Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [19]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Wojtek W
Pamiętnik internetowy
Moje bieganie

Wojtek Wanat
Urodzony: 1966-06-04
Miejsce zamieszkania: Milanówek
39 / 43


2008-05-25

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Łódzki dramat (czytano: 1373 razy)



Maraton w Łodzi w założeniu mieli¶my biegać z Kasi±. Przyjechali¶my w ostatniej chwili, na 10 minut przed zamknięciem biura. Tu wszystko sprawnie, oddajemy mał±, pseudorozgrzewka i na start. Ten przyjazd kosztował nas dużo bo z założenia nie dali¶my napojów na punkty.
Zaczynamy wolno- po 4.25 i tak udaje nam się biec prawie do 15 kilometra, chwile wcze¶niej pierwsza wizyta w krzakach i po chwili druga. Tempo zaczyna spadać. Po tym jak się czuję zaczynam zastanawiać czy te izotoniki organizatora s± izotoniczne, czy to zwykła podbarwiona woda.
Po kolejnych przystankach krzakowych dochodzi na Jarema, ma węgiel, wiec po chwili Kasię przestaje czy¶cić. Ale to ze jeste¶my już wyprani z węglowodanów nie zmienia się. Na kolejnych punktach zaczyna brakować nawet wody. Kilometry jako¶ nie chc± ubywać, stoper gna jak szalony, my cierpimy.
Kolejny raz przebiegamy nad rozjechanym jeżem- to taka Łódzka tradycja, podobnie jak to że pierwszy kilometr jest ustawiony trochę abstrakcyjnie.
Końcówka to fantastyczna lekcja pokory- czołgamy się, walka jest taka jak by¶my kończyli RzeĽnika w wersji super hard. Na mecie dostajemy medale, na otarcie łez ręczniki.
Na koniec nad tym wszystkim zapłakało niebo.


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
Admin
06:30
kasjer
06:26
mariusz67
01:59
stanlej
01:03
szakaluch
00:37
Kejtalke
23:30
japa
23:23
Darasek
23:01
Arti
22:56
Yazomb
22:54
Artur z Błonia
22:47
Isle del Force
22:41
13
22:10
eighty
22:01
marz
21:57
Maciej
21:54
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |