2014-04-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Mam kota. (czytano: 353 razy)
Mam kota. Ale nie na punkcie biegania, tylko takiego normalnego, futrzaka. A wła¶ciwie, to nie wiem czy go mam, czy to on ma mnie (nas), bo jest niezależny, nie mieszka w domu, ¶pi na budzie a nie w ¶rodku (opis o niej i mojej kociej kontuzji w innym wpisie), wyprowadza pani± i mojego psa na sikanie, grzebie w ogródku tak jak pani i pałęta się między nogami ale nie da się pojmać. Często przychodzi chory, a jak tu – w takiej sytuacji - leczyć kota, któremu nie dasz zastrzyku ani oczu nie przemyjesz ani nie podasz tabletki (jak się uda je dostać, to sposób mamy), bo ta może być wydana tylko na kota obecnego u „weteryniarza” a zaocznie nawet na choroby oczne ni chu, chu., i w ogóle jest przybłęd±, któr± przygarnęli¶my. Zim± trza mu było podawać butelkę po płynie do prania z wrz±tkiem, owinięt± w szmatę, by nie zamarzł za kotar± na mrozie, bo głupek do mieszkania wejdzie i posiedzi ale tylko przy otwartych drzwiach ale wówczas mnie zawiewa w nerki (on ma to w tyłku) i do tego pies, choć ¶lepy, to chce go w tyłek gryzn±ć, więc pobyt jest krótki. A butelka sprawdziła się. No i taki żal nas nieraz nachodzi, że my w cieple, pies pod kołdr± z żarciem na zawołanie a ten bidok sam na zimnie i do tego jeszcze obce koty go w nocy atakuj± (albo i kuny) i trzeba wstawać, by gamoniowi pomóc. Żona smutna, no to mówię do niej, że gdyby tak kot siedział u nas w domu, to by przez okno patrzał na karmnik i chciał upolować ptaszka - bo tak robi na zewn±trz ale budka jest za wysoko i zanim wskoczy, to ptaszki fruuuu – ale szyba przeszkodziłaby mu w skoku. I co? Płakałby, że to przez nas nie może capn±ć sikorki, że na wolno¶ci już miałby stertę skrzydlatych. Poszedłby do drugiego okna, w którym by zobaczył li¶cie niesione przez wiatr. I co? Płakałby, że na wolno¶ci, to wszystkie by wyłapał i rozszarpał a tu, przez nas, jest bezsilny. A myszy, jaszczurki? W domu nie ma. A gdyby przyszedł marzec? To już nie wspomnę, bo dopiero cyrki by były z jego chuci±, bo już były, a my wypatrywali¶my kiedy sprowadzi ciężarn± kotkę do budy, w której sam nie mieszka. A jak nie wraca przez dwa dni, to strach wyj¶ć na drogę pobiegać, bo może leży rozjechany.
Eech, łatwiej by było go wygnać. Ale kto to zrobi?
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu snipster (2014-04-18,09:26): hehe ;) koty zawsze przyprawiaj± mnie o lekki u¶mieszek :) michu77 (2014-04-18,10:27): ...kota nie tak łatwo "pojmać"...
|