Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [364]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Krzysiek_biega
Pamiętnik internetowy


Krzysztof Bartkiewicz
Urodzony: 1975-04-05
Miejsce zamieszkania: Toruń
104 / 193


2012-09-12

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Maraton Wilno (czytano: 1121 razy)

 

Tak dużo jest imprez biegowych że nie wiadomo w czym przebierać, kiedy ucieszyłem sie na wieść o tym że Krynica nie pokrywa się tym razem z Wrocławiem, analizowałem wówczas czy nie zaliczyć obie imprezy. Plany pokrzyżowały Wilno i zatrucie pokarmowe, ale od początku:

Po wygranej maratonu w Forchheim k. Norymbergi zrobiłem sobie test biegowy na odcinku 10km po którym wiedziałem że jest ok (10km w terenie pofałdowanym po 3.45/km) ale chciałem sprawdzić samopoczucie, dlatego po wykonaniu kilku telefonów stwierdziłem że może po kilku latach nieobecności warto odwiedzić Wilno gdyż wypada trzymać więź rodzinną ( mój ojciec pochodzi z Litwy) więc mam tutaj kuzynki i wujków...
W przeciwieństwie do Krynicy gdzie byłem zwolniony z wpisowego, to w Wilnie nic nie szło wynegocjować a wpisowe 150 litów czyli ok 180pln. Niemniej zakładając że na równi traktują wszystkich uczestników imprezy to nie powinien ten maraton przyciągnąć mocnych zawodników mimo przyzwoitych nagród. W podróż ruszyłem na dwa dni przed maratonem w czwartek wieczorem z Torunia. Do Olsztyna pociągiem, skąd miałem autobus bezpośredni do Wilna (koszt 200pln w obie strony) PO ośmiu godzinach jazdy autobusem docieram do stoicy Litwy. Aura pogodowa jakiej nie lubię, silny wiatr i deszcz, mam nadzieje że do startu się poprawi. Odbiera mnie Kuzynka i rozgaszczam się w jednym z mieszkań. W dniu przyjazdu po odpoczynku od podroży zrobiłem ok 12km rozbiegania, w kolejny dzień przedstartowy już tylko 6km i wyruszyłem do biura zawodów w celu odebrania numeru startowego. Docieramy w miejsce gdzie ma być start i meta, przy czym na miejscu okazuje się że nikt nie wie gdzie jest odbiór numerów startowych. Trzeba było wykonać do kogoś tel. kto jest przy internecie żeby dowidzieć się że biuro zawodów mieści się w jednym z centrów handlowych oddalonych o jakieś 1.5km.

Same biuro przypomina mi nie co zapisy run Toruń-jakby zgapili pomysł:)
Przy czym obsługa tutaj była znacznie wolniejsza, włączam stoper i zapisy 1 osoby z wydanie pakietu startowego wyniosło 13 minut!!! nie wiem czy ale może warto zrobić nowy ranking gdzie szybciej można się zapisać:) Ok mogłem wcześniej się zapisać ale decyzje o wyjeździe podjąłem w ostatniej chwili i nie było sensu według mnie się już zapisywać poprzez internet. W biurze zawodów była opcja płacenia zarówno w euro (45) jak i w Litach (150). Warto wspomnieć że korzystniej jest przywieźć złotówki do Polski i wymienić je na dworcu całodobowym w Wilnie, wychodzi korzystniej aniżeli u nas.

Otrzymuje 90 numer startowy, firmową bardzo dobrej jakości koszulkę adidas i bon na 50 litów do wykorzystania w jednym ze sklepów podanym na kuponie (obszedłem i ceny kosmos, wchodzę do męskiej części a tam koszulka wartości nieco powyżej 300pl, tak więc kuponu nie zrealizowałem ale oddałem komuś innemu). Rodzinka raczej za sportem nie ma nic wspólnego, ale mocno mi kibicują dlatego na zakupy poszliśmy wspólnie co byśmy mogli zrobić na kolacje. Ceny w sklepach ok. 20% droższe niż u nas, kiedyś był korzystniej tutaj jechać. Tak więc postawiliśmy na ziemniaki zasmażane z bananem zasmażanym polanym dżemem z jeżyn własnej roboty. Do tego obowiązkowo piwko:)

Pamiętając że tutaj jest czas o godzinkę do przodu więc wstaję o 5.30 czasu polskiego, jem 3 kromki chleba z wędlinę zakupiona w Polsce i za 3 h start. Pogoda nie rozpieszcza, wprawdzie nie leje, ale strasznie wieje i jest zimno. Na start udaje się w dużej ekipie rodzinnej która po raz pierwszy ma do czynienia z widowiskiem sportowym na żywo i gdyby nie ja-to nie wiedzieliby że coś takiego u nich jest organizowane. Na miejscu jestem ok 45 minut przed startem, wpadam jeszcze do Katedry na końcówkę mszy. Po wyjściu z budynku czuje lekki nie pokój, jak to się dzisiaj ułoży, znika gdzieś ta pewność siebie a przychodzi ta niepewność i nerwówka. Przebieram się w przenośnej wc i zakładam tym razem ze startówek nowe modele NB (tzn były nowe 2 lata temu, ale odkąd zrealizowałem bon, to jeszcze w nich nie biegałem, tylko leżały w szafie na swój czas:) Robię 2km w tym 4 rytmy po których zawsze wiem czy stać mnie na dobry bieg. Okazuje się ze jest jednak zrobiona strefa dla elity, jest przedstawianie zawodników a mnie tam nie ma, i odtąd zaczyna się jeszcze większa nerwówka , kalkulowałem że powinien być to łatwy bieg, z drugiej zaś strony po raz pierwszy od ośmiu lat wprowadzili nagrody finansowe, więc logiczne że zainteresowani zawsze się znajdą. Nikt nie powiedział że ma być lekko. Chciałbym jednak pokazać się dobrze przed rodzinką i przede wszystkim przed dzieciakami którzy być może załapią tzw baksyla na ten sport..

Okazuje się że uczestnicy 10km półmaratonu i maratonu biegną razem. Numery startowe tylko z przody. Nie mam pojęcia kto jest na jaki dystans. Zaczyna się start. Wyruszam dość mocno, a i tak zostaje w tyle, pierwszy kilometr niby 3:08, ale znam swój poziom i nie jest to szybciej jak 3:20. Jestem poza dziesiątką, wyprzedza mnie jeszcze dwóch zawodników, spoglądam i patrze że biegną maraton, więc zaciskam zęby i biegnę z nimi. Interesuje mnie tylko pudło, żadne inne miejsce. Trasa ma 4 równe pętle

Maraton, organizowany już po raz 9. Trasa biegu obejmie najpiękniejsze ulice i zabytki Starego Miasta: 4 mosty nad Wilią i Wilenką, 6 kościołów, górę Subocz, z której rozciąga się najpiękniejsza panorama miasta, wieżę Giedymina i inne zabytki historyczne. Początek i koniec wszystkich tras - w sercu miasta - na placu Katedralnym.


Pierwsze 3 km wzdłuż rzeki ale mocno pod wiatr, później nawrotka z biegiem po drugiej stronie rzeki i dużą bardzo selektywną pętla w centrum gdzie jest podbieg długości ok 700m z kostką brukową. Tradycyjnie przyjąłem metodę ostatnio dla mnie modną że nie biegnę na czas. Nie włączam międzyczasów. Spoglądam na zegarek po 10km mam czas ok 34.15, czyli jak dla mnie bardzo mocno, ale tak biegną rywale, nic na to nie poradzę. Po pierwszej pętli jeden z maratończyków zwalnia, ja kawałek dalej również, teraz wiem że na razie jestem co najmniej drugi. Mimo dużej ilości punktów odżywczych, aura pogodowa sprawia że nie chce się pić, i w zasadzie bardziej siebie tylko polewam woda niż dbam o uzupełnianie płynów. Na drugiej pętli w samotnym już biegu odczuwał selektywny dla mnie podbieg. Półmetek przekraczam w czas ok 1:13.50 czyli nadal bardzo mocno. Wbiegając na trzecią pętle dołącza do mnie rowerzysta (pilot)informując mnie że jestem drugi, i mam stratę 1.05 do pierwszego i tyle samo maja do mnie straty z tył, ale o trzecie miejsce walczy 8 zawodników. Sytuacja nie jest dobra, Chciałbym podtrzymać ranking iż w tym roku po półmetku tylko jeden zawodnik mnie w maratonie minął i chyba tylko to mnie trzyma jeszcze w trzymaniu jak najmocniejszego dla mnie tempa, mam świadomość że w samotności się gorzej biegnie niż w grupie, chociaż z drugiej strony jestem typem zawodnika który potrafi biegać sam.
Kończę trzecią pętle. 30km w czasie 1:46.z kawałkiem jest rewelacyjnie, mam ok dwóch minut straty do pierwszego, przy czym zaczyna się duże dublowanie, miejscami jest wąsko, trzeba uważać, nie widać ilu jest za mną i w jakiej odległości, do pierwszego nie mam szans, staram się opanować nerwy, myśleć o czymś przyjemnym, na pewien czas się nawet wyłączam, mijam naszych rodaków, słyszę dużo miłych słów. Nogi czuje już mocno zmęczone, nie jestem zwolennikiem biegania po kostce brukowej, podobna była w Wałbrzychu, ale półmaraton to jest nic, w porównaniu do maratonu kiedy to na końcówce masz jeszcze wspaniałą górę z kostką brukową w tle:)
Pokonałem ostatnie wzniesienie, 40km i do mety cały czas prawie z górki, z wyjątkiem ostatnich 500kkiedy też jest po bruku. Na 40km mam przestrzeń widoczności na jakieś 300m i nikogo nie widzę za mną, czyli będzie drugie miejsce, spokojnie już dobiegam, nie walczę o czas. Szukam w tłumie znajomych ale ciężko jest po takim wysiłku u mnie z widocznością jeszcze parę metrów i wpadam na metę. Orgowie potwierdzają że mam 2 miejsce. Wprawdzie jechałem tutaj z myślą o wygranej, ale na starcie moment zmieniłem nastawienie, miało być pudło i jest. Dla mnie było to po raz kolejny wielkie poświęcenie dla tego dystansu. Następny za mną wbiega z dwu minutową stratą, ale nie ma kolejnych. Okazało się że pozostali z Białorusi nie widząc szans na podium, zwyczajnie zeszli (były tylko 3 nagrody)

Zaledwie 45minut po minięciu linii mety odbyła się dekoracji pierwszej trójki. Oprócz nagród finansowych dostaliśmy po równi zestawy odżywek i bony znacznej wartości do obiektów odnowy w całym Wilnie (oczywiści dałem dzieciakom) i talon adidasa wartości 1000 euro, który udało mi się po korzystnej cenie odsprzedać gdyż mam jeszcze sprzęt sportowy a dla mnie ta marka jest zbyt droga. Jeszcze tego samego dnia wracałem do domu z lepszym nastawieniem i chyba większą wiarą w siebie, niestety nie byłem przygotowany na przykre niespodzianki..

Na dworcu w Olsztynie do pociągu miałem jeszcze 3h, więc postanowiłem zjeść jeszcze kebaba. Dziwne zmęczenie poczułem w pociągu, ale nie mogłem zasnąć. Do domu już ledwo doszedłem, jak tylko wpadłem do mieszkania od razu na kibelek i poleciała ze mnie woda. i tak przez cały dzień, do tego silne wymioty. Na drugi dzień nadal boleści i przymusowa dieta. Chciałem jeszcze pobiec maraton we Wrocławiu, ale w tej sytuacji nie wiem czy jakikolwiek start będzie możliwy. DO niedzieli jeszcze niby daleko, ale zaraz zacznie się czwarta doba a ja jeszcze jestem obolały...


10.09.2012: Danske Bank Vilnius Marathon

Mężczyźni:
1. Tomas Venckunas LIT 2:26.55
2. Krzysztof Bartkiewicz POL 2:31.22
3. Hryhoryeu Dzmitry BLR 2:33.48
75 Mariusz Szwaj 3:28.59
79 Krzysztof Modzelewski 3:29.15
155 Jacek Puzyr 3:45.23
161 Krzysztof Szymański 3:46.25
189 Tomasz Wiśniewski 3:52.18
214 Krzysztof Roman 3:57.24
241 Tomasz Grott 3:59.41
333 Grzegorz Borys 4:27.42
346 Łukasz Laniak 4:33.13

Kobiety:
1. Anastazia Bulavitseva 3:06.06
2. Modesta Kaminkiene 3:15.52
3. Renata Siliuk 3:16.36
Sklasyfikowano 421 zawodników


Za rok jubileuszowa 10 edycja maratonu w Wilnie



Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Marysieńka (2012-09-13,12:39): Mam pytanko...odpoczywasz czasami???? no i gratki:)))
Krzysiek_biega (2012-09-13,14:45): tak, na placu zabaw z synem:) w nocy troche mniej bo czasami żona też wymaga..:)
Marysieńka (2012-09-13,17:07): Wymaga???? Nie mów, że traktujesz to "wymaganie" jak....."przykry" obowiązek??? :))
Krzysiek_biega (2012-09-13,21:32): do przykrych nie, ale wole być uprzedzony bo zawsze wówczas wykonałbym łagodniejszy danego dnia trening:)
zbig (2012-09-13,23:16): GRATULACJE. Niezły wynik i miejsce.
Krzysiek_biega (2012-09-13,23:40): Na chwile obecną jest polepszenie i zrobiłem delikatne rozbieganie 17km. Brzuch obolały ale wystartuje we Wrocławiu. Najwyżej zejde z trasy jak będzie ze mną źle:)
Master Piernik (2012-09-16,21:51): Trzeba było zadzwonić jak byłeś w Olsztynie-mogłem zrobić Ci coś do jedzenia... ;) Gratuluję!!!
Krzysiek_biega (2012-09-16,22:57): A przyjąłbyś mnie o 3 nad ranem...:)?
Master Piernik (2012-09-19,22:54): Jasne ze tak ;)
Krzysiek_biega (2012-09-19,22:58): Tak więc trzymam Ciebie Damianie za słowo:)







 Ostatnio zalogowani
janek2801
00:04
Lektor443
23:56
marczy
23:19
Yazomb
22:55
Artur z Błonia
22:54
maniek-pf:)
22:43
andreas07
22:37
milosz2007
22:33
janeta75
22:29
wd70
22:23
42.195
22:15
lordedward
21:57
japa
21:51
marcin_bartosz
21:45
edpokorny
21:36
zbyszekbiega
21:33
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |