Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Jacek Księżyk
Jacek Księżyk
Mysłowice
Truchtacz Mysłowice

Ostatnio zalogowany
2024-03-28,14:17
Przeczytano: 148/130682 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/2

Twoja ocena:brak


Volkswagen Prague Marathon...
Autor: Jacek Księżyk
Data : 2010-05-17

...czyli 77 sekund do pełni szczęścia.

Wyjazd do Pragi był moim marzeniem od dawna. Zobaczyć Hradczany, Most Karola, Złotą Uliczkę – długo sobie to już obiecywałem, ale zawsze coś stawało na drodze. Więc kiedy po wakacjach 2009r. zaczęliśmy w Truchtaczu rozmawiać o wiosennym maratonie, najlepiej zagranicznym, wiedziałem ze to będzie Praga i tylko Praga. Bardzo szybko dogadaliśmy się z Asią, Wiesią i Tomkiem. Była Nas już czwórka.

Jest to o tyle istotne że postanowiliśmy wystartować jako Drużyna (Truchtaczowa Drużyna po raz pierwszy poza granicami kraju). Nieco później (mam nadzieje że skuszeni Naszym zapałem i możliwością zwiedzania Pragi) do ekipy dołączyli Janusz Kuczmierczyk i Jurek Nowrot. Stronę kibicowsko – techniczną uzupełniały: Maryla, Henia, Basia i Karolina.



W całym praskim pobycie jedynym minusem był fakt że mieszkaliśmy w dwóch różnych hotelach. Następny wyjazd musi być bardziej dogadany pod tym względem. Organizacyjnie pod względem hotelowo - pobytowym zdałem się zupełnie na Tomka. I bardzo dobrze na tym wyszedłem. Tomek zdecydowanie lepiej mówi po angielsku i co najważniejsze świetnie przygotował się do roli przewodnika. Hotel w którym zamieszkaliśmy (Hasa) należy raczej hmm… do kategorii „skromnych” Ale: bardzo czysty, tani, położony w pobliżu parku (trenowaliśmy co rano – zwłaszcza podbiegi) i co najważniejsze – z własnym lodowiskiem ;-) Niestety na łyżwy brakło nam najnormalniej czasu.

Jednak zanim rozjechaliśmy się do hoteli, postanowiliśmy odebrać pakiety startowe. Duży Maraton, duże Expo, więc spodziewałem się dużego Pakietu. I było dużo… reklamówek biegowych. Piszę to bez złośliwości, bowiem duża część materiałów reklamowych dotyczyła zawodów biegowych w całej Europie. Dla takiego, mało doświadczonego biegacza jak ja, jest to skarbnica wiedzy. Poza tym w pakiecie był jakiś kosmetyk, mapa biegu, bon na pasta-party, a osobno otrzymaliśmy: fantastyczną, techniczną, niebieską, koszulkę Adidasa! oraz również fantastyczny, niebieski plecak!! a wszystko to z logo Praskiego Maratonu!!! Potem jeszcze oczywiście makaronik i rozjechaliśmy się do hoteli. Wieczorem umówiliśmy się aby obejrzeć miejsce startu.

Zanim dojechaliśmy na miejsce startu postanowiliśmy sprawdzić trasę którą przyjdzie nam rano pokonać aby stawić się do biegu. Szczegółów nie będę opisywał, zrobię to przy okazji jakiegoś spotkania, ale powiem tylko że przygotowaliśmy się na poranek perfekcyjnie, analizując kilka wariantów dojazdu i wybierając ten właściwy.



Wieczór spędziliśmy na Praskim rynku, ale nie za długo. Każdy z Nas czuł już przedstartową gorączkę. Nie pozostawało już nic innego jak umówić się na poranek startowy i udać do swoich pokoi. Wieczorem w pokoju przygotowałem sobie wszystko co potrzeba : maści, plastry, odżywki , śniadanie, numer na koszulkę. Byłem pewny że zrobiłem wszystko, ale czy to wystarczy?

Rankiem dziewczyny zeszły na śniadanie, a ja w ciszy i samotności zjadłem swoje – biegowe. Potem razem z Katanami udaliśmy się już na bieg. (w tym miejscu taka mała dygresja na temat komunikacji miejskiej : Jestem zachwycony! Po pierwsze – wg. czeskich tramwaji i metra można ustawiać zegarki, a po drugie – z jednym biletem można jeździć autobusami, tramwajami i metrem. Jakie to proste.

Kiedyś u nas było podobnie – co to komu przeszkadzało?) O wyznaczonej godzinie wszyscy Truchtacze (kibice i zawodnicy) spotkaliśmy się w wyznaczonym miejscu. Było dużo czasu więc mogliśmy zobaczyć miejsce z którego każdy z Nas będzie startował i zacząć powolna rozgrzewkę. I w tym czasie otrzymujemy najbardziej dramatyczną wiadomość dnia, Jurek nie wystartuje!!! (kontuzja, albo korzonki)

Przejechał tyle kilometrów, aby odebrać pakiet startowy i skończyć na kibicowaniu. Żal. Jednak nie ma już czasu na sentyment – musimy koncentrować się własnym starcie. Przed samym startem Jurek podchodzi do mnie, patrzy w niebo i mówi : będzie gorąco, Jacek nie zaczynaj za szybko! Przecież wiem o tym, ale będę miał to w pamięci – przez pierwsze 20 km.



Staję obok Tomka w boksie startowym – hen daleko od linii startu. Tak daleko że nawet nie słyszymy strzału startera. Że maraton się zaczął orientujemy się w momencie kiedy tłum kieruje Nas do przodu. Po drodze mijamy kibiców: Maryle, Henię, Karolinkę i Basię. Ostatni buziak na drogę. Przed linia startu (9 ! min. już biegnie czas brutto ) uścisk dłoni z Tomkiem i … Do Boju Truchtaczu !!!

W biegu znalazłem Ciszę. Wśród całego zgiełku, dopingu, muzyki i okrzyków – zostałem sam. Teraz cały bieg jest w mojej głowie. Przygotowałem się jak najlepiej umiałem. Posłuchałem rad Janusza, zrzuciłem wagę , ciężko pracowałem. Nie pominąłem niczego. Teraz tylko Ja i Bieg.

Po chwili mijam Wiesię, krzyczę: „Brawo Truchtacz”, chwile później dobiegam do Janusza i Asi i znów „Brawo Truchtacz” I tak będzie za każdym razem kiedy będziemy się spotykać na mijankach.



Nawet nie wiem kiedy dobiegam do 10 km. Czuje że jest za ciepło dla mnie, ale mimo wszystko tempo utrzymuje na czas niewiele powyżej na 3,20,00. Przez pierwsze 10-15 km. biegnę lekkim zygzakiem i nie jest to efekt wczorajszego piwa ale tłumów na trasie. Po 20 km kostka brukowa daje się powoli we znaki. Staram się biec po krawężnikach, bo są stosunkowo szerokie, jednak często powoduje to nadkładanie drogi.

A czas ucieka. Przy okazji którejś mijanki widzę czołówkę biegu. Wiadomo: Kenia i Etiopia. A ja dalej swoim tempem. Do 30 km. Jest bardzo dobrze. Niestety potem albo za bardzo uwierzyłem w swoje siły, albo przyspałem. Czas bowiem mocno przyspieszył, w przeciwieństwie do mnie. Ok. 38 km. wiem że mogę mieć problemy ze spełnieniem swojego marzenia. Rekord będzie, jednak nie poniżej 3,30,00.

Gonię wynik ostatkiem sił. Już tak blisko mety a nogi coraz cięższe. 41, 42 km. Ostatnie metry. Kątem oka widzę Basię jak mnie dopinguję. Meta. I łzy. 77 sekund brakło. Jestem szczęśliwy, ale nie do końca spełniony.

Za metą na gorąco analizuje : gdybym nie przespał 32-38 km może dałbym radę. A tak trzeba czekać na jesień. Może wtedy się uda? Za metą czeka na mnie Basia. Witamy się jak po długim rozstaniu ;-) Idę przywitać się z resztą kibiców i szybciutko przebrać. Trzeba dopingować przecież resztę Truchtaczy. Asia, Janusz, a później Wiesia z Tomkiem meldują się na mecie.



Każdy ze swoją radością ale i ze swoim bólem. Zwycięstwo i porażka, nierozerwalni wpisane są w Naszą pasję. My będziemy już w pokojach, wykąpani, przebrani, szykujący się do powrotu na rynek, a tam zawodnicy dalej zmagają się z Biegiem. Ostatni (Sutton Roger z Anglii) przybiegnie na metę o godz. 16,07,37, a start był o 9,00!!!

Praski Maraton AD 2010 to już historia. Ale tegoroczny - to Nasza Historia !!! Wieczorem dowiadujemy się że najlepszą zagraniczną drużyną biorącą udział w biegu został Truchtacz Mysłowice. Zajęliśmy 16 !!! miejsce.

Po powrocie na rynek spacerowaliśmy po Praskich uliczka do późna w nocy. I poszliśmy w końcu na tak bardzo upragnione przeze mnie czeskie piwo. Najlepsze ciemne piwo jakie w życiu piłem (w knajpce „Pod dwoma kotami”).



Następne trzy dni spędziliśmy na zwiedzaniu Pragi. (i na piwie) Ze świetnie przygotowanym do roli przewodnika Tomkiem zwiedziliśmy m.in.: Hradczany, Most Karola, Bazylikę św. Vita, oglądaliśmy uroczystą odprawę wart na zamku, Orloj na ratuszu Staromiejskim, Żydowską dzielnice Jozefów, cmentarz artystów i bohaterów na Wyszehradzie i dużo więcej. Zakończyliśmy to we wtorkową noc uczestnicząc w przecudnym spektaklu Jeziora Łabędziego. Jednak głównymi bohaterami byli nie artyści Baletu Czeskiego, a … Fontanny. Grające, Podświetlane Fontanny. Widok przecudny.

Było dla ducha, ale zadbaliśmy też i o ciała. Z jednej strony poranne treningi (w Naszym parku trudno było znaleźć 30 m płaskiego terenu, więc były same zbiegi i podbiegi, a jakby komuś było mało na deser zostawały 100m schody), z drugiej strony odwiedzaliśmy znane Praskie restauracje. Na jednej z kolacji byliśmy w Hostincu U Kalicha. Czyli tam gdzie bywał Szwejk. Jedzenie trzeba przyznać że było dobre, piwo – niezłe. Jednak w tym miejscu nastąpił najbardziej nieprzyjemny epizod naszej wycieczki.



Po kolacji otrzymaliśmy wspólny rachunek. Rano chcąc się rozliczyć, stwierdziliśmy że wszystko czym nas częstowano, a nie było zamawiane – zostało dopisane do rachunku. Ale co gorsza, dopisano nam kilkaset koron ponad to!!! Bracia Topfer (właściciele) reklamują się: „Kto nie był u Kalicha – nie był w Pradze” Pewnie to i prawda – bo warto poczuć atmosferę Pragi Szwejka. Ale pamiętajcie : Koniecznie sprawdzajcie rachunki – bo oszukują. Przykre!!!

Żeby nie kończyć tak przygnębiająco chciałem zaznaczyć że to nie była jedyna restauracja/knajpka/?/ którą odwiedziliśmy. Pod dwoma kotami, U kocura, (co z tymi kotami?) itd. a przede wszystkim Pivovarsky Dum – warto odwiedzić, jedzenie bardzo dobre, ceny przystępne, obsługa miła, i w tej ostatnie niezliczona ilość rodzajów piwa ( bananowe, wiśniowe, pszeniczne … a nawet pokrzywowe!)

Tak to było w Pradze. Dzisiaj kończę odpoczywanie, zaczynam nowe treningi i zastanawiam się nad jesiennym wyjazdem. Bo warto. A z Truchtaczami – dwa razy warto ;-) I tylko te 77 sekund !!! …

Jacek Księżyk



PS. Zapomniałem o wynikach

Prague International Marathon

Zwycięzcy :
1. Kiptanui Eliud ( Kenia ) czas : 2,05,39 ( rekord trasy )
1. Kirop Helena Loshanyang ( Kenia ) czas : 2,25,29

Najlepsi Polacy :
42. Piotraszke ( ? ) Paweł czas : 2,31,52
588. Popiel Grażyna czas : 3,20,28
( mam nadzieję że nikogo nie przeoczyłem i nic nie poprzekręcałem )

Truchtacze ( w nawiasie miejsce w kategorii ):
1258. Księżyk Jacek ( 214 ) czas : 3,31,17 ( rekord życiowy )
3071. Katan Joanna ( 84 ) czas : 4,13,14
3290. Kuczmierczyk Janusz ( 70 ) czas : 4,19,03
3930. Katan Wiesława ( 49 ) czas : 4,39,41
3931. Katan Tomasza ( 1649 ) czas : 4,38,29
----. Nowrot Jerzy – niestety kontuzja

I to tyle ;-)



Komentarze czytelników - 106podyskutuj o tym 
 

kluseczka

Autor: kluseczka, 2010-05-14, 15:08 napisał/-a:
kim jesteś "pocomito"?
portalowym TROLLEM?

Nie pierwszy raz na tym portalu czytam twoje wypowiedzi. Jesteś jedyną, której się nie podobało.
Byłam na pasta party między 16.00 - 19.00. Był makaron i były koszulki. Razem ze mna był mąż, ojciec i znajomy z żoną.
Przestań wypisywać bzdury. Jesteś niewiarygodna. Nikt ci nie wierzy.

Ludzie nakarmiłam juz TROLLA.

Nie karmić więcej!

 

pocomito

Autor: pocomito, 2010-05-14, 17:18 napisał/-a:
LINK: http://pl.wikipedia.org/wiki/Trollowanie

Jeśli każdy, kto ośmiela się mieć zdanie odmienne niż Ty jest trollem, to wygląda na to, że nim jestem (skoro Tobie organizacja się podobała, a mi nie), ale to jest Twoje prywatne rozumienie tego pojęcia. Jak dotąd nikt mi nigdy trollowania nie zarzucił.
Być może po prostu nie rozumiesz tego określenia, więc jeśli nie chcesz się kompromitować, to staraj nie posługiwać się pojęciami, których znaczenia nie rozumiesz.
Zawsze przecież można sobie sprawdzić znaczenie - link.
Byłam 18:20 na tej sali gdzie dostawało się koszulki i posiłek. Nie wiem ile czasu dokładnie zajęły mi negocjacje w sprawie koszulki, ale chyba nie więcej niż kilka minut. Potem podeszłam po posiłek i już była sama woda mineralna. Takich jak ja było jeszcze kilka osób, ale nie wiem czy akurat z Polski.
Jak sądzisz po co miałaby mnie tak ponieść fantazja, żebym to sobie zmyśliła??

 

Isle del Force

Autor: maniak1984, peacemaker, 2010-05-14, 17:30 napisał/-a:
Skoro przychodzisz o tej porze na pastę to myślisz, że organizatorzy będą czekali z dopiero co ruszonymi daniami?.
Jak bieg widzisz poprzez pryzmat tego czy organizator Cię wcześniej nakarmi to jesteś (brak słów). Widać wyżerka ważniejsza niż bieg.

 

pocomito

Autor: pocomito, 2010-05-14, 17:30 napisał/-a:
Jak Cię to aż tak ciekawi, to żadna tajemnica.
Zerknij sobie na wyniki praskiego maratonu - mój czas netto, to 3:20:38 - tam znajdziesz moje dane osobowe.

 

pocomito

Autor: pocomito, 2010-05-14, 17:44 napisał/-a:
Na pewno wygodniej jest dla organizatorów, jeśli uwiną się z uczestnikami jak najszybciej.
Jednak skoro podane było, że to wszystko będzie działało do 20:00, to powinno wszystko do tej i tak dość wczesnej pory, działać.
Jeśli ta pora zbyt późna dla orgów, to powinna być podana inna godzina: np do 18:00 i wtedy kto by przyszedł później (bo np jechał z daleka), to nie mógłby oczekiwać, że coś dostanie, a jeśli by akurat jeszcze było, to by był tylko mile zaskoczony.
W drugą stronę, działa przeciwnie i jest nieuczciwe, bo organizatorzy przedstawiają się w lepszym świetle, chwaląc się niejako, że poczekają na przyjezdnych do 20:00. Ale to okazuje się nieprawdą, lecz i tak większość przyszła wcześniej i mało kto wie, o tej nieuczciwości.
To nawet śmiesznie wyglądało jak, jeszcze przed 19:00, ludzie obsługujący oba punkty żywieniowe stali przy pustym stole, a nad nimi widniał napis, że to do 20:00.
No i pragnę dodać, że nie pojechałam do Pragi, żeby się najeść i nie myślę, żeby ktokolwiek w tym celu tam pojechał, więc Twoje stwierdzenie było złośliwe i nie rozumiem dlaczego?
Taniej i lepiej mogę zjeść w domu, ale mam prawo napisać, o tym co było nierzetelne. Wszak to forum jest też źródłem informacji.

 

Isle del Force

Autor: maniak1984, peacemaker, 2010-05-14, 18:37 napisał/-a:
W Polsce też narzekają, ze ludzie przyszli wcześniej i dla innych zabrakło. Nawet jak za tą przyjemność mieli płacić. Jak się nie udaje to się idzie to sklepu lub baru. Mało was w Pradze nie było, a niektórzy może lubili zjeść więcej niż jeden przydział.

 

michal71

Autor: michal71, 2010-05-17, 15:47 napisał/-a:
Pozdrawiam Truchtaczy.
Po drodze mijałem kogoś w zielonej koszulce Truchtacza.
Miałem z tyłu napis POLAND Gliwice, dzięki za pozdrowienia na trasie.
Trasa chyba na rekordy, większośc się chwali, że w Pradze zaliczyli życiówke, ja również ja zaliczyłem.
Mam pytanie do szanownych maratończyków, jak się klasyfikuje poziom tętna w czasie całego maratonu, ja staram się zaczynać od 162 a kończe w okolicy 180 HR.

 

kluseczka

Autor: kluseczka, 2010-05-17, 20:13 napisał/-a:
Rozglądałam się za tobą, ale nie mogłam cię nigdzie wyhaczyć. Fajnie, że zrobiłeś życiówkę. Gratuluję jeszcze raz.
Praga była wspaniała i zawsze będę mile ja wspominać.
Pozdrawiam.

 

witoldo

Autor: witoldo, 2010-05-17, 23:14 napisał/-a:
Cześć,

To i ja dorzucę parę słów od siebie. Otóż praski maraton był moim pierwszym w życiu. Zacząłem biegać na jesieni zeszłego roku i naprawdę strasznie cieszę się z dobiegnięcia w ogóle i z czasu 3:57:22 netto. Chciałbym pozdrowić zawodnika z Nysy, z którym biegłem między 30 a 35 km.... gdyby nie Ty to nie wiem jak bym przetrwał swój kryzys. A tak poza tym to nie rozumiem ludzi, którzy narzekają na brak koszulek albo na zimny makaron. Może to efekt uboczny zbyt wielu przeczłapanych km... Dla mnie Praga była fantastyczna pod każdym względem. Może kiedyś u nas doświadczę podobnego poziomu. Pozdrawiam wszystkich

 

fidel

Autor: fidel, 2010-05-18, 13:35 napisał/-a:
Witam wszystkich sympatyków biegania!
Ja też chcę dodać coś od siebie. Praski maraton w tym roku można zaliczyć do udanych a to dlatego, że:
1. Pogoda dopisała brak deszczu lekkie słońce temperatura ok.12-16 stopni.
2. Punkty dobrze zaopatrzone w wodę, izotoniki, gąbki, banany etc.
3. Widoki na trasie nie zapomniane:)
4. Kibice dopisali, dużo polaków na trasie (kibiców i biegaczy).
5. Życiówka się wysypała mimo lekko skręconego stawu skokowego na 7km!
6. Jedzenie po maratonie (udałem się na stare miasto do knajpki na knedliki i piwko).
7. Piękne miasto można było trochę pozwiedzać a było co!
8. Fajne koszulki techniczne adidasa w pakiecie startowym wraz z plecakiem!
Nie powiem co było nie tak bo praktycznie wszystko mi się podobało nie zamierzam płakać czego nie było że pasta party itd. Fajna impreza i tyle. Polecam te zawody nie tylko pod względem biegania ale i zwiedzania.
Podsyłam linka do mojej galerii jak chcecie to sobie pooglądajcie.
http://picasaweb.google.com/mirekcydzik/PRAGA_2010#

 



















 Ostatnio zalogowani
shymek01
05:20
biegacz54
05:12
orfeusz1
01:40
Isle del Force
00:49
benfika
00:35
romangla
00:26
mariachi25
00:18
przystan
00:13
flatlander
00:10
maciek93
00:03
m!k!
23:21
lordedward
23:12
zdziennik
23:09
Nicpoń
22:59
Pathfinder
22:28
Citos
22:16
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |