Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1515]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
238 / 292


2020-08-18

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
XXII Bieg 4 Mile Jarka. Bez walki, bez energii (czytano: 959 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/4milejarka/

 

15 sierpnia odbył się XXII bieg 4 Mile Jarka. Nie mogłem w nim nie biegać, bo to już mój 22 raz, czyli komplet.

Trening przedstartowy, to pięć dyszek dwa tygodnie przed startem. Tydzień przedstartowy to 4 szóstki, startowa mila (relacja w innym wpisie) i 2 dni bez treningu. Wydawało się, że forma jest jako taka i będę mógł powalczyć o jak najlepszy wynik.

Obudziłem się koło siódmej, ważenie jak zwykle przed startem - 76,1 kg. Trochę dużo, ale ostatnio coś za dużo jem a za mało biegam. Śniadanie - kilka kromek chleba z masłem i miodem, kubek herbaty. Start o godzinie 14:00, więc planowałem jeszcze drugie śniadanie. Trochę internetu, krótkie przygotowania do startu i drugie śniadanie koło 10:30. Powtórzyłem to pierwsze, tylko mniej chleba. Wyjazd - dokładnie godzina 11:46. Słońce i 30 stopni, więc wiedziałem, że nie będzie lekko. Na głowę zamiast kasku - czapka z daszkiem, koszulka z biegu 4 Mile Jarka koloru pomarańczowego żebym był widoczny, spodenki biegowe. Jechałem spokojnie, żeby się nie zmęczyć. Samochodów mnóstwo, ale od Międzywodzia jest ścieżka rowerowa, więc już było bezpiecznie. Do drogi w Dziwnowie prowadzącej na plażę dojeżdżam o godzinie 12:27, więc jechałem 41 minut. Musiałem jeszcze kilka minut dojść do biura zawodów, które było na plaży, ale tego już nie liczę. Z powrotem jak co roku zmierzę czas przejazdu na tej samej trasie, a wtedy będę już jechał ile sił w nogach.

Do biura zawodów była mała kolejka, więc trochę sobie poczekałem. Wreszcie odbieram pakiet startowy. Nie było w nim wiele - zwrotny numer startowy z chipem, koszulka, w tym roku czarna, bon na jedzenie. Tutaj po raz pierwszy i ostatni zastosowałem się do rygorów epidemicznych, czyli zasłoniłem usta i nos kominem a dokładnie jego częścią. Zostało jeszcze trochę czasu do startu, więc przeczekałem go na plaży w towarzystwie rywala z kategorii M50 - Roberta i jego koleżanek, które też miały biegać. Na bieg ubieram koszulkę, którą przed chwilą dostałem, przytwierdzam numer startowy. Zakładam buty, których używam corocznie tylko do tego biegu. Na głowę zakładam czapkę z daszkiem, bo żal leje się z nieba. W międzyczasie dużo piję. Wreszcie idę na rozgrzewkę. Standardowo około 15 minut, ale jakoś bez werwy, bo gorąco i nie chce się za bardzo. Oczywiście spotykam wielu znajomych, z którymi trzeba pogadać. Przed startem mała awaria - samochód z wysoką reklamą wjeżdża w dmuchaną bramę startową i rozdziera ją. Cóż - wystartowaliśmy bez niej. Jeśli chodzi o pomiar czasu, to wziąłem na bieg telefon i korzystałem z mojej nowej aplikacji do biegania - Decathlon Coach. Dodatkowo miałem zegarek, ale nie włączałem w nim stopera.

START
Wystartowałem z drugiej linii. Na początku starałem się biec szybko, ale nie za szybko. Gdzieś po kilometrze wyprzedza mnie Zdzisiek. Nie mam sił i ochoty na to, żeby pobiec z nim. Po dwóch kilometrach wyprzedza mnie Andrzej. To samo - nie mogę się zebrać, żeby dotrzymać mu kroku. Czuję, że dzisiaj to nie mój dzień, ale może na plaży się coś zmieni? Nie zmieniło się. Dobiegam do Dziwnówka i tutaj dobieg do plaży i teraz plażą. Utrudnieniem są rzędy pali wbitych dla wzmocnienia plaży. Trzeba co rusz przez nie przeskakiwać. Przede mną biegnie Andrzej i widzę, że go powoli doganiam. Niestety i tutaj zabrakło mi sił na walkę, więc nie dogoniłem. Kilku biegaczy jednak wyprzedziłem, kilku mnie wyprzedziło i tak sobie biegłem bez siły, bez energii. Jeszcze końcówka - kilkaset metrów po piachu i
META

Medal ceramiczny dostałem do ręki i jeszcze butelka wody gazowanej. Czas słabiutki - 43:44 brutto, netto dwie 43-ki, czyli 43:43. Dystans według aplikacji - 9,27 km (oficjalny dystans - 9,436 km), czyli jak zwykle gdzieś aplikacja zgubiła sygnał GPS i skróciła dystans. Nie miałem siły oddać numeru startowego od razu, więc jednak coś z siebie dałem. Teraz trzeba było się nawodnić i coś zjeść. Organizatorzy przygotowali zupę gulaszową z chlebem, więc zjadłem. Trochę jeszcze musiałem poczekać na dekoracje. Tutaj otrzymałem ceramiczną figurkę rybaka za udział we wszystkich edycjach tego biegu. Czas nastał na powrót. Wyruszam do domu o godzinie 16:04. Niestety most jest zamknięty. Mogłem to przewidzieć i wyruszyć później, ale już wracać nie było sensu. 5 minut czekałem na otwarcie mostu, więc te 5 minut odliczę później od czasu przejazdu. Przy wyjeździe z Dziwnowa włączam stoper by jak zwykle zmierzyć czas przejazdu Dziwnów - Kołczewo od tablicy do tablicy. Cisnę ile mogę i wycisnąłem czas 28:10. Kilka minut lepiej niż w tamtym roku (32:17), ale co mi po tym, jak w biegu było kilka minut gorzej? Dobre jednak i to. Do domu przyjechałem o godzinie 16:43, czyli po odliczeniu 5 minut wychodzi 34 minuty jazdy, 7 minut lepiej niż przy jeździe na bieg. Temperatura 26 stopni, więc nie było już tak gorąco. Zważyłem się jeszcze - 75,6 kg, więc mimo tego, że jadłem i piłem, to straciłem pół kilo z tego co ważyłem rano. Jednak coś mnie to kosztowało.

Wyniki czołówki i znajomych (według czasów netto, drugi czas z tamtego roku dla porównania):
1. Jamioł Michał 35:33
2. Barański Przemysław 35:52
3. Wojtkiewicz Mateusz 35:56
4. Magalski Tomasz 35:59
...
20. Stępień Piotr 40:01
22. Kopcewicz Robert 40:04 (41:33)
25. Zych Marcin 40:54 (41:42)
31. Kowalski Zdzisław 42:16 (41:06)
35. Woliński Andrzej 43:09 (41:41)
39. Kosoń Jarosław 43:43 (40:37)
46. Kowalska Dorota 45:08 (44:12)
47. Borysiuk Arkadiusz 45:19 (35:09)
61. Pieczyński Krzysztof 48:30 (45:23)

Większość ma gorsze czasy niż w tamtym roku, ale nie jak ja - ponad 3 minuty. Robert wygrał w kategorii M50. Zdzisiek nie stanął na podium kategorii, więc dzisiaj nie było o co walczyć, chociaż walczyć trzeba zawsze. Arek miał kłopoty ze skurczami nóg, więc dzisiaj nie w czołówce. Krzysiek i ja jesteśmy tymi, którzy uczestniczyli we wszystkich edycjach biegu. 22 biegi - 207,6 km. Łączny mój czas - 15:12:28 (tempo 4:24 min/km), Krzysiek - 15:40:07 (tempo 4:32 min/km).

Podsumowując - bez walki, bez energii, ale dobiegłem i to jest najważniejsze.


Koszulki biegu 4 Mile Jarka z ostatnich lat:

Darmowy hosting zdjęć fotoo.pl






Link - strona biegu 4 Mile Jarka
Zdjęcie - organizator. Odbieramy statuetki za udział we wszystkich edycjach biegu.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Arti
00:56
Borrro
00:12
marwil
00:08
tomekpolom
00:03
Marcin Nosek
23:35
Bodzioo
23:28
tomekki
23:10
Jawi63
23:03
rolkarz
23:02
zbigniew0689
22:52
Krzysiek_biega
22:16
1223
22:12
kasjer
22:07
grzk66
22:04
Darasek
21:52
Marco7776
21:46
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |