie strony, nocleg znalazłem za 20 eurasów Ale dla mnie Paris ok pewnie bym został nawet parę dni i żonką zrobił romantic region |
Jak dla mnie Rzym - choć kusi bardzo - może być niestety ciut za wcześnie po zimie.
Więc ja - nie oglądając się na Was - chyba jednak zapiszę się na ten Paryż. A potem się będę martwić co, jak, czym i za ile ;) Na decyzję daję sobie czas do końca tygodnia. |
| | | | | |
| 2012-10-18, 18:22
2012-10-18, 17:01 - boshka napisał/-a:
Jak dla mnie Rzym - choć kusi bardzo - może być niestety ciut za wcześnie po zimie.
Więc ja - nie oglądając się na Was - chyba jednak zapiszę się na ten Paryż. A potem się będę martwić co, jak, czym i za ile ;) Na decyzję daję sobie czas do końca tygodnia. |
Oka daj wcześniej cynę nim podejmiesz decycję Moja żonka zaakceptowała Paryż więc może być fajny temat |
| | | | | |
| 2012-10-18, 20:47
kurcze widze mocne zdecydowanie na Paryż, jeśli będzieci mieli jakieś pytania dotyczące tego miasta etc to naturalnie pytajcie na naszą pomoc też możecie liczyć, jeśli chodzi o lokum to niestety na 99% wyprowadzamy się z ile de france na rzecz regionu alpejskiego :/, nie moge obiecać że będziemy też w Paryżu na biegu choć wiadomo troszke kusicie :) mamy troche znajomych w tym regionie popytamy jak będziecie bardziej zdecydowani i co najważniejsze ile osób się na tą eskapade zdecyduje, jeśli byłoby to rok wcześniej...:/ ale nic jak coś służymy pomocą :) |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-10-18, 21:59
2012-10-17, 20:55 - maciej65 napisał/-a:
W niedzielę biegałem po Monachium. Wynik który tam osiągnąłem (troszkę poniżej 4:12) jest wypadkową mojej obecnej formy i dosyć lekkiego podejścia do tego startu.
Wrażenia z wyjazdu opisałem, ale zrobiło się tego trochę dużo i z tego względu nie nadaje się raczej do umieszczenia na forum. Wrzuciłem ten opis na osobną stronę. Jeśli macie ochotę to zapraszam do kliknięcia na linku :) |
Gratulacje Maciek!
Ciekawa relacja, no i kolejny maraton koniecznie poniżej 4h;)
A co powiecie na maraton w Lyonie w październiku, lub jeśli wolicie wiosne maraton w Annecy 21 kwietnia 2013,
to będzie ok 80km od nas;) |
| | | | | |
| 2012-10-19, 12:08 Paryż
2012-10-18, 17:01 - boshka napisał/-a:
Jak dla mnie Rzym - choć kusi bardzo - może być niestety ciut za wcześnie po zimie.
Więc ja - nie oglądając się na Was - chyba jednak zapiszę się na ten Paryż. A potem się będę martwić co, jak, czym i za ile ;) Na decyzję daję sobie czas do końca tygodnia. |
| | | | | |
| 2012-10-19, 14:37 "Jedz i biegaj"
Książki już doszły. W niedzielę podjadę nad zalew autem i rozdam zainteresowanym – ewentualnie mogę też przy okazji gdzieś komuś podrzucić. Można też odbierać u mnie na ul. Langiewicza :)
Jutro na stadionie mnie nie ma. Wybieram się z Michałem na bieg do Lipinek - Darek tak ten bieg zareklamował, że muszę się tam koniecznie przejechać. :)
|
| | | | | |
| 2012-10-19, 16:39
2012-10-19, 14:37 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Książki już doszły. W niedzielę podjadę nad zalew autem i rozdam zainteresowanym – ewentualnie mogę też przy okazji gdzieś komuś podrzucić. Można też odbierać u mnie na ul. Langiewicza :)
Jutro na stadionie mnie nie ma. Wybieram się z Michałem na bieg do Lipinek - Darek tak ten bieg zareklamował, że muszę się tam koniecznie przejechać. :)
|
moja niech czeka spokojnie u Ciebie odbiore osobiśćie |
| | | | | |
| 2012-10-20, 20:38 VI Bieg Uliczny im. Kazimierza Świerzowskiego w Lipinkach
Nie licząc młodzieży, która biegała sobie w parku krótsze dystanse (500, 1000 i 2000m w różnych kategoriach wiekowych) na starcie pojawiło się ok. 200 osób. Juniorzy i kobiety miały do pokonania 5km, a pozostali 10km czyli dwie pętle. Na każdej pętli trzeba było zaliczyć dość stromy podbieg oraz jeden nawrót o 180 stopni. Pozostała część trasy dość łatwa – było nawet lekko z górki. Pogoda niezbyt sprzyjająca – wiatru wprawdzie nie było ale słoneczko grzało solidnie i w cieniu było pewnie z 20 stopni. :)
Na bieg wybrałem się wspólnie z Michałem, a na miejscu spotkaliśmy jeszcze Janusza Samolewicza oraz innych naszych dobrych znajomych: Mateusza Golonkę oraz Agnieszkę i Jacka Cader, którzy dodatkowo rywalizowali w kategorii małżeństw.
Założenia przed biegiem miałem takie żeby pobiec w granicach 36 minut – wg Michała trasa była krótsza niż 10km więc sądziłem, że to co stracę na podbiegu nie będzie miało w końcowym rozrachunku znaczenia. Okazało się jednak, że w tym roku przenieśli miejsce w którym był nawrót trochę dalej i z niepełnej dychy zrobiła się mocna dycha - wg garmina 10,18km. :)
Na rozgrzewce poczułem, że z dzisiejszego ścigania niewiele wyjdzie. Poprzedniego dnia w ramach rozruchu zrobiłem 5,3km wraz z podbiegami 5x150/150 i te podbiegi czułem w nogach, a ogólnie czułem się równie kiepsko jak przed biegiem na 5km w Rzeszowie 30 września – miałem jeszcze świeżo w pamięci tamtą mordęgę więc postanowiłem dziś patrzeć tylko na swoje samopoczucie i biec swoim rytmem.
Po starcie wszyscy narzucili mocne tempo – ja biegłem po swojemu ale i tak pierwszy kilometr na którym zaliczało się podbieg wyszedł w 3:33. Mateusz był dobrych kilkadziesiąt metrów z przodu, a mnie udało się dojść biegnącą na 5km Agnieszkę. Drugi kilometr spokojnie 3:38 – biegłem wspólnie z Agnieszką i dwójką młodszych biegaczy, którzy na dalszych kilometrach zostali z tyłu. Kolejne kilometry 3:34, 3:37 i 3:31 – pierwsza piątka wyszła w 17:53 ale to nie był jeszcze półmetek więc już wiedziałem, że mimo dobrego tempa na mecie będę miał czas powyżej 36 minut. Po czterech kilometrach dogoniłem Mateusza z którym przebiegłem piąty i szósty kilometr. Ten szósty kilometr na którym zaliczało się powtórnie podbieg pokonaliśmy już w zaledwie 3:50 – tym razem podbieg zrobił swoją robotę. Myślałem, że będę się ścigał z Mateuszem na finiszu ale okazało się, że Mateusz nie ma ochoty na walkę i już po szóstym kilometrze zaczął zostawać z tyłu mimo, ze moje tempo nie było mocne. Siódmy kilometr 3:46 ale już nie miałem się z kim ścigać – Mateusz zostawał powolutku coraz bardziej z tyłu, a do zawodnika z przodu miałem zbyt dużą stratę. Kolejny ósmy kilometr 3:41 i dziewiąty 3:39. Gdy do mety pozostawało już niewiele – garmin pokazywał 9,2km – zdecydowałem się na przyśpieszenie. Zawodnik z przodu już po raz drugi się obejrzał zapraszając mnie najwyraźniej do walki więc mimo, ze nie miałem ochoty wzmocniłem tempo. Szanse na wyprzedzenie rywala oceniałem jako marne ale chciałem przynajmniej spróbować. Zrobiłem 300 metrów w szybszym tempie bo tylko na tyle starczyło mi sił – zbliżyłem się wyraźnie do przeciwnika ale nadal miałem sporą stratę. Odpoczywałem przez 200 metrów i dopingowany przez Agnieszkę, która po ukończeniu swojego biegu wyszła na trasę robić zdjęcia i dopingować zawodników (a zwłaszcza swojego męża:)) ruszyłem jeszcze raz do przodu – garmin pokazywał w tym momencie 9,7km. I tym razem o dziwo się udało – dogoniłem, wyprzedziłem i zafiniszowałem nie doczekawszy się żadnej kontry ze strony rywala. :) Dziesiąty kilometr 3:31, a ostatnie 180 metrów w tempie 3:04m/km. :) Ogólnie wyszło mniej więcej 10,18km w czasie 36:53 ze średnim tempem 3:37 co dało 15 miejsce generalnie na ok. 100 osób sklasyfikowanych na dystansie 10km i 2 miejsce w kategorii M30.
Generalnie nagradzanych było 6 osób – wygrał Kuba Burghard przed Starodubcewem i Rafałem Snochowskim. Michał był czwarty, a Janusz w swojej kategorii M50 trzeci. Na 5km wygrała Anna Wojna przed Agnieszką Cader. W klasyfikacji małżeństw Kuba z małżonką byli poza zasięgiem rywali – Agnieszka z Jackiem zajęła 3 miejsce. Za miejsca na podium nie było pucharków ani dyplomów – były za to nagrody finansowe. Jedynie w kategorii małżeństw były dodatkowe nagrody rzeczowe typu miniwałek do robienia ciasta. :)
W pakiecie startowym była bawełniana koszulka oraz bon na posiłek. Na mecie medal + woda. Przed biegiem i po biegu herbata i kawa dla każdego kto chciał. To co miało być było: dobrze zabezpieczona i oznaczona trasa, szatnie, toalety i prysznice. Opłata startowa płacona do końca września 25zł a po terminie 35zł. W zeszłych latach było taniej ale zdaje się, że w tym roku niestety nie dopisali sponsorzy. Z Rzeszowa była nas trójka i każdy z nas wyjechał z nagrodą pieniężną, wystarczającą do skompensowania z naddatkiem opłaty startowej. Ogólnie bardzo fajna dobrze zorganizowana impreza. :)
|
| | | | |
| | | | | |
| 2012-10-20, 22:15
Andrzej - gratulacje! Gratuluję udanej walki i wyniku.
Dziś po raz pierwszy od kilku miesięcy byłem na stadionie na BBL. Nie liczyłem dokładnie - było tak na oko kilkanaście osób (po kilku miesiącach nieobecności widziałem sporo nowych twarzy), była również Matylda (świetnie biega, część rozgrzewki biegłem za nią i podziwiałem jej technikę, od tego patrzenia wpadam w kompleksy).
Głownym motywem dzisiejszych zajęć była "zabawa biegowa" 8x250m z przerwą 150m. Biegłem z Jackiem i udawało mi się utrzymywać tempo (na tych 250m), w którym Andrzej pobiegł dzisiaj zawody :)
Wracając do mojego wyjazdu do Monachium. Wysłałem moją relację do redakcji i rzeczywiście dzisiaj wstali to na główną stronę :) Pojawiły się pytania - po pierwsze jeśli chodzi o perwol to niestety nie mam porównania do polskiej wersji - po prostu nie używamy w domu. Po drugie - jeśli chodzi o Niemki - można zobaczyć ładne dziewczyny (ale mniej niż w Polsce). A te najładniejsze to np. hostessy na expo (to nic dziwnego), jakieś apetyczne czekoladki (najlepsze są te mleczne - bez podtekstów rasistowskich). Ale np. bardzo ładna dziewczyna pracująca przy obsłudze maratończyków okazała się Polką :)
A jak poszło naszej górskiej części na Kasprowym? Po południu jeszcze nie było wyników, a teraz ich serwer się całkim sypie. W telewizji pokazali tylko zwycięzców :) |
| | | | | |
| 2012-10-21, 12:20
2012-10-20, 22:15 - maciej65 napisał/-a:
Andrzej - gratulacje! Gratuluję udanej walki i wyniku.
Dziś po raz pierwszy od kilku miesięcy byłem na stadionie na BBL. Nie liczyłem dokładnie - było tak na oko kilkanaście osób (po kilku miesiącach nieobecności widziałem sporo nowych twarzy), była również Matylda (świetnie biega, część rozgrzewki biegłem za nią i podziwiałem jej technikę, od tego patrzenia wpadam w kompleksy).
Głownym motywem dzisiejszych zajęć była "zabawa biegowa" 8x250m z przerwą 150m. Biegłem z Jackiem i udawało mi się utrzymywać tempo (na tych 250m), w którym Andrzej pobiegł dzisiaj zawody :)
Wracając do mojego wyjazdu do Monachium. Wysłałem moją relację do redakcji i rzeczywiście dzisiaj wstali to na główną stronę :) Pojawiły się pytania - po pierwsze jeśli chodzi o perwol to niestety nie mam porównania do polskiej wersji - po prostu nie używamy w domu. Po drugie - jeśli chodzi o Niemki - można zobaczyć ładne dziewczyny (ale mniej niż w Polsce). A te najładniejsze to np. hostessy na expo (to nic dziwnego), jakieś apetyczne czekoladki (najlepsze są te mleczne - bez podtekstów rasistowskich). Ale np. bardzo ładna dziewczyna pracująca przy obsłudze maratończyków okazała się Polką :)
A jak poszło naszej górskiej części na Kasprowym? Po południu jeszcze nie było wyników, a teraz ich serwer się całkim sypie. W telewizji pokazali tylko zwycięzców :) |
| | | | | |
| 2012-10-21, 12:33
gratulacje dla Michał,Andrzeja i innych startujących :)
my dzisiaj jak to mówią francuzi, normal footing czyli rozbieganie po krosie grubo poniże 4"30" zrobili na 12km fajne mi rozbieganie góra dół ja naszczęście byłem taki zmęczony po przed wczorajszych 300-setkach że pobiegłem sobie aktywnie tylko góre wyszło coś koło 4"40" z Natką która wraca do formy :) po problemach z krwią |
| | | | | |
| 2012-10-21, 21:34 Bieg na Kasprowy Wierch
W biegu mieliśmy dwójkę reprezentantów:
KOCOŃ PAWEŁ RZESZOWSKIE GAZELE I GEPARDY 01:15:43 - miejsce generalnie 150/331, w kategorii 46/76
JASKOWSKA BOŻENA RZESZOWSKIE GAZELE I GEPARDY 01:20:36 – miejsce generalnie 193/331, wśród kobiet 17/58, w kategorii 7/18
:) |
| | | | | |
| 2012-10-21, 21:46 III Cross Góry św. Anny
ELŻBIETA GAWEŁ Rzeszowskie Gazele i Gepardy 1:16:30 netto – miejsce generalnie 88/226, wśród kobiet 7/39.
Szkoda, że nie było kategorii wiekowych :) |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-10-21, 22:35
Gratulacje dla rzeszowskich biegaczy. Widać, że nie odpuszczacie.
Ja luzuję cały październik, zasłużyłem na miesiąc przerwy w bieganiu. |
| | | | | |
| 2012-10-22, 07:51
2012-10-20, 20:38 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Nie licząc młodzieży, która biegała sobie w parku krótsze dystanse (500, 1000 i 2000m w różnych kategoriach wiekowych) na starcie pojawiło się ok. 200 osób. Juniorzy i kobiety miały do pokonania 5km, a pozostali 10km czyli dwie pętle. Na każdej pętli trzeba było zaliczyć dość stromy podbieg oraz jeden nawrót o 180 stopni. Pozostała część trasy dość łatwa – było nawet lekko z górki. Pogoda niezbyt sprzyjająca – wiatru wprawdzie nie było ale słoneczko grzało solidnie i w cieniu było pewnie z 20 stopni. :)
Na bieg wybrałem się wspólnie z Michałem, a na miejscu spotkaliśmy jeszcze Janusza Samolewicza oraz innych naszych dobrych znajomych: Mateusza Golonkę oraz Agnieszkę i Jacka Cader, którzy dodatkowo rywalizowali w kategorii małżeństw.
Założenia przed biegiem miałem takie żeby pobiec w granicach 36 minut – wg Michała trasa była krótsza niż 10km więc sądziłem, że to co stracę na podbiegu nie będzie miało w końcowym rozrachunku znaczenia. Okazało się jednak, że w tym roku przenieśli miejsce w którym był nawrót trochę dalej i z niepełnej dychy zrobiła się mocna dycha - wg garmina 10,18km. :)
Na rozgrzewce poczułem, że z dzisiejszego ścigania niewiele wyjdzie. Poprzedniego dnia w ramach rozruchu zrobiłem 5,3km wraz z podbiegami 5x150/150 i te podbiegi czułem w nogach, a ogólnie czułem się równie kiepsko jak przed biegiem na 5km w Rzeszowie 30 września – miałem jeszcze świeżo w pamięci tamtą mordęgę więc postanowiłem dziś patrzeć tylko na swoje samopoczucie i biec swoim rytmem.
Po starcie wszyscy narzucili mocne tempo – ja biegłem po swojemu ale i tak pierwszy kilometr na którym zaliczało się podbieg wyszedł w 3:33. Mateusz był dobrych kilkadziesiąt metrów z przodu, a mnie udało się dojść biegnącą na 5km Agnieszkę. Drugi kilometr spokojnie 3:38 – biegłem wspólnie z Agnieszką i dwójką młodszych biegaczy, którzy na dalszych kilometrach zostali z tyłu. Kolejne kilometry 3:34, 3:37 i 3:31 – pierwsza piątka wyszła w 17:53 ale to nie był jeszcze półmetek więc już wiedziałem, że mimo dobrego tempa na mecie będę miał czas powyżej 36 minut. Po czterech kilometrach dogoniłem Mateusza z którym przebiegłem piąty i szósty kilometr. Ten szósty kilometr na którym zaliczało się powtórnie podbieg pokonaliśmy już w zaledwie 3:50 – tym razem podbieg zrobił swoją robotę. Myślałem, że będę się ścigał z Mateuszem na finiszu ale okazało się, że Mateusz nie ma ochoty na walkę i już po szóstym kilometrze zaczął zostawać z tyłu mimo, ze moje tempo nie było mocne. Siódmy kilometr 3:46 ale już nie miałem się z kim ścigać – Mateusz zostawał powolutku coraz bardziej z tyłu, a do zawodnika z przodu miałem zbyt dużą stratę. Kolejny ósmy kilometr 3:41 i dziewiąty 3:39. Gdy do mety pozostawało już niewiele – garmin pokazywał 9,2km – zdecydowałem się na przyśpieszenie. Zawodnik z przodu już po raz drugi się obejrzał zapraszając mnie najwyraźniej do walki więc mimo, ze nie miałem ochoty wzmocniłem tempo. Szanse na wyprzedzenie rywala oceniałem jako marne ale chciałem przynajmniej spróbować. Zrobiłem 300 metrów w szybszym tempie bo tylko na tyle starczyło mi sił – zbliżyłem się wyraźnie do przeciwnika ale nadal miałem sporą stratę. Odpoczywałem przez 200 metrów i dopingowany przez Agnieszkę, która po ukończeniu swojego biegu wyszła na trasę robić zdjęcia i dopingować zawodników (a zwłaszcza swojego męża:)) ruszyłem jeszcze raz do przodu – garmin pokazywał w tym momencie 9,7km. I tym razem o dziwo się udało – dogoniłem, wyprzedziłem i zafiniszowałem nie doczekawszy się żadnej kontry ze strony rywala. :) Dziesiąty kilometr 3:31, a ostatnie 180 metrów w tempie 3:04m/km. :) Ogólnie wyszło mniej więcej 10,18km w czasie 36:53 ze średnim tempem 3:37 co dało 15 miejsce generalnie na ok. 100 osób sklasyfikowanych na dystansie 10km i 2 miejsce w kategorii M30.
Generalnie nagradzanych było 6 osób – wygrał Kuba Burghard przed Starodubcewem i Rafałem Snochowskim. Michał był czwarty, a Janusz w swojej kategorii M50 trzeci. Na 5km wygrała Anna Wojna przed Agnieszką Cader. W klasyfikacji małżeństw Kuba z małżonką byli poza zasięgiem rywali – Agnieszka z Jackiem zajęła 3 miejsce. Za miejsca na podium nie było pucharków ani dyplomów – były za to nagrody finansowe. Jedynie w kategorii małżeństw były dodatkowe nagrody rzeczowe typu miniwałek do robienia ciasta. :)
W pakiecie startowym była bawełniana koszulka oraz bon na posiłek. Na mecie medal + woda. Przed biegiem i po biegu herbata i kawa dla każdego kto chciał. To co miało być było: dobrze zabezpieczona i oznaczona trasa, szatnie, toalety i prysznice. Opłata startowa płacona do końca września 25zł a po terminie 35zł. W zeszłych latach było taniej ale zdaje się, że w tym roku niestety nie dopisali sponsorzy. Z Rzeszowa była nas trójka i każdy z nas wyjechał z nagrodą pieniężną, wystarczającą do skompensowania z naddatkiem opłaty startowej. Ogólnie bardzo fajna dobrze zorganizowana impreza. :)
|
Andrzeju gratuluję udanego startu i wyniku. Gratulacje dla pozostałych startujących w tych zawodach:)
Wyrazy uznania dla Bożenki i Pawła pokonujących Kasprowy:) Czekamy na relacje:) |
| | | | | |
| 2012-10-22, 08:42
2012-10-21, 21:46 - Andrzej Cisek napisał/-a:
ELŻBIETA GAWEŁ Rzeszowskie Gazele i Gepardy 1:16:30 netto – miejsce generalnie 88/226, wśród kobiet 7/39.
Szkoda, że nie było kategorii wiekowych :) |
III Cross Góry Św. Anny na 15km okazał się być dla mnie dość wymagający i męczący:) Przede wszystkim za szybki start - kardynalny błąd. Początkowo biegło się ok 2km asfaltem lekko w górę, później zaczęła się szutrowa droga prowadząca najpierw w górę później lekko w dół i po tym odcinku zaczynał się dość długi i bardziej stromy podbieg ok 1,5-2km. Tam myślałam, że wypluję płuca. Wcześniejsze mocne tempo dało o sobie znać. Wbiegałam na tą górę na bardzo wysokim tętnie i czułam, że tak się nie da i trzeba będzie zwolnić. Na szczęście później był zbieg ok 1,5km gdzie można było złapać oddech. Z tym, że trzeba było uważać ponieważ był on bardzo stromy. Na półmetek dobiegłam w czasie 37:40. Na drugim okrążeniu musiałam zwolnić i tak zrobiłam. Złapałam swój rytm i biegło mi się już dużo lepiej i nawet udało mi się wyprzedzić kilku mężczyzna na podbiegu i zbiegu:) Na metę wbiegłam z czasem 1:16:38 czyli poprawiłam się na tym dystansie o ok 4,5min także jestem zadowolona tym bardziej, że był to cross i w odróżnieniu od wcześniejszej 15-stki były do pokonania podbiegi:)
Jak to zwykle po zawodach bywa, człowiek wyciąga wnioski. Ja wiem jedno gdyby nie ten szybki start to może udałoby się wykręcić lepszy czas i pościgać troszkę mocniej:) Muszę dodać, że osłabiła mnie również temperatura ponad 20 stopni w cieniu, a przez spory czas na okrążeniu biegło się w pełnym słońcu,a to dla mnie to mordęga. W pewnym momencie poczułam efekty przegrzania i braku nawodnienia. Dostałam dreszczy i było mi zimno choć biegłam w słońcu myślę, że w temperaturze ok 26 stopni.
W sumie wyszło ok 260m przewyższeń w górę i w dół podobnie.
Cieszę się, że pomimo paru błędów ukończyłam ten bieg z takim czasem. Mam nadzieję że wyciągnę z niego odpowiednią lekcję:)
Organizacja była dobra i wszystko poszło sprawnie. W pakiecie startowym była koszulka, lokalna gazeta i kupon na ciepły posiłek - do wyboru żurek bądź grochówka. Przed startem można było się napić herbatki lub kawki i poczęstować wafelkiem. Punkt odżywczy znajdował się na półmetku, gdzie podawali wodę, napoje energetyczne i czekoladę. Każdy zawodnik na mecie otrzymywał pamiątkowy medal. Na zakończenie odbyło się losowanie nagrody tj. roweru damskiego, który trafił w ręce Pani Helenki która postanowiła oddać go swojemu mężowi - nie wiem czy był w związku z tym pocieszony:)
Imprezę zaliczam do udanych. Szkoda tylko, że nie było kategorii wiekowych może załapałabym się na III miejsce:)
Aha, chciałam jeszcze dodać jedną rzecz. Prowadzący imprezę podając wyniki, zatrzymał się na chwilę przy moim i dorzucił od siebie, że Rzeszów wreszcie zaczyna biegać. Nie wiem jak nazywał się ten facet ale prowadzi różne imprezy biegowe w Polsce. Zastanawiałam się czy miał na myśli, to że zaczyna być nas rzeszowiaków widać w Polsce czy, że mamy poprawiamy wyniki:) |
|
|
|
| |
|