Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [364]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Krzysiek_biega
Pamiętnik internetowy


Krzysztof Bartkiewicz
Urodzony: 1975-04-05
Miejsce zamieszkania: Toruń
105 / 193


2012-09-17

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Jubileuszowy 30 maraton Wrocław (czytano: 1257 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=1&action=7&code=10457&bieganie

 

30 maraton Wrocław, Mój najbardziej dramatyczny start w karierze.
To co zrobiłem wczoraj we Wrocławiu przeszło nie tylko mnie samego, ale chyba zadziwiło wielu z Was. Tym bardziej że mój udział w tym maratonie stał pod znakiem zapytania. Krótko przypomnę iż 15 sierpnia maraton Gdańsk i 2:27 (IV msc), 2 września maraton w Niemczech i wygrana z czasem 2:30, 9 września maraton Wilno i z czasem 2:31 drugie miejsce i teraz czas 2:27 i IV msc -w odstępie praktycznie miesiąca 4 maratony na wysokim poziomie

Po Wilnie 3 dni praktycznie leżałem w łóżku z powodu zatrucia pokarmowego, w czwarty dzień wyszedłem na lekki trening (17km) brzuch jest obolały, w piątek znaczna poprawa i 24km, wówczas postanowiłem pojechać do Wrocławia ale nie robiłem sobie wielkich nadziei. Wiedziałem że jestem bardzo osłabiony, bardzo dużo w tym czasie jadłem, praktycznie co kilka godzin zaglądałem do lodówki żeby coś przegryźć. W sobotę zobowiązałem się pomóc bratu przy filmowaniu wesela ale dzięki czemu miałem więcej czasu żeby coś zjeść z domowego jedzenia i żona ugotowała mi kaczkę którą praktycznie zjadłem w całości (normalnie wystarcza mi na 3 dni..). DO Wrocławia udałem się nocnym pociągiem z przesiadka w Bydgoszczy, w normalnych okolicznościach na maraton jechałbym zza dnia żeby wyspać się w noc poprzedzający maraton, ale jak wspomniałem nie byłem pewien swojej dyspozycji, nie wiedziałem jak zareaguje mój żołądek, czy zatrucie w całości minęło czy będę musiał ponieść tym razem klęskę.

Do Wrocławia dojeżdżam na 6.30, tutaj odbiera mnie manager Kenijczyków z Wałbrzych i razem vanem udajemy się do biura zawodów. Odbieram numer startowy 15 ( org. jako elita zwolnił mnie z wpisowego). Na Liście startowej pięciu Kenijczyków, z tym że wiedziałem że 1 z nim nie pobiegnie gdyż zaproponowałem mu inny maraton - z której oferty skorzysta. Ponadto 1 mocny zawodnik z Ukrainy od Panasiuka i kilku Polaków którzy chcieli uzyskać jak najlepszy wynik.

Keniczycy poprosili mnie o jakieś odżywki, tak więc przywiązłem cały pakiet jaki dostałem w Wilnie żeby sobie wybrali, były to odżywki firmy Nutrend. Oni aż się za głowę złapali ile tego było. Od razu mówiłem żeby nie przesadzali. Zaproponowałem kilka z nich i mieli iść na rozbieganie zobaczyć jak się czują, ponieważ stwierdzili że dobrze topowiedziałem że wystarczy żeby nie przedobrzyć. Ja wziąłem może też z 3 tabletki i jakiś jadalny krem-który okazał się bardzo słodki, może to i dobrze bo cukru nigdy nie za wiele, mimo że poprzednio preferowałem tylko żele, ale wiedząc że mam osłabiony organizm to na samym żelu mógłbym nie dobiec. Z butów po raz drugi użyłem New Balance, tych samych w których tydzień temu biegłem maraton w Wilnie




Ja na starcie deklarowałem że nie interesuje mnie wynik, ale pierwsza szóstka (szósty miał 4000pln, a siódmy nie miał już nic..)
Punktualnie o 9 - tej nastąpił start, pierw ruszyli wózkarze, a minutę po nich my biegacze. Pierwszy kilometr bardzo wolny bo 3.25 razem w grupie z Kenijczykami, dopiero po kilometrze tempo podkręcono a ja bez kontroli czasu biegłem zwyczajnie już na samopoczucie samotnie i kontrolnie spoglądałem na zegarek żebym nie pobiegł czasami za szybko. Tak więc od drugiego kilometra biegłem na siódmej pozycji nieco w tyle został Tomasz Sobczyk wraz z Mariuszem Borychowskim. Ponieważ mocno wierzyłem że ktoś z czołówki padnie, dlatego nie chciałem zwalniać i w miarę możliwości mocno cisnąć, 10km miałem w 34.00, półmetek poniżej 1:13, strata do szóstego wynosiła 2.5 minuty, ale za to do mnie z tyłu dwóch zawodników jakieś 30 sekund, więc wszystko mogło się jeszcze wydarzyć, zaraz przeszła mnie myśl czy dam rade po raz kolejny utrzymać dobrą passe iż w ostatnich ośmiu maratonach w tym roku po półmetku minął mnie tylko jeden zawodnik? Jak wiadomo z kimś zawsze lepiej, tak więc samotnie musiałem odpierać atak goniących mnie z tyłu zawodników

Mam sygnał że przede mną zawodnik już biegnie po 3.25/km, czyżby osłabł? ale nadal dużo szybciej niż ja. Na 30km długa prosta i mam wrażenie że chyba delikatnie się jednak już zbliżam, na 36km nie oglądając się za siebie pewnym krokiem awansuję na szóste miejsce i miałem wielka motywację żeby utrzymać to miejsce. Nawet pozwoliłem sobie na pewne wyluzowanie. Na 39km kontrolnie spoglądam w tył i widzę zbliżającego się Tomasz Sobczyka, próbuję coś z tym zrobić. Przyśpieszam ale sił nie wystarcza na zbyt wiele, odzywa się żołądek. Dla mnie gra warta świeczki być albo nie być. Tutaj przypominają mi się słowa Janickiego "są sytuacje kiedy trzeba biec po trupa i nie możesz wówczas myśleć że coś ciebie boli-jeżeli tak się stanie to przegrasz"

Tutaj spoglądam na zegarek 40km i czas ok 2:20.05 czyli pozostało mi 7-8 minut mordęgi. Tylko tyle minut ekstremalnego wysiłku jakiego w życiu na maratonie jeszcze nie doznałem, najbardziej dramatyczna walka jakiej doświadczyłem. Mimo próby podnoszenia wyżej kolan celem wydłużenia kroku, to czułem ciągle za plecami oddech Sobczyka. Pozostaje kilometr do mety, mam może 6-7 sekund przewagi, mając tyle maratonów w nogach nie mam tej świeżości, brakuje mi szybkości. Tomasz niweluje ciągle stratę do mnie, pozostaje jeszcze tylko 300m. Nagle ktoś mnie zatrzymuje że już koniec, jest utrzymałem VI miejsce!!! Najbardziej chyba szczęśliwy dla mnie maraton jaki mnie spotkał w życiu. Bowiem nigdy z tak małą przewagą nie udało mi się wskoczyć w premiowane miejsce. Dodatkowo jestem po raz kolejny najlepszy z Polaków, za co organizator ufundował dodatkową nagrodę w postaci aparatu fotograficznego.


Na mecie padłem (jak widać było na filmie w newsie), nie byłem w stanie wstać o własnych siłach, potrzeba było wynieść mnie na noszach. Bardzo duży aplauz od kibiców dostałem podczas przenoszenia mnie do punktu medycznego, za co kibicom serdecznie dziękuję. W punkcie medycznym pobrano mi 2 razy krew i wyniki były dobre, dano mi jedynie kroplówkę. Żołądek mocno odczuł ten wysiłek i przez 3 godziny chodziłem jak struty. Dziś jest już ok. Kiedy następny maraton? Zaplanowałem sobie że pobiegnę gdzieś za granicą 7 października



I na końcu znalezione gdzieś na forum
"Krzysztof Bartkiewicz pokonał Tomasza Sobczyka o 2 s. Trzeba dodać,że facet tydzień temu przebiegł maraton w Wilnie i zajął 2 miejsce. Pan Krzysztof staje się największym fighterem biegów maratońskich"


Wyniki maratonu - mężczyźni:

1. KIRUI Edwin, KEN - 02:15:33
2. KIPKORIR Kilimo, KEN - 02:15:54
3. KOMEN Joel, KEN - 02:16:29
4. MUSAU MWANZIA Dennis, KEN - 02:20:44
5. MARCZUK Sergej, UKR - 02:21:28
6. BARTKIEWICZ Krzysztof, POL - 02:27:48
7. SOBCZYK Tomasz, POL - 02:27:50
8. SZYMAŃSKI Tomasz, POL - 02:31:53
9. BORYCHOWSKI Mariusz, POL - 02:31:57
10.PUTYRA Adam, POL - 02:33:02

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


izamoskal (2012-09-17,11:43): Chłopie, jesteś wielki :)Gratulacje to za mało. Trzeba być chyba trochę wariatem, żeby takie wyniki "łupać" tydzień w tydzień. Nie dziwię się, że zaliczyłeś kroplówkę. Wracaj do sił. Powodzenia :)
robaczek277 (2012-09-17,12:11): Super, gratuluje, jestes super fighter
suchy (2012-09-17,14:02): Gratulacje Krzysiek! Tak na marginesie "Polak" pisze się wielką literą ;)
Krzysiek_biega (2012-09-17,14:08): Tak, wiem Piotrze - poprawiłem kiedy byłeś w trakcie czytania:)
Kempes (2012-09-17,15:17): Jestem pod wrażeniem! Gratulacje!
Rabarbar (2012-09-17,15:34): RESPECT - Gratulacje :)
rufus_4 (2012-09-17,23:56): Ciekawe czym nas jeszcze zaskoczysz, uwazaj na siebie!!
Master Piernik (2012-09-19,22:53): Idę w Twoje ślady-podoba mi się Twoja upartość w dążeniu do celu :) Mistrz ! :D
Krzysiek_biega (2012-09-19,22:57): Damianie słuchaj się też organizmu, nie posłuchałeś się moich rad i później musiałeś długo pauzować. Mam nadzieję że nie popełnisz drugiego błędu...
Fix-u (2012-09-22,20:02): Wróciłeś do żywych?? Czy jeszcze odczuwasz skutki maratonu?
Krzysiek_biega (2012-09-23,23:39): Hej, już jest dobrze, nie mniej odczuwam ból łydki i nagminnie ją masuję. Chciałbym pobiec w Warszawie, zobacze jak mi się będzie trenować przez najblizsze teraz dni
tarzi (2012-09-25,17:11): kiedy pijemy?
Krzysiek_biega (2012-09-25,19:40): Tarzi, ale chyba ty nie powinieneś pić:)







 Ostatnio zalogowani
Arti
00:56
Borrro
00:12
marwil
00:08
tomekpolom
00:03
Marcin Nosek
23:35
Bodzioo
23:28
tomekki
23:10
Jawi63
23:03
rolkarz
23:02
zbigniew0689
22:52
Krzysiek_biega
22:16
1223
22:12
kasjer
22:07
grzk66
22:04
Darasek
21:52
Marco7776
21:46
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |