Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  biegowaamatorszczyzna (2017-02-09)
  Ostatnio komentował  biegowaamatorszczyzna (2017-02-09)
  Aktywnosc  Komentowano 1 razy, czytano 415 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



biegowaama...
Paweł Kempinski

Ostatnio zalogowany
2018-07-17
07:24

 2017-02-09, 17:31
 Bieganie - lekarstwo na grypę
LINK: http://biegaczamator.blog.pl
No i klasycznie jak w porach zimnych zaatakowała nas grypa. Ze wszystkich medialnych strony płynie do nas jasny i maksymalnie przejrzysty przekaz: grypa panuje, niech każdy zapobiegawczo się kuruje. Więc dbajmy o sobie, na dworze ciepło ubrani, łykajmy co można i nie można od lekarstw do lampek koniaku czy whiskacza, ale oczywiście tylko rehabilitacyjnie. No a co z tuptaniem? Wiele osób w ten mroźny i niezbyt przyjazny czas po prostu odkłada buty do szafy i czeka na wiosnę. Jasne jest to rozwiązanie. Jednak muszę przyznać, dla mnie bieganie jest idealnym lekarstwem zapobiegawczym przed wszelkimi infekcjami grypodobnymi.

Muszę przyznać, że zawsze byłem typem średnio odpornym na wszelkiego rodzaju choróbska z rodziny grypowatych. Oznaczało to, że może nie nagminnie przy każdym narodowym grypnym ataku, ale średnio raz do dwóch raz w roku na siedem dni lub tydzień chorowałem z powodu grypy. Różnica w terminie wynikała z faktu, że grypa nie leczona trwa 7 dni, a leczona tydzień. Zazwyczaj u mnie trwała tydzień, gdyż grzecznie i zgodnie z zasadami leczyłem się tyle ile mogłem. No, ale miałem zawsze te parę dni wyrwane z życiorysu.

Wszystko się zmieniło, odkąd zacząłem tutpać. Muszę przyznać, że tak mnie to zahartowało, że od czasu rozpoczęcia mojej przygody jeszcze nie leżałem. Paru tutpajacych znajomych twierdzi, że im to nic nie daje i hartowanie przez bieganie to ściema. W moim odczuciu jest to uzależnione od tego w jakich warunkach robimy nasze kilometry. Muszę przyznać, że ja zaliczam się do grupy tej nigdy nie odpuszczającej. Biegałem już praktycznie we wszystkich możliwych w naszej strefie klimatycznej warunkach. Tuptałem, gdy paliło niemiłosiernie słońce, gdy było tak zimno, aż wosk w uszach zamarzał, gdy padał deszcz, zdarzyło mi się w środku burzy, gdy sypał śnieg, nawet gdy zdarzył się grad. To, ze były przypadki kiedy w abstrakcyjnych warunkach po lodzie sunęliśmy ( bo ciężko pisać, że biegaliśmy), także raz czy dwa opisałem. I właśnie ten masochizm jest mają tarczą ochronną przez grypą, przeziębieniem i innymi choróbskami.

No, ale co zrobić, kiedy w końcu nas choróbsko dopadnie? Biegać, leżeć, czy może jeszcze coś innego. Nie będę się wymądrzał, tylko oddam głos fachowcom


http://biegampolodzi.pl/kobietki-tez-biegaja/biegac-nie-biegac-czyli-co-zrobic-kiedy-dopadnie-cie-przeziebienie

Zasada jest prosta. Biegać można zawsze, byle w głową i rozsądkiem. I niech to nam wszystkim przyświeca. Z pewnością nie proponuję rozpoczęcia biegowej biegowej przygody życia zimą. Na zasadzie, jeżeli lekarstwo, to ja wychodze pierwszy raz i biegam. To już trzeba mieć trochę kilometrów latem czy jesienią a najlepiej jeszcze wiosną, aby czuć zbawcze lekarskie tchnienie biegania.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (8 wpisów)


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
wochu6662
23:56
pitergo29
23:07
alex
23:06
Arti
22:53
Andrzej5335
22:43
necropoleis
22:35
1223
22:31
conditor
22:28
Borrro
22:24
wagen
22:23
szan72
22:22
robi-11
22:16
arturM
22:11
BORA
22:00
SantiaGO85
21:51
porywczy
21:50
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |