Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
194 / 338


2014-07-16

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
100km z ZG do Cottbus, czyli sztafeta od Ratusza do Ratusza (czytano: 856 razy)

 

Są biegi zwyczajne i nieco inaczej zwyczajne, o ile w ogóle bieganie może być zwyczajne ;)

Jest taka impreza, która odbyła się już po raz 22.
Jednego roku zaczyna się w Zielonej Górze pod ratuszem i kończy się pod ratuszem w Cottbus, a drugiego roku jest odwrotnie...
Bieg sztafetowy, czyli Sztafeta to swoisty kogel-mogel, gdzie nic nie jest pewne, a rywalizacja nabiera nowego doznania i wizji, smaczku, czy wręcz iskry :)

Dystans prawie 101 km do pokonania przez zespół 5 osobowy, który w składzie musi posiadać minimum jedną kobietę i minimum jednego 50 latka (lub starszego).
Żeby nie było tak swawolnie to zmiany można dokonać tylko w wyznaczonych punktach, których jest 15, odcinki o długości od 15 km do 3 km, oraz każdy z zespołu musi przebiec minimum 2 odcinki.

...no i tu zaczyna się cała zabawa.

Kolorytu, trochę brunatnej treści dodaje fakt, że biegnie się ulicą, jednak czasem to jest i zaleta.
Można dopingować inne zespoły w sposób wielowątkowy, np.
"eeee może zatrzymasz się na browara???", albo "kurcze, zwolnij no, bo nas wyprzedzisz"
Można też podziwiać innych, ich technikę, ubiór, czy walory artystyczne "ależ rozbudowana ta rozgrywająca!!!!" ;)

Trzeba oczywiście rozplanować te 15 odcinków na zespół... i tu uwalnia się dusza Napoleona w każdym z zespołu.
Kogo na jaki odcinek, kto da radę na dłuższych odcinkach, kto jest szybszy, itd.
Przemieszczanie się jest we własnym zakresie w samochodzie, więc również trzeba się dogadać komu i gdzie podać wodę/iso, czy coś innego. Trzeba również się streszczać, żeby zdążyć na punkt, żeby osoba biegnąca mogła się przebrać i trochę rozruszać.

Ufff brzmi może pokrętnie, ale zabawa jest przednia.


Na początek najdłuższy odcinek 15.8 km, potem już są krótsze.
Tu wszyscy gnają, czołówkę biegu jeszcze jakoś widać, jednak na kolejnych punktach nawet nie widać ich kurzu, tak zaiwaniają ;)

Po drodze są oczywiście uśmiechy i wymiana zdań z innymi ekipami, jednak rywalizacja zaczyna buzować u każdego.
Można biec dla FUNu, lecz zawsze gdzieś tam w tle, w umyśle, czy nawet w odgłosie przelatujących ptasiorów, można usłyszeć "kurcze, może przegonię tego przede mną?!?!" :)

Trasa zmienna, parę podbiegów, zbiegów, alejek wśród drzew, jak i nieosłoniętych pól, na których słońce zaczyna przypiekać szepcąc do uszka "trzeba było na plaży zostać".

Co chwila mija nas samochód "naszych", albo którejś ekipy. Atmosfera jest zajebiaszcza, uśmiechy z każdej strony, a i czasem doping od obcych ludzi. Na wioskach przeważa ogólnie zdziwienie, albo leniwe spoglądanie z kafejki obok pizzerii na nabuzowanych, spoconych i wrzeszczących do siebie ludzi "zieeeeeee" lub w wersji polskiej "daaaaaawaaaaaaajjjjj to już końcówkaaaaa" :)

Czas, bo ten ciągle płynie jest tu chyba trochę podrasowany.
Bankowo Einstein przy teoretyzowaniu nas swoją teorią względności musiał uczestniczyć w czymś podobnych do tej imprezy, bo minuty upływały w tempie sekund.
Zmiana za zmianą. Szybkie ogarnięcie się po zakończeniu odcinka i w drogę, podać wodę kolejnemu, zdopingować, wybadać czy czegoś nie potrzeba, czy wszystko jest ok (upał czasem był odczuwalny, ale przecież jest LATO :) ), obadać gdzie tu się zatrzymać na kolejne podanie wody.
Istny kalejdoskop.

Suma sumarum czas 7h15m minął szybciej, niż połowa jakiegoś meczu w kopaną.

Miałem pobiec odcinki numer 2, 7 i 10, czyli około 5.8km + 8.6km + 8.2km, jednak... sytuacja zaczęła się mocno zmieniać w końcówce.
Przed sztafetowe obgadywanie, że lecimy głównie dla FUNu, że nie ciśniemy, bo jeden po kontuzji (ja), drugi nierozbiegany (tu w sumie też ja), trzeci po urlopie, czwarty przed urlopem, a piąta, dziewczyna biega nieco słabiej w porównaniu do nas i trochę mniej, więc ją trochę mieliśmy oszczędzać.

Dwa lata temu, kiedy biegłem w tej samej sztafecie (w nieco innym składzie) po 4 odcinku mieliśmy spokój zarówno z tyłu, jak i za daleko do tych przed nami. Wszystko było pod kontrolą.
W tym roku było zuuuupełnie inaczej, nie było "nudy". Walka z jakąś ekipą była prawie... ciągle. Albo kogoś goniliśmy, albo ktoś nas gonił. Ktoś nas wyprzedzał, albo my kogoś wyprzedzaliśmy.

W efekcie walki na ostatnich etapach stwierdziliśmy, postanowiliśmy, że jednak powalczymy o 13 pozycję.
Padło więc, że będę musiał przebiec jeszcze jeden odcinek, ostatnie 3.6km.

Po ponad 22km rwanego wyścigu, byłem już wyjechany na zrobienie "WB3". Żeby to zobrazować, to było to tak:
- pierwszy odcinek startowałem o 10:01 (6.07km w 24:27)
- drugi odcinek startowałem o 11:46 (8.51km w 34:42)
- trzeci odcinek startowałem o 13:27 (8.06km w 33:58)
- no i czwarty startowałem o 15:58 (3.39km w 13:28)

Ostatni odcinek zaczynałem parę sekund za wyprzedzającym nas ludkiem z ekipy "Zdyyyyszanych".
Kiedy go dogoniłem po paruset metrach nie wydawał odgłosów zdyszanego, w przeciwieństwie do mnie, no ale kilos wyszedł w 3:41 ;)
Postawiłem wszystko na jedną kartę, bo widziałem harpagański błysk w jego oczach, więc wyprzedziłem i uciekałem. No starałem się bynajmniej ;)
Odcinanie mocy jednak następowało logarytmicznie z upływem dystansu tego krótkiego odcinka i słabłem w nogach niczym Struś na betonie, który nie może wbić głowy w piasek.
"Zdyyyyyszaniec" mnie wyprzedził i pognał do przodu. Na odcinku półtora kilosa zrobił 45 sekund przewagi. Zostałem zamordowany tym faktem :P
Fakt, że końcówkę już totalnie odpuściłem i wbiegałem na metę z ludkami z ekipy, jednak on zapewne podobnie zrobił.
No cóż, daleko mi jeszcze do dyspozycji z tamtego roku :)

Wcześniejsze odcinki leciałem tak mniej więcej w "progówce", bez szarpania i piłowania. Na gremlina spoglądałem sporadycznie.
Trafiło mi się kilka podbiegów, trochę patelni na polach - wiadomo, to nie bieżnia w klubie fitness, więc nie szlocham ;)
Wychodziło szybciej, niż pesymistyczne założenia, więc rdza może i powoli zacznie puszczać w niedalekiej przyszłości.

Po tym biegu wiem jednak, że oddechowo jestem jeszcze klapek-misiek, mięśniowo trochę lepiej, jednak na ostatnim odcinku czułem już braki, no ale takie są uroki sztafety, w której biegnie się kawałek i wsiada w samochód jadąc na kolejny odcinek. Pełen relax więc nie tutaj.



Imprezka bardzo fajna, która cementuje (chyba ulubione słowo Pana Szpakowskiego) kontakt z innymi, wyzwala ducha rywalizacji nawet u najleniwszych twardzieli XXI wieku, przeprowadza kolokwium aktualnego poziomu wytrenowania, no i łechta (to z kolei jest moje ulubione słowo :)) podniebienie w postaci wręczanego za metą pysznego browara niemieckich czeladzi.

Oczywiście impreza jest międzynarodowa nie tylko z racji trasy, lecz również i zespołów. Ponad połowa to zespoły niemieckie, a był i jeden zespół radiowców, który był wymieszany (3pl+2de).

Na metę przy Ratuszu na rynku w Cottbus wpadło 65 przeróżniastych zespołów. Wygrały "znowu" harpagany z Krosna Odrzańskiego, co powoli staje się tradycją :>


Nasz zespół zajął 14 miejsce, lecz niejako nie jest to najważniejsze.
Była fantastyczna atmosfera, wspaniała pogoda i uśmiechy od ucha do ucha, w tą fajną, letnią, wakacyjną dla niektórych sobotę :)


PS. na mecie... za metą zebraliśmy się tak w większą całość i odśpiewaliśmy gromkie i głośne
"Zieeeeelonaaa Góóóóra, siaalaaaalaaaa laaaalaaaa, HEJ, Zieeeelona Góóóra, Siaaaaalalala" za co zgarneliśmy parę oklasków :)


--ja to ten szary niewyraźny człek drugi od lewej na dole ;]


Aloha

pl

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


(2014-07-16,12:47): na zdjęciu dobrze się ulokowaleś, przy browarach :)
snipster (2014-07-16,12:58): no ba :) problemem jednak było to, że dawali 6pak na 5 osobowy zespół... no i jak tu te jedno podzielić :)
tytus :) (2014-07-16,13:06): to ostatnie dla kibica, nie miałem okazji biegać w sztafecie, być może zbyt duże ryzyko niosę będąc w składzie, zazdroszczę Wam wspaniałych imprez na tym zachodzie, może za parę lat to sie wyrówna
snipster (2014-07-16,13:17): Tytusie, ekipy były prawie z całej Polandii ;) więc next time dołączaj do jakiejś, albo zbierzcie się w grupkę i wpadajcie :)
dario_7 (2014-07-16,13:18): Super! Gratuluję mocnego tempa i dobrej pozycji na mecie! W sztafecie nie da się wyłącznie dla "funu" i na "lajcie", za duża odpowiedzialność ;)))
snipster (2014-07-16,13:34): Senkju wery macz Dario :) fakt, tu ciągle coś pcha do przodu i dalej i dalej i dalej... ;)
mamusiajakubaijasia (2014-07-16,18:04): O, jaki piękny wpis!!!
snipster (2014-07-16,20:45): aaa Dzięki Gaba ;)
(2014-07-16,22:26): 13-ste miejsce pechowe :-) lepsze 14-ste :-)
snipster (2014-07-16,22:34): hehe, tak też tłumaczyliśmy to sobie Peter ;))
Truskawa (2014-07-16,23:28): Sztafety są super. Naprawdę niezła zabawa jest w zespole. Czytało się bardzo przyjemnie. :-)
snipster (2014-07-17,07:51): Iza, a no fajne fajne te sztafety są :)
michu77 (2014-07-17,08:20): Gratulacje!!! Startowałem w tym roku w jednej sztafecie, i zabawa była pierwsza klasa... :P
snipster (2014-07-17,08:50): a no to również Gratki Michu ;)
Kaja1210 (2014-07-17,09:07): Gratulacje, z relacji wyczuwam, że zabawa świetna. Ja jeszcze nie biegłam w sztafecie, ale w 2016 spełnię 2 warunki łącznie to może mnie ktoś przygarnie ;)
snipster (2014-07-18,19:59): Kajka, niestety nie ma tak łatwo, warunki nie mogą być łączone ;)
Jarek Jagieła (2014-07-19,07:18): Relacja lekka, łatwa i przyjemna.Jak to bieganie w sztafecie. My znamy to uczucie z Krynicy. Też planujemy z ekipą najazd na lubuskie, ale czekamy aż nasz najlepszy zawodnik się zestarzeje...:). P.S.Napoleon już ustala taktykę :)
snipster (2014-07-19,10:25): hehe Jarku, taktyka to słowo klucz w takich imprezach :)
żiżi (2014-07-19,21:31): Faktycznie trochę zagmatwane,ale interesujacy bieg:)najważniejsze ,że był Fun:)))
snipster (2014-07-20,09:45): Żiżi, FUN był i to się liczy :)
Marysieńka (2014-07-22,13:56): Biegi sztafetowe zawsze wyzwalały we mnie "siły" o których nie miałam pojęcia...tak na marginesie 2 razy "zmontowałam" ekipę i 2 razy na pudło wbiegliśmy.... :)







 Ostatnio zalogowani
kostekmar
10:54
ona
10:46
flatlander
10:46
BAT.76
10:44
adamrp61
10:23
cumaso
10:23
batoni
09:59
chris_cros
09:46
Henryk W.
09:42
p.1
09:39
michu77
09:31
Jerzy Janow
09:30
KrotoszyńskaGrupaBiegowa
09:27
Świstak
09:15
orfeusz1
09:00
Admin
08:31
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |