Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [18]  PRZYJAC. [278]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Truskawa
Pamiętnik internetowy
Biegam, więc żyję.

Izabela Weisman
Urodzony: 1972-02-
Miejsce zamieszkania: Żory
426 / 483


2014-03-03

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Kolejna rocznica (czytano: 617 razy)

 

Wczoraj rozpoczął mi się ósmy rok regularnego biegania. 2 marca 2007 roku po raz pierwszy założyłam pumy ze skóry, cudne, beżowo żółte, z traperską podeszwą zupełnie do biegania nie przystosowane, do tego stare spodnie dresowe i stara, żółto - niebieska kurtka Alpinusa i ruszyłam w świat. W Szczejkowicach. Pamiętam że wtedy nawet zrobiłam rozgrzewkę i przez jakiś czas stosowałam ją z pożytkiem dla mnie i mojego organizmu. Szybko mi się to jednak znudziło, a dokładnie zrezygnowałam z rozgrzewek w momencie kiedy skończył mi się plan napisany przez mojego tatę. Potem było już tylko ciągłe bieganie i rozgrzewałam się biegiem i tak jest do dzisiaj. Pamiętam, że po półgodzinnym treningu byłam tak zmęczona, że wydawało mi się to niemożliwe, żeby biec dłużej niż 15’ ciągłym biegiem. Ja wtedy zrobiłam 10’ i omal nie straciłam życia.. W głowie mi się nie mieściło, że można biec kilkanaście kilometrów nie zatrzymując się po drodze i nie umierając. O ultrasach chyba nawet wtedy nie słyszałam. I dobrze, bo być może nigdy nie zaczęłabym tak naprawdę szurać po lesie i okolicach.

W tych pumach to biegałam dłuuuuugo. Tak długo aż pojawiły się dziury w okolicach sznurowadeł i trochę wstyd było w nich biegać. Nadal jednak uważałam, że to trochę dziwne biegać w nowych butach i ciuchach. Ale jakoś się do tego pomysłu przekonałam i wypłowiała kurtka oraz dziurawe buty zostały zastąpione pierwszym biegowym sprzętem. Z Decathlonu. A co się napyskowałam panu, że dział dla facetów jest długi jak Piotrkowska w Łodzi to moje. Dla kobiet to była chyba jedna półeczka. Pan z rozbrajającym uśmiechem powiedział mi wtedy, że kobiety przecież nie biegają. :)))) Boże mój .. co za czasy. :)))) Naprawdę sporo się zmieniło. Hm.. a najbliższy Decathlon to był chyba za granicą.. w Sosnowcu, jeśli dobrze pamiętam. ;)

Na biegi to można się było wtedy zapisać przed samymi zawodami i może nawet nikt nie chciał wtedy większej kasy. A teraz?? Są biegi, na które trzeba polować jak na wyprzedażowe okazje (a to akurat nie jest mój sport, ale tak mi się skojarzyło), trzeba polować jak Wajrak z aparatem na eskulapa w Bieszczadach, trzeba być jak Tommy Lee Jones w „Sciganym”, być wytrwałym i bardzo szybkim, bo inaczej to można sobie pogwizdać a nie pobiegać. Eh.. :)

Wczoraj robiłam sobie w myślach bilans zysków i strat z biegania. Na minus poszły kontuzje, kasa wydana na ciuchy i zawody, i trzy, może cztery osoby, o których z żalem myślę, ze je poznałam. To bardzo niewiele. Na plusie znalazły się świetne samopoczucie, lepsza kondycja, i mnóstwo fantastycznych ludzi dla których wciąż chce mi się jeździć na zawody, pisać pierdoły w blogu i których po prostu lubię. Na plusie mam zgodę na niewygody, złą pogodę, wyższą tolerancję na psa z ADHD i generalnie wyższą tolerancję na cały syf swiata. Bez biegania byłoby mi zdecydowanie gorzej żyć. Już nawet nie fizycznie. Moja głowa odpoczywa w czasie biegu. Ciało dostaje w kość ale dla głowy to czas relaksu, nawet jeśli są momenty, że trzeba sobie powiedzieć: kochana, nie stajemy, nie zwalniamy tylko zapieprzamy! Lubię i niech tak zostanie. Bo to jest fajne.

I znów koniec gópot na dziś. :)
PS. Moje starsze dziecko rozszerzyło mi w zeszłym tygodniu horyzonty i wyjaśniło, że słowo dupa, oznaczało kiedyś po prostu z dziurę w drzewie. Nie wiedziałam tego, mimo, że to moje ukochane słowo. I to jest bardzo ważna informacja dla Damka, bo za chwilę wrzucę zdjęcie z opisem i Damek może się trochę zdenerwować. Więc żeby go udobruchać napisałam wstęp do opisu zdjęcia a teraz sam opis:

Mój mąż z głową w dupie.. jakkolwiek to brzmi. :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Michału (2014-03-03,10:55): Również zacząłem truchtać w niebiegowych, czerwonych Pumach ze skóry, z bieżnikową podeszwą :)
Truskawa (2014-03-03,10:59): Czerwone? Musiały być ładne. :)
snipster (2014-03-03,11:27): stajesz się Weteranką biegową :))) nie znałem również tej definicji tego zacnego słowa... ;)
Mahor (2014-03-03,12:26): No! żeby mężusiowi tylko na tej "dupie" się ostało... :-)))
papaja (2014-03-03,12:28): A kto to zagląda w dupę? ;)
papaja (2014-03-03,12:32): Aaa, nie zauważyłam ostatniego zdania... Mąż. No tak :)
dario_7 (2014-03-03,14:57): A ja nie pamiętam, kiedy zacząłem biegać... Wiem na pewno, że było to jeszcze w czasach, gdy kurzyłem cygarety. Czyli przed 1997 rokiem ;) O butach nawet nie wspominam, bo idzie "pęc" ze śmiechu... ;))
jann (2014-03-03,15:07): Głęboka refleksja i rachunek zysków i strat(na szczęście nie wyszło manko), co będzie przy okrągłej rocznicy Twojego biegania, PS.Moje pierwsze buty też podarłem i niestety wyrzuciłem a teraz żałuję bo ciągle były dobre.
jacdzi (2014-03-03,20:28): Ach te poczatki przygody z bieganiem... Rozleilem sie :-) Po trzech miesiacach dopiero udalo mi sie pokonac 1 (JEDEN) kilometr biegiem ciaglym, a pierwsz rzecz jaka zrobilem na mecie pierwszego polmaratonu to...zapalenie papierosa.
DamianSz (2014-03-03,22:16): Izka, jakkolwiek to brzmi, to polubiłem Twoja dupę ,-)
adamus (2014-03-03,22:37): . . . . . Pozdrowienia zza granicy znaczy z Sosnowca :DDD P.S. W bieganiu dla mniej fajne jest, że poznaje takie doooooopy jak Ty :)))
Marfackib (2014-03-04,07:48): Fajne wymieniłaś plusy z biegania. Pewnie znajdę u siebie podobne tylko zamiast pieska mam wnuczkę z podwójnym ADHD. Pozdrowionka :-)))
paulo (2014-03-04,08:38): Izo, kolejnych rocznic :) Muszę się rozejrzeć po moim lesie, czy też takie dupy spotkam? :)
michu77 (2014-03-04,11:26): ... no to wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy... sam niestety nie pamiętam dokładnej daty rozpoczęcia przeze mnie przygody z bieganiem. Miałbym problem nawet z porą roku, ale staż ma podobny ;d
tytus :) (2014-03-05,11:49): pierwszy wpis w dzienniczku treningowym na portalu bieg..... (podobno nie można pisać otwartym tekstem)mam 11 listopada 2006 roku, a pewnie zacząłem biegać ciut wcześniej z różną regularnością , przebiegłem wtedy 5 km ( trasę mierzyłem rowerem tak się kurna przygotowywałem do treningów) w czasie 32 minuty z hakiem. Buty jedyna część stroju w miarę biegowa to reeboki granatowe z przeceny, pisało na pudełku "run" więc kupiłem, półtorej miesiąca później przebiegłem pierwszą dychę był to Sylwestrowy Bieg Radości. Tamże, gdzie dzienniczek treningowy, są dywagacje ( moje) na temat czy dam radę tę dychę. dałem i nawet nie byłem ostatni, swoim wtedy jeszcze nietradycyjnym sposobem pod koniec wyprzedziłem chyba 3 może 4 osoby. I cóś takiego mi zostało do dzisiaj, często biegnę ostatni a potem powolutku choć nie zawsze udaje mi się mijać takich co sobie źle rozłożyli siły
Truskawa (2014-03-05,14:15): No niestety Piotrek. Po bieganiu też widać jak bardzo się postarzałam od czasu kiedy zaczęłam biegać. :))
Truskawa (2014-03-05,14:16): No tak Maćku. Oby tak zostało. :))
Truskawa (2014-03-05,14:18): Dysponuję jeszcze wersją dziećmi Aśko. :D
Truskawa (2014-03-05,14:19): W 1997 to mi tam dopiero coś zaczynało błąkać się po łepie, że może kiedyś pobiegnę maraton, choć za bardzo chyba w to nie wierzyłam. :) Raczej chyba wcale, czyli można nie wierzyć a i tak zrobić to co się chce. :))
Truskawa (2014-03-05,14:20): Janku, rozśmieszyłeś mnie! POdarte ale dobre! :)))) No tak, człowiek uczy się całe życie. :)
Truskawa (2014-03-05,14:21): Aż mi się wierzyć nie chce Jacku. Zmienia nas to bieganie. I to bardzo. :)
Truskawa (2014-03-05,14:22): Brzmi dobrze Damku, bo wiem co chciałeś powiedzieć. :)) Czy to znaczy, że nie mam już pisać wstępów??? Będzie mi tego brakowało jakby co. :)
Truskawa (2014-03-05,14:23): :))) No to jest zupełnie odjechany koment Mireczku. :))))
Truskawa (2014-03-05,14:24): No to klops Marku. Psa da się choć na chwilę zamknąć w kojcu. Wnuczki niestety nie. :)))
Truskawa (2014-03-05,14:24): Paweł, myślę że niejedną spotkasz. Dziękuję! :)
Truskawa (2014-03-05,14:26): Dziękuję bardzo Michał. :) Co do stażu.. szkoda, że mój staż nie przekłada się na jakość ale radochy z biegania mam tyle samo co Ci z elity. :))
Truskawa (2014-03-05,14:27): Dla głowy wyprzedzanie jest bezcenne. Też tak lubię czasami być z tyłu i potem dopiero wyprzedzać. I tak nie mam żadnych szans na dobre miejsce, a radocha jest. :)
sopel (2014-03-06,17:24): No Iza czas leci i lepiej biegać niż podziwiać tych co biegają ! ;-) Mi też w tym roku pęka 9latek i jak przypomnę sobie moje pierwsze wyjście w czarnych Nike (halówkach) to padam ze śmiechu i zmęczenia, wracając do domu nie nogach , ale "drewnianych" szczudłach ! Dzisiaj jest inaczej piękniej dzięki temu właśnie że bieganie daje wolność , radość, przyjaciół, znajomych , i masę pozytywnej energi. Życzę Tobie i nam wielu fajnych biegowo-towarzyskich spotkań i wielu lat biegania w zdrowiu i radości ! Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia ! :)
Piotr Fitek (2014-03-07,16:04): 8lat! super, gratuluję :) U mnie połowa Twojego - 4 latka. I ciekawy ten bilans :)
wiosna (2014-03-09,22:52): A ja kupiłam sobie pierwsze buty do biegania, jak już postanowiłam że będę ( chyba jakoś 5 lat temu) i jak już dałam radę przebiec trochę dalej niż 3km to pierwszy raz paznokcie podziękowały mi za współpracę i sobie poszły. Buty były za małe.
(2014-03-11,21:16): w bieganiu jest tez taki plus, ze fajnie sie zwiedza na biegowo - w trzy dni mozna zobaczyc wiecej, niz gdyby sie tylko chodziło :-) i mam wrazenie, ze to mniej męczące :-)







 Ostatnio zalogowani
szymk
13:46
1223
13:45
biegacz54
13:38
POZDRAWIAM
13:37
Goniusia13
13:37
Hari
13:23
michu77
13:09
bigbieg
13:08
Merlin
13:04
BiegRycerski
13:04
Admin
13:03
StaryCop
13:01
ONszymON
12:35
Krzysiek_biega
12:23
Stonechip
12:21
Ty-Krys
11:59
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |