|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | marek100384 (2011-10-01) | Ostatnio komentował | Wojtek_Tri (2011-10-05) | Aktywnosc | Komentowano 82 razy, czytano 334 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 3 4 5 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2011-10-03, 09:11
2011-10-03, 09:09 - agawa71 napisał/-a:
hahaa jak mawia mój sąsiad dzień bez kiełbasy to dzień stracony ;)))))))))))))))))))) |
...a najlepszą kiełbasę dają w Kołobrzegu, zawsze mi smakuje tak jak bym pierwszy raz w życiu ją jadła ;)))))))))))))) |
| | | | | |
| 2011-10-03, 09:24
,...parówkowym skrytożercom mówimy stanowcze NIE... |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-10-03, 10:14
Bez względu na dystans miło jest dostac jakieś papu na mecie, ale zawody to nie wyjście do restauracji, a regulamin to nie karta menu. Jak można pisać, że organizacja zawodów była na niskim poziomie bo makaron był rozgotowany a piwo nie dość schłodzone. |
| | | | | |
| 2011-10-03, 10:15
2011-10-03, 08:35 - jotka65 napisał/-a:
Ręce precz o kiełbachy! Paszarnia na mecie ma być! To nieodłączna, tradycyjna i głęboko zakorzeniena część kultury (g)astronomiczno-sportowej. Udoskonalając tę formę aktywności sportowej, a także wychodząc na przeciw postulatom biegaczy, proponuję jednak zróżnicowanie karmy uzależniając ją od wyników (czasów brutto na mecie), co należy jasno określić w regulaminie. I tak w biegach o klasie maratonu, dla 10 pierwszych: kawior z szampanem, potem (do 2:30) kabanosy i/lub senatorska z zimną wódeczką, następnie (czas do 3:30) - zwyczajna podwędzana z jakimś dobrym piwem. Potem, kaszanka z jakimś podłym (ciepłym) browarem, a na koniec (od 5:00 do limitu) - np. pasztetowa z kością... Oprócz tak szeroko oczekiwanej przez biegaczy różnorodności w posiłkach, takie rozwiązanie ma jeszcze inne zalety, jak funkcje motywująco-mobilizujące (koniec z kaszaną - złam czwórkę), czy też wychowawczą (jak będziesz olewał trenowanie - nie dla ciebie smaczne pałaszowanie)... Oczywiście w biegach o mniejszej randze, czy też niskim budżecie, możne to wyglądać nieco inaczej (kaszanka + browar dla elity)... - liczymy jednak na pomysłowość organizatorów. Smacznego zatem, aż się chce powiedzieć... ;) |
No i jest rozwiązanie... ;)
Niemniej jednak wynika z tego że nie zmotywuję się do osiągnięcia czasu poniżej 2:30 w maratonie bo... ani nie lubię kawioru ani szampana... a wódeczki to już tym bardziej... Cóż, pozostaje mi zadowolić się bieganiem w przedziale 2:30-3:30... te menu jeszcze mi, "jakotako", pasuje... ;))) |
| | | | | |
| 2011-10-03, 10:46 alternatywa jest .....
Jak komuś jedzenie na mecie nie odpowiada - jest alternatywa czyli własne kanapki ! Zorganizowanie posiłku dla biegaczy jest zawsze wyzwaniem dla organizatora biegu i chwała im za to. Nikt organizując bieg nie będzie wnikał, czy czasem nie przyjedzie ktoś kto nie lubi kiełbasy , albo jest wege...coś tam i narobi krzyku. Nie przejmujcie się wiecznym malkontentom - dyskutantom, którzy zamiast cieszyć się z imprezy szukają dziury w całym, bo za tydzień lub dwa pojadą na inną imprezę i znowu coś będzie nie tak. |
| | | | | |
| 2011-10-03, 16:05
POZNAŃSKI KOTLET ŻYCIA. Ile to się człowiek musi "nabiegać", żeby ten kawałek kiełbasy dostać. A najlepsze żarcie jest w Trzemesznie, więc ostatnie 3km zawsze tak zap.... , że co roku mam życiówkę (taki żart). W sumie to dobrze, że dają zupę na mecie bo rozpaćkane kanapki (rzeczone przez Pana Michała) mam w tygodniu w pracy. A jak w Poznaniu żarcie nie dotarło to poszliśmy na kotleta do jakiejś knajpy i to był najgorszy kotlet w moim życiu - dzięki czemu bieg stał się niezapomniany (cóż za paradoks). |
| | | | | |
| 2011-10-03, 16:28
Kiełbasa wyborcza czyli jak nie ma o czym pisać ....... |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-10-03, 18:29
Zawsze mam ze sobą parę bananów , kilka zwykłych bułek i ciastka maślane Bonitki z Biedronki
niemniej
zawsze miło zjeść pitę w Bartkowie,najlepszy makaron z sosem jem w Krzepicach- i nie ma problemu dokładki,w Zajączkach Drugich jest tyle przeróżnego jedzenia, że zostaje na stołach bo biegacze nie są wsatnie go zjeść, a najlepszą kiełbasę jadłem w Koszwicach( każdy przywozi sobie sam kiełbasę i piecze w ognisku) |
| | | | | |
| 2011-10-03, 23:50
LINK: http://NIECH ŻYJE KIEŁBASA!!! | Dziś po biegu Gryfino-Gartz organizator częstował posiłkiem, którym była sałatka grecka. Same lekkostrawne warzywa plus ser feta. Uważam, że to super pomysł. Wegetarianie na pewno nie narzekali. Szkoda tylko, że było tak mało.
............................................................
Niektórzy organizatorzy dostają jedzenie na imprezę dla biegaczy za darmo od sponsorów, albo z różnych dotacji. Dlaczego niby mieliby nie dawać ofiarowanego jedzenia biegaczom? Przecież biegom często towarzyszą różne inne imprezy, festyny, koncerty itp.
Nie wiem, o co chodzi z tym apelem do organizatorów?
Często różne firmy reklamują się na biegach. Np.: w Szczecinie na półmaratonie Gryfa reklamowała się pewna duża sieć pizzerii. Dała za free makaron, sos i obsługę i w zamian powiesiła swoje bilbordy na stadionie. Co jest w tym złego?
Jako biegacz jestem zadowolony dostając po biegu jakiś posiłek. Mieszkam na zadupiu Polski w Szczecinie i wszędzie na biegi mam daleko. Zazwyczaj po długiej jeździe pociągiem w „polskich” warunkach, wymęczony trafiam na bieg. Po biegu czasu na powrót jest niewiele, bo trzeba zdążyć na jakiś tam pociąg. Czasami trzeba się przesiadać, czasami biec na złamanie karku, bo następnego pociągu najzwyczajniej już nie ma. Chodzić i szukać sklepów, barów, czy Fast-foodów w nieznanym mieście, żeby się posilić - na wariata – to trochę bez sensu. Wozić jedzenie w termosie? Też bez sensu. Żaden tyle nie wytrzyma, a chciałoby się zjeść cos ciepłego, bo żołądek pusty i domaga się czegoś konkretnego na ciepło. Szczególnie, gdy się jadło rano o 7.00 dwie kanapki przed maratonem, a potem już tylko piło i jadło żele. Po maratonie już nie można patrzeć na izotoniki i słodkie jedzenie. Organizm domaga się czegoś innego. Dobiega godzina 13.30 i trzeba cos konkretnego zjeść. Ale jak ma to zrobić, biegacz, który np.: jest na podium, (nie mówię o sobie, bo mnie to nie dotyczy)? Jeżeli organizator często i gęsto spóźnia się z wynikami, potem z dekoracją, potem jest losowanie nagród (z zastrzeżeniem odbioru osobistego nagród). Znam przypadki, że ktoś zdobył miejsce na podium, a przeoczył pomyłkę organizatora i nagroda przeszła mu koło nosa. Wszelkie próby odkręcenia tego po biegu były nieskuteczne. Trzeba więc pilnować swojego. Nie wystarczy tylko wygrać, trzeba jeszcze pilnie śledzić, to co dzieje się na scenie po biegu. Na jednym z biegów widziałem, jak zamiast mojego kolegi, który był drugi wyczytano do dekoracji kogoś, kto był czwarty. A on wyczytany zwyczajnie wyszedł i wystawił ręce po nagrodę. Kolega musiał odkręcać błąd organizatora. Wyniki SA liczone na kolanie i w pośpiechu i błedy się zdarzają. Więc po biegu trzeba siedzieć i pilnować swojego. Jak niby jednocześnie stac pod scena i szukać baru z ciepłym jadłem na mieście (obcym mieście)???
Nie wyobrażam sobie też jeżdżenia na zawody z kotletem w torbie, albo bigosem w słoiku.
To bez sensu.
NIECH ŻYJE KIEŁBASA!!!
|
| | | | | |
| 2011-10-04, 08:40
2011-10-03, 23:50 - zbig napisał/-a:
Dziś po biegu Gryfino-Gartz organizator częstował posiłkiem, którym była sałatka grecka. Same lekkostrawne warzywa plus ser feta. Uważam, że to super pomysł. Wegetarianie na pewno nie narzekali. Szkoda tylko, że było tak mało.
............................................................
Niektórzy organizatorzy dostają jedzenie na imprezę dla biegaczy za darmo od sponsorów, albo z różnych dotacji. Dlaczego niby mieliby nie dawać ofiarowanego jedzenia biegaczom? Przecież biegom często towarzyszą różne inne imprezy, festyny, koncerty itp.
Nie wiem, o co chodzi z tym apelem do organizatorów?
Często różne firmy reklamują się na biegach. Np.: w Szczecinie na półmaratonie Gryfa reklamowała się pewna duża sieć pizzerii. Dała za free makaron, sos i obsługę i w zamian powiesiła swoje bilbordy na stadionie. Co jest w tym złego?
Jako biegacz jestem zadowolony dostając po biegu jakiś posiłek. Mieszkam na zadupiu Polski w Szczecinie i wszędzie na biegi mam daleko. Zazwyczaj po długiej jeździe pociągiem w „polskich” warunkach, wymęczony trafiam na bieg. Po biegu czasu na powrót jest niewiele, bo trzeba zdążyć na jakiś tam pociąg. Czasami trzeba się przesiadać, czasami biec na złamanie karku, bo następnego pociągu najzwyczajniej już nie ma. Chodzić i szukać sklepów, barów, czy Fast-foodów w nieznanym mieście, żeby się posilić - na wariata – to trochę bez sensu. Wozić jedzenie w termosie? Też bez sensu. Żaden tyle nie wytrzyma, a chciałoby się zjeść cos ciepłego, bo żołądek pusty i domaga się czegoś konkretnego na ciepło. Szczególnie, gdy się jadło rano o 7.00 dwie kanapki przed maratonem, a potem już tylko piło i jadło żele. Po maratonie już nie można patrzeć na izotoniki i słodkie jedzenie. Organizm domaga się czegoś innego. Dobiega godzina 13.30 i trzeba cos konkretnego zjeść. Ale jak ma to zrobić, biegacz, który np.: jest na podium, (nie mówię o sobie, bo mnie to nie dotyczy)? Jeżeli organizator często i gęsto spóźnia się z wynikami, potem z dekoracją, potem jest losowanie nagród (z zastrzeżeniem odbioru osobistego nagród). Znam przypadki, że ktoś zdobył miejsce na podium, a przeoczył pomyłkę organizatora i nagroda przeszła mu koło nosa. Wszelkie próby odkręcenia tego po biegu były nieskuteczne. Trzeba więc pilnować swojego. Nie wystarczy tylko wygrać, trzeba jeszcze pilnie śledzić, to co dzieje się na scenie po biegu. Na jednym z biegów widziałem, jak zamiast mojego kolegi, który był drugi wyczytano do dekoracji kogoś, kto był czwarty. A on wyczytany zwyczajnie wyszedł i wystawił ręce po nagrodę. Kolega musiał odkręcać błąd organizatora. Wyniki SA liczone na kolanie i w pośpiechu i błedy się zdarzają. Więc po biegu trzeba siedzieć i pilnować swojego. Jak niby jednocześnie stac pod scena i szukać baru z ciepłym jadłem na mieście (obcym mieście)???
Nie wyobrażam sobie też jeżdżenia na zawody z kotletem w torbie, albo bigosem w słoiku.
To bez sensu.
NIECH ŻYJE KIEŁBASA!!!
|
Np.: w Szczecinie na półmaratonie Gryfa reklamowała się pewna duża sieć pizzerii. Dała za free makaron, sos i obsługę i w zamian powiesiła swoje bilbordy na stadionie. Co jest w tym złego?
Widzę, że masz krótką pamięć i nie pamietasz już jak to wyglądało w Szczecinie. Godzinna kolejka po kawałek makaronu, w której stało 200-300 osób. Organizatorowi dostało się za to i na forum, i w rankingu od wielu biegaczy - wystarczy wejść i poczytać.
"...Pakiet ...posiłek dla biegaczy. I jeszcze trochę innych niedociągnięć"
"6. Wydawanie makaronu PORAŻKA. Wiem, że nikt nie przyjeżdża się najeść ale jeżeli mam już talon to chciałbym go wykorzystać."
"posiłek regeneracyjny - jedno stoisko na 800 osób"
"wydawanie posiłków i rozlosowana jedna nagroda wśród wszystkich uczesników- tragedia!"
"Ponad godzinę trzeba było czekać za ciepłym posiłkiem, który okazał być się zimnym."
"albo pasta party po biegu... stałem w kolejce jednak znudzony pojechałem do domu na obiad"
Pomyśl chłopie zanim coś napiszesz - to są oceny biegaczy z rankingu wystawione tak naprawdę niewiele winnemu organizatorowi.
Rozmawiałem z Jackiem Kozłowskim, organizatorem tej imprezy. Sprawa wyglądała tak - zgłosiła się do niego firma, że się zareklamują rozdając w ramach cateringu posiłki dla zawodników. Ostrzegł ich, że to nie taka prosta sprawa, bo może być 1000 biegaczy, a oni na to, że sobie poradzą, bo robili już imprezy po 3-4 tysiące osób i mają doświadczenie. Zaufał firmie- z jakim skutkiem? Jak sobie poradzili było świetnie widać w owej godzinnej kolejce, a organizatorowi za to biegacze głowę zmyli.
Gdyby nie dokarmiano biegaczy to i nerwów by nie było, i oceny w rankingu były by wyższe. Jeżeli ktoś nie umie sobie znaleźć sklepu z jedzeniem to uważam, że nie powinien poza swoje miasto wyjeżdzać. |
| | | | | |
| 2011-10-04, 08:52
2011-10-04, 08:40 - Admin napisał/-a:
Np.: w Szczecinie na półmaratonie Gryfa reklamowała się pewna duża sieć pizzerii. Dała za free makaron, sos i obsługę i w zamian powiesiła swoje bilbordy na stadionie. Co jest w tym złego?
Widzę, że masz krótką pamięć i nie pamietasz już jak to wyglądało w Szczecinie. Godzinna kolejka po kawałek makaronu, w której stało 200-300 osób. Organizatorowi dostało się za to i na forum, i w rankingu od wielu biegaczy - wystarczy wejść i poczytać.
"...Pakiet ...posiłek dla biegaczy. I jeszcze trochę innych niedociągnięć"
"6. Wydawanie makaronu PORAŻKA. Wiem, że nikt nie przyjeżdża się najeść ale jeżeli mam już talon to chciałbym go wykorzystać."
"posiłek regeneracyjny - jedno stoisko na 800 osób"
"wydawanie posiłków i rozlosowana jedna nagroda wśród wszystkich uczesników- tragedia!"
"Ponad godzinę trzeba było czekać za ciepłym posiłkiem, który okazał być się zimnym."
"albo pasta party po biegu... stałem w kolejce jednak znudzony pojechałem do domu na obiad"
Pomyśl chłopie zanim coś napiszesz - to są oceny biegaczy z rankingu wystawione tak naprawdę niewiele winnemu organizatorowi.
Rozmawiałem z Jackiem Kozłowskim, organizatorem tej imprezy. Sprawa wyglądała tak - zgłosiła się do niego firma, że się zareklamują rozdając w ramach cateringu posiłki dla zawodników. Ostrzegł ich, że to nie taka prosta sprawa, bo może być 1000 biegaczy, a oni na to, że sobie poradzą, bo robili już imprezy po 3-4 tysiące osób i mają doświadczenie. Zaufał firmie- z jakim skutkiem? Jak sobie poradzili było świetnie widać w owej godzinnej kolejce, a organizatorowi za to biegacze głowę zmyli.
Gdyby nie dokarmiano biegaczy to i nerwów by nie było, i oceny w rankingu były by wyższe. Jeżeli ktoś nie umie sobie znaleźć sklepu z jedzeniem to uważam, że nie powinien poza swoje miasto wyjeżdzać. |
Spodobała mi się ta puenta... może dlatego, że podobnie myślę...
"Jeżeli ktoś nie umie sobie znaleźć sklepu z jedzeniem to uważam, że nie powinien poza swoje miasto wyjeżdzać." |
| | | | | |
| 2011-10-04, 11:56
Widać, że ktoś nie czytał dokładnie mojej wypowiedzi, albo zrobił to bez zrozumienia.
Nie napisałem wcale, że mam problem ze znalezieniem sklepu z jedzeniem.
Czy jeżeli się nie zgadzasz z czyjąś wypowiedzią, to od razu musisz tę osobę ośmieszać i przekręcać kota ogonem? Drwić?
Czu tak powinien się zachowywać (admin) ktoś ,kto prowadzi portal dla wszystkich i jako jedyny ma możliwość usuwania czyiś postów?
Chyba nie. Jeżeli o mnie chodzi, to uważam, że forum powinno być wolne od Twoich uwag, bo jesteś tu uprzywilejowany i możesz więcej niż inni.
Wracając do posiłków i szukania sklepu z jedzeniem.
W sklepie kupuje się raczej surowe produkty, a nie gotowe dania na ciepło.
Po drugie napisałem, że czasami po biegu nie ma możliwości i czasu, żeby chodzić i szukać baru z ciepłym jedzeniem. Zwłaszcza, że w niektórych małych miastach jedyny otwartym w niedzielę barem jest MacDonald albo KFC. Takie jedzenie nie jest wskazanie dla biegacza. |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-10-04, 12:25
2011-10-04, 11:56 - zbig napisał/-a:
Widać, że ktoś nie czytał dokładnie mojej wypowiedzi, albo zrobił to bez zrozumienia.
Nie napisałem wcale, że mam problem ze znalezieniem sklepu z jedzeniem.
Czy jeżeli się nie zgadzasz z czyjąś wypowiedzią, to od razu musisz tę osobę ośmieszać i przekręcać kota ogonem? Drwić?
Czu tak powinien się zachowywać (admin) ktoś ,kto prowadzi portal dla wszystkich i jako jedyny ma możliwość usuwania czyiś postów?
Chyba nie. Jeżeli o mnie chodzi, to uważam, że forum powinno być wolne od Twoich uwag, bo jesteś tu uprzywilejowany i możesz więcej niż inni.
Wracając do posiłków i szukania sklepu z jedzeniem.
W sklepie kupuje się raczej surowe produkty, a nie gotowe dania na ciepło.
Po drugie napisałem, że czasami po biegu nie ma możliwości i czasu, żeby chodzić i szukać baru z ciepłym jedzeniem. Zwłaszcza, że w niektórych małych miastach jedyny otwartym w niedzielę barem jest MacDonald albo KFC. Takie jedzenie nie jest wskazanie dla biegacza. |
Opisałeś Szczecin, a ja Ci na to odpisałem. nie wiem gdzie tutaj jest odwrócony kot ogonem. Napisałeś, że nie masz czasu szukać sklepu z jedzeniem, bo musisz pilnowac wyników :-)
Co zaś tyczy "jedzenia wskazanego dla biegacza" to takowe biegacz powinien wozić ze sobą jeżeli ma zamiar być głodny. |
| | | | | |
| 2011-10-04, 14:16 Historia pewnej zupy - 33 i 1/3
Wreszcie ożywienie dyskusji! O ile dobrze zrozumiałem artykuł Michała to chodzi mu między innymi o to, że jedzenie nie powinno mieć wpływu na ocenę biegu (podejrzewam, że niejeden Organizator płakał Michałowi w ramię, że się starał a firma kateringowa dała d... i teraz ma w portalu ocenę 6 a miałby 10 - i jaki to niesprawiedliwy portal). Niestety (a może stety) stało się tak, że imprezy biegowe przerodziły się w imprezy piknikowe z oczekiwaniem rodzinnego pakietu świadczeń za 20zł. I wielu biegaczy ocenia "bieg" pod kątem nagród, pakietów startowych, żarcia, piwa, tańców a sam bieg zostaje gdzieś w tle. Osobiście cieszę się, że biegi mają często charakter rodzinnego święta, jednakże nie należy zapominać o ich podstawowym celu jakim jest bieg w sensie sportowym. Jeśli ktoś zdecydował się stać w kolejce do zupy - to niech potem nie marudzi. Jak się jedzie na imprezę, gdzie będzie 1000 osób i wszyscy zechcą zjeść grochówkę o tej samej porze to oczywista oczywistość, że będzie kolejka. Jak każdy kij tak i ten ma co najmniej dwa końce - czyż rzadkością jest widok osób przyjeżdżających na bieg na godzinę przed startem i marudzących że nie ma gdzie parkować, że kolejka, że biuro niesprawne. A tak naprawdę to na godzinę przed startem organizator powinien już dawno mieć zamkniętą listę jeśli chce dobrze przeprowadzić bieg. Do refleksji - choć jak znam życie to znajdą się malkontenci, którzy napiszą, że kolejki do zupy by nie było gdyby organizator zrobił tak żeby biegacze bezczelnie nie przybiegli na metę w kupie. POZDRO |
| | | | | |
| 2011-10-04, 21:04
To teraz wiem, o co chodziło autorowi. Chodziło o to, że ludzie oceniają biegi na ww. portalu z punktu widzenia posiłków po biegu. Ze to niby niesprawiedliwe.
Ale jak się zastanowić, to oczekiwania uczestników imprez biegowych, bo takimi one są - te oczekiwania są różne. Imprezy maratońskie przypominają raczej happeningi rodzinne, niż zawody sportowe. Organizatorzy prześcigają się ilości uczestników. Zależy im na masowości takich imprez. Sami piszą w swoich regulaminach, że po biegu będzie smaczny posiłek np.: od Mac Kwaka. To jest reklama biegu. Przyciągają tym ludzi. Jeżeli taki przeciętny kowalski - biegacz amator ma w przyszłym roku wybrać w tym samym czasie bieg maratoński, to chyba patrzy gdzie lepiej o niego zadbają i za jakie pieniądze, posiłkuje się ocenami innych biegaczy z zeszłego roku. O to chodzi. Jeżeli organizator zamówił katering po biegu w niesprawdzonej firmie baz doświadczenia - to jest sam sobie winien. Że nie sprawdził. Jak jakaś ogromna firma budowlana buduje drapacz chmur i bierze sobie podwykonawców np.: do wykonania oświetlenia, to jego sprawa. Jednak za budynek i jego wykonanie odpowiedzialność ponosi główny wykonawca.
Tak samo na biegach - jeżeli ktoś organizuje imprezę biegową a nawali mu firma cateringowa, to ciała dał organizator, bo nie umiał wszystkiego dobrze (jak nazwa mówi) zorganizować. Nie sprawdził wcześniej, nie zapytał czy dadzą radę, nie uzgodnił, nie ustalił, a od tego właśnie on jest.
Oceniając bieg uczestnik ma prawo oceniać wszystko - całokształt. Po to, żeby ktoś inny jadąc do innego miasta wiedział, co go tam czeka. Np.: że w regulaminie będzie napisane, że jest darmowy posiłek, a w rzeczywistości go nie będzie.
Dwa lata temu jadąc do Warszawy na maraton przeczytałem, że będzie posiłek w przede dniu zawodów. Byłem o czasie (zgodnie z regulaminem w wyznaczonych godzinach) i zobaczyłem zamknięty namiot i żadnej informacji - co, jak i dlaczego już się skończyło pasta party.
W konsekwencji, zamiast odpoczywać przed maratonem chodziłem po mieście w poszukiwaniu jedzenia. Wróciłem zmęczony.
Czy powinienem ocenić ten bieg na szóstkę?
Według mnie nonsens.
|
| | | | | |
| 2011-10-04, 21:57
2011-10-03, 18:29 - 176fm napisał/-a:
Zawsze mam ze sobą parę bananów , kilka zwykłych bułek i ciastka maślane Bonitki z Biedronki
niemniej
zawsze miło zjeść pitę w Bartkowie,najlepszy makaron z sosem jem w Krzepicach- i nie ma problemu dokładki,w Zajączkach Drugich jest tyle przeróżnego jedzenia, że zostaje na stołach bo biegacze nie są wsatnie go zjeść, a najlepszą kiełbasę jadłem w Koszwicach( każdy przywozi sobie sam kiełbasę i piecze w ognisku) |
Kolega napisał "a najlepszą kiełbasę jadłem w Koszwicach(każdy przywozi sobie sam kiełbasę i piecze w ognisku)" - i tym samym Kolega odkrył receptę na IDEALNY BIEG. Pozostaje tylko problem ogniska - bo jak go sobie każdy sam nie przywiezie to co będzie ... ? Gdzie kiełbasę upiec? |
| | | | | |
| 2011-10-04, 21:59 Posiłek po biegu
Myślę że żywienie w przypadku krótkich biegów nie ma większego sensu.Ale od półmaratonu i dłuższych biegów gdy człowiek biegnie na tłuszczach posiłek po biegu by się przydał. |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-10-05, 07:19
taaaaaaaaa nie dosc, ze artykul napisala osoba nie bedaca ekspertem do spraw zywienia to dodatkowo nie biegajaca (juz od setek lat), wiec cala tresc nalezy czytac z przymruzeniem oka jako tekst humorystyczny majacy dostarczyc nam rozrywki :D
Wielokrotnie bylem swiadkiem jak admin napychal sie po biegu, fakt zawsze gdy to robil bil sie z myslami i mial lzy w oczach. |
| | | | | |
| 2011-10-05, 15:13 Wafelek energetyczny gratis, kiełbasa do kupienia.
Z tych wszystkich artykułów o bieganiu i żywieniu, które przeczytałem (a staram się czytać dużo) urobiłem sobie w głowie taką esencję:
- po solidnym wysiłku należy uzupełnić węglowowany,
- tłuściutka kiełbaska (niezależnie od stopnia pyszności) wali szkodliwie po wątrobie.
Odnoszac to do treści dyskusji:
uważam, że po półmaratonie czy maratonie miło byłoby dostać jakiś wafelek czy ciasteczko z węglami i izotonik. A chętni powinni mieć możliwość kupienia sobie kiełbaski, flaczków, grochóweczki czy innych specjałów (o browarze nie zapominając). Co do biegów na 5 czy 10 km - jakiś napój na mecie w pakiecie od organizatora w zupełności powinien wystarczyć.
Ostatnio w Budapeszcie na maratonie właśnie tak jakoś się to odbyło: po biegu każdy zawodnik otrzymał siateczkę z napojem izotonicznym, wodą mineralną, wafelkiem energetycznym i innymi drobiazgami, a jak ktoś chciał coś zjeść to mógł sobie podejść do stoiska i kupić za niewielkie pieniądze (browarka też).
I nikt z tego powodu nie płakał, nie słyszałem też o przypadku zgonu z głodu, przy czym ludzie przybyli tam z miejsc naprawdę odległych. A sam maraton w Budapeszcie uważam za bardzo dobrze przygotowaną imprezę.
|
| | | | | |
| 2011-10-05, 16:49
ale jak organizator chce dac to co mu bronicie?? To jest swiecka tradycja, ze na biegu i po biegu nalezy popic, pojesc i ... ;) |
|
|
|
| |
|