Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [364]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Krzysiek_biega
Pamiętnik internetowy


Krzysztof Bartkiewicz
Urodzony: 1975-04-05
Miejsce zamieszkania: Toruń
100 / 193


2012-08-07

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Jaworzno i igrzyska (czytano: 1195 razy)

 

Ostatnie przetarcie przed Gdańskiem za mną. Pierwotnie planowałem pobiec półmaraton w jak najbardziej spokojnym tempie w Tarnowie gdzie opłaciłem już nawet startowe. Na 2 dni przed wyjazdem miałem prośbę czy nie zająłbym się Kenijczykami (w tym dwie panie) które miałyby pobiec w Jaworznie, ale jest problem z transportem. Tak więc dość długo nad tym myślałem, wiedząc że tam jest co roku bardzo mocno obstawiony bieg i nie chciałbym tego pobiec za mocno. Mimo to następnego dnia oddzwoniłem do managera informując że się zgadzam. Umówiliśmy się na dworcu PKP we Wrocławiu i dalszą podroż pociągiem pokonaliśmy wspólnie. Wysiedliście w Jaworznie Szczakowo, skąd zaraz mieliśmy autobus w kierunku centrum miasta. Po kolejnych 25 minutach wysiadamy idealnie przy mecie i schodami do góry udajemy się do biura zawodów. Tutaj okazuje się że obsada będzie jeszcze mocniejsza niż wcześniej zakładano. Mimo że w tym samym czasie był rozgrywany bieg Dominika w gdańsku-to okazało się że tam dyr. zrobił ograniczenia obcokrajowców i do biegu dopuszczono po dwóch zawodników z każdego kraju, bardziej promując polskich zawodników. Tak więc do Jaworzna przyjechały 2 busy z Ukrainy i jeden z Białorusi. Nie wiem jak to jest ale wyjątkowo się na tą wieść wyluzowałem, wiedząc że będzie bardzo mocno, zapragnąłem się sprawdzić w tak szczytnym gronie. Zaplanowałem pobiec podobnie jak w Getyndze, gdzie pierwsze kilkaset metrów bardzo spokojnie.
Pogoda w tym dniu nas nie rozpieszczała, wierząc prognozom mogło być nawet 34 stopnie w cieniu. Wcześniej zrobiłem ok. 4km rozbiegania i 4 rytmy z Kenijkami. Na kilka minut przed startem skoczyłem jeszcze do łazienki zmoczyć koszulkę startową i dzięki czemu dużo na tym uważam zyskałem. Tuż po starcie czołówka od razu zaczęła się rozrywać, ja ruszyłem spokojnie za kobietami. Zaraz po starcie jest stromy długi podbieg i tutaj dałem się mocno wyprzedzać. Po wbiegnięciu na górkę do półmetka miałem wrażenie że ciągle jest delikatnie z górki. Tak więc od pierwszego kilometra już nie dawałem się nikomu wyprzedzać (wyjątkiem był Włoch, który jak biegł za mną i na 2km przed meta go puściłem). Dość długi odcinek biegłem z Dariuszem Laksą który powraca do biegania na ulicy i którego go szedłem dopiero na trzecim kilometrze. Po nawrocie każdy z nas biegł już wolniej, wiedząc że druga część trasy będzie o delikatnym przewyższeniu. Nie biegłem w ogóle na czas, w trakcie biegu 2, może 3 razy zerknąłem na stoper Na punktach nawadniania brałem po 5-6 kubków. Punkty były tak rozstawione że spokojnie mogłem wziąć nawet 12 ich na danym punkcie. A nie biegłem na tyle szybko żeby nie móc ich chwycić. Tak więc jak ostatnie metry były z górki, zerkając na zegarem ostatni kilometr musiałbym pokonać w 3.20 żeby złamać 52 minuty, wiedziałem że będzie ciężko. Z drugiej strony postanowiłem dogonić Kenijczyka, mojego współpasażera, którego wyprzedziłem dosłownie na linii mety, czas końcowy 51.48, co wyszło ostatni kilometr w 3.08-dla mnie rewelacja. Ponadto okazało się że Kenijczyk był w mojej kategorii wiekowej i ja sprzątnąłem mu jeszcze kasę sprzed nosa, który za czwarte miejsce nie dostał nic (Byłem pewien że jest w kategorii M20) więc kolejny dowód na to że trzeba walczyć do końca, a nie odpuszczać bo uważamy że i tak to nam nic nie da...
Zająłem 11 miejsce w klasyfikacji generalnej. Warto wspomnieć że mniej więcej na 4km odpadł jeden z faworytów-Jakub Burghardt które ugryzła w kolano osa i jeszcze po wbiegnięciu na metę widziałem jak walczył z bólem...

Druga część to igrzyska w maratonie i występ naszej zawodniczki Karoliny Jarzyńskiej. Na forum napisałem że według mnie zlekceważyła igrzyska i słowa potwierdzam. Nieporozumieniem jest dla mnie start na dwa tygodnie w półmaratonie i pobiec w nim na maksa. Niestety komercja u nas górą. Przecież półmaraton w Chicago nie był o przysłowiową pietruszkę. Zawodniczka tej klasy dodatkowo mogła dostać nawet 1000 USD za sam start. Czy zatem nadal wierzycie że do igrzysk się przygotowała? Czemu Heniu Szost potrafi odmówić innym propozycje startu (a wiem że takie miał). Są osoby które igrzyska traktują poważnie, a nie którym się wydaje że dodatkowy start im nie zaszkodzi...i nie miałbym do niech pretensji gdyby pobiegła tak jak pobiegła, ale jednak skupiłaby się na starcie docelowym. Przecież zawsze mogą wystąpić problemy zdrowotne, człowiek coś źle zje czy źle w danym dniu się poczuje - ale nie że ktoś się rozdrabnia i bierze wszelkie inne propozycje startu przed startem docelowym
Ile jest osób, tyle opinii: Piotr Suchenia uważa (jak pisał pod jednym z wpisów pod moim blogiem) że nawet na drugi dzień po maratonie można pobiec dobrze półmaraton-dla mnie to jest absurd. Czyli tym samym mam pisać że Karolinie dobrze by zrobiło gdyby dzień wcześniej wystartowała sobie gdzieś w półmaratonie?:)
Jakieś tam doświadczenie też posiadam, rozmawiam bardzo często z zawodnikami, sam również doradzam trenerom i Kenijczykom w pewnych sprawach i nie jest możliwe żeby każdy kolejny sezon biegać na tym samym schemacie. To że komuś dopasował start półmaratonu na 2 tygodnie przed maratonem, nie znaczy że ten sam schemat nam się sprawdzi za 2 lata. Trening trzeba zmieniać. Pamiętam jak potrafiłem startować dzień po dniu, dziś sobie tego nie wyobrażam. Dlaczego Heniu Szost zmienił trenera mimo że z Grzegorzem Gajdusem doszedł do 2:10 i nadal jego progres mógłby iść w górę? I raptem kilka sezonów później z tak wysokiego poziomu progres o 3 minuty...!! Tutaj widać jak moim zdaniem organizm Henia pozytywnie zadziałał na radykalne zmiany w treningach. Na forum można też dostrzec różnych pozytywnych opinii na temat startu Karoliny, ale ludzie, mamy XXI wiek, wyniki idą w górę, a my oczekujemy że na igrzyskach nasze panie wystarczą jak pobiegną 2:30 i zajmą miejsce poza trzydziestką? Na naszym portalu co chwile widać news o jakiś nowinkach, a to skarpety kompresyjne, a to pasy w których jak pobiegniesz twoje wyniki wzrosną, a to skarpetki w których można się myć:), a to wszelkiego rodzaju buty w których osiągniesz znakomite wyniki, a zatem te wszystkie reklamy jest to HIT czy KIT?
Marcin Chabowski zrezygnował ze startu w igrzyskach z powodu kontuzji kolana, szkoda że nie spróbował środka na kolana w których nasi ultramaratończycy bili rekord Polski (42km dziennie przez 42 dni) zapewne w najbliższą niedziele moglibyśmy oglądać obu naszych maratończyków

wczoraj ogladając finał na 400m przez plotki ktory wygrał Felix Sanchez rewelacyjnie jego skomentowano: miał tyle kontuzji, że sam nie wiem czego już nie miał, jest pozszywany w 50 miejscach!!!! Jak patrzyłem w powtórce jak biegnie, po takim komentarzu zastanawiałem się co jest w jego postaci ciałem, a co modyfikacją:)

Ale kończąc ten wpis chwała Karolinie że jednak dobiegła do mety. Czas 2:30 nie byłby zły gdyby jednak walczyła i do 35km szłaby na rekord życiowy. Jak wcześniej wspomniałem na forum, stać Karolinę na to żeby biegać maraton w granicach 2:24. A może też potrzebuje zmiany trenera?

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


suchy (2012-08-07,12:43): Krzychu, ten Kenijczyk (chyba) co "niby" koksował nie pobiegł dobrze maratonu po połówce, czy odwrotnie? Pobiegł - więc można :) fakt a nie absurd :)
Krzysiek_biega (2012-08-07,13:21): Pobiegł słabo? zrobił w maratonie życiówkę:) Ponadto nawet gdyby pobiegł lajtowo, to na drugi dzień półówka w upale zaledwie dwie minuty od życiówki:) To sobie teraz wyobraż gdyby taka Karolina pobiegła na tej podstawie dzień wcześniej półmaraton 1:13 (czyli też odbiegając dwie minuty od życiówki)....Wszak z tego co on biega, powinien pobiec 2:07 maraton, ale tego nie zrobi bo na takich maratonach jest kontrola antydopingowa....
suchy (2012-08-07,13:45): Cytuję: Piotr Suchenia uważa (jak pisał pod jednym z wpisów pod moim blogiem) że nawet na drugi dzień po maratonie można pobiec dobrze półmaraton-dla mnie to jest absurd. Absurd czy prawda ?
Krzysiek_biega (2012-08-07,13:51): to powiem jasniej: dla mnie dla mnie mit, który się nie sprawdza. Gdyby to była prawda, to już dawno wszyscy by tak biegali, a w Londynie można by zrobić dzień wcześniej eliminacji, np zrobić im test na 30km....:)
suchy (2012-08-07,13:57): Nie odwracaj kota ogonem. Masz jasną i przejrzystą sytuację :) więc odpowiedź jest jedna - MOŻNA :)
Krzysiek_biega (2012-08-07,14:00): dany zawodnik nie był poddany kontroli antydopingowej, więc nie mam jasnej sytuacji:)
Krzysiek_biega (2012-08-07,14:03): zapomniałem dodać że manager Elishy jako zawodnik-był dwa razy złapany na dopingu i jego kariera się skończyła... A moje słowa odnośnie Elishy i managera może potwierdzić Arek Gardzielewski, Jakub Burgardt, Bogdan Dziuba czy Sergiej Okseniuk i wielu innych
suchy (2012-08-07,14:06): Krzychu, nie rozumiesz. Ty też "niby brałeś" i "niby byłeś zdyskwalifikowany" nie wnikam, nie mój problem i nie moja "łatka". Elisha "niby" też brał, ale "niby" nikt go za rękę nie złapał i nie powiedział BRAŁEŚ DOPING! Ja tylko zaprzeczam Twoim słowom i przytaczam jasny i przejrzysty argument, podważając Twoją opinię. Dowód jest jasny - MOŻNA i koniec. Proste? Bo jak dla mnie proste i przejrzyste.
Krzysiek_biega (2012-08-07,14:19): Piotrze nie tyle chodzi mi o Elische co wywnioskowałem z twoich wcześniejszej wypowiedzi gdzie jak pamiętam stwierdziłeś że znasz wybitnych sportowców na wysokim poziomie gdzie można bardzo dobrze pobiec dzień po dniu (maraton i półmaraton). Ja powtórze, ja takiego zawodnika nie znam!!! była nagonka jak zapewne wiesz na Elishe który w dziwny sposób nie pojawił się na danych zawodach mimo że był zgłoszony i przygotowane atrakcyjne nagrody. Przypadek? Tutaj uważam wyraziłem się jasno co na ten temat sądze i więcej w tym wątku postaram sie do tego nie wracać. Jak widać do niektórych pewne argumenty nie przemawiają. Mam swoje zdanie na ten temat i tego nie zmienie. Ja po maratonie robie 2-3 dni zazwyczaj przerwy, 2 razy mi się może zdarzyło że potrafiłem zrobić bezpośrednio na drugi dzień 10-20km rozbiegania, ale nie odważyłbym się na start w półmaratonie
benek (2012-08-07,15:08): Najciekawsze w Twoich wypowiedziach jest to, że one nawzajem się wykluczają. Jesteś zdania, że niemożliwe by na Karolinie sprawdzał się start dwa tygodnie przed maratonem, na dystansie o połowę mniejszym na maxa jako przetarcie bo gdyby się sprawdzał to wszyscy by tak robili. Druga sprawa to start dzień po dniu. Jeśli Kenijczyk jest mocny to może mu pasuje takie startowanie. Pokazuje że można. Ja mogę twierdzić, że nie da się biegać mocno maratonu, tydzień po tygodniu, a Ty to robisz... więc mam pisać o Tobie tak samo jak Ty piszesz o innych? A trzecie najważniejsza sprawa to mimo Twojego doświadczenia biegowego masz małe pojęcie na temat teorii sportu, wysiłkowej fizjologi człowieka oraz teorii treningu sportowego, która powstała na przestrzeni lat! Bazujesz na doświadczeniu a to nie jest podstawa do wysnuwania teorii treningu sportowego!
Krzysiek_biega (2012-08-07,15:38): Piotrze (Benek) dla nie których może i mocno, ale zwróć uwagę że odbiegłem w pierwszym starcie aż 16 minut od życiowki? czy to jest mocno? Jak na człowieka który tylko coś tam przeczytał a nigdy nie przebiegł maratonu to nie wiem czy wiesz o czym piszesz. Ponadto są tutaj na forum osoby które mają znakomitą teorię ale nigdy sami nie pobiegli dobrze maratonu i nigdy nie przygotowali dobrze swoich zawodników, więc tutaj teoria nie zawsze idzie w parze z wynikami
benek (2012-08-07,15:44): Jeśli 5 lat studiów to dla Ciebie - "coś tam poczytanie" no to faktycznie nie mamy o czym gadać. Zauważ, że ja nie mądrze się o tym jak kto biega, co robi źle a co dobrze. A Ty nie mając podstaw robisz to.
Krzysiek_biega (2012-08-07,15:47): dodam że moje 2:30 w maratonie to jest niczym w stosunku do Mireli Zięciny która potrafiła na zawołanie nawet w okresie zimowym biegać maraton w granicach 2:50 i to w rzadkich przypadkach (w zasadzie już na koniec kariery) biegła nieco powyżej 3h. I to przez całe dobre kilka lat swojej kariery (U mnie są to sezony falowe w zależności od kontuzji i życia osobistego). Ale ciężko jest doszukać się osoby która byłaby uniwersalna, gdzie grzeje wszystkich na 5, 10km półmaratonie i jeszcze w maratonie i to dzień po dniu
Krzysiek_biega (2012-08-07,15:51): Zgadza się Piotrze, nie mamy o czym gadać. Ci co robią autostrady i są w rządzie też w większości są po studiach a jak postępują....Papier o niczym nie świadczy, liczą się wyniki. Jak w kawale: pracodawca szukał mechanika samochodowego, zgłosiło się kilka osób z cv po studiach: panowie mnie papier nie interesuje-chcę żebyście potrafili naprawić mi samochód:)
benek (2012-08-07,15:56): Odwracając to: Twoje doświadczenie nic nie znaczy bo co to jest 2:23 kilka lat temu przy rekordzie świata 2:03?? 20 minut gorzej hahahaha przecież to przepaść. Zwróć uwagę na puente! Tobie wydaje się że jesteś pępkiem świata, wszystko wiedzącym Krzysztofem Bartkiewiczem. Znasz się na mentalności zawodników (bo wiesz co chcieli zrobić a z nimi nie rozmawiałeś), znasz się na treningu (bo wiesz że nie da się pobiec mocno dwóch zawodów dzień po dni)... Można powiedzieć że masz nadprzyrodzone zdolności przwidywania :] Wydaje Ci się również, że masz prawo do osądzania zawodników (Szosta, Giżyńskiego, Gardzielewskiego, Jarzyńską), a samemu nie lubisz być ocenianym (patrz, artykuł na Twój temat w gazecie Bieganie). Pokora kiedyś się z Toba minęła i chyba już jej nie dogonisz.
suchy (2012-08-08,08:09): Z innej beczki. Dziwi mnie Twoje podejście do startu w Maratonie Solidarności. Planujesz start w półmaratonie, zapewne jako sprawdzian formy przed ważnym biegiem, w którym celem jest zarobienie pieniążków (chyba, że zwiedzanie 3 Miasta) a na chwilę przed zawodami zmieniasz plany startowe na ... 15km. Twój blog czytają amatorzy, którzy czerpią wiedzę z Twojego treningu i "profesjonalnego" (...) podejścia do treningu a tu taki "kwiatek". 21km a 15km to duża różnica, więc co ma taki amator myśleć, że obojętne czy pobiegnie 15 czy 21km na kilkanaście dni przed startem? To chyba nie jest dobry przykład i profesjonalne podejście do tematu maratonu, który jest ważny dla Ciebie.
Krzysiek_biega (2012-08-08,10:35): Piotrze (Suchy-bo z Benkiem już nie rozmawiam) jakbyś zauważył ja nie biegam dla wyników. Sam wiesz że wcześniej również zaliczyłem 3 maratony tydzień po tygodniu gdzie moim celem było sprawdzenie swoich mozliwości i czy byłbym w stanie pobiec dobrze 100km. Zapytaj sie Jarka Janickiego w jaki sposób on się przygotowywał? Ponadto zauważ żę ja biegam staty w tempie pod maraton. Przy dobrych warunkach atmosferycznych z tego co pobiegłem w Jaworznie wiem że moge pobiec maraton w granicach 2:25-2.26. Chociaż patrząc na pogodę długo terminową ma być powyżej 30 stopni, w takich warunkach nie biega sie na czas. POnadto podałem że biegłem w Jaworznie spokojnie, gdybym biegł powaźnie to stanąłbym w pierwszym rzędzie, a tak to dałem sie ustawić przede mna dużo wolniejszym zawodnikom. Moje wyniki mówią same za siebie. A taki Benek mgr przed nazwiskiem w okresie zimowym bije życiowki, przychodzi wiosna i porażka... Czy mądre jest podejście podawać plan treningowy komuś, kto pracuje 12h na nogach i ten sam plan podac komuś kto siedzi przy biurku...? Mamy tyle wykształconych trenerów, a dlaczego nasi najlepsi maratończycy szukają trenerów na Wschodzie?
Krzysiek_biega (2012-08-08,10:42): Odnośnie Gdańska to już raz wcześniej sie wyraziłem. Nawet jak biegasz 2:11 nie masz gwarancji czy zarobisz (Giżyński w Rotterdamie czy we Frankfurcie /M) są zawodnicy którzy biegaja dla wyników, i są tacy jak ja którzy robią frekwencję na maratonach. Nigdy nie masz gwarancji czy w danym okresie trafisz z formą i przy przygotowaniu na konkretny wynik zawsze może się coś wydarzyć. Dlatego wiem jak mocno trzeba trenować by zrobić takie wyniki jak Szost gdzie start w półmaratonie wcześniej mógłby znacznie osłabić organizm-często sie dziwimy że kilka dni przed startem docelowym czujemy sie osłabieni... Ja startu docelowego nie mam, gdyż jak zdrowie pozwoli we wrzesniu pobiegne kolejne maratony. A Gdańsk jak nie wyjdzie to nie będe z tego problemu ubolewał, przecież zawsze się może zdarzyć że trafie na mocna obsade i wówczas lepiej pobiec lajtowo, bo w następnym maratonie może być lżej..:)
Krzysiek_biega (2012-08-08,10:49): Ponadto Piotrze, jak na fakt że sam do tych wyników doszedłem to chyba poszło mi całkiem nie źle. Bo mialbym długa listę osób którą jeżdzą na obozy, biegają w wypasionych obuwiu, jeżdzą na obozy, są po studiach i nie potrafią pobiec w maratonie jak ja:)
benek (2012-08-08,11:21): beka. Moja życiówka z półmaratonu zrobiona na wiosnę. Na 10 km również na wiosnę :]
Krzysiek_biega (2012-08-08,11:28): w jednej z edycji półmaratonu Mikołajów ledwo z Tobą wygrałem, przyszła Wiosna i do wyniku z grudnia się nawet nie zbliżyłeś
benek (2012-08-08,13:51): Chodzi Ci o rok 2007/2008. Zrobiłem w grudniu na nieco krótszej trasie niż regulaminowa - 1:15:30, a na wiosnę (30.03.2008)1:16:20.
Krzysiek_biega (2012-08-09,00:18): Kończąc tą całą dyskusję z Wami. Jak wskazują moje wyniki jakąś wiedzę posiadam skoro potrafiłem dojść do takich wyników sam, bez trenera, bez obozów i wypasionego sprzętu. Jesteście po studiach, macie podobno wiedzę i wypasiony sprzęt Pumy, ale gdzie wasze wyniki...?
benek (2012-08-09,08:54): a postaw sobie pytanie: co by było gdyby ktoś pokierował Twoją karierą odpowiednio? Może zamiast 2:23 było by 2:10?
Krzysiek_biega (2012-08-09,09:55): Piotrze trochę mnie znasz, nie raz rozmawialiśmy. Nie jest proste jeżeli nie masz wsparcia u najbliższych. Nie będę może pisał publicznie kto z rodziny mi zabronił uprawiania wyczynowego sportu. Ale taka prawda, jeżeli nie masz wsparcia u najbliższych to nie jesteś w stanie nic zrobić. A z tym 2:10 to bym był ostrożny, znam mnóstwo osób który miały tak biegać, i nikt tego nie dokonał i wiele z nich zakończyło z bieganiem... Większość mocnych zawodników stawia karierę ponad wszystko, mam wspaniałego syna i gdybym postawił jak inni - to zapewne wszelkie obozy itp uniemożliwiłyby mi założenie rodziny...
suchy (2012-08-10,12:30): Ja w "Pumie" nie biegam, mam wypasiony sprzęt innych marek ;) ;) ;) Tak na poważnie, Krzysiek w sporcie liczy się również talent i indywidualne predyspozycje. Żeby wynik był tylko kwestią treningu, każdy biegałby szybko i jeszcze szybciej. Jeden musi pobiec w miesiąc 1000km żeby zrobić wynik 2:20 inny 600km. Jednemu to przychodzi lekko, inny rzeźbi... O wsparciu najbliższych dobrze, że piszesz bo tu kłania się psychiczna sprawa treningu. Jeżeli masz wsparcie jest OK, jeżeli są głosy z zewnątrz na NIE to zamiast na treningu skupiasz się na "problemie" i nie masz komfortu - to "oczywista oczywistość" ;) Inną sprawą to życie zawodowe, studia, praca itp. Nie każdy ma komfort biegania kiedy chce i jak chce, tu nawet najlepszy sprzęt nie pomoże. Jeżeli ktoś pracuje 8 godzin dziennie + poświęca na dojazdy do pracy 2-3 godziny to ile mu zostaje na trening? Do tego oczywiście należy doliczyć obowiązki domowe oraz w tych czasach niestety dodatkowe źródło zarobku... i weź tu się skup i skoncentruj na treningu i na bieganiu na wysokim poziomie.







 Ostatnio zalogowani
Sapacz
14:08
Arti
13:53
Sypi
13:48
mateusz
13:31
Admin
12:48
GriszaW70
12:46
waldekstepien@wp.pl
12:43
kratke
12:40
Mikesz
12:25
jann
12:21
Gapiński Łukasz
12:12
arek19_78
12:04
stanlej
11:56
Mircoh
11:53
maur68
11:50
vipsektor
11:41
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |