Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [100]  PRZYJAC. [64]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Pamiętnik internetowy



Urodzony:
Miejsce zamieszkania:
9 / 17


2009-01-17

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Korona Bieszczadów. (czytano: 1122 razy)
(POPRAW WPIS , ZMIEŃ ZDJĘCIE , USUŃ ZDJĘCIE)

 

31 - 05 - 2003r. ( 60 km ).
Ostatni jak do tej pory bieg na dystansie ultra długim, jaki był organizowany przez naszą grupę. Był to też jeden z najtrudniejszych i najcięższych naszych biegów. Bieg ten odbył się z okazji 45-lecia Honorowego Krwiodawstwa w Polsce. W 6 osób ( w tym jedna kobieta ), około godziny siódmej rano wystartowaliśmy od miejscowości Smerek. Trasa wiodła szlakiem turystycznym na szczyt Góry Smerek, przez Połoninę Wetlińską do Brzegów Górnych, na najwyższy szczyt Połoniny Caryńskiej, tam w prawo Zielonym Szlakiem na Przełęcz Wyżniańską, na Małą i Wielką Rawkę, Niebieskim Szlakiem przez las, do Ustrzyk Górnych, asfaltem przez Wołosate, znów szlakiem przez Rozsypaniec, Kopę Bukowską, Halicz, po pod Krzemień, na Tarnicę i na koniec przez Szeroki Wierch do Ustrzyk Górnych - meta. Czas ogółu to 12:20:35. Nie wszyscy jednak ukończyli pełny dystans. Jeden z naszych grupowych kolegów postanowił zakończyć bieg w Ustrzykach Górnych, tuż po zbiegnięciu z Rawek. Mieliśmy trochę ułatwione zadanie, a to dzięki serwisowi z piciem i jedzeniem, bądź możliwością przebrania się. Podczas biegu ( było w tym i dużo marszu ) robiliśmy krótsze i dłuższe postoje, choćby dla zrobienia sobie pamiątkowych zdjęć, uzupełnienia płynów, czy podziwiania widoków. Pogoda nam dopisała, słonecznie, sucho, trochę chłodnego wiatru, choć może zbyt gorąco. Początkowo czułem się bardzo dobrze, biegłem bez problemu. Małe zmęczenie zacząłem jednak odczuwać przy wychodzeniu na Połoninę Caryńską. Dość ciężko było podczas zdobywania Rawek. Najgorszy dla mnie był w zasadzie płaski odcinek od Ustrzyk Górnych do Rozsypańca, było za gorąco, bardzo szybko traciłem siły. Od Rozsypańca przeszło mi momentalnie i już do końca było dobrze. Na biegu załapałem kilka pęcherzy na stopach i ból mięśni nóg. Na całej trasie nie spotkaliśmy zbyt wielu turystów. Po ukończeniu biegu otrzymaliśmy pamiątkowe suweniry. Po tym nastąpił szybki powrót do Sanoka. 13 czerwca mieliśmy spotkanie w sanockim PCK-u. Oficjalnie wręczono nam dyplomy i puchary, byli też przedstawiciele prasy. Nie należy mylić tego biegu z Biegiem Rzeźnika, którego pierwsza edycja odbyła się około rok później. W planach mieliśmy powtórzenie tego biegu w późniejszych latach, ale na planach się tylko skończyło. Był to bez wątpienia najlepszy i najciekawszy ze wszystkich naszych grupowych startów.

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
stanlej
18:34
marekcross
18:29
eldorox
18:26
Snake
18:02
Dajesz Byku
17:49
kubawsw
17:46
Merlin
17:20
42.195
17:15
kasjer
16:49
Deja vu
16:49
michats
16:47
Admin
16:44
biegacz54
16:28
Patriszja11
16:23
czewis3
16:18
marekwroc
16:07
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |