Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [18]  PRZYJAC. [278]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Truskawa
Pamiętnik internetowy
Biegam, więc żyję.

Izabela Weisman
Urodzony: 1972-02-
Miejsce zamieszkania: Żory
363 / 483


2012-12-04

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Upadek (czytano: 1074 razy)

 

Wiele lat temu czytałam „Akwarium” Wiktora Suworowa. Książka ciężka, ponura i do tego miejscami niezwykle brutalna. Generalnie odchorowałam. Sporo szczegółów zatarło się już w mojej pamięci ale jeden taki malutki drobiazg chyba na zawsze będzie już kojarzył mi się z tą książką. Otóż, było tam opisane ćwiczenie, i proszę mi wybaczyć jeśli napiszę coś niedokładnie, w którym człowiek siedzący na krześle miał sam przewrócić się w do tyłu. Chodziło o to, żeby nabrał pewności, że sobie nie zrobi krzywdy, bo zadziała odruch, który przyciągnie głowę do piersi. Wtedy mnie to rozśmieszyło i umieściłam sobie tę historię obok tych, które mówią, że jeśli spadasz z 10 piętra to rosną Ci skrzydła. Na szczęście potem trochę dojrzałam, nabrałam wiedzy i ten drobny szczególik przestał być zabawny, a dzisiaj udało mi się to nawet przetestować. Serio.

Jak zwykle rano pobiegałyśmy z Krupiszonem w lesie. Pięknie tam dzisiaj bo nieco posypało. Szkopuł tylko w tym, że to co wczoraj było mokre, dzisiaj jest stężałe i śliskie i pod śniegiem słabo lub w ogóle niewidoczne.

Biegłyśmy sobie więc zadowolone z życia aż w pewnym momencie trafiłam na ukrytą kałużę. To nawet nie była sekunda, tylko jej ułamek kiedy znalazłam się w powietrzu. Nie zdążyłam się nawet wystraszyć. Myślę też, że jeszcze w powietrzu, kiedy już znalazłam się w pozycji horyzontalnej przyciągnęłam i nogi i głowę do piersi. Potem z głośnym trzaskiem grzmotnęłam miednicą i kręgosłupkiem w podłoże. Głowa nawet nie drgnęła i nie uderzyła w ziemię, a nogi opadły chwilę później. Czyli da się! Suworow nie kłamał. :)

Poleżałam chwilę, przetestowałam po kolei obwody. Wszystko działało jak trzeba więc wstałam i pobiegłam dalej, bo co innego mogłam zrobić. Potem jeszcze przypomniałam sobie, że już raz tak fiknęłam. Rzucałam mojemu psu Muńkowi kamyki na górkę, a kiedy tam wbiegał, to kolejną wrzucałam do stawu. Psiur biegł potem jak strzała do stawu i nurkował po kamienie. Niestety za którymś razem emocje go poniosły i podciął mi nogi. Wywinęłam klasycznego orła i też wylądowałam jak żółwik na plecach. I też nic mi się nie stało, prócz chwilowej wściekłości, która szybko ustąpiła przejmującemu rechotowi.

Czyli na plecy to ja mogę się przewracać. Teraz może czas przetestować czy da się równie bezpiecznie upadać na twarz i na boki. Jeśli mi się zdarzy sprawdzić, to myślę, że mogą być z tego wydarzenia niezłe zdjęcia. Obiecuję udokumentować wszystkie siniaki i zadrapania i pochwalić się nimi w blogu. Ale lepiej nie. :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


mamusiajakubaijasia (2012-12-04,11:32): Grunt, że żyjesz! Ale w Toruniu Cie nie było:( Co z Monią i jej zdrowiem?
snipster (2012-12-04,11:42): hehe :) słyszałem o tym i ktoś mi to nawet pokazywał na przykładzie krzesła. Tylko nie próbuj z tym 10 piętrem... skrzydła może i wyrosną, ale po fakcie ;)
straszek (2012-12-04,11:43): To wcale nie jest takie głupie potrenować upadki i przewrotki! Zawsze możesz przy tym chwilkę poleżeć... :))
papaja (2012-12-04,12:33): Z Akwarium pamiętam metodę na zaśnięcie - leżąc na wznak trzeba gały pod powiekami wywrócić jak najbardziej do góry. Nigdy nie skutkowało :)
Marysieńka (2012-12-04,13:02): Nie potrafię zliczyć ile razy na treningu...szczególnie zimą na brzuchu lądowałam....bez szwanku wychodziłam tylko wówczas, kiedy nie broniłam się przed upadkiem...pewnie coś w tym jest:))
Truskawa (2012-12-04,14:54): DZiękuję Gabrysiu, Monia dochodzi do siebie. Trudno gdzieś jechać jak dzieciak chory nie wiadomo na co. :(
Truskawa (2012-12-04,14:59): Uhm.. czyli w zasadzie mogłabym nie poznać wyników tego eksperymentu z dziesiątego piętra. :))
Truskawa (2012-12-04,15:00): Straszku, ale jak fajnie by to wyglądało w blgu! "Dzisiaj miałam trening z leżenia". Myślę, że nareszcie byłyby jakieś wyniki. :)))
Truskawa (2012-12-04,15:01): Ała! Ależ to boli Asia! I chyba rzeczywiście nie działa. :))
Truskawa (2012-12-04,15:02): Maryś, bo pewnie to prawda, że jak się jest rozluźnionym to trudno sobie zrobić krzywdę.
dario_7 (2012-12-04,15:36): Mój najpiękniejszy upadek zdarzył się chyba w Toruniu w 2008 r., kiedy to było wielkie SRU!!! jak Półmaratonie Mikołajów na 19-tym km dogoniłem Marysieńkę :))) ... Ja to w ogóle mam jakieś szczęście do wywracania się przy dziewczynach - pamiętam jak pewnego razu lecę sobie laskiem a tu... laseczka z naprzeciwka, no to ja - jak to ja - pierś do przodu, dziób do góry, no taki kogucik zalotny... a tu mnie - w mordę jeża - jakiś korzeń nagle wyrósł, że wyciągnąłem się jak długi na "plaskacza" tuż pod nogi onej laseczki!... nawet nie pamiętam jak to się stało, że już stałem z powrotem na dwóch kończynach!!! - to było moje najszybsze: padnij! powstań!... w wojsku tak nie umiałem! ;)))
Pawel1973 (2012-12-04,15:37): HAA! Więc jednak pies + biegacz = wypadek.
Pawel1973 (2012-12-04,15:37): Żart.
Truskawa (2012-12-04,16:40): Bo ja Ci powiem Darku, że te korzenie to one własnie tak robią. Niby ich nie ma, a potem jak coś to leżysz jak długi. :))
Truskawa (2012-12-04,16:42): Piiiijes + biegacz = Bardzo udany trening. ;) Do tego po treningu piiiijesek jest wybiegany a właściciel ma święty spokój. :)
paulo (2012-12-04,18:09): lepiej się nie przewracaj, ale za to dalej tak pięknie uśmiechaj :)
Truskawa (2012-12-04,18:26): A dziękuję. Oby zawsze się tak dało. :)
dziadekm (2012-12-04,19:09): Iza biegaj wokół stawów przy Gichcie, tam nie ma korzeni :)
tytus :) (2012-12-04,19:32): jak zaczniesz chodzić zimą po górach to poćwiczysz upadki i kotwienie czekanem
Gerhard (2012-12-04,21:12): Jestem czołowym wyznawcą "teorii Suworowa" w Polsce. Setki godzin spędziłem na weryfikowaniu jego książek i dyskusje na forach (historycy.org i inne). Więcej - utworzyłem własną stronę dotyczącą Suworowa (www.suworow.pl) i własne forum. A mimo wszystko tej jednej, konkretnej teorii o krześle nigdy nie odważyłem się sprawdzić!
Truskawa (2012-12-05,12:31): A nieprawda Jarek. Właśnie, że są korzenie. :) I gwizdnęłam się właśnie na Gichcie! :)
Truskawa (2012-12-05,12:32): Ty wiesz Tytys, mi to się tak zdo, że idąc zimą w góry to już powinnam umieć się przewracać. Bo w górach na naukę to już chyba nieco za późno.. :))
Truskawa (2012-12-05,12:33): Ooooo, nasz Wiking się znalazł! Wojtek, zobacz jakich cudów można się dowiedzieć pisząc tylko o tym, ze czytało się jakąś książkę. Zaglądaliśmy już na Twojego Suworowa. :)
Truskawa (2012-12-05,12:35): Tomku, wydaje mi się, że o tej książce to akurat trudno zapomnieć. Drastyczna była. Pamiętam, że mi sie podobała ale drugi raz już nie chciałabym jej czytać. :)
Maria (2012-12-05,15:13): Trus pamięta z Suwirowa ci innego ,Papaja też i ja też ,ale nie napiszę co...;) Truskawa masz elastyczne te obwody:)
Truskawa (2012-12-05,16:02): Ale ja teraz będę usychała z ciekawości Maryś. Ja to ciekawskie jajco jestem. I co teraz? :))
jacdzi (2012-12-05,16:59): Iza, nie spadaj jutro na buzie, szkoda jej! Ale ilosc przebiegnietych kilometrow mnie powala, raptem grudzien sia zaczal a Ty juz 50 masz za soba.
Truskawa (2012-12-05,17:34): A tam Jacku. Jak się pogniecioną karoserię porysuje to już niczego nie żal. :))) A endo kłamie. :)))
Gerhard (2012-12-05,20:49): Wiking ostatnio czuje się zaginiony. Wiking próbuje złapać siedem srok za ogon. Ciężko pracuje i znajduje tylko minimalną ilość czasu na udzielanie się na forach i portalach. A wszystko wskazuje, że będzie jeszcze gorzej.
Truskawa (2012-12-06,07:33): W takim razie życzę, żebyś nie padł na twarz.
Maria (2012-12-06,09:38): Wpierw telewizja ,teraz endo;) ale fakt przekłamuje mocno.Po sprawdzeniu 4 aplikacji,używam runtastick i szczerze polecam. Ale chyba w kilometrażu grudniowym przebijam wszystkich mam 0!:)
bartus75 (2012-12-06,10:44): pamiętasz jak pisałem o swoim upadku i koziołkowaniu po którym byłem tak poobijany że nie pojechałem na kolejne półmaratony ... teraz jak biegnę w miejscu upadku zawsze sie uśmiecham że to tam upadłem tam gdzie biegam na codzień ... głupi korzeń ? kamień ? wyrosł na mojej ścieżce ? :) ale ważne pozbierać się szybko i dalej i dalej
Toya (2012-12-09,22:13): Wolałabym zobaczyć załączone do wpisu zdjęcie "widok na kałużę z lotu ptaka" hehehe
Truskawa (2012-12-10,10:42): Maryś, od tych dokładnych kilosów to jednak mam Garminka. Endo mam bo tam jest dużo znajomych i dlatego z tym biegam. Bo jednak ludzię są najważniejsi w tym bieganiu. :))
Truskawa (2012-12-10,10:43): No jasne, ze pamiętam. Zresztą upadki to nic takiego. Nawet latem mogą się zdarzyć. I nie raz sie przecież gwizdnęłam, tyle, że może nie tak widowiskowo. :))
Truskawa (2012-12-10,10:44): Luiza, obiecuję, że następną uwiecznię. A tak w ogóle.. czy my nie miałyśmy się umówić na jakiś spacerek? :)







 Ostatnio zalogowani
kuzag
01:12
Marco7776
23:56
camillo88kg
23:43
przystan
23:39
inka
23:30
Roadrunner
23:21
conditor
23:12
Lektor443
22:21
pixel5
22:03
kornik
22:00
kos 88
21:50
Przemek_Czersk
21:49
rdz86
21:46
milosz2007
21:44
radosc
21:43
Stonechip
21:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |