Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  VIPER (2011-09-13)
  Ostatnio komentował  kos 88 (2011-09-13)
  Aktywnosc  Komentowano 2 razy, czytano 198 razy
  Lokalizacja
 Krynica Zdrój
  Sponsor watku  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



Viper
Wojtek Przygoda

Ostatnio zalogowany
2018-08-14
14:03

 2011-09-13, 07:32
 RELACJA Z KORAL MARATON 11.09.2011
LINK: https://picasaweb.google.com/olaprzygoda/KORALMARATON110911?authuser=0&authkey=Gv1sRgCNmM0bnI29eugQ
Na wstępie napiszę, że pogoda... piękna na spacery…, zabawę, a nawet opalanie, na maraton... już trochę mniej :-( Ale od początku. Do Krynicy przyjechaliśmy w sobotę po południu z rodzinką czyli oczywiście żonka i dwie moje córcie, wyciągnąłem też mojego kumpla Irka z synem Mieszkiem. Żonka całą drogę marudziła – GDZIE TO SŁOŃCE !!! Nie wiedziała co ją jeszcze czeka :-). Oczywiście hotel –zakwaterowanie, za darmo nie ma co narzekać, ale miło się rozczarowaliśmy, pokój z łaziską czysto i przyzwoicie, a co ważne niedaleko centrum. Potem trzeba było się zapisać na maraton i odebrać GRATISY (sporo tego było, chociaż większość to ulotki reklamowe) i oczywiście numer 1084 z chipem. Kolacja i... piwko na mieście przy muzyce Golec Uorkiestra. Chłopaki dawali koncert z okazji Festiwalu. W miarę szybki powrót i spanko... dużo powiedziane.
Pobudka o 6, choć już nie śpię od co najmniej 5, taki stresie :-) Kawka i... Snikers. Mmmm jak smakował ! Na co dzień nie jem takich smakołyków, ale trzeba dostarczyć organizmowi trochę paliwa na tą... harówkę. Start miał być o 9 więc tylko Irek z Mieszkiem poszli ze mną by porobić mi kilka fotek. Dotarliśmy tam około 8 i jeszcze niewiele osób było więc chłopaki poszli na śniadanie, a ja na mocną czarną. Ogólnie muszę przyznać, że przygotowanie na 102, nawet plastry by sobie pozaklejać to i tamto :-) by się nie obtarło i tasiemki z pilnowaniem czasów, po prostu ful wypas. Ja ambitnie czas 4:00, skoro 10 km robię w niecałą godzinę, to 42... :))))))

Do startu sędzia pokazuje 5 minut, wszyscy stoją już gotowi, ja gdzieś w środku, nie pchałem się przed gazele, ale też nie chciałem być całkiem z tyłu. Zawodników 438 (potem się dowiedziałem) . Zauważyłem , że większość zaopatrzona w żele, izotroniki, bidony itp. A ja tylko MP3 dla zabicia czasu :D Zapomniałem dodać, że słonko już od samego rana świeci i GRZEJE, a ja na czarno, po prostu EXTRA !

START ! Wszyscy ruszyli jak... z procy, ja.. pomalutku :-( Ostatni będą pierwszymi – pomyślałem :-) Trasa dobrze oznakowana co kilometr chorągiewki z dystansem, co 2-2,5 km punkt żywieniowy, a w zasadzie WODOPÓJ !!! Słonko grzeje... Tak sobie biegnę 2, 3, 4 km... jakoś rzadko rozstawili te chorągiewki z cyferkami :D , 8,9,10 Jest pierwszy punk kontrolny – czas 58:39. No całkiem, całkiem, idzie na 4 godziny. Cholera tylko czemu to słonko tak grzeje ? Zaraz wodopój trzeba się posilić woda, izo, banan, wszystko jest co trzeba, tylko... jakoś sił mniej, a tu pod górkę ?! Perspektywa kolejnych 30 km, mnie przeraża ! Zwalniam, szybki marsz, łapię oddech, jeszcze chwila i z górki. Plan, co punkt odpoczynek i szybki marsz, ale ten plan po dwóch punktach też nie wypala. Kolejny punkt kontrolny w połowie (21km) – czas 2:25:34. 25 minut straty do zaplanowanego czasu, ale to już nieważne... MAM DOŚĆ !!! Na 25 km jest autobus, jak ktoś się nie wyrobi do 3 godzin do tego miejsca to kończy bieg i wraca autobusem (tak przynajmniej pisali na stronie) Ja miałem czas 2:58:14. No i to by było na tyle, nogi bolą, sił brak i jestem totalnie wykończony. Wsiadam do autobusu, jakaś bajeczka typu – skręciłem kostkę i tyle... Ale... autobusu nie ma ? Widzę gościa który jak ja ma już dość, ale... drepce dalej?! Troszkę trucht..., troszkę marsz...., a to może i ja troszkę potruchtam :-) najwyżej mnie z trasy zdejmą. Jest kolejny punkt kontrolny DOTARŁEM 30km – 3:45:34 Doganiam Pana co już idzie, nie biegnie, okazało się, że ma 64 lata i ma zamiar ukończyć maraton w regulaminowym czasie, czyli 6 godzin, choć ma kontuzję nogi i nie może już biegnąć ! Noooo to Mi trochę dodał skrzydeł :-) RUSZYŁEM !!! Muszę przyznać, że trudno to nazwać już biegiem, ale... posuwałem się do przodu . Wspinaczka pod górę... i... 3 km zbieg do mety. Niestety na końcówce musiałem szukać trasy i pytać strażaków, bo ruch był już włączony i po trasie ulicznej ani śladu. Do mety dotarłem 20 minut przed końcowym czasem, czyli 5:40:58 i... nie byłem ostatni :-) I tak stałem się MARATOŃCZYKIEM !!! Uważam weekend za udany, trasa piękna i dobrze przygotowana. Choć jak teraz piszę to jeszcze czuję bolące nogi, to myślę, że za rok tu będę... :-)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (165 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (21 sztuk)


kos 88
STANISŁAW O R L I C K I

Ostatnio zalogowany
2024-04-27
22:06

 2011-09-13, 08:39
 
2011-09-13, 07:32 - VIPER napisał/-a:

Na wstępie napiszę, że pogoda... piękna na spacery…, zabawę, a nawet opalanie, na maraton... już trochę mniej :-( Ale od początku. Do Krynicy przyjechaliśmy w sobotę po południu z rodzinką czyli oczywiście żonka i dwie moje córcie, wyciągnąłem też mojego kumpla Irka z synem Mieszkiem. Żonka całą drogę marudziła – GDZIE TO SŁOŃCE !!! Nie wiedziała co ją jeszcze czeka :-). Oczywiście hotel –zakwaterowanie, za darmo nie ma co narzekać, ale miło się rozczarowaliśmy, pokój z łaziską czysto i przyzwoicie, a co ważne niedaleko centrum. Potem trzeba było się zapisać na maraton i odebrać GRATISY (sporo tego było, chociaż większość to ulotki reklamowe) i oczywiście numer 1084 z chipem. Kolacja i... piwko na mieście przy muzyce Golec Uorkiestra. Chłopaki dawali koncert z okazji Festiwalu. W miarę szybki powrót i spanko... dużo powiedziane.
Pobudka o 6, choć już nie śpię od co najmniej 5, taki stresie :-) Kawka i... Snikers. Mmmm jak smakował ! Na co dzień nie jem takich smakołyków, ale trzeba dostarczyć organizmowi trochę paliwa na tą... harówkę. Start miał być o 9 więc tylko Irek z Mieszkiem poszli ze mną by porobić mi kilka fotek. Dotarliśmy tam około 8 i jeszcze niewiele osób było więc chłopaki poszli na śniadanie, a ja na mocną czarną. Ogólnie muszę przyznać, że przygotowanie na 102, nawet plastry by sobie pozaklejać to i tamto :-) by się nie obtarło i tasiemki z pilnowaniem czasów, po prostu ful wypas. Ja ambitnie czas 4:00, skoro 10 km robię w niecałą godzinę, to 42... :))))))

Do startu sędzia pokazuje 5 minut, wszyscy stoją już gotowi, ja gdzieś w środku, nie pchałem się przed gazele, ale też nie chciałem być całkiem z tyłu. Zawodników 438 (potem się dowiedziałem) . Zauważyłem , że większość zaopatrzona w żele, izotroniki, bidony itp. A ja tylko MP3 dla zabicia czasu :D Zapomniałem dodać, że słonko już od samego rana świeci i GRZEJE, a ja na czarno, po prostu EXTRA !

START ! Wszyscy ruszyli jak... z procy, ja.. pomalutku :-( Ostatni będą pierwszymi – pomyślałem :-) Trasa dobrze oznakowana co kilometr chorągiewki z dystansem, co 2-2,5 km punkt żywieniowy, a w zasadzie WODOPÓJ !!! Słonko grzeje... Tak sobie biegnę 2, 3, 4 km... jakoś rzadko rozstawili te chorągiewki z cyferkami :D , 8,9,10 Jest pierwszy punk kontrolny – czas 58:39. No całkiem, całkiem, idzie na 4 godziny. Cholera tylko czemu to słonko tak grzeje ? Zaraz wodopój trzeba się posilić woda, izo, banan, wszystko jest co trzeba, tylko... jakoś sił mniej, a tu pod górkę ?! Perspektywa kolejnych 30 km, mnie przeraża ! Zwalniam, szybki marsz, łapię oddech, jeszcze chwila i z górki. Plan, co punkt odpoczynek i szybki marsz, ale ten plan po dwóch punktach też nie wypala. Kolejny punkt kontrolny w połowie (21km) – czas 2:25:34. 25 minut straty do zaplanowanego czasu, ale to już nieważne... MAM DOŚĆ !!! Na 25 km jest autobus, jak ktoś się nie wyrobi do 3 godzin do tego miejsca to kończy bieg i wraca autobusem (tak przynajmniej pisali na stronie) Ja miałem czas 2:58:14. No i to by było na tyle, nogi bolą, sił brak i jestem totalnie wykończony. Wsiadam do autobusu, jakaś bajeczka typu – skręciłem kostkę i tyle... Ale... autobusu nie ma ? Widzę gościa który jak ja ma już dość, ale... drepce dalej?! Troszkę trucht..., troszkę marsz...., a to może i ja troszkę potruchtam :-) najwyżej mnie z trasy zdejmą. Jest kolejny punkt kontrolny DOTARŁEM 30km – 3:45:34 Doganiam Pana co już idzie, nie biegnie, okazało się, że ma 64 lata i ma zamiar ukończyć maraton w regulaminowym czasie, czyli 6 godzin, choć ma kontuzję nogi i nie może już biegnąć ! Noooo to Mi trochę dodał skrzydeł :-) RUSZYŁEM !!! Muszę przyznać, że trudno to nazwać już biegiem, ale... posuwałem się do przodu . Wspinaczka pod górę... i... 3 km zbieg do mety. Niestety na końcówce musiałem szukać trasy i pytać strażaków, bo ruch był już włączony i po trasie ulicznej ani śladu. Do mety dotarłem 20 minut przed końcowym czasem, czyli 5:40:58 i... nie byłem ostatni :-) I tak stałem się MARATOŃCZYKIEM !!! Uważam weekend za udany, trasa piękna i dobrze przygotowana. Choć jak teraz piszę to jeszcze czuję bolące nogi, to myślę, że za rok tu będę... :-)
Gratulacie !!! i zgadza się impreza bardzo fajna a relacja bardzo pouczająca ,zapewne po przeczytaniu kolejnych amatorów biegania zachęci do startu za rok w Krynicy.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (18 sztuk)


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
heniek001
16:04
LukaszL79
15:56
Raffaello conti
15:54
biegus.pl
15:36
StaryCop
15:31
crespo9077
15:26
Pathfinder
15:20
janeta75
14:57
andreas07
14:50
Sikor 4Run Team
14:27
Bartu¶
14:13
platat
14:12
chris_cros
14:09
Nicpoń
13:49
FEMINA
13:44
bobparis
13:32
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |