Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek zamknięty ogólnodostępny
  Multi-Forum  Maraton Warszawski
  Wątek założył  Krzysztof "Ozzy" Dobosz (2001-09-10)
  Ostatnio komentował  Jang (2001-12-07)
  Aktywnosc  Komentowano 68 razy, czytano 243 razy
  Lokalizacja
 Warszawa
  Podpięte zawody  34 Maraton Warszawski
  41 PZU Maraton Warszawski
  35. PZU Maraton Warszawski
  36. PZU Maraton Warszawski
  XXX Maraton Warszawski
  42. PZU ORLEN Maraton Warszawski
  37. PZU Maraton Warszawski
  31 Maraton Warszawski
  43 Maraton Warszawski
  32 Maraton Warszawski
  44. Maraton Warszawski
  38. PZU Maraton Warszawski
  33 Maraton Warszawski
  39. PZU Maraton Warszawski
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    1  2  3  4  

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



ANONIM

(Admin)

 2001-10-05, 06:48
 Moje co-nieco
A ty jak zwykle prosto, zwęźle i bez ustępstw :-)
Tak czy siak masz u mnie dożywotnie prawo publikacji bez cenzury.
POZDRO !



ANONIM

(JacekH)

 2001-10-05, 11:26
 Organizacyjna
Doping wzdłuż trasy maratonu to problem wszystkich maratonów, (małych maratonów). Jeżeli będą rozwijać się maratony w dużych ośrodkach, zostaną nagłośnione wszędzie gdzie można, prasa nie tylko lokalna, telewizja, radio (myślę, że chętnie słuchana 1PR i 3, chętnie włączą się w propagandę), czasopisma dla biegaczy. Aby odnieść sukces w ściągnięciu biegaczy i kibiców, należy przekonać wszystkich, że tutaj warto przyjechać biegać, lub przyjść kibicować. Maraton musi być obecny w świadomości wszystkich. Jeżeli przez kilka lat włoży się mnóstwo wysiłku i zda sobie sprawę, że organizacja tak dużej imprezy, to praca dla wielu osób przez cały rok. To po kilku latach mamy wielką impreze, o sponsorowanie której ubiegają się wielkie firmy, a nie wycofują na dwa tygodnie przed imprezą. Co do listu do wymienionych przez Jarka osób to niech Warszawiacy to zrobią (ha,ha...). My w Toruniu mamy podobny problem z naszym maratonem, jest on zbyt mały jak na tak duży (około 70 osób) i aktywny ośrodek maratoński. Jednak organizacja u nas na prowincji, pomimo wielu mankamentów jest lepsza niż w Warszawie.
Opuścić maraton w swoim mieście to rzeczywiście grzech śmiertelny, jednak mieszkając na miejscu nie doświadczamy wielu istotnych problemów organizacyjnych.


 



ANONIM

(Ultimus)

 2001-10-05, 11:31
 Organizacyjna farsa w Warszawie
Warszawa to biedne :) miasto, mało firm i inwestycji zagranicznych a tu na dodatek jakiś tam maraton kto to słyszał! ?



ANONIM

(Jarek Sar)

 2001-10-05, 15:05
 INWESTYCJA
1/. To właśnie rzecz w inwestycji w sport, w zdrowie, w miasto. Najpierw trzeba wyłożyć spore pieniądze na organizację i promocję imprezy, a dopiero potem staje się ona "samograjem", ściąga bogate firmy, które sponsorują maraton. Impreza staje się dochodowa, przynosi korzyści miastu, zaś korzyści pośrednie ( zdrowie, ekologia ) to dorobek trudno policzalny, ale ewidentny. KTO MA TO ZROBIĆ, JEŚLI NIE WŁADZE PAŃSTWOWE I SAMORZĄDOWE ?. Biznes pragnie szybko zarobić i lubi gwarancje.
2/. Na pewno łatwiej w Warszawie, niż w Toruniu.
3/. Z ewidentnych , banalnych błędów organizacyjnych nikogo nie tłumaczę.
P.S.
Szanownemu koledze, który każe mi ruszyć dupę (2 lub 3 akapity w górę ) doradzam uruchomienie ( tu czynię pewne odważne założenie ) posiadanej kory mózgowej. Być może przyjdzie mu to z trudem, bo przywykł jedynie do ruszania nogami, ale jak powiadają starzy Indianie : trening czyni mistrza.



ANONIM

(Jarek Sar)

 2001-10-05, 15:09
 Ten od kory mózgowej
Ten od kory mózgowej to L.S.



ANONIM

(Hen.Pas.)

 2001-10-09, 22:20
 Organizacyjna farsa w Warszawie
Czy zawsze trzeba narzekać? Maraton Warszawski napewno był słaby, a będzie jeszcze gorszy gdy do organizacji wezmą się ludzie nie znajacy nawet ortografii (patrz inne opinie) ... Mam w domu niepotrzebne dziesięć puszek rybek i cztery piwa. Może ...



ANONIM

(Andrzej)

 2001-10-09, 22:25
 Start w Warszawie
Wstyd mi za Pana Hircha. Sam brałem udział parę lat temu (z grupą dzieci) w fatalnie zorganizowanej imprezie w Toruniu. Ale trudno, organizatorom nie wyszło, nikt z nas nie mieszał ich z błotem. Będzie lepiej (po takiej nauczce)!
Ale Polacy (na szczęście nie wszyscy) to specyficzny Naród. Utyskiwania, kłopoty, niemożność. A jesli jeszcze zabraknie rybek w puszkach i PIWA to prawie rewolucja.
Wstyd Panie Hirsch !


 



ANONIM

(Anna K.)

 2001-10-09, 22:34
 Organizacyjna farsa w Warszawie
Brawo Hen.Pas.! Jacek Hirsch do szkoły (nie na piwo)!!



ANONIM

(Świder)

 2001-10-10, 09:25
 Organizacyjna farsa w Warszawie
Niektórzy tkwią jeszcze w minionym okresie rozwoju. Wystarczyło mieć ładny charakter pisma i nie robić błędów ortograficznych . Treść mogła być nijaka. Wejście na pięć, wyjście –pięć; wiadomości dwója – jaka średnia ?. Tak było. Chcemy do Zachodu. I myślę, że to P.J.Hir... bardziej przyczyni się do poprawy przyszłorocznego maratonu w Warszawie niż mnie poprzedzający – słyszałem, już można zgłosić się do Dyktanda ...... w Katowicach.
Osobiście znam Jurków przez „ó”; Bardzo dobrym maratończykiem jest Pan Juźwik. Zobaczcie ostatnio prezentowane wyniki z Tomaszowa – Napisali Jóźwik co oczywiście błędem jest. Polak piłkarz „Oli..”, może nie powinien wypowiadać się o rozegranych meczach ?. A co rozwala wprowadzone 4x reformy jak nie szczegóły. Utrzymując standardy cofamy się !.



ANONIM

(Stys Leszek)

 2001-10-10, 18:11
 Nic nie robic, tylko liczyc na innych !
Szanowny Kolega na potoczne stwierdzenie "ruszyc dupe", zareagowal w stosunku do mnie wiazanka obrazajacych mnie inwektyw i pomowien (nie znajac mnie osobiscie, po czym zajal sie tym co najbardziej widac preferuje, czyli niczym, "spuszczajac sie" tym razem na firmy zagraniczne i na samorzady. Gratuluje. Naprawde kolega mi zaimponowal.

Leszek Stys - Poznan



ANONIM

(L.S.)

 2001-10-10, 18:24
 Pan Hirsch do szkoly ?
Z tego co mi wiadomo, Pan Jacek Hirsch jest pracownikiem Uniwersytetu Torunskiego, wiec chyba chodzil do szkoly dluzej niz niejeden (niejedna) z nas.
Przy okazji pytanie do Pana Hirscha. Slyszal moze kolega o b. znanym w kregu koneserow austriackim piosenkarzu Ludwig Hirsch? Mam pelna kolekcje jego plyt. Mozna go porownac z naszym Grechuta, Okudzawa lub Rosenbaumen. W przypadku zainteresowania prosze sie zameldowac.

L.S.



ANONIM

(Jarek Sar)

 2001-10-10, 18:48
 Organizacyjna farsa w Warszawie
Szanowny kolego Leszku !
Przede wszystkim cieszę się, że Ci zaimponowałem. W stosunku do osób o których nic nie wiem ( choćby nie znam ich wieku) nie używam wyrażeń "potocznych", cokolwiek to ma znaczyć, w rodzaju rusz dupę, "spuszczać się", bo nie jest to moim zdaniem szczególnym wyrazem szacunku i grzeczności. Tyle o manierach.
Co do meritum sprawy. Skoro nakłaniasz mnie do aktywności względem organizacyjnej sanacji Maratonu Warszawskiego, to bądż tak uprzejmy i dorzuć trochę konkretów. Rady w stylu weż sprawy w swoje ręce gdzieś już słyszałem.


 



ANONIM

(Zdzisiek)

 2001-10-11, 08:06
 Dziękuję Za to Piwo tuż po
Ukończyłem kilkadziesąt maratonów i wiele szkół.Wniosek -Dla naszego zdrowia piwo -jasne!- na mecie musi być. Jeśli nie organizatora to własne.Szkoła i wiedza też ale wyfiltrowana .Pozdrawiam Jacka H.



ANONIM

(L.S.)

 2001-10-11, 10:32
 Konsens
Szanowny kolego Jarku.

Dziekuje za list. Jestem z wyksztalcenia rusycysta ( mgr filologii rosyjskiej), zawodowo mam duzo do czynienia z klientami rosyjskojezycznymi i mam niestety takie "zboczenie" zawodowe, ze stosuje czasami w jezyku polskim swiadomie tzw. kalki jezykowe.
Slowo ´spuskatsja` oznacza m. in. "polegac na kims".
Przepraszam, jezeli poczules sie dotkniety.
Odnosne "D..." to masz racje. Przesadzilem. A teraz do tematu.
Piszesz, ze rady w stylu wez sprawy w swoje rece gdzies juz slyszalem. I o nic innego mi nie chodzilo, tylko wlasnie o to, zeby wziasc sprawy w swoje wlasne rece. Bo nikt za nas niczego nie zrobi. Te kroki, male kroki (praca u podstaw) sa podstawa kazdej inicjatywy. Chocby ta strona internetowa, ktora Michal sam zaprogramowal i tyle serca wklada w jej administracje, jest tego przykladem. I chocby to, ze np. ja przekonalem kolege z pracy zeby rzucil palenie, potrenowal wedlug moich wskazowek i wystartowal pierwszy raz w zyciu w maratonie (startuje za 3 dni w poznaniu). I uwazam, ze jezeli takich malutkich inicjatyw bedzie coraz wiecej, to uda nam sie wspolnie zaszczepic bieganie masowe. Bo bez biegania masowego, nawet mowy nie ma o sponsorach chcacych wylozyc pieniadze na reklame.
Maratony ze 100, 200 czy 300 uczestnikami sa wedlug mnie reklama malo interesujaca dla sponsorow. I nie tylko maratony. Wedlug mnie, im wiecej jest lokalnych malych biegow, tym lepiej dla sprawy rozwoju biegow maratonskich. Ostatnio jeden kolega, pisal na tych stronach o jego inicjatywie "biegackiej" w jego wojskowym srodowisku. Ja tez w tym roku wspolnie z kolegami z pracy zorganizowlismy biegi przelajowe z nagrodami dla pan i panow ( 10 i 3 km).
Jezeli kazdy z nas, wezmie sprawe biegania masowego na wlasna miare, na wlasne zdolnosci i srodki wlasnie w swoje rece, to jestem gleboko przekonany, ze za kilka lat bedziemy miec u nas w kraju maratony inaczej zorganizowane niz warszawski, czy tez torunski. To tyle odnosnie mojego pogladu na temat pisania listow do "olka", "Leszka" i innych, czy liczenia na oddolne inicjatywy firm i samorzadow. Nikt za nas niczego nie zrobi.

Lacze pozdrowienia

L.S.



ANONIM

(morito)

 2001-10-11, 16:55
 dzieki
Hm dzieki za pamiec i przykro mi ze sie jednak nie spotkamy w Poznaniu. Ale jeszcze mam nadzieje ze sie spotkamy i to w wiekszym gronie. I jeszcze jedno ja nagabuje jednego zawodnika do uprawiania sportu a znajac jej upor to juz nie dlugo nim rany sie zabliznia...
heyka



ANONIM

(Jarek Sar)

 2001-10-11, 23:12
 Organizacyjna farsa w Warszawie
Szanowny Kolego Leszku !.

Zostawmy już kwestie językowe, nie mieszajmy do sprawy pięknego języka naszych wschodnich sasiadów. Przeprosiny przyjmuję.
Wracając do mojego pomysłu z listami. Twoja koncepcja organizowania biegów lokalnych, popularyzacji biegania wśród znajomych, w okolicy, na podwórku jest godna naśladowania. To praca organiczna nas joggerów na rzecz zdrowszego społeczeństwa.Tu masz moje poparcie. Sam chętnie pomogę w ramach skromnych możliwości.
Niestety mam wątpliwości co do efektywności tych działań jako sposobu na wspaniały, liczny, perfekcyjny, głośny medialnie maraton w Polsce, choćby w Warszawie.
To jest moim zdaniem inna bajka, inne pieniądze, inny biznes. Trzeba fachowców i trzeba im zapłacić. Piszę o tym poniżej. Jeżeli jednak zgadzamy się, że chcemy takiej imprezy, bo n.p. zrobi ona znakomitą robotę popularyzatorską, to powstaje pytanie jak my joggerzy amatorzy możemy wpłynac na decydentów.
Pomysł z listami nie jest niczym nowym. Politycy w starszych demokracjach od naszej reagują na takie akcje dość przychylnie zwłaszcza, gdy wydają się sensowne. W Polsce nie ma chwilowo takiego zwyczaju, ale możemy być pierwsi, no... w czołówce. To jest coś co możemy na pewno zrobić dla dużego maratonu w stolicy, zamiast, być może zupełnie słusznie, narzekać że marny, żle zorganizowany, bez kibiców, bez mediów, etc...
Mozemy wykorzystać w sprawie lobbingu listowego n.p. internet, możemy spróbować włączyć do działania Federację Klubów Biegacza, albo jedno i drugie. Po uzgodnieniu treści listu i stworzeniu bazy danych adresatów zainteresowani joggerzy wysyłają jednobrzmiące listy z wielu miejsc Polski w zbliżonym terminie. Federacja KB organizuje w ślad za listami spotkanie delegacji środowiska z decydentami, przedstawia założenia przedsięwzięcia, może szkielet komitetu organizacyjnego, itp, itd. Mrzonki ???
Możliwe, ale spróbować moim zdaniem warto, bo ryzykujemy niewiele.
Pomysł z listami jest z mojej strony próbą poznania opinii kolegów biegaczy w tej sprawie i ich chęci do lobbowania na rzecz dużego, atrakcyjnego medialnie maratonu. Zachęcam do dyskusji.



ANONIM

(L.S.)

 2001-10-14, 22:15
 Finansowanie Maratonow.
Czesc Jarek.

Mam chwile czasu, wiec przejde od razu do konkretow odnosnie organizacji Maratonow i ich finansowania.
Przede wszystkim absolutnie nie jest prawda, ze najwazniejsze do organizacji maratonu sa pieniadze.
Upraszczajac, uwazam, ze przy organizacji czegokolwiek, pieniadze nie sa na pierwszym miejscu.
Troche sie na tym znam, wiec wiem o czym pisze.
Duzo wazniejsze od sfinansowania jakiegokolwiek przedsiewziecia, jest umiejetne (tzn. profesjonalne i uczciwe) wydawania tych pieniedzy.
Regula jest taka, ze jezeli ktos zarobi ( profesjonalnie i uczciwie), to tez umie te pieniadze profesjonalnie wydac.

I tu przejde to czegos co sie nazywa bilansem. Jezeli jakis powazny sponsor chce zainwestowac w impreze (przedsiewziecie) to chce z pewnoscia
widziec bilans ostatniej imprezy t.j. szczegolowe przychody i rozchody, a co najwazniejsze bedzie chcial miec pewien wplyw ( w zaleznosci od wkladu) na wydatki, tj. ich wysokosci i forme.

I oczywiscie, bedzie chcial aby wlozone pieniadze wrocily sie po jakims czasie.
I na pewno Glowny Sponsor bedzie zmierzal do tego, aby nazwa jego firmy byla w nazwie maratonu.
Przyklad HANSAPLAST poznan maraton.
Michal kiedys mi powiedzial, ze organizacja duzego maratonu w polsce kosztuje 300 tys. zlotych.
Nie sa to pieniadze, ktorych by nie bylo nawet w naszych czasach w budzecie reklamowym wielu firm.
Wiec dlaczego wycofuje sie z maratonu Warszawskiego "Warta" ?
Na pewno nie dlatego, ze oszczedza "glupie" paredziesiat tysiecy.
Nie mozna ( przy calej mojej sympatii do Michala) nawolywac do bojkotu tejze Warty.
Ja podejrzewam, ze warta byla po prostu niezadowolona z uwypuklenia jej roli w tym maratonie.

Pytanie Pierwsze : Kto wie ile kosztuje nazwanie Maratonu Warszawskiego -
np. Kalasznikow Warszawa Maraton. 100, 200 czy 300 tys zlotych ?

Pytanie drugie: A ile kosztuje cala organizacja Maratonu w warszawie ? Nie znam szczegolow, ale postaram sie policzyc.

a) przy startujacych 700 zawodnikach, jest 200 miejscowych, a wiec nie potrzebujacych noclegu.
500 a 100 zlotych, za pokoj w przyzwoitym hotelu = 50 tys. zl.
b) 700 bogatych " wyprawek" dla wszystkich tj. "tytka" z gadzetami a 50 zl = 35 tys.
c) 700 medali a 50 zl. = 35 tys.

d) 7 000 isostarow po 10 na "glowe" = 7000 a 5 zl = 35 000 zl

e) 5 karetek pogotowia z lekarzem tj. 5 a 2000 = 10 000

f) 8 punktow zywieniowych z 2 bananami na " glowe" = 11200 x 1 zl = ca 15 000 zl

g) 8 punktow a 2 studentki medycyny ( masaz) = 16 a 200 zl = ca. 3 500 zl

h) piwo na mecie 700 x 2 butelki = 1400 a 1 zl = ca. 1500 zl.

i) kielbasa + bigos + chleb + ogorek 700 a 20 zl = ca. 15 00 zl.

j) 100 osob personelu po 200 zl. = 20. 000 pln

k) Razem PLUS MINUS = 200 tys zl. dodaje standartowe 25 % na nie przewidziane wydatki t.j.
250 tys. zl.

Zakladam, ze policja nieodplatnie ( umiejetne zainteresowanie "Pawla") zabezpiecza trase.

Liczylem z duza nadwyzka. Mozna by sie bylo zmiescic w 200 tys. zl.

Gdyby organizatorzy Maratonu Warszawskiego (nawet nie wiem kto to bo nie bylem) "sprzedali" nazwe na np.
Kalasznikow Warszawa Maraton za 100 000 zl, i dali wglad w bilans ( przychody - rozchody) poprzedniej imprezy oraz wpyw na wydatki,
to nie sadze by znalezienie Sponsora Glownego bylo klopotem dla organizatorow.

Nigdy nie organizowalem maratonu, a bieglem tylko 3 razy Poznan, Torun i Gdansk, zyciowka 3:32,
ale apeluje do kolegow o rzeczowa dyskusje na temat kosztow, kosztow, i jeszcze raz kosztow zorganizowania maratonu klasy Warszawskiego, czy poznanskiego albo torunskiego.
Zapraszam do dyskusji. Gdyby sie rzeczywiscie okazalo, ze ogolne koszty sa w granicach 200 tys zl. to sadze, ze znalezienie sponsora
tj. tego przykladowego Kalasznikowa nie bylo by zadaniem nie do przeskoczenia.

A wtedy do naglosnienia przydalby sie na pewno, szanowny kolego Jarku, "Adam".

Lacze pozdrowienia.

L.S.


 



ANONIM

(morito)

 2001-10-15, 22:21
 objasniam drugie zdanie
Chodzi o moja dzielniejsza druga polowe czyli zone Baske!!!



ANONIM

(L.S.)

 2001-10-16, 10:24
 Zona
Hallo Jacek.

Moja "pierwsza" druga polowa nazywala sie tez Baska.
Nie zaluje. Grala od rana do wieczora na pianinie.
Dlugo nienawidzilem J.S. Bacha.



ANONIM

(ania z rumi)

 2001-10-18, 21:24
 Maraton Warszawski 2001
Biegłam po raz pierwszy, musze powiedzieć, że dobiegłam tylko dzięki Ryszardowi z Brzegu - DZIĘKUJĘ RYŚKU! dlaczego? otóż i ja biegłam jako jedna z ostatnich osób, na 20km mieliśmy 2,07 a mimo tego na 25km podjechał do nas autobus z makabrycznym napisem "koniec maratonu" i pan sędzia nakazał nam wsiadać , twierdził ,że przekroczyliśmy jakiś limit, gdybym była sama pewnie bym wsiadła, nie wiedziałam, że mogę protestować, choć byłam swiadoma, że jest duża szansa, że do mety dobiegnę o czasie, no i tu "mój" Rychu jak na twardziela przystało sytanowczym głosem wyraził swoje oburzenie, bieglismy dalej... i tak do mety. "Troskliwy" sędzia "molestował" mnie jeszcze kilkakrotnie, ale cóż! nie dałam się. Nauka dla mnie z tego taka, maraton to nie tylko walka z własnymi słabościami ale również z niecierpliwymi sędziami. Jestem szczęśliwa że dobiegłam , wszystkim za pomoc dziękuję(Romkowi, Jasiowi, pani Jadzi)do zobaczenia!


Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  3  4  


POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
kuzag
01:12
Marco7776
23:56
camillo88kg
23:43
przystan
23:39
inka
23:30
Roadrunner
23:21
conditor
23:12
Lektor443
22:21
pixel5
22:03
kornik
22:00
kos 88
21:50
Przemek_Czersk
21:49
rdz86
21:46
milosz2007
21:44
radosc
21:43
Stonechip
21:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |