Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  darro (2003-05-12)
  Ostatnio komentował  E.A.OL. (2003-05-17)
  Aktywnosc  Komentowano 24 razy, czytano 492 razy
  Lokalizacja
 Kraków
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    1  2  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



ANONIM

(darro)

 2003-05-12, 17:31
 Krakowska zagadka
Mimo, że w Krakowie nie byłem rzuciłem gałką oczną na wyniki. I tu totalne zaskoczenie. Szacuję, że więcej niż 70% biegaczy szybciej przebiegło drugie okrążenie. W tym znaczna ilość biegaczy szybciej o ponad 20 minut, a rekordziści o 30. Nie potrafię własnym rozumem wydedukować co tam się działo tym bardziej, że upał podobno narastał.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(jaNO)

 2003-05-12, 17:37
 proste
Pierwsze było dłuższe o agrafkę [żeby sie dystans zgadzał] . Tak mi się zdaje bo przez ten upał ledwo co kojarzę

  SKOMENTUJ CYTUJĄC

 



ANONIM

(morito)

 2003-05-12, 18:13
 chip chip hurra
Z chipami to jednak w krakowie cos nie wyszlo. tak sobie patrze na ten calu wynalazek chipowuy i mysle ze on na naszej szerokosci geograficznej jakos zle nie dziala;-((((

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Marcin70)

 2003-05-12, 18:35
 zagadka??
żadna zagadka - na starcie nie było maty, dzięki której system mógłby odczytać, że posiadacz chipa przekroczył linię startu. to raz. a dwa to fakt, że półmaraton też nie był mierzony i też nie było tam maty. Trochę to "dziwne", żeby nie powiedzieć gorzej. przez to nie tylko nie sczytało biegaczom czasów na 21,1km ale i wypaczyło czas netto. Bo np. mnie wg mojego stopera wypadło, że pobiegłem poniżej 3:50 a wg orgów.. powyżej :-(( mają co poprawiać w przyszłym roku!

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(ozzy)

 2003-05-12, 19:05
 mata na starcie
... też pewien nie jestem czy była. Tłoczno było jak to zwykle na starcie a na charakterystyczny "pisk" jakoś nie zwróciłem uwagi. Ale byłoby bez sensu gdyby maty tam nie było. Musiała być. Czy może to ktoś potwierdzić?

Pierwsze okrążenie faktycznie było dłuższe o jakiś kilometr.
Mata na półmetku to dobra rzecz, ale zbędna.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(jerszu)

 2003-05-12, 19:51
 Mata a chipy
Maty na starcie napewno nie było.A skoro były chipy to zupełnie nie rozumiem dlaczego olali start i półmetek.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(jang)

 2003-05-12, 21:13
 Potwierdzam
Rzeczywiście ustawienie mat było nielogiczne. Nie było maty na starcie, więc nie ma mowy o czasie netto, wszystkim policzono czas brutto od strzału startera. Była właściwie tylko jedna mata na linii mety, którą przekraczaliśmy gdzieś przed 23 km i finiszując na 42,195 m. Stąd dłuższe pierwsze okrążenie, bo miało prawie 23 km a drugie trochę ponad 19.

Z wcześniej otrzymanych informacji wynika, że na zróżnicowanie długości pierwszej i drugiej pętli zdecydowano się stosunkowo późno, nie dostosowując do tej zmiany położenia mat. Właściwie nie ma w tym ustawieniu maty błedu, ale bez sensu jest podawanie czasu pierwszego i drugiego kółka, bo były one nierówne. I jak już robi się pomiar czasu chipami, to niech będzie on liczony od momentu faktycznego przekroczenia linii startu.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC

 



ANONIM

(Marcin 70)

 2003-05-12, 22:19
 no włąśnie:-(
jak w tytule.. szkoda, że zainwestowano w chipy nie mierząc czasu netto. tym razem nie wyzywam, liczac na to że w przyszłym roku się poprawią.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Jarro)

 2003-05-13, 00:06
 Przyczynek
Od jakiegoś czasu mam niejasne podejrzenie, że zawody biegowe są organizowane z różnych przyczyn. Generalnie trudno je dokładnie określić / te przyczyny/. Jedno jest jednak pewne. Nie chodzi w nich o frajdę dla biegaczy i o ich potrzeby. Z chipami i matą oraz pomiarem czasu i oznaczeniem trasy w Krakowie mamy klasyczny przykład. Mnie do pełni szczęścia brakuje międzyczasów na moście Kotlarskim na pierwszym kółku i na moście Zwierzynieckim na drugim okrążeniu. Aha, gdyby ktoś szukał 21,097 km trasy to życzę dużo zdrowia. A tak wogóle to orgowie zrobili kolosalny postęp względem roku ubiegłego. Czy ktoś brał masaż?.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(darro)

 2003-05-13, 10:19
 Masaż wojskowy
Jako maratończyk-recydywista byłem masowany wielokrotnie, ale nikt, nigdzie nie robił tego tak dobrze jak potężnie zbudowany żołnierz po maratonie w Lęborku.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(jang)

 2003-05-13, 16:26
 Masaż był
Krakowscy masażyści działali. Było zaledwie kilka stanowisk, ale każde obsługiwali dwaj masażyści. Jeden obsługiwał jedną nogę a drugi drugą, co powinno przyspieszyć procedurę. Mimo wszystko czekałem w kolejce gdzieś z pół godziny. Innym biegaczom nie starczało cierpliwości, często rezygnowali, niektórzy nawet się awanturowali z powodu przerw na papierosa jednego z masażystów. Wiem że ludzie są często po biegu zmęczeni i rozdrażnieni ale czasem jest mi wstyd jako biegaczowi kiedy obserwuje taką agresywną i roszczeniową postawę niektórych uczestników imprez biegowych. A już nieraz słyszałem ich bluzgi skierowane w stronę zasuwających na pełnych obrotach i starających się to robić jak najlepiej orgów przy zapisach, na punktach odświeżania czy w czasie ceremonii zakończeniowych. Kto jak kto ale masażysta przy maratonie to się fizycznie wyjątkowo nazapieprza. A biegaczom-awanturnikom często wyobraźni brakuje, żeby wysiłek orgów ogarnąć i docenić.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Jarro)

 2003-05-13, 23:41
 Krzywa Gauss\\\'a
Zacny Jangu, obyś żył i biegał wiecznie!. Co ma piernik do wiatraka. Jak ma się zła organizacja do wysiłku konkretnej masażystki, albo zakręconego robotą chłopca podającego wodę. Uwagi tyczą organizatorów, którzy chodzą w garniturach i niekoniecznie się nazapieprzają, że użyję Twego poetycznego zwrotu. A, że bywają wśród nas biegacze o stosunkowo przeciętnej kulturze osobistej to normalne, jak rozkład normalny i opisująca go krzywa niejakiego Gauss\\\'a. Co ma dupek-biegacz-awanturnik do złej organizacji i marnej informacji?. Co to za naciągana argumentacja zacny druhu z finiszowych metrów?. Mnie oczu nie zamydlisz.
Chwała masażystkom, chwała podającym wodę i gąbki, chwała policjantom i strażakom i harcerzom i wszystkim innym pracującym na naszą rzecz. Na pohybel tym, którzy dysponując sporymi pieniędzmi nie są w stanie ruszyć głową, albo ruszyć na rekonesans do Dębna i zorganizować porządny pomiaru czasu na prawdziwym półmetku, ustawić właściwie punkty żywieniowe i odświeżania, oznaczyć trasę n.p. co kilometr, zadbać o właściwą liczbę stanowisk do masażu, bo był ich mniej niż w Lęborku, gdzie biega 250 osób. A co też by się działo, gdyby przyjechało nas do Krakowa 1500, albo i więcej. Zgroza, Jangu, trza by w te pędy rwać do domu. Nie mydl Waść oczu publice widokiem spracowanych rąk i ciał obsługującej nas młodzieży, bo to nie o nich mi idzie. W Krakowie w porównaniu do roku ubiegłego nie nastąpił żaden postęp. A było co poprawiać. Ponieważ jest to miejsce magiczne pojadę tam znów za rok i będę liczył na siebie, podobnie jak to czynię zawsze i wszędzie. I żeby było jasne: to jest przyzwoity bieg i wystarczy odrobinę chęci i rozumku, jak mawiał Puchatek, aby stał się znakomity.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC

 



ANONIM

(jang)

 2003-05-14, 01:19
 Do pępka świata
Drogi Jarro. Pytałeś o masaże, więc Ci odpowiedziałem przy okazji opisując sytuację z jaką się spotkałem przy tychże. Dupka-awanturnika i jemu podbnych chciałem tu napiętnować a nie odnosić się do Twoich znacznie wyższego lotu uwag organizacyjnych. Dębno ma lat trzydzieści a Kraków dwa, Lębork też jest niemłody jeśli chodzi o maratony. To odróżnia fachowców od początkujących. A Waść bierzesz sobie do serca każde pierdnięcie jako zorganizowany zmach gazowy na własną osobę niczym jakiś org który na byle krytyczną uwagę reaguje histerycznym wrzaskiem, że dołki sami pod sobą kopiemy podłym knowaniem i krytyką wysiłków. Oczu nie mydlę a Waści pępkiem świat nie jesteś, za przeproszeniem.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Wojtek G.)

 2003-05-14, 13:17
 Bądźmy obiektywni.
Jarro.Twoje stwierdzenie,że w porównaniu do roku ub. nie nastąpił żaden postęp, nie odpowiada prawdzie.
1.Poprawiona została trasa ,co zauważyło wielu biegaczy dając wyraz w komentarzu ocen w rankingu.
2.Był poczęstunek przed i po maratonie.
3.Zmiana asortymentowa napoi i podanie ich w większej ilości.
4.Do plecaka dołożono czpeczkę i smarowidło dobrej jakości.
Sprawa masażu.W Berlinie startowałem 5 razy.Jednak z masażu nie skorzystałem ani razu.Na przeszkodzie stanął mój poziom biegania.Kończyłem maratony w czasach od 3:13:23 do 3:40:00.Musiałem wybierać ,albo stać w kolejce po masaż,albo wykąpać się spokojnie, odebrać gorące jeszcze certyfikaty i udać do autokaru na miejsce zbiórki, gdzie siedzieli już uśmiechnięci i wymasowani koledzy.Tylko oni przybiegali 40 minut wcześniej ode mnie i leżanki na nich czekały.Do głowy mi nie przyszło ,aby winić organizatorów w garniturach o złą wolę.A maraton Berliński ma chyba większą kasę.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Jarro)

 2003-05-14, 20:44
 Berlin
Zorganizowanie w Polsce biegu maratońskiego dla 40 tys. chętnych jest niemożliwe, skoro mając budżet typu 850 tys. zł organizator nie chce ustawić 42 tablic w odstępach kilometrowych, a nie potrafi oznaczyć ostatnich 5 km do czego się zobowiązał. Podobnie z pomiarem czasu na półmetku. Co do postępu względem zeszłego roku. Wybór trasy - lepszy, oznaczenie trasy - gorsze, poczęstunek - lepszy, informacja o poczęstunku żadna, napoje - więcej, ustawienie stołów - ratuj się kto może, masaż - zero, czapeczka - plus, pomiar czasu na półmetku - mniej niż zero, publikacja wyników na stronie www. cieniutko, biuro zawodów - słabsze itd., itp. Nie ma większego sensu mnożenie argumentów. Moim zdaniem brak postępu, bo jeśli gdzieś coś poprawiono to w innym miejscu spaprano. O złej woli nie pisałem, jeno o braku kompetencji. Jang pisze o wieloletnich doświadczeniach Dębna. Dobra, niech porówna oznaczenie trasy i pomiar czasu z Poznania. Tylko 3 lata doświadczenia, a już w pierwszym roku było dobrze i tak trzymają.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(B-W-B)

 2003-05-15, 09:43
 TO jest TO
Nic dodać nic ująć - w pełni zgadzam się z powyższymi słowami. Ponieważ był to dla mnie pierwszy (po długiej przeszło 15 letniej przerwie) maraton liczyłem - wyobrażałem sobie GO troszeczkę inaczej. Oczywiście cieszę się, że został zorganizowany w Krakowie - na południu Polski mało (wogóle) nie ma podobnej imprezy. Przygotowywałem się do biegu pół roku i ...
Z mierzenia czasu - dystansu nici. Oznakowanie trasy, moim skromnym zdanie fatalne (a wystarczyło by ustawić po obu stronach trasy CZYTELNE oznakowanie - a tak zabrakło 30 km, o oznakowaniu od 35 km do mety jak zapowiadali organizatorzy nie wspomnę). Mylące były - na początku, namalowane na trasie stare oznaczenia.
O pomiarze czasu napisano już wystarczająco.
Dodam tylko kolejny "niesmaczek". Tak wiem, że nie jestem "szybkobiegacz" ale dlaczego na mecie musiałem po kilku metrach wrócić się i upomnieć o symboliczny medal którego nikt mi po przekroczeniu mety nie wręczył?
Drobne uchybienia, może nie zawsze uciążliwe dla biegaczy denerwują gdy wynikają z braku "spojrzenia" bardziej fachowym okiem na organizacje takiej imprezy.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(darro)

 2003-05-15, 16:52
 Poznańska solidność
Jarro Mój Sąsiedzie
O tegorocznym Krakowie nie śmiem dyskutować bom nie był. Gotów jestem wejść z tobą w małą polemikę na temat odwiecznej poznańskiej solidności przy pomiarach kilometrowych odcinków na trasie Maratonu Poznańskiego. Myślę że, jeśli użyję peryfrazy, że kilometry na trasie pierwszego Maratonu Poznańskiego odmierzono raczej dość niechlujnie (co miało też oddźwięk w dyskusjach toczonych na tym forum) to nikt się nie obrazi. A jeśli chodzi o pomiar czasu to zagadka matematyczna. Zwlekam ze startem podczas Maratonu Poznańskiego 2002 aż się trochę przeluźni. Doganiam na 2 kilometrze koleżankę, z którą biegniemy razem i razem wpadamy na metę (czas brutto w komunikacie mamy taki sam). Wytłumacz mi drogi sąsiedzie jak to możliwe, że mam gorszy o 10 sekund czas netto. A tak nawiasem: wykryłem pewną prawidłowość w twoich ocenach biegów maratońskich. Mianowicie podoba Ci się co drugi maraton, w którym startujesz: Poznań 2002–ok, W-wa 2002–be, Dębno 2003-ok, Kraków 2003–be. Ciekawe czy Lębork 2003 potwierdzi tę prawidłowość .

  SKOMENTUJ CYTUJĄC

 



ANONIM

(Jarro)

 2003-05-16, 00:20
 Prawidłowości
Darro autorze zagadek magicznych, pozwol, że odpowiem w punktach i zrobię przerwę w www.aktywności, bo już mam trochę dosyć walenia głową w mur.
1. Generalnie rzadko oceniam imprezy, bo robią to inni.
2. Jak czasem coś napiszę to raczej sprowokowany zdecydowanie odmienną od mojej opinią.
3. W maratonach uważam za najważniejsze: dokładne oznaczenie trasy, solidny pomiar czasu, ewentualnie międzyczasów, organizację punktów odżywiania i odświeżania, bo stosuję własne napoje, a po biegu masaż i prysznic. Dodatkowo lubię porządek, nie przepadam za tłokiem i chamstwem.
4. Oznaczenie i pomiar trasy kosztują grosze. Mimo to większość biegów w Polsce cierpi na krótsze kilometry i brak oznaczeń. Dlaczego?. Bo organizator uważa mnie za dupka, któremu jest obojętne ile naprawdę przebiegnie i któremu oznaczenie trasy nie jest do niczego potrzebne.
5. Organizator wydaje dużą kasę na dymaną metę i start,na chipy, maty, urządzenia pomiarowe, komputery, a potem ustawia je bez sensu, bo gdzieś przecież trzeba. Dlaczego?. Bo uważa mnie za dupka, któremu jest to obojętne, lub miłośnika międzyczasu z 23,4 kilometra.
6. Organizator ustawia na wąskiej trasie kilka stołów zawierających masę picia, jedzenia i gąbek blisko siebie i ma sprawę odfajkowaną. Dlaczego?. Bo uważa mnie za dupka, który lubi walczyć w tłoku o swoją butelkę z piciem, biegać slalomem, lub grać ciałem, trenować chwytanie gąbki trzecią ręką, bo w pierwszych dwóch mam odżywkę i butelkę z piciem.
7. Organizator zaprasza na maraton 1000 osób i przygotowuje 10 stanowisk do masażu, czyli wie z góry, że będzie wojna i bałagan. Na wszelki wypadek pozostawia dbanie o porządek biegaczom. Dlaczego?. Bo uważa mnie za dupka, któremu w razie długiego oczekiwania wytłumaczy, że jest niekulturalny i niecierpliwy o ile oczywiście ów dupek wcześniej nie zrezygnuje.
Co ciekawe, tych kilka podstawowych z mojego punktu widzenia wymogów można zrealizować odrobiną umysłowego wysiłku, bo finansowy i organizacyjny właściwie zawsze zostaje wykonany. Że bez sensu z mojego, i nie tylko, punktu widzenia to już odrębne zagadnienie. I to mnie wkurza. Howghh. Basta. Wsio. Finito. Jak będą mnie interesować czapeczki, plecaczki, jedzonko i piweńko to przestanę biegać maratony, a zacznę biegać do supermarketów.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(zbych)

 2003-05-16, 07:28
 Gwiazdorstwo.
Takich wymagań nie ma nawet czołówka.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(jang)

 2003-05-16, 11:06
 Czy jesteśmy dupkami?
A propos Poznania. Nie liczyłem co prawda stanowisk masażystów na mecie maratonu poznańskiego w zeszłym roku, ale chyba też było ich kilka, trochę się czekało, ale jak ktoś się uparł to doczekał, jak ja. Stwierdzenie że w Krakowie masaże: zero jest trochę niesprawiedliwe.

Nie twierdzę że Kraków nie miał całej masy braków organizacyjnych. Podobał mi się z innych powodów, głównie atmosfery świąteczno-festynowej i wydaje mi się że ogólnej życzliwości, choćby w biurze zapisów czy wśród kibiców (nieczęsta w Polsce sprawa). Może moje spojrzenie na tegoroczną imprezę spaczył fakt, że w przeciwieństwie do innych zawodników potraktowałem imprezę bardziej turystycznie niż sportowo, wiedząc z zeszłego roku że trasa jest ciężka i w połączeniu z upalną pogodą odbiera mi szansę na poprawienie swojego wyniku sprzed miesiąca z Dębna. Nie miałem własnych odżywek, nie starałem się trzymać równego tempa do czego oznaczenie co 1 km jest właściwie niezbędne. I nie wykończyłem się na trasie, bym musiał być jakoś specjalnie reanimowany na mecie. Uważam że Dębno poza perfekcją organizacyjną jest znacznie lepszym maratonem do próby osiągnięcia wyczynu sportowego choćby przez to, że rozgrywany jest w pierwszej połowie kwietnia. A tak w ogóle coraz bliżej jestem koncepcji: jeden maraton wiosną, jeden jesienią.

Czy organizatorzy uważają nas za dupków? Chyba niektórzy trochę tak. No może nie tak ostro: raczej nas trochę lekceważą bo mają inne prorytety. To znaczy w Dębnie mam wrażenie, że dla orgów maratończycy i ich potrzeby są na pierwszym miejscu. Przy innych imprezach maratońskich, szczególnie wielkomiejskich, najważniejsze jest zorganizowanie czegoś, dajmy na to maratonu, co przyciągnie uwagę i uczestnictwo jak największej liczby ludzi, da pożywkę dla mediów i przełoży się na kasę od sponsorów lub np. promocję miasta czy uzasadnienie istnienia instytucji sportowych. Czyli zaczynamy od festynu, imprezy masowej, a maraton jest tylko formą realizacji, że tak to brzydko wyrażę, spędu. A Dębno wyrosło z imprezy dla kadry, rezultat z Dębna dawał biegaczom przepustkę do zagranicznych wyjazdów i reprezentowania Polski za granicą. Sportowy wynik, a więc właściwie sam biegnący był najważniejszy i wszystko jemu było podporządkowane. No i sporo z tego przetrwało, gdy człapaki też tam zaczęli biegać.

Może trochę przerysowuję obraz tego wielkomiejskiego maratonu, ale chciałem pokazać pewną tendencję. Znane mi polskie maratony zawierają różną domieszkę obu koncepcji, choć w różnych proporcjach.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
annaklama
13:16
rezim
13:15
darek
13:14
ATT Sport
13:14
meduza07
13:13
bolitar
13:12
jacekklosek
13:11
green16
13:11
lukaszmmarek
13:10
KarolZawadzkie
13:08
bogdansz
13:08
wojtekp
13:08
Tomasz_Ciesielski_83
13:07
tomek_f
13:07
M&M
13:07
andrzej1022
13:05
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |