2013-01-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Będąc młodym ekspertem... (czytano: 313 razy)
...myslę, że jako wieloletni miłosnik radiowej trójki mógłbym w ten sposób sparafrazować słynne zdanie, wygłaszane przez panią Ewę Szumańską.
Otóż w gronie swoich nie biegających znajomych, bo posiadam jeszcze kilku takich, w gronie koleżanek i kolegów z pracy, czy też w gronie rodzinnym, uchodzę za eksperta w dziedzinie szeroko rozumianego biegania. Trudno żeby było inaczej, skoro często bywam bardzo... monotematyczny, chociaż staram się w tym ograniczać. Czasami trzeba komuś doradzić w zakresie doboru butów, poprzez chociażby wskazanie właściwego sklepu, gdzie znają się na rzeczy, a przy tym nie naciągną. Bywa że trzeba coś doradzić w zakresie treningu, czy chociażby poprowadzić debiutującego kolegę lub koleżankę, w ich pierwszym starcie. Muszę przyznać, że taki udany debiut daje mi sporo satysfakcji. No i mam już kilka osób możnaby powiedzieć na rozkładzie.. które zamiast pójść w piątek wieczorem na imprezę, jak normalni ludzie wypić jakiś alkohol, dzięki mojej skromnej osobie grzecznie odmawiają i zrywają się o świcie w mroźne śniegowe poranki na długie wybieganie ;)
Dzięki temu udało mi się m.in. nawiązać kontakt, znaleźć wspólną nić porozumienia, z kilkoma osobami, z którymi jak mi się wcześniej zdawało, zbyt wiele wspólnego nie miałem.
Długo pamiętałem chociażby telefon od kolegi, któremu również kiedyś na początku pomagałem, a dzisiaj bezczelnie wyprzedza mnie podczas niektórych na szczęście nielicznych wciąż startów, który po godzinie treningu biegowego zadzwonił i zapytał się mnie, co teraz ma robić, bo mu się zaczyna nudzić. Tak było Tomek! :-)
Sam temat wpisu przyszedł mi do głowy, gdyż akurat od jakiegoś czasu pomagam wdrażać się koleżance z pracy, w jej nowej, miejmy nadzieję na długie lata, ...pasji. Nie bardzo rozumiem jej motywację, a to trochę utrudnia zadanie jakie stoi przede mną, ale się nie poddam.
Jest jeszcze ta druga strona medalu. Być może w przeszłości za dużo i w niezawsze odpowiednim towarzystwie, opowiadałem o swojej pasji. Niewykluczam że zamęczyłem tym tematy pewne osoby. Jest również grono osób które traktują to... możnaby powiedzieć jako rodzaj niegroźnego dziwactwa, w najlepszym wypadku jako zapchajdziurę w rozmowach - bo przecież zawsze można zapytać zamiast o pogodę, o to gdzie startowałem w weekend. Pół biedy, gdy jest to przedmiotem jedynie życzliwych, bądź lekko uszczypliwych żartów. W każdym razie od dłuższego czasu, staram się w pewnych miejscach, w określonym towarzystwie, za dużo o bieganiu nie mówić, Niestety... nie zawsze mi się to udaje.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora darianita (2013-01-06,20:03): Kto wpada w sidła biegowe , temu trudno nie być czasami monotematycznym. Mam to samo. Choć pomoc koleżance w doborze butów?...:) ineczka16 (2013-01-06,20:55): A ja jak szukałam pracy wpisałam w CV, że przebiegłam 5 maratonów. Na większości rozmów kwalifikacyjnych wypytywali mnie o bieganie: od kiedy, jak często, gdzie biegam itp. Na ostatniej rozmowie (tam gdzie dostałam pracę) - potencjalny szef wypytywał mnie o biegi i pozostałe zainteresowania zamiast o moją wiedzę na dane stanowisko przez dobre 15-20 minut. Żartuję sobie nawet, że dostałam pracę przez bieganie :) Pozdrawiam i bądź czasem monotematyczny - nigdy nie wiesz kiedy wyjdzie Ci na dobre! ;P pozdrawiam :) michu77 (2013-01-06,21:11): ...czyli jest jeszcze dla mnie nadzieja ;P PW (2013-01-06,23:52): bendonc mlodym maratonczykiem na rubieżach sportu....
ineczka .... wybierajac pracownika szukamy czlowieka... do golenia i małpę można przyuczyć.... maratończyk ma swój charakter i w niektórych zadaniach te cechy charakteru mogą przynieść efektywność, choć nie zawsze to jest pożądane Truskawa (2013-01-07,00:27): Ja nie umiem tak zarażać. Nie mam po prostu siły przebicia. Ale zarażaj tak dalej, im więcej tym lepiej. ;) Marysieńka (2013-01-07,08:03): I ja w swojej miejscowości uchodzę za znawczynię biegania...a ostatnio nazwano mnie ekspertem od "morsowania".....i cieszę się, że są tacy, którym nie przeszkadza moje "szaleństwo"...ale w pozytywnym słowa znaczeniu:)) michu77 (2013-01-07,10:41): ...faktycznie w pracy też mi trochę to bieganie pomaga - prezes mojej firmy przygotowuje się do triatlonu :P
|