| | | |
|
| 2010-11-14, 21:45
2010-11-14, 21:15 - adamus napisał/-a:
Z odwrotnej strony; podchodziliśmy od polany Huciska ..
|
Z tej strony jeszcze nie podchodziłem. A pytałem się o czerwony szlak, by porównać opinie, bo dla mnie ten fragment jest jednym z najlepszych na Głównym Szlaku Beskidzkim :) |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 06:23
Dzień dobry, cześć i czołem:)
Miłego dnia dla wszystkich i uśmiechu na dzisiaj:)
Czas zacząć dzień, choć kalendarium będzie nieco później.
Za chwilę mi "majstry od kaloryferów" wchodzą do domu, i tym samym zaczyna się dies irae.
Miłego dnia, Ptysie Wy moje miętowe:)
Przeżyjmy go ładnie i z uśmiechem na twarzy:) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 07:49
2010-11-15, 06:23 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Dzień dobry, cześć i czołem:)
Miłego dnia dla wszystkich i uśmiechu na dzisiaj:)
Czas zacząć dzień, choć kalendarium będzie nieco później.
Za chwilę mi "majstry od kaloryferów" wchodzą do domu, i tym samym zaczyna się dies irae.
Miłego dnia, Ptysie Wy moje miętowe:)
Przeżyjmy go ładnie i z uśmiechem na twarzy:) |
to miłego, miłego :))
ja na uczelnie za niedługo ;P
|
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 09:28
Witam..
W Borowym wciąż wiosenna pogoda, choć dziś słonka nie widać, i chyba nie będzie widać....
Miłego dzionka życzę:))) |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 09:46
2010-11-15, 09:28 - Marysieńka napisał/-a:
Witam..
W Borowym wciąż wiosenna pogoda, choć dziś słonka nie widać, i chyba nie będzie widać....
Miłego dzionka życzę:))) |
Witaj Marysiu:)
To zapraszam na południe Polski. U nas ciągle ..... chmurek nie widać, nagie słońce prezentuje nam swoje niewątpliwe walory:)) |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 10:10
2010-11-15, 09:46 - adamus napisał/-a:
Witaj Marysiu:)
To zapraszam na południe Polski. U nas ciągle ..... chmurek nie widać, nagie słońce prezentuje nam swoje niewątpliwe walory:)) |
temperaturka też raczej w okolicach komfortu termicznego :))))))) |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 10:16
2010-11-15, 09:46 - adamus napisał/-a:
Witaj Marysiu:)
To zapraszam na południe Polski. U nas ciągle ..... chmurek nie widać, nagie słońce prezentuje nam swoje niewątpliwe walory:)) |
Ale ja wam zazrdoszczę tej pogody od kilku dni... U mnie tylko leje i leje i siąpi i mży... Ehh i po górach tez by się połaziło... |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 10:18
2010-11-15, 09:46 - adamus napisał/-a:
Witaj Marysiu:)
To zapraszam na południe Polski. U nas ciągle ..... chmurek nie widać, nagie słońce prezentuje nam swoje niewątpliwe walory:)) |
Mirku....
...kto wie, kto wie????
Może wkrótce zawitam:))) |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 10:45
Dziś 15 listopada.
Oprócz Fridy z ABBY nikt szczególny się nie urodził. (Czy Frida jest bądź była szczególna, nie mnie osądzać).
Zmarł:
Henryk Sienkiewicz - pierwszorzędny pisarz literatury drugorzędnej, jak go ktoś określił. Moim zdaniem fantastyczny grafoman:)
No, czytywałam go namiętnie. Tak w szóstej klasie podstawówki. A potem mi minęło nieco. Ale ważny był. Przynajmniej dla niektórych. Przynajmniej w okresie zaborów.
Z rzeczy miłych:
Dziś w chodzi w życie zakaz palenia tytoniu w lokalach gastronomicznych i rozrywkowych. Mnie to cieszy.
I proszę mi nie mówić o wolności osobistej i swobodzie decyzji typu "mam ochotę to palę i nikt nie powinien mi tego zabraniać".
Jestem zwolenniczką tezy, że "prawo jednego człowieka kończy się tam gdzie zaczyna się prawo innego człowieka".
Koniec, kropka - nic na to nie poradzę.
Bo nie chcę:)
Jak zgram zdjęcia, to zaproponuję Wam mały fotoreportaż z dnia wczorajszego.
A dziś wyglądam jak Pola Negri w najlepszym okresie.
Czarne wory pod oczami do samej brody.
W moim wieku człowiek powinien się już szanować i nie przemęczać.
Niestety:)) |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 10:55
Gaba to jak co to krzycz, przybędziemy z odsieczą, w sensie- mopami, szmatkami i wiaderkami :)
Ja mogę nawet w tygodniu, do Rudawy blisko :D |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 11:10
2010-11-15, 10:55 - Magda napisał/-a:
Gaba to jak co to krzycz, przybędziemy z odsieczą, w sensie- mopami, szmatkami i wiaderkami :)
Ja mogę nawet w tygodniu, do Rudawy blisko :D |
Ramion ciepłych wokół mej beztalii mi potrzeba przez najbliższe trzy dni, bo zimno jak cholera.
Tudzież ramienia, na którym mogłabym wypłakać smutki. Świat jest taki okrutny....
:(((( |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 11:19
2010-11-15, 11:10 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Ramion ciepłych wokół mej beztalii mi potrzeba przez najbliższe trzy dni, bo zimno jak cholera.
Tudzież ramienia, na którym mogłabym wypłakać smutki. Świat jest taki okrutny....
:(((( |
Gaba, nie narzekaj, sa miejsca gdzie jest zimniej, a i mężczyzn ci w domu nie brakuje :) Jak nie idzie się inaczej rozgrzać to się można na kogoś wkurzyć, ale tak do czerwoności, aż się wypieków dostanie :)
A po za tym za pare dni już będziesz miała ciepełko zrobione :) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 11:22 No wiesz co? 8O
2010-11-15, 11:10 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Ramion ciepłych wokół mej beztalii mi potrzeba przez najbliższe trzy dni, bo zimno jak cholera.
Tudzież ramienia, na którym mogłabym wypłakać smutki. Świat jest taki okrutny....
:(((( |
czuję się zdegustowana takimi słowy w ustach twojech
ramiona to mam zawsze zimne, ale mogę zabrać ze sobą termofor :D
obsmarkać mnie też możesz
numer telefonu masz, jak napiszesz najpóźniej do 23 to następnego dnia będę ;) serio serio
|
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 11:38
Pierwotne Piotrek chciał zostawić piec w kuchni. Tak "na wszelki wypadek".
Od momentu kiedy panowie od CO powiedzieli, że wyjście z pieców do komina i tak trzeba wyłączyć, bo istnieje realna szansa zaczadzenia się, wiadomo się stało, że piece będą rozebrane.
....Ale na wiosnę:)))
Potem jęłam nudzić, żeby rozebrać piec w kuchni, bo zajmuje dużo miejsca, bo klonkier, bo chciałabym mieć w tym miejscu dużą szafę, w której pomieszczę wszystkie utensylia kuchenne.
Piotrek mówił NIE, dopóki nie będzie centralnego.
Wczoraj rano miał tylko wyłaczyć ten kuchenny komin:)
Ale...jak już zdjął te dwa kafle, to rzekł: "Wiesz co? Kusi mnie to"
Na co ja głosem radosnym rzekłam "Weź że go wreszcie roz...ol i będzie spokój. Pomogę ci".
No i zaczął rozbierać piec w kuchni, a ja dzielnie pomagałam. |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 11:41
Jerzyś z Jasiem wynosili kafle, Piotrek te kafle oswobadzał, ja likwidowałam zaprawę szamotową i pakowałam ją do wiadra, Piotrek wynosił, i...pieca ubywało:) |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 11:44
2010-11-15, 11:38 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Pierwotne Piotrek chciał zostawić piec w kuchni. Tak "na wszelki wypadek".
Od momentu kiedy panowie od CO powiedzieli, że wyjście z pieców do komina i tak trzeba wyłączyć, bo istnieje realna szansa zaczadzenia się, wiadomo się stało, że piece będą rozebrane.
....Ale na wiosnę:)))
Potem jęłam nudzić, żeby rozebrać piec w kuchni, bo zajmuje dużo miejsca, bo klonkier, bo chciałabym mieć w tym miejscu dużą szafę, w której pomieszczę wszystkie utensylia kuchenne.
Piotrek mówił NIE, dopóki nie będzie centralnego.
Wczoraj rano miał tylko wyłaczyć ten kuchenny komin:)
Ale...jak już zdjął te dwa kafle, to rzekł: "Wiesz co? Kusi mnie to"
Na co ja głosem radosnym rzekłam "Weź że go wreszcie roz...ol i będzie spokój. Pomogę ci".
No i zaczął rozbierać piec w kuchni, a ja dzielnie pomagałam. |
Gratulacje! Kurcze, jak ja zawsze chciałem coś rozwalić!! :) I ku zmarwieniu moich rodziców parę razy mi się w życiu udało coś rozwalić ;) A to rękę, a to wybić bratem szybę w drzwaich do pokoju... ehhh... ale pieca? Takiej frajdy jeszcze nie miałem :) |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 11:45
W międzyczasie tak zwanym, okazało się dlaczego ten cholernik NIGDY się nie nagrzewał porządnie.
Otóż...jego trzon był wypełniony połamanym kręgiem betonowym. A jak wiadomo, beton jest genialnym przewodnikiem ciepła.
Zimne jak trup te kręgi były. A ciężkie....szkoda słów!! |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 11:49
Dzieci szalały na polu, a my metodycznie w pocie czoła rozbieraliśmy piec. Przebrzydły pył szamotowy unosił się i osadzał dosłownie na wszystkim, a my niezrażeni rozbieraliśmy i wynosili (no dobra - Piotrek wynosił, bo ja jestem na takie wyczyny za słaba). |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 11:58
Kiedy na polu zrobiło się ciemno (no cóż, w końcu listopad mamy), dzieci wróciły do domu, a śmiertelnie nudzący się Jerzyś zaczął nam zadawać pytania.
Ponieważ po kilku godzinach walki z piecem nie mieliśmy już ochoty na żadne odpowiedzi, więc Piotrek pozwolił Jerzysiowi, by nam pomagał.
Wtedy tez wyłonił się palący problem "Gdzie jest wylewka"
I kiedy co chwila wydawało się, że już, wylewki wciąż nie było, tylko wciąż cegły i cegły. I upiorna wżerająca się w płuca zaprawa szamotowa:) |
|
| | | |
|
| 2010-11-15, 12:08
Ale by móc powiedzieć, że "przysłowia są mądrością narodów", dotarliśmy do etapu, który spokojnie można określić powiedzonkiem: koniec wieńczy dzieło
No i zwieńczył nam:)
Panowie dotarli w końcu do wylewki - pięknej i gładkiej jak stół, a ukrytej - bagatela - dziesięć centymetrów poniżej poziomu podłogi.
Gabunia posprzątała, po czym wstawiliśmy do dziury stół, żeby nam się dzisiaj majstrowie nie pozabijali o stół stojący na środku, a Piotrek od rana zaczął mówić o mojej wymarzonej szafie:)
Jak wspominałam, okupiłam to wielkim zmęczeniem (oczywiście w międzyczasie dbałam o rodzinę robiąc jeść, pić, kolejne kawy i obiad, a oprócz tego sporządziłam dokumentację fotograficzną przedsięwzięcia, którą Wam tu przedstawiłam).
Ale mam teraz miejsca w kuchni..... SZAŁ!!!
Tendencyjnie zupełnie nie wspomnę o tym, że cały dzień smarkałam sadzą, a na włosach miałam tyle pyłu szamotowego, że były aż sztywne. Bałam się wręcz, że kiedy wieczorem zmoczę je wodą, i ktoś mi, nie daj Boże, do głowy przyłoży kafel piecowy, to zamienię się w mini kominek.
Na szczęście nikt nie próbował:) |
|