Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [7]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
tak
Pamiętnik internetowy
->

Tomek Kowalski
Urodzony: 1988-08-29
Miejsce zamieszkania: Opole
3 / 5


2013-04-14

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
ParkRun Poznań (czytano: 1724 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: www.parkrun.pl

 

Relacja z ostatniego biegu na poznańskiej Cytadeli.

Termometr wskazuj±cy 6*C i słońce zachęciły tej soboty do wybiegnięcia o 8:00 w krótkich gatkach i adekwatnej długo¶ci rękawie na kolejny-sam-już-straciłem-rachubę bieg po parku. Po 1,7km jestem pod Obeliskiem, mieszkam niedaleko miejsca startu. Wolontariusze już ruszyli rozstawiać strzałki, a ja tradycyjnie zaczynam weryfikować ich pracę w czasie pięciokilometrowego rozbiegania tras± zawodów. Była widocznie gruba impreza zeszłej nocy, bo jedna strzałka wyprowadza biegaczy na manowce :).
Wszystkie członki ciała rozgrzane, dobiegam znów na plac pod Obeliskiem tuż przed 9:00. Sporo ludzi, paru znajomych - pojęcie "samotno¶ci biegacza" tutaj nie istnieje.
"Koksiarska obsada dzi¶" mówię do siebie widz±c regularnego tryumfatora poprzednich edycji, Darka Jankowskiego.
Pokornie ustawiam się w szeregu za nim i ruszamy!
Po dwóch łukach wskoczyłem z około 12 na 8 miejsce, czas na 3 serpentyny pod górę. Buty rw± asfalt na zakrętach, czuję że dzi¶ jest siła. Dwie proste, ostry zbieg i jestem już szósty. Wcale nie przyspieszam, to ci przede mn± jeden za drugim się wykruszaj±.
Na zakręcie widzę za sob± kolegę ze studiów, Adriana. Startowali¶my ramię w ramię, leci podobnym tempem parę metrów z tyłu.
Pierwszy kilometr za nami. Drugi to dłuuuugi łagodny łuk z dwiema górkami. Na pierwszej wyprzedzam kolejnych dwóch zawodników, 4. miejsce. 10m przede mn± biegacz w pomarańczowej koszulce z imieniem "Tomek". Trzymam dystans i równe tempo, płuca już pal± od wykonywanej pracy.
Zbieg, ostra serpentyna w lewo. Biorę j± szeroko, tak jak lubię najbardziej - nie wytracaj±c szybko¶ci. Widzę że tym manewrem nadrobiłem metr-dwa do Tomka. 20m w tyle Adrian walczy o 5. miejsce.
Trzeci kilometr to Rosarium - betonowy postkomunistyczny amfiteatr wokół którego robimy mini-pętlę zaliczaj±c krótki ostry podbieg i odpowiedni zbieg. Metr po metrze doganiam pomarańczow± koszulkę. To półmetek. Szybki look na stoper - 9 minut, zero sekund - lecę na nowy PB trasy! Z Rosarium wybiegam już jako trzeci. Ponad 100 metrów z przodu czołowa dwójka walczy o zwycięstwo.
Tomek nie odpu¶cił. Po straceniu pozycji złapał się mnie i trzyma, skubany! Słyszę, że zipie intensywniej, a mimo to na pocz±tku 4.km wyprzedza! Moje płuca pracuj± wspaniale, za to nogi zaczynaj± słabn±ć i tracić stabilno¶ć - na zbiegu między czołgami kostka brukowa dała popalić. Tak, serio - w Poznaniu biegamy między prawdziwymi czołgami :).
Czwarty kilometr - dwukrotnie jeszcze zamieniamy się pozycjami. Raz Tomek stęka mi żebym leciał sam, on już słabnie, by po chwili znów mnie wyprzedzać! Z tyłu 100m za nami widzę Adiego na zakręcie, jak samotnie już zmierza po 5. miejsce.
Ostatni kilometr. Pal± płuca, nogi trac± stabilno¶ć i rytm, a Tomek po raz trzeci już mnie wyprzedza. Dwa ostre zakręty i ostatnia, 400m prosta do Obelisku. Finisz, nie kalkuluję, od pocz±tku prostej zabieram się do sprintu i wyprzedzam. Obraz się rozmazuje, a mój rywal do podium pokazuje mi, co to znaczy walczyć do końca. Mam rezerwy na finisz, lecę ile Bozia dała, a on ci±gle blisko.
300...200...100metrów, ani na chwilę nie mogę poczuć się pewnie - tuż za plecami słyszę tupot.
META! 18:01, nowy PB :) U¶cisk dłoni. Tomek Pach, bo tak się zwie mój imiennik, też uzyskał życiówkę. Sekundę za mn±. Wzajemnie się nakręcali¶my na ten wynik, razem zapracowali¶my na to.
Długo dochodziłem do siebie. Wymiana zdań z Adrianem, który stracił do nas tyle, co my do pierwszej dwójki - 40sekund. "Frustruj±ce było ogl±dać Wasze plecy" :) Spoko Adrian, nieraz jeszcze będę widział Twoje.
Kolejni biegacze finiszuj±, a ja wybieram się na 5km roztruchtania. Pozytywnie. Wiecie, jak to jest pokonać siebie po raz kolejny, prawda? :)
ParkRun to dla mnie okazja przede wszystkim do utrzymania regularnych sobotnich akcentów treningowych, spotkania znajomych, poczucia adrenaliny rywalizacji i endorfin na mecie. To też okazja do zgłoszenia się jako wolontariusz i wsparcia zawodów od tej drugiej strony, organizatorów. I co ważne - nie ma wpisowego.

Serdecznie polecam.

PS: Na zdjeciu radzieckie działo samobieżne ISU 152.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
LechZ
17:46
soniksoniks
17:46
Szafa
17:40
TomekWi¶niewski
17:39
henrykchudy
17:37
stachsiejestrach
17:32
AdamP
17:24
42.195
17:17
setkaMP
17:17
bladejm
17:16
Robertkow
17:11
marek1977
17:11
entony52
17:03
t_garzel
16:59
emka64
16:34
pbest
16:32
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |