2018-06-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Charzykowy (czytano: 584 razy)
W miniony weekend spędziłem czas w niezwykle malowniczej scenerii Borów Tucholskich, gdzie po raz czwarty zorganizowano cykl imprez triathlonowych. W sobotę odbył się triatlon na dwóch dystansach; 1/8 i 1/2 Ironmana. Natomiast w niedzielę popularna „ćwiartka” oraz sztafety na dystansie 56,5 km.
Na startujących czekały wyjątkowo czyste wody Jeziora Charzykowskiego, który jest olbrzymi i ma prawie 10 km długości i 2,5 km szerokości. Poza tym trasa kolarska w miarę płaska i szybka, a na koniec widowiskowa trasa biegowa wiodąca promenadą wzdłuż brzegu jeziora i przystani jachtowej.
Dzięki dużej przystępności lokalizacji strefy zmian względem tras wszystkich etapów triatlonu najbliżsi i liczni kibice z łatwością mogli śledzić przebieg zawodów i rywalizacji. Nie zapomniano też o dzieciach, które w sobotę mogły rywalizować w duathlonie.
W sumie fajnie było w Charzykowy. Pogoda dopisała i dlatego dwudniowe święto tiathlonu było świetną odskocznią od codzienności. Miejsce bardzo wdzięczne do organizacji tego typu imprez. Tam jest po prostu ładnie i są do tego warunki. Nic nie jest na siłę. Nie ma dzikich tłumów, co dla wielu jest zaletą. Bo łatwo tu dojechać i zaparkować. Jest tam po prostu gdzie spędzić czas, usiąść, napić się kawy, czy po prostu pozachwycać spokojem i widokami. I myślę, że to wszystko razem wzięte, łącznie ze startem w imprezie jest przepięknym dodatkiem do życia, a w zasadzie cudownym jego przerywnikiem.
A same zawody? Wystartowałem znów w najprzyjemniejszym dystansie dla siebie, czyli w „ćwiartce” :) I jak to ze mną bywa znów najsłabsze było pływanie, fajny rower i super bieg :) Dzisiaj to już się sam do siebie uśmiecham, ale jeszcze w niedzielę byłem na siebie nieco poirytowany :( Oczywiście wszystko przez pływanie. Pomyślałem sobie, że przy Rolling start nie muszę pchać się do przodu i wszedłem do wody prawie ostatni. Fajnie mi się samemu płynęło, tak dobrze, że nie zauważyłem jak odbiłem ok. 150m od trasy pływackiej. Nie wiem jak to się stało :) Dobrze, że służby porządkowe na kajaku mnie naprowadziły na właściwy tor :) Stąd czas tylko 28 min. Rower, o dziwo trochę gorszy niż w Sierakowie; 1godz i 33 min, a bieg na dystansie 10,5 km ukończyłem w czasie 55 min.
Teraz czas na małą regenerację i za dwa tygodnie po raz pierwszy w życiu 1/8 Ironmana :) Już nie mogę się doczekać :)
- na zdjęciu tuż przed startem i ubraniem pianki :) Strój, który mam na sobie dostaliśmy w pakiecie :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Hung (2018-06-19,14:25): Widać, że powolne pływanie dobrze wpływa na szybki bieg. paulo (2018-06-19,14:38): gdyby tak było to powinienem mieć życiówkę na 10,5 km :) snipster (2018-06-19,15:28): ćwiartki ci służą hehe :) paulo (2018-06-19,15:34): ano służą. I to jak :)
|