Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1515]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
187 / 292


2019-06-24

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
VI Maraton po Plaży - Ultramaraton 8 Falochronów. Część 1 - Parkrun Kołobrzeg #225 (czytano: 1272 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/maratonpoplazy/

 

Już od dawna miałem plany, żeby pobiec inny parkrun niż w Świnoujściu. Najbliższy był Kołobrzeg, więc o nim myślałem. Ciężko było specjalnie pojechać, więc musiałem obmyślić chytry plan. No i taki obmyśliłem. VI Maraton po plaży, czyli Ultramaraton 8 Falochronów na trasie Kołobrzeg - Międzywodzie postanowiłem wystartować parkrunem Kołobrzeg. To ostatni bieg z tego cyklu. Miałem biegać po plaży od Peenemünde do Kołobrzegu i brakowało mi jeszcze odcinka Kołobrzeg - Niechorze.

Nie przygotowywałem się specjalnie do tak długiego dystansu (75 kilometrów), więc miałem świadomość, że w którymś momencie będę pokonywał trasę marszobiegiem. 5 kilometrów parkrunu chciałem przebiec na maksa, więc jeszcze bardziej osłabiałem swoje siły. Co tam, jakoś to będzie.

22 czerwca - najdłuższy dzień w roku. Może uda mi się dotrzeć do domu przed zmierzchem? Nie chciałem kończyć cyklu Maratonów po Plaży w Międzywodziu, tylko dotrzeć do domu, a to dodatkowe 9 kilometrów, czyli razem 84.

Wstałem o 4:30. Spojrzałem do internetu, śniadanie, pakowanie. Jedzenie - 10 bananów, picie - 1,5 litra w plecakowym bukłaczku i 2 butelki półlitrowe. Jakby co pod drodze dotankuję. Spodenki, koszulka, buty (w których przebiegłem ostatni oficjalny maraton w Warszawie), okulary, czapeczka, w plecaku - koszulka z długim rękawem i folia (z Maratonu Dębno) - w razie gdyby było zimno. Więcej nic by nie zmieściło. Waga - 74,7 kg. Niestety po biegu się nie zważyłem.

Wyjazd samochodem - godzina 6:00. Żona prowadziła. Jakoś szybko dotarliśmy do Kołobrzegu, za szybko (gdzieś o 7:30). Żona zostawiła mnie niedaleko od miejsca parkrunu i pojechała z powrotem, a ja powolutku dotarłam na miejsce. Trochę pochodziłem to tu to tam, poszedłem na plażę drogą którą będę biegł, posiedziałem trochę na ławeczce. Nie zapominałem o nawadnianiu i wysączyłem przed biegiem prawie całą półtrową butelkę.

Pół godziny przed 9 zjawili się organizatorzy parkrunu. Poszedłem się przywitać. Krótka rozgrzewka (za krótka). Organizator przedstawił biegaczy, którzy przyjechali z daleka. Miałem okazję przez megafon przedstawić swój bieg, ale widziałem, że wszyscy byli bardzo zaskoczeni. Szkoda, bo napisałem posta na facebookowej stronie Parkrunu Kołobrzeg i wysłałem na tą stronę wiadomość przez Messengera. Mogli biegacze się zdecydować wziąć udział w ostatniej chwili, bo wystarczyło przebiec 5 kilometrów parkrunu i dobiec do falochronu wschodniego w Kołobrzegu (razem około 7 km), ale nikt nie zdecydował się na taką szaleńczą misję. Dobrze, że znajomi w ramach tego biegu postanowili przebiec po plaży już bliżej Międzywodzia niż Kołobrzegu, więc nie byłem sam.

START
Postanowiłem biec za kimś, żeby nie zabłądzić, chociaż trasą tą wiele razy biegałem. Kiedyś właśnie tutaj odbywała się Kołobrzeska Piętnastka i pobiłem tutaj swój rekord na 15 km (2000 rok) - 55:58. Czas - kosmos. Teraz nie jestem w stanie złamać 20 minut na 5 kilometrów, chociaż takie mam plany. Biegnę za czołową grupką, ale czuję, że jest za szybko. Oglądam się więc do tyłu, no i ktoś biegnie. Więc odpuszczam tych z przodu i pozwalam się dogonić temu z tyłu. Pytam się czy zna trasę. Zna, więc nie jest źle. Ale i on jakoś za szybko trochę biegnie. Nawrót. Próbuję się przytrzymać, przynajmniej wzrokowo. Poznaję trasę i przypominam sobie jak pocinałem bijąc rekord życiowy. Nawrót i jeszcze prosta do mety. Coś długa ta prosta. Przed metą słyszę, że ktoś mnie dogania. Nie daję się, przyspieszam.
META

Spojrzałem na zegarek - czas poniżej 21 minut, więc nie jest źle. Otrzymałem drewniany medal parkrunu Kołobrzeg, dopiłem wodę z jednej z dwóch butelek, założyłem plecak i udałem się w długą drogę do domu. Żartowałem z żoną, że mnie wywozi jak gołębia i jak gołąb miałem wrócić.

W domu spojrzałem na wyniki i oto czołówka biegu:
1. Marcin Piotrowski 18:33 (70,71%)
2. Natan Piotr Matuszczak 18:50 (73,89%)
3. Piotr Walter 19:13 (71,55%)
4. Tomasz Żmuda 19:41 (70,36%)
5. Michał Schlegel 19:45 (65,32%)
6. Matthew Knights 20:40 (20:40%)
7. Jarosław Kosoń 20:53 (74,86%)
8. Łukasz Sobczyk 20:54 (67,30%)
9. Sławomir Kroczyński 20:55 (75,38%)
10. Szymon Morawski 21,09 (63,83%)

Organizator mówił, że trasa ma atest, bo biegnie trasą atestowanego biegu na 10 km. Dobrze, że nie trzymałem się tych z przodu, bo biegli poniżej 20 minut, na razie bariery nieosiągalnej przeze mnie. Jeśli chodzi o współczynnik wieku byłem trzeci. Wynik niezły, chociaż na 20:30 jestem przygotowany. Może podświadomie nie dałem z siebie wszystkiego?




Zdjęcie - organizator. Start Parkrunu Kołobrzeg #225

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
janeta75
00:31
Namor 13
00:25
lordedward
00:17
bist
00:04
Hieronim
23:40
benfika
23:39
ona
23:24
przemcio33
23:24
Wojciech
23:16
jaro71
23:06
szan72
22:46
Borrro
22:44
szymk
22:27
aktywny_maciejB
22:25
Januszz
22:25
Robson
22:23
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |