2015-08-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| najważniejsze kobiety w życiu (czytano: 624 razy)
Czas urlopu dobiegł końca. Coś się skończyło i coś znowu zaczyna. Po połówce Ironmana jakoś nie mogę zebrać się na nowo do systematycznego, radosnego biegania. A czas najwyższy zacząć, bo maraton poznański tuż, tuż, a kilka mniejszych imprez jeszcze przede mną.
Chciałbym jednak nie o tym co mnie czeka, ale o tym co było w ostatnim wakacyjnym czasie – o mojej córce, z którą spędziłem ogrom czasu i wspaniałych przygód. Moja mała i coraz większa córka. Moja wielka przygoda z różą, przekształcającą się z pąka w kwiat; świeżą, rumianą i ponad śnieg bielszą.
Moje dopełnienie ojcostwa. Moja - mam nadzieję - przyszła maratonka i triathlonistka :) Obecnie jeszcze sportsmenka bardziej intuicyjna niż świadoma. Ale obecna klarownie, coraz wyrazistsza.
Spędzając z nią ostatnio tyle czasu, co zauważyłem? Przede wszystkim upodobanie lustra. Nie przesadne, powściągliwe, naturalne skądinąd. Rejestrowanie swojej inności, odrębności. Utkana z niewinnych intencji premedytacja w strojach i… strojeniu min :)
Rozczulające, gdy zdarza się okazja przyjrzeć się owemu misterium z boku. Oczywiście dyskretnie, by nie spłoszyć. Nie zawstydzić.
Miękkość i uległość. Ale nie mazgajowatość. Odruchowa gotowość do trudnych i wielkodusznych ustępstw i kompromisów. Zarazem zdolność do walki o swe prawa.
Upodobanie jeszcze do siadywania blisko, jak najbliżej i „szeptanie” do ucha najbardziej skrywanych „tajemnic”. To uwielbiam najbardziej :)
Jest też często o „ostatecznych rozstaniach” i nieoczekiwanych pogodzeniach. O „zakochaniach” i „odkochaniach” z udziałem trzynastoletnich adoratorów. Dylematy najnowszych hitów szkolnej mody. Bogaty, ważny świat codziennych przeżyć Pauli.
Co ciekawe, nic nie jest chłodne czy letnie. Wszystko gorące, istotne, pełne emocji. Dobrych, choć czasami lekko złośliwych :) Wobec klasowej konkurencji jakiś tam Małgoś, Bianek czy Kaś.
Lubię ją mocno przytulić. Myślę, że ona też to lubi. Jej łatwość dzielenia się. Dawania. Więcej – rozdawania. Radość obdarowywania. Naturalność tych gestów.
Wreszcie prostota uciechy z małego, najmniejszego prezentu. Wie, że „małe jest piękne”. Myślę, bardziej czuje niż wie.
Jutro znów przylgniemy do siebie. Na wieczność kilku chwil. Jakże to jest piękne. Piękniejsze chyba nawet od mojego biegania :)
Moja, nasze córki. Kto wie czy nie najważniejsze „kobiety” w naszym życiu ?
Dobrze, że są.
- na zdjęciu razem podczas wakacyjnych wojaży przed Bramą Brandenburską :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu mariusz67 (2015-08-19,10:27): Masz rację Pawle.Każde dziecko to skarb dla rodzica,a córki traktujesz jako ojciec jakoś szczególnie radośniej.Sam mam dwie i podzielam Twoje zdanie.Pozdrowionka :) snipster (2015-08-19,10:57): Berlin.... jeju, loffciam tę bramę :) żiżi (2015-08-19,21:54): Wiedziałeś jakie zdjęcie wrzucić Bramy Brandenburskiej..do której nie doszłyśmy pomimo,że miałyśmy Ją tuż pod nosem(gapy)..i tak powinno być we wszystkich relacjach rodzinnych,miło i z czule napisałeś-tak trzymaj Paulo:) maleńka26 (2015-08-19,22:46): Pawełku ja też mam dwie córki...pozdrawiam.
|