W obcisłych, idealnie dopasowanych spodenkach, przylegającej i opinającej biust bluzeczce oraz czapce z daszkiem, podąża parkową alejką. Nie biegnie zbyt szybko, ale za to z gracją, łagodnie kołysząc całym ciałem. Delikatny i niezwykle naturalnie wyglądający makijaż podkreśla jej urodę. Jest atrakcyjna, ale zdecydowanie inna niż pozostałe kobiety w tym wieku. Jakby bardziej naturalna, pewna siebie i pogodna...
Mijasz ją a ona pozdrawiając cię ręką, rzuca ci subtelne spojrzenie z tajemniczym uśmiechem Mony Lisy. Nie wiesz jak to odebrać, czujesz lekką konsternację, ale po chwili dochodzi do ciebie, że to przecież zwykłe biegowe pozdrowienie, takie jakich mnóstwo, za każdym razem gdy jesteś na treningu. A jednak coś w nim było innego, coś co nie pozwala ci zapomnieć o tym prozaicznym zdarzeniu, nawet wiele godzin później. Kładziesz się do łóżka a różnorakie myśli przychodzą ci do głowy, nie wiesz jak to odebrać, nic nie rozumiesz, ale w końcu zasypiasz.
Następnego dnia sytuacja się powtarza, ta sama kobieta, rzuca ci to samo wymowne spojrzenie a jednak to tylko znowu trening. I tak mijają dni, tygodnie aż sam dochodzisz do wniosku, że ona po prostu już taka jest, może lubi kokietować, może sprawia jej to przyjemność a może robi to nieświadomie. O kim mowa? Do końca nie wiadomo, ale jedno jest pewne - to kobieta około 35 roku życia.
To oczywiście dość duża generalizacja, myślę jednak, że w odniesieniu do biegających kobiet, uzasadniona. Dlaczego akurat ta okolica wiekowa? Odpowiedź jest prosta, 30 lat to pewna umowna granica, gdzie widać już pewną wykształconą pewność siebie, określony cel i stabilizację w życiu. Przejawia się to w wielu sferach, ale w sporcie jest wyjątkowo dobrze widoczne. Ta biegaczka z początku artykułu to nie jakiś ewenement w sportowym świecie, bowiem podobnych kobiet jest całe tysiące.
I nie mam tu na myśli podobieństwa fizjonomicznego, choć można się pokusić oczywiście o pewien schematyczny rys biegaczki w średnim wieku jako kobiety szczupłej i po prostu atrakcyjnej. Jest w tym dużo prawdy, ponieważ zazwyczaj jednym z czynników generujących rozpoczęcie jakiejkolwiek aktywności fizycznej jest pewność siebie, która rzecz jasna wzrasta proporcjonalnie do urody.
Widać to wyraźnie, gdy zauważymy różnice pomiędzy kobietami w klubach fitness a tymi, które wybrały bieganie. Zdecydowanie wyższy odsetek, ujmijmy to delikatnie „mniej atrakcyjnych pań” znajdziemy w klubie fitness, który stwarzając swoistą hermetyczność nie zmusza do pokazywania się całemu światu. Dlatego też moja może nieco kontrowersyjna generalizacja ma swoje uzasadnienie w praktyce i poparta jest wieloletnimi obserwacjami.
Wracając jednak do samego wieku, te 35 lat to jak wspomniałem przede wszystkim pewność siebie i swojego wyglądu. Ktoś jednak powie, zaraz, zaraz, przecież kobieta nawet po 50 może posiadać takie cechy i świetnie wyglądać. Jest to prawda oczywiście, ale istnieje pewien czynnik, który determinuje określone schematy behawioralne i to jest właśnie wiek. Środowisko biegowe oczywiście diametralnie różni się od innych grup społecznych, tutaj w pewnym stopniu zacierają się różnice wiekowe; osiemnastolatek ściga się z pięćdziesięciolatkiem, trzydziestolatka trenuje z sześćdziesięciolatkiem i nie ma w tym nic dziwnego a wyrazistość tych różnic ulega zatarciu dzięki temu.
Co więc takiego wyróżnia ,,trzydziestki’’ spośród wszystkich grup wiekowych? Wydaje mi się, że przede wszystkim chęć obracania się w towarzystwie zbliżonym wiekowo, potrzeba zauważenia, skupienie na siebie uwagi i swoista manifestacja obecności sportu w swoim życiu. Jest jeszcze pewien aspekt, do którego niewiele kobiet się przyznaje, a który jednak często ma miejsce w ich życiu, zwłaszcza po trzydziestce. To chęć zwrócenia na siebie uwagi młodszych mężczyzn.
Wysnuwając taką tezę nie mam na myśli ich konieczności spotkań z młodszymi od siebie, flirtowania czy tego typu rzeczy, ale po prostu samo nawiązywanie kontaktów. Oczywiście w tej materii kobiety bywają bardzo różne, jednak ich przeważająca część po prostu lubi zwracać na siebie uwagę młodszych. Nie chodzi oczywiście o małolatów, którzy mogliby być ich dziećmi, ale mężczyzn zwłaszcza między 25 a 30 rokiem życia. Myślę, że ta potrzeba ,,adoracji’’ i bycia zauważonym wynika po części właśnie ze specyfiki tej magicznej granicy 35 lat. Kobiety w tym wieku są nadal świadome swojej młodości, sprawności i urody, zwłaszcza gdy cały czas aktywnie trenują i uczestniczą w zawodach. Gdzieś jednak w zakamarkach podświadomości kryje się ta myśl, że jednak czterdziestka się zbliża nieubłaganie. To zupełnie tak jak z 35 km na maratonie, to odcinek kryzysowy, trudny, ale do pokonania umysłem.
Oczywiście z logicznego punktu widzenia ta różnica pięciu lat jest niemal nie do zauważenia, jednak dla samych kobiet często okazuje się źródłem frustracji i kryzysów. Po biegaczkach tak znamiennie tego nie widać, bo sport doskonale mityguje ich wewnętrzne wątpliwości jednak w niewielkim stopniu także i je to dotyka. I właśnie dlatego często bywa tak, że młody mężczyzna nawiązując miły, towarzyski kontakt ze starszą od siebie biegaczką, nieświadomie staje się w jej rękach narzędziem do podbudowania swojego ego. Może być nieocenionym filarem jej samooceny i pewności siebie.
Myślę, że pewnego rodzaju odstępstwo od tej reguły stanowią zawodniczki z elity, które osiągając spektakularne sukcesy, mają wielką samoświadomość swojej wartości, choć i one z pewnością czułyby się nieswojo oklaskiwane i adorowane tylko przez starych dziadków. Tak więc wzajemne przenikanie się poszczególnych grup wiekowych może kryć w sobie określone, choć niewidoczne aspekty, nie zawsze mające czysto sportowy cel. Niestety niektórzy młodzi biegacze wykorzystują w nikczemny sposób uległość ich starszych koleżanek, doprowadzając niejednokrotnie do spotkań poza biegowych, randek, flirtów a nawet nadszarpując ich ustabilizowane już życie rodzinne.
A warto podkreślić, że kobiety w tym wieku bywają niezwykle żywiołowe, otwarte i spontaniczne. Na trasie niewinne i zafascynowane swoją pasją, w innych sytuacjach zmieniają się w ogniste wulkany namiętności.
Daje więc to wzajemną satysfakcję, niestety bardzo efemeryczną i często zakończoną dość gwałtownie, zmuszając do obustronnego urwania jakichkolwiek kontaktów. To nieco ciemna i szalona strona tej niewinnej pasji jaką jest bieganie ma wbrew pozorom dość częste miejsce we współczesnym świecie.
Nie chciałbym jednak aby powyższe fakty były przez kogoś odebrane jako moja osobista inkryminacja trzydziestopięciolatek o to, że rzucają się na każdego napotkanego na swojej drodze, młodego mężczyznę. To byłaby zbyt daleko posunięta generalizacja zwłaszcza, że aby wzbudzić u starszej od siebie kobiety jakiekolwiek emocje nie wystarczy być młodym przystojnym brunetem, ale potrzebna jest też niebanalna kultura osobista, osobowość czy wreszcie zdolność empatii i niestety pewnego rodzaju umiejętności manipulacyjne. To jest jednak zbyt szeroki temat i na pewno nikogo nie jest się w stanie tego nauczyć, bo z tym się po prostu trzeba urodzić.
Z moich obserwacji wynika, że panie które decydują się na bardziej poważne bieganie, czyli regularne treningi, starty w zawodach czy przynależność do klubów biegacza, to kobiety zazwyczaj pewne swojej atrakcyjności, nieźle zarabiające i z wyraźnym, konsekwentnym charakterem, stąd predylekcje do kokietowania młodszych facetów czy flirtów są często przez środowisko sportowe uznawane jako abstrakcja. Mało kto bowiem jest w stanie wyobrazić sobie, że piękna kobieta w kwiecie wieku, mająca świetne, ułożone życie, która potrafi przebiec ponad 40 km potrzebuje jeszcze czegokolwiek aby poczuć się dowartościowana.
A jednak gdzieś takie wewnętrzne pragnienie czai się w wielu damskich sercach i tylko siła charakteru, zasady jakimi się kieruje a może wielka miłość do swojej rodziny i wrodzona wierność jest w stanie to pragnienie zagłuszyć lub chociaż na jakiś czas poddać hibernacji.
Bardzo ciekawie przedstawia się także sytuacja, kiedy nasze piękne ,,trzydziestki’’ nagle ni skąd ni zowąd otrzymują mnóstwo propozycji trenerskich od starszych od siebie mężczyzn. Nie jestem w stanie określić tutaj ścisłej grupy wiekowej, ale taki przypuszczalny i bardzo znamienny przedział to zwłaszcza 40-50. I tutaj sytuacja przedstawia się o tyle ciekawie, że największy altruizm takich panów jest kierowany właśnie w kierunku omawianych przeze mnie atrakcyjnych kobiet po trzydziestce. Wspólne wyjazdy na zawody, bezinteresowna pomoc i często nie poparte zbytnią wiedzą plany treningowe to cecha charakterystyczna takich relacji.
Tutaj sytuacja jest nieco odwrotna, ponieważ adoracje mężczyzn w tym wieku nie do końca są kobietom potrzebne. One cieszą się z bezinteresownej pomocy, opieki i zainteresowania, tym że ktoś kieruje tym ich bieganiem. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest jednak nieco naiwne przeświadczenie naszych pań, że ta bezinteresowność jest prawdziwa. O ile bowiem w przypadku kobiet tworzenie jakichkolwiek stereotypów to dość duże ryzyko o tyle w przypadku mężczyzn jest to znacznie prostsze. I na pewno trudno jest uwierzyć w to, że mężczyzna po czterdziestce pomagający w treningach, atrakcyjnej, młodszej od niego kobiecie ma tylko i wyłącznie czysto koleżeńskie myśli.
No chyba, że jest wyjątkowo moralnym człowiekiem, homoseksualistą lub kobieta, którą trenuje jest jego siostrą.
Niektórzy wręcz otaczają się całym „stadem” kobiet. Znam pewnego mężczyznę, który na niemal wszystkich zawodach fotografuje się z kobietami (oczywiście tylko ładnymi), pozuje by jak najmłodziej wyjść, często gwiazdorzy mimo przeciętnych wyników i oczywiście rozpisuje im wszystkim treningi. Trudno jest tutaj uwierzyć w pełną bezinteresowność i choć to bardzo dziwne zachowanie, to z punktu widzenia psychoanalizy bądź psychologii transpersonalnej, zupełnie zrozumiałe i charakterystyczne dla niektórych mężczyzn, który w taki sposób próbują pokonać kryzys wieku średniego.
Nie twierdzę oczywiście, że każdy taki pseudo trener kieruje się dziką i podstępną rządzą zdobycia swojej podopiecznej i zaciągnięcia jej do łóżka, czasami wystarczy mu sam fakt, że mu zawierzyła, a on czuje się potrzebny i dowartościowany – analogicznie zresztą jest z dwudziestoparolatkiem, tyle że ten drugi ma przeważnie większe szanse na bardziej ekscytujące konsekwencje swoich poczynań.
Być może wielu uzna te spekulacje za zbyt daleko posunięte, zgeneralizowane i wyssane z palca, jednak tak jak w każdej dziedzinie życia tak i w sporcie nie wszystkie elementy są do końca jasne, jednoznaczne i wiadome. Jest wiele aspektów, o których choć rzadko się mówi to jednak mają miejsce. I tak jest właśnie z naszymi pięknymi biegaczkami, które niezależnie od wieku chcą być atrakcyjne, doceniane i potrzebne. Nie każdy jednak pamięta, że to nie tylko biegaczki, ale przede wszystkim kobiety, których psychika i często żywiołowy oraz spontaniczny sposób postępowania jest najciekawszy właśnie w kategorii K30.
Powyższy artykuł prezentuje wyłącznie stanowisko autora. Redakcja portalu nie utożsamia się z prezentowaną w nim treścią ani z zawartymi w nim przemyśleniami autora. W tym konkretnym przypadku nasze poglądy są wręcz odrębne.
|