Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [31]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
jann
Pamiętnik internetowy


Jan Nartowski
Urodzony: 1959-03-24
Miejsce zamieszkania: Warszawa
132 / 169


2017-04-23

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Orlen Maraton (czytano: 331 razy)

 

Po marcowym Półmaratonie Warszawskim kolej na następny wielki bieg w stolicy, Orlen Maraton. To już piąta edycja tej imprezy. Frekwencja trochę spadła w stosunku do lat ubiegłych, Jest to niewątpliwie wynik wielkiej ilości imprez jakie się ostatnio w Polsce pojawiły , po części także dość wysokiej ceny pakietu startowego no i równolegle rozgrywanego maratonu w Łodzi. Sam chciałem tam pobiec ale zwyciężyła chłodna kalkulacja i brak czasu na wyjazdy.
Wokół Stadionu Narodowego na błoniach powstało wielkie miasteczko biegaczy z szatniami, przebieralniami , prysznicami punktami wydawania napojów i bananów, Nie zapomniano o części artystycznej :jest nagłośnienie, ekrany i scena. Niestety spiker jest tak głośny, że nie sposób porozmawiać z przyjaciółmi, których tu nie brakuje.
Impreza zaczęło się dla mnie poprzedniego dnia czyli w sobotę 22 kwietnia, kiedy wybrałem się z po odbiór pakietu startowego, ponieważ po sąsiedzku jest park Skaryszewski o 9:00 zaliczyłem 202 Parkrun z wynikiem 22:28. Biuro zawodów urządzone w wielkich namiotach, oddzielnie dla poszczególnych biegów 3,33km , 10km , 42,195km, jest masę stanowisk, wszędzie uwijają się wolontariusze, nie ma mowy o kolejkach i tłoku. Sprawnie załatwiam swoje sprawy. Pakiet startowy dosyć ubogi, batonik , izotonik od sponsora i numer startowy. No cóż, wykupiłem pakiet „basic” , nawet pasta party jest oddzielnie płatna - to właśnie tworzy frekwencję, na rekord będziemy musieli poczekać do lepszych czasów. Obok biura zawodów zlokalizowano targi sprzętu sportowego, dość rozległe choć mniejsze niż w latach ubiegłych, jest też stoisko Festiwalu Biegowego w Krynicy. Ogólnie wszystko sprawnie i dobrze zorganizowane. Po południu startuje marszobieg na 3km „Biegam bo lubię,” o charakterze charytatywnym, olbrzymi tłum biegaczy robi wielkie wrażenie. Ponieważ organizatorzy nie udostępnili szatni na ten bieg, część zawodników biegnie z plecakami, tempo oczywiście bardzo wolne , w tym biegu chodzi o pomoc nie o wynik, wszędzie dużo znajomych atmosfera rodzinna i piknikowa.
Jednym słowem świetna zabawa.
W niedzielę pobudka o 6:00 lekkie śniadanie i jadę na start, z rana temperatura 2st. C i wieje lodowaty wiatr, naprawdę mam duży problem z dobraniem stroju na dzisiejszy bieg. Na szczęście do Stadionu Narodowego można dojechać bez problemu bezpłatnie komunikacją publiczną na podstawie numeru startowego, w tramwaju większość ludzi ma na nogach buty biegowe, to nieomylny znak, że wszyscy jadą na zawody.
W tramwaju spotykamy Basię „najszybszą babcie świata”, posiadaczką korony ziemi w maratonach, miła rozmowa wypełnia podróż, daj Boże, żeby każdy był w takiej formie jak Ona, to imponujące.
Sprawnie wchodzimy do miasteczka biegaczy, wszędzie służby porządkowe pilnują bezpieczeństwa i porządku. Strefa szatni bardzo rozbudowana nie ma mowy o tłoku, są szatnie kontenerowe i prysznice, masę toalet ToiToi, Są również napoje energetyczne i batony od sponsora Oshee, dostępne bez ograniczeń.
Zdajemy rzeczy do depozytu i udajemy się na poszukiwanie znajomych , nieprawdopodobne ilu ludzi z całej Polski człowiek poznał przez te lata biegania .
Pół godziny przed startem idziemy pomału do strefy startowej na Wał Miedzeszyński pod Stadionem Narodowym rozgrzewając się po drodze. Cały czas jest bardzo zimno. Biegnę w krótkich spodenkach i koszulce plus kurtka przeciwwiatrowa, komin na szyję i rękawiczki. To strój łatwy do zmiany i nie krępujący biegu.
Przed startem okolicznościowe przemówienia i pochwały dla organizatora biegu PKN Orlen.
Punktualnie o 9:00 strzał startera i rusza Maraton, około 6 tys. biegaczy, Równolegle, tylko w przeciwnym kierunku na południe, z drugiej nitki ulicy startuje bieg na 10 km. Trasa biegów na 10 km w całości prowadzi po praskiej stronie. My biegniemy wzdłuż Wisły na północ, później Mostem Świętokrzyskim na stroną warszawską i Wisłostradą do podbiegu na ul. Sanguszki do Konwiktorskiej i Bonifraterskiej. To kultowy podbieg, który zwykle łamie biegaczy na końcówce Maratonu Warszawskiego, tym razem na początku biegu nie robi na mnie żadnego wrażenia. Nie daję się ponieść emocjom i biegnę dość powściągliwie -5:20 5:30 min/km. Dalej skręcamy na południe w stronę Starego Miasta i Alei Ujazdowskich. Wbiegamy na Krakowskie Przedmieście, jest dość dużo kibiców, więc to przyjemny dla nas odcinek trasy. Po drodze spotykamy Martę z Poznania, ponieważ utrzymuje dobre tempo biegnąc na złamanie 4 godz. podłączamy się do niej. W grupie szybciej płynie czas i lżej się biegnie. Cały czas biegniemy na południe, słońce świeci prosto w twarz i zaczyna mocno dogrzewać, ale chłoszcze nas bezlitośnie zimny wiatr. Zdecydowałem się na zdjęcie kurtki, w której jest za gorąco. Po drodze punkty pojenia i żywnościowe rozstawione chyba co 2,5 km, jest woda , izotonik, banany, pomarańcze i czekolada , wszystko odbywa się bardzo sprawnie i nie utrudnia biegu. Ja jak zwykle nic nie piję na początku, od 10 km trochę się chłodzę wodą. Od 15 km zaczynam trochę pić ale bardzo mało, nie więcej niż dwa łyki wody na raz, jest ciągle dość chłodno i nie jestem specjalnie spocony. Utrzymujemy równe tempo około 5:05. Biegniemy przez Mokotów w stronę Ursynowa. Na Puławskiej i KEN’ie wiatr w twarz daje się mocno we znaki, chwilami zaczyna też prażyć słońce. Na trasie mijamy grające na estradach zespoły, to dodaje nieco energii zawodnikom. Na Ursynowie pojawia się w końcu trochę dopingujących kibiców, Po przebiegnięciu Ursynowa, gdzieś na 23 km zmieniamy kierunek biegu i zbiegamy ze skarpy wiślanej na ul. Przyczółkową i wracamy na północ w stronę Stadionu Narodowego, Od 26 km nieco słabnę, tempo biegu spada do 5:20 i 5:25, Marta ma jeszcze siłę więc biegnie równym tempem, ja zostaję w tyle , zjadam jeszcze 2 czekoladki ale uważam na dietę, żeby nie drażnić żołądka, piję również bardzo mało 2, 3 łyki na raz. Przy bufetach nieco zwalniam, trochę idę, na 30 km mija mnie Andrzej ma jeszcze dość sił do biegu. Te ostatnie kilometry dłużą się strasznie, trochę pomaga doping kibiców ale sił mam już mało i jak zwykle dokucza mi żołądek. Od 26 km mam za wysokie tętno, powyżej 155/bpm, tak się nie da wydajnie biec. Na Czerniakowskiej zostaje już niewiele drogi do przebiegnięcia , czuć już metę ale coraz więcej osób idzie, ja staram się biec, ale co około 1km zwalniam na 200 m żeby uspokoić tętno. Już widać most Świętokrzyski, na moście wymarzone 40 km. Tu mija mnie Bożena ostro dopingowana przez kolegów. Ostatnie 2 km to finisz, okrążamy od zachodu Stadion Narodowy trochę przyspieszam, dopinguje i pogania mnie Tadek biegnący obok mnie, znów pojawia się więcej kibiców a na dobiegu do stadionu stoi już gęsty szpaler kibiców, którzy energicznie dopingują biegnących i zachęcają ich do większego wysiłku. Finisz i meta na błoniach od strony ul. Zielenieckiej. Jeszcze ostatnia prosta , mam dość sił żeby przyspieszyć i wyprzedzić kilka osób, ręce w górę i jest meta, czas 4:14:49, dość niezły, poprawa od Dębna około 30 min. miejsce open 3771/5519. Przede mną przybiegł Andrzej, Marta skończyła bieg z czasem 4:00:12, no to prawdziwy pech ale za to jest w dobrej formie. Po biegu chwilę polegujemy na trawie w popołudniowym słońcu, osłaniając się od wiatru folią izolacyjną, jestem ogólnie dość zmęczony mocnym tempem biegu ale z nogami wszystko O.K. Idziemy się przebrać i powymieniać uwagi ze znajomymi . Generalnie impreza robi wrażenie rozmachem, organizacją , przygotowaniem medialnym i perfekcją na każdym kroku, żal trochę spadku frekwencji bo nadal nie ma w Polsce maratonu powyżej 10 tys. uczestników.
Trasa bardzo dobra, w zasadzie prosta i łatwa , biegnąca na południe i z powrotem na północ bez wielu ostrych zakrętów generujących tłok i zamieszanie ale za razem pozbawiona długich prostych, które tak dołują biegaczy. Poprowadzona w większości przez centrum miasta, co daje szansę kibicom na oglądanie biegu i mało nużąca dla zawodników. Kibice jak zwykle w Warszawie obojętni, z przewagą narzekających na utrudnienia w ruchu. A ja już myślę o następnym starcie i poprawie wyniku.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
biegacz54
05:45
StaryCop
05:43
marian
05:25
kos 88
04:25
frytek
03:12
zmierzymyczas.pl
01:00
piotrpieklo
00:32
lordedward
23:36
orzelek
23:20
kaes
23:10
Gregorius
22:55
Fredo
22:52
Lektor443
22:46
farba
22:43
rdz86
22:43
lachu
22:38
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |