|
POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2010-06-05, 12:27
2010-06-05, 08:44 - tytus napisał/-a:
niestety pogoda, warunki dobiły uczestników biegu, z informacji jakie posiadałem wynikało, że honoru MaratonyPolskie.PL bronił do końca adamus i ertelowie, ja Miłosz, Gaba,Zulus zostalismy zdjęci za przekroczenie limitu, Dalia sama zrezygnowała bo warunki były straszne
mimo tych warunków zwycięska ekipa przebiegła w 9,5 godziny.
Ja osobiście zawaliłem pierwszy najłatiwjszy odcinek , posłuchałem orga i nie zabrałem na niego kijków a przy tym błocie gdzie każdy krok pod górę to ześlizgnięcie i strata sił były jedyne. zapłaciłem frycowe, szkoda, że przy okazji Miłosz. Mimo, że na drugim etapie nadrobiliśmy 25 minut org był nieubłagany, parę która przybiegła prawie razem z nami puścił bo pocyganili, że się spóźnili na start 2 godziny. Uczciwość nie popłaca? |
Ja się ostro nastawiam na Rzeźnika w przyszłym roku. W tym odpuściłem, bo szkoda było się czarować.
Alena przyszły rok to jest cel numer 1. Oczywiście bez żadnego ścigania, byle do mety.
Oficjalnie zatem szukam partnera człapaka, nie tylko do biegu ale również do przygotowań.
Darek |
| | | | | |
| 2010-06-05, 17:43
Wróciłam, żyję:)
Jestem bardzo zadowolona, bardzo zmęczona i bardzo szczęśliwa:)
Za mną bardzo trudny bieg z przyjacielem i Mistrzem w jednej osobie:)
Zdyswalifikowano nas po drugim etapie po przekroczeniu limitu czasu, ale kontynuowaliśmy pokonywanie trasy biegu - już na własną rękę - bez opieki organizatorów, bez numerów, bez udogodnień w postaci np. ewentualnej opieki GOPR, bez dowiezienia nas z powrotem transportem organizatorów z powrotem do biura zawodów.
Nasz bieg zakończyliśmy w Smereku (czyli po około 50 kilometrach).
Wrażenia?
Pięknie i piekielnie trudno. Każdy krok to możliwość upadku, błoto powyżej kostek, szerokie potoki głębokie do kolan przekraczane w bród, miejscami marsz w w potoku, w sumie 13 godzin na trasie, z czego tylko cztery i pół godziny nie padało. Na koniec klasyczna hipotermia (wynik totalnego przemoczenia i porządnego wychłodzenia, a i zmęczenie nie bez znaczenia), którą pokonywałam przy pomocy gry w ping-ponga z Zulusem (przy czym on umiał, a ja pierwszy raz w życiu trzymałam w reku rakietkę:) Ale...podobało mi się, a co najważniejsze - zagrzało mnie:)
Wieczorem porcja czerwonego lekarstwa w płynie (zadziałało) a dziś powrót do domu:)
Mistrzu...dziękuję:)
Mireczku...Tobie dziękuję również:)
Marek....bardzo się cieszę, że mogłam Cię poznać:)
Wspaniały wypoczynek (choć mocno specyficzny).
Zdjęcie obok to JEDYNA fotka zrobiona w czasie tego arcytrudnego biegu. Byłam tak skoncentrowana na niezabiciu się, że szkoda mi było energii i czasu na wyjmowanie z plecaczka aparatu. A poza tym mgła, deszcz i więcej niż byle jaka widoczność skutecznie zniechęcały do robienia jakichkolwiek zdjęć.
Podsumowując:
Bardzo udany wyjazd.
Weryfikujący wiele rzeczy.
Weryfikujący biegowe przyjaźnie (na szczęście in plus:)) |
| | | | |
| | | | | |
| 2010-06-05, 18:36
2010-06-05, 17:43 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Wróciłam, żyję:)
Jestem bardzo zadowolona, bardzo zmęczona i bardzo szczęśliwa:)
Za mną bardzo trudny bieg z przyjacielem i Mistrzem w jednej osobie:)
Zdyswalifikowano nas po drugim etapie po przekroczeniu limitu czasu, ale kontynuowaliśmy pokonywanie trasy biegu - już na własną rękę - bez opieki organizatorów, bez numerów, bez udogodnień w postaci np. ewentualnej opieki GOPR, bez dowiezienia nas z powrotem transportem organizatorów z powrotem do biura zawodów.
Nasz bieg zakończyliśmy w Smereku (czyli po około 50 kilometrach).
Wrażenia?
Pięknie i piekielnie trudno. Każdy krok to możliwość upadku, błoto powyżej kostek, szerokie potoki głębokie do kolan przekraczane w bród, miejscami marsz w w potoku, w sumie 13 godzin na trasie, z czego tylko cztery i pół godziny nie padało. Na koniec klasyczna hipotermia (wynik totalnego przemoczenia i porządnego wychłodzenia, a i zmęczenie nie bez znaczenia), którą pokonywałam przy pomocy gry w ping-ponga z Zulusem (przy czym on umiał, a ja pierwszy raz w życiu trzymałam w reku rakietkę:) Ale...podobało mi się, a co najważniejsze - zagrzało mnie:)
Wieczorem porcja czerwonego lekarstwa w płynie (zadziałało) a dziś powrót do domu:)
Mistrzu...dziękuję:)
Mireczku...Tobie dziękuję również:)
Marek....bardzo się cieszę, że mogłam Cię poznać:)
Wspaniały wypoczynek (choć mocno specyficzny).
Zdjęcie obok to JEDYNA fotka zrobiona w czasie tego arcytrudnego biegu. Byłam tak skoncentrowana na niezabiciu się, że szkoda mi było energii i czasu na wyjmowanie z plecaczka aparatu. A poza tym mgła, deszcz i więcej niż byle jaka widoczność skutecznie zniechęcały do robienia jakichkolwiek zdjęć.
Podsumowując:
Bardzo udany wyjazd.
Weryfikujący wiele rzeczy.
Weryfikujący biegowe przyjaźnie (na szczęście in plus:)) |
Udział w Rzeźniku i to w takich trudnych warunkach. Dla mnie to bohaterski wyczyn ! |
| | | | | |
| 2010-06-05, 18:52
2010-06-05, 17:43 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Wróciłam, żyję:)
Jestem bardzo zadowolona, bardzo zmęczona i bardzo szczęśliwa:)
Za mną bardzo trudny bieg z przyjacielem i Mistrzem w jednej osobie:)
Zdyswalifikowano nas po drugim etapie po przekroczeniu limitu czasu, ale kontynuowaliśmy pokonywanie trasy biegu - już na własną rękę - bez opieki organizatorów, bez numerów, bez udogodnień w postaci np. ewentualnej opieki GOPR, bez dowiezienia nas z powrotem transportem organizatorów z powrotem do biura zawodów.
Nasz bieg zakończyliśmy w Smereku (czyli po około 50 kilometrach).
Wrażenia?
Pięknie i piekielnie trudno. Każdy krok to możliwość upadku, błoto powyżej kostek, szerokie potoki głębokie do kolan przekraczane w bród, miejscami marsz w w potoku, w sumie 13 godzin na trasie, z czego tylko cztery i pół godziny nie padało. Na koniec klasyczna hipotermia (wynik totalnego przemoczenia i porządnego wychłodzenia, a i zmęczenie nie bez znaczenia), którą pokonywałam przy pomocy gry w ping-ponga z Zulusem (przy czym on umiał, a ja pierwszy raz w życiu trzymałam w reku rakietkę:) Ale...podobało mi się, a co najważniejsze - zagrzało mnie:)
Wieczorem porcja czerwonego lekarstwa w płynie (zadziałało) a dziś powrót do domu:)
Mistrzu...dziękuję:)
Mireczku...Tobie dziękuję również:)
Marek....bardzo się cieszę, że mogłam Cię poznać:)
Wspaniały wypoczynek (choć mocno specyficzny).
Zdjęcie obok to JEDYNA fotka zrobiona w czasie tego arcytrudnego biegu. Byłam tak skoncentrowana na niezabiciu się, że szkoda mi było energii i czasu na wyjmowanie z plecaczka aparatu. A poza tym mgła, deszcz i więcej niż byle jaka widoczność skutecznie zniechęcały do robienia jakichkolwiek zdjęć.
Podsumowując:
Bardzo udany wyjazd.
Weryfikujący wiele rzeczy.
Weryfikujący biegowe przyjaźnie (na szczęście in plus:)) |
zgadzam się z Tobą :) ja też żyje :)))) |
| | | | | |
| 2010-06-05, 20:21
2010-06-05, 09:22 - tytus napisał/-a:
zapomniałem o Jasku, p[rawdopodobnie dobiegł do końca |
niestety,
Jasiu z Piotrem zeszli na ostatnim przepaku..... |
| | | | | |
| 2010-06-05, 21:26
zwycięska drużyna tylko 9,5 godziny |
| | | | | |
| 2010-06-05, 21:29
a ta zołza zdjęła mnie z Miłoszem z trasy |
| | | | |
| | | | | |
| 2010-06-05, 21:31
2010-06-05, 21:29 - tytus napisał/-a:
a ta zołza zdjęła mnie z Miłoszem z trasy |
ale wiesz, ponoć mówili, że tegoroczna edycja tego biegu jest najgorsza edycją w porownianiu do innych... |
| | | | | |
| 2010-06-05, 21:33
2010-06-05, 21:29 - tytus napisał/-a:
a ta zołza zdjęła mnie z Miłoszem z trasy |
Zuch Dziewczyna !
Dasz mi do niej namiary ?? |
| | | | | |
| 2010-06-05, 21:36
2010-06-05, 21:33 - adamus napisał/-a:
Zuch Dziewczyna !
Dasz mi do niej namiary ?? |
co się wpieprzasz między wódkę a zakąskę?
chciałaby dusza do raju... |
| | | | | |
| 2010-06-05, 21:38
2010-06-05, 21:36 - tytus napisał/-a:
co się wpieprzasz między wódkę a zakąskę?
chciałaby dusza do raju... |
| | | | | |
| 2010-06-05, 21:39
2010-06-05, 21:38 - adamus napisał/-a:
dusza i ciało...... |
| | | | |
| | | | | |
| 2010-06-05, 21:41
2010-06-05, 21:39 - tytus napisał/-a:
nawet dzień po rzeźniku? |
przede wszystkim w tym dniu.... |
| | | | | |
| 2010-06-05, 21:44
2010-06-05, 21:41 - adamus napisał/-a:
przede wszystkim w tym dniu.... |
to masz takie małe łomotanie |
| | | | | |
| 2010-06-05, 21:47
2010-06-05, 21:29 - tytus napisał/-a:
a ta zołza zdjęła mnie z Miłoszem z trasy |
żeby była pełna jasność z tą zołzą umówiłem sie na spotkanie za rok, podobno jest nie do zdarcia, pracowała w obsłudze rzeźnika będąc w 6 m-cu ciąży ( wcześniej, nie w tym roku) |
| | | | | |
| 2010-06-05, 23:43 Łączka ogniskowa
Spałem dziś w Rudawie i zlustrowałem łączkę ogniskową . Trawa metrowa i chyba niełatwo będzie ją ściąć bo grzązawisko tam niezłe. |
| | | | | |
| 2010-06-06, 07:40
2010-06-05, 23:43 - emka64 napisał/-a:
Spałem dziś w Rudawie i zlustrowałem łączkę ogniskową . Trawa metrowa i chyba niełatwo będzie ją ściąć bo grzązawisko tam niezłe. |
W poniedziałek będzie wielkie golenie trawy. |
| | | | |
| | | | | |
| 2010-06-06, 09:32
LINK: http://fantasmagoriaa.wrzuta.pl/audio/88MKBPKvV5W/ |
Dzień dobry, cześć i czołem:)
Miłego dnia dla wszystkich i uśmiechu na dzisiaj:)
W Rudawie obłędnie dziś świeci słońce a dzień zapowiada się piękny:)
Na zakończenie dnia planujemy ognisko, a na razie trzeba dożyc wieczora i nieco odgruzować dom po kilkudniowej absencji:)
Miłego dnia, Ptysie Wy moje Miętowe:)
Przeżyjmy go ładnie i z uśmiechem na twarzy:)
W linku piosenka na dziś:)
Zupełnie niezwiązana z niczym, ale ja lubię:) |
| | | | | |
| 2010-06-06, 10:15 nowe logo Klubu
LINK: http://www.maratonypolskie.pl/zglosz4.php?nrid=693 |
Witajcie! Przede wszystkich GRATKI dla Rzeźników - w tym roku było wyjątkowo ekstremalnie...
Wczoraj byłem na Jasnej Górze na pielgrzymce, byłem kilka metrów od Cudownego Obrazu Królowej Polski, to było wspaniałe przeżycie, przede wszystkim wyciszyć się tam...
- a na Apelu Jasnogórskim spotkałem naszego EMKĘ!!! Krzyśku, chociaż krótkie, to jakże miłe i sympatyczne było to nasze spotkanie... cieszę się, bo ostatnio nie za często mamy taką możliwość (mam nadzieję, że szczęśliwie dotarłeś na Kaszuby). Wczoraj też spotkałem w Częstochowie jeszcze innego kolegę, z którym w dodatku nie widziałem się od 7 lat... zatem, był to dla mnie dzień pełen przeżyć i wrażeń. Miałem ochotę jechać dzisiaj do Bukowna na bieg, ale zrezygnowałem, bo po całonocnym czuwaniu na Jasnej Górze wróciłem jednak do domu - czułem się jak dętka". ;-)
-------
Pragnę poinformować Was jeszcze, że na bieg towarzyszący podczas "Limanowa Forrest" - są osobne zapisy! LINK: http://www.maratonypolskie.pl/zglosz4.php?nrid=694
W sumie to... za 4 tygodnie "II. Limanowa Forrest"!!! - od dzisiaj będę Was stale informował o tym co słychać w ostatnich przygotowaniach do imprezy (3-4 lipca 2010). Przypomianm, że na BIEGU GŁÓWNYM odbędą się nasze I. Mistrzostwa w biegu górskim MP.PL TEAM (a także Mistrzostwa Mundurowych!).
Zatem, od teraz, zaglądajcie częściej na temat "II. Limanowa Forrest"! ;-D
Pragnę poinformować Was, że mamy nowego LOGO klubu (focia obok), a także, że:
1) Zapisy na bieg towarzyszący są oddzielnie (oddzielny wpis w Kalendarzu)
2) A do jutra, 7 czerwca (poniedziałek) włącznie - można JESZCZE wpłacać 20 zł. startowego za bieg główny, tj. na 4 lipca (a od wtorku już 30 zł).
Miłego dzionka! :) |
| | | | | |
| 2010-06-06, 10:34
2010-06-06, 09:32 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Dzień dobry, cześć i czołem:)
Miłego dnia dla wszystkich i uśmiechu na dzisiaj:)
W Rudawie obłędnie dziś świeci słońce a dzień zapowiada się piękny:)
Na zakończenie dnia planujemy ognisko, a na razie trzeba dożyc wieczora i nieco odgruzować dom po kilkudniowej absencji:)
Miłego dnia, Ptysie Wy moje Miętowe:)
Przeżyjmy go ładnie i z uśmiechem na twarzy:)
W linku piosenka na dziś:)
Zupełnie niezwiązana z niczym, ale ja lubię:) |
hej ;)))
u nas tez sloneczko, buty mi sie susza ;)...pranie robie ...
glowa boli :)) nozki bola ale zyje ;))
a Ty i reszta jak tam po Rzeżniku?
oj ekstremalnie bylo ....
juz za tydzien biegamy w polowce ;)))
miego ;** |
|
|
|
| |
|