Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  Jans (2003-01-16)
  Ostatnio komentował  Waldi (2003-01-21)
  Aktywnosc  Komentowano 7 razy, czytano 124 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

Poniższy wątek jest komentarzem do artykułu
Autor: Waldemar Reda, data publikacji: 2003-01-15

Pierwsze zawody - maraton...


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



ANONIM

(Jans)

 2003-01-16, 08:55
 Pierwsze zawody - maraton...
Proszę jak ładny początek kariery biegowej! Przez chodzenie można \\

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Jans)

 2003-01-16, 08:57
 Przepraszam za .....cudzysłów!-:)
Proszę jak ładny początek kariery biegowej! Przez chodzenie można "dojść" do biegania! Super pomysł z wycieczkami nad brzegiem morza tym bardziej, że wiele o takich wyczynach słyszałem od pana Bronka Maciuka. Rzeczywiście pierowotnie wyjazdy na odpoczynek stały się ... obozem kondycyjnym!Czyli przyjemne z pożyteczynym!

Gratuluję pierwszego startu i ...może to i jakaś prawda:
Jak się już raz pokona maraton to się chce znów wystartować by ponownie poczuć smak zwycięstwa ludzkiej słabości nad morderczym dystansem.

Życzę wytrwałości w treningach i udanych startów (także dla pana brata)!

Jan Stasiczek

  SKOMENTUJ CYTUJĄC

 



ANONIM

()

 2003-01-16, 12:15
 Pierwsze zawody - maraton...
Kolego Reda.-Pamiętam ten maraton Toruń - 2000 a twój debiut.Nieźle grzało.Asfalt się topił.Na mecie miałem buty umazane smołą.30 osób,w miarę zahartowanych maratończyków,zeszło z trasy.Ty o ile pamiętam kończyłeś maraton z Jadzią Wichrowską.Mnie udało go się przebiec w czasie 3:45:14 Dobrałem się wtedy do skóry twoim ziomkom.Biegający regularnie maraton w granicach 3:20:00 koledzy Czyżniewski,Stawski,Musiałowski potrzebowali na pokonanie go prawie 4:00:00 Z Gęsickim przegrałem o 17 sekund,a Strzyżewskim 9 sek.Obaj z Głowackim z Opoczna zgrzali mnie na finiszu.Jednak na drugi rok mimo,że uzyskałem czas 3:28:23 Stawski z Czyżniewskim wzięli srogi rewanż,a Kamusa dopadłem dopiero przed metą.Ty poprawiłeś wynik o 1 godzinę i wykręciłeś 4:19:03 i gdybyś wyskrzesał jeszcze trochę sił w końcówce to kończyłbyś maraton z panem Grzegorzem Kołodko.Do zobaczenia na maratonie toruńskim w tym roku.Trzeba się brać za poważniejszy trening i trzeba postraszyć Stawskich Czyżniewskich,Spychalskich,Kowalskich,Dutkiewiczów i innych toruńskich Kamusów.Wcale się Was nie boję.Może się uda któregoś ograć na jego własnych śmieciach.Teraz już nie będę leżał na leżaku jak podczas crossu Tadzia i Jurka.Do zobaczenia w maju.Chyba w tym roku nie będę płacił mandatu przed Toruniem jak już mi się to nieraz zdarzało?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Sław)

 2003-01-16, 22:30
 Pierwsze zawody - maraton...
Brawo i gratulacje Waldi za pierwszy artykuł w Maratonach. Taki start do kariery maratończyka wart był opisu. Żałuję tylko że idąc za Twoim przykładem nie rozpocząłem moich startów od jakiejś 100-ki. Pewnie też byłoby co opisać. A może jest w Polsce taki biegacz który zaczął od zawodów na 100 km?
Dzięki za pozdrowienia Jans, i dużo zdrówka dla wszystkich biegaczy z południa i z północy Polski. Sław

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Zbigniew Gęsicki)

 2003-01-19, 03:32
 Pierwsze zawody - maraton...
Podoba mi się opis swojej kariery biegowej jaki zamieścił Waldek. Obserwuję Go od początku jego biegania z nami. Podziwiam Jego stosunek do biegania. Bieganie jest pasją, ale nie przesłania innych spraw. Wspólne bieganie z takimi ludżmi daje dużo satysfakcji. Uważa mnie za jednego ze swoich nauczycieli- miło mi. Jednak wiadomo, że uczniowie prędzej czy później przerastają swoich nauczycieli. Tak też jest z Waldkiem. Wyprzedził nas. Pregrana z nim nie przynosi ujmy. To On i inni koledzy, którzy zaczynali biegać w tym samym czasie- min. Sławek Orłowski, muszą nas zluzować. Ile możemy biegać na tym samym poziomie? My też kiedyś wyprzedzaliśmy naszych nauczycieli. Ja do dzisiaj pamiętam złość Kazika Musiałowskiego "Kamusa". Przeczytałem również komentarz jednego z biegaczy, który pamiętał maraton /Toruński/ w którym Waldek rozpoczynał swoją przygodę z bieganiem maratonów. Nie podpsał sie, ale sprawdziłem kto mi wtedy dreptał po piętach. Był to nie kto inny jak sam Wojtek Gruszczyński - kto wie czy nie najwiekszy przyjaciel nas - biegaczy z Torunia. Wojtku ja również pamiętam jeden maraton /Iszy Podlaski w przeuroczym Białymstoku/ kiedy to prawie cały dystans biegliśmy razem. Pamiętam te kotlety o które dopominałeś się u jednej z kibicek. Do zobaczenia na trasie.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Kamus)

 2003-01-19, 19:33
 Pierwsze zawody - maraton...
W tym roku będzie 20 lat,jak pobiegłem maraton,a 1czerwca jak solidnie zacząłem biegać na Pacyfiku to minie 23 lata.Tak jak ja traktuję bieganie to tylko chyba Jurek Bednarz,i Tadzio Spycho,musi dać radość,nawet przy wielkim zmęczeniu.Nigdy nie trenowałem pokątnie nie przychodzac na treningi jak to robił mój także uczeń Zbyszek.Stara zasada marynarska baby nie....,wódki nie.... i maratonu nie oszukasz!Zawsze byłem sobą kiedy trenowałem organizowałem czy krytykowałem,Moim wzorem pracy tytana to Jurek Ciesielski triathlonista kiedyś Mistrz Węgier!!!.Zbyszkowi dolałem po 10 latach i będę dolewał poprostu mnie do tego zmusił a kiedy już zrobię 100-ny to zacznę robić czasy.Brawo Waldek tylko pamiętaj nie sztuka raz dwa trzy zrobić wielki czas-sztuka biegać dłłłłługo i z radością.Pozdrawiam-i mniemam,że nie opanuje Ciebie tzw ambicja czasowa.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(Waldi)

 2003-01-21, 22:08
 Pierwsze zawody - maraton...
Drodzy PRZYJACIELE - BIEGACZE!!!

Wielkie dzięki za ciepłe słowa i przychylne przyjęcie mojego debiutu w dziale ARTYKUŁY.
Cieszę się, że wywołałem falę wspomnień, bo wspomnienia są czymś wspaniałym, czego nikt nam nie może odebrać.
Myślę, że każdy z Was znalazłby w swojej historii materiał, na co najmniej kilka takich artykułów.
Przecież nasza pasja - bieganie jest jedną wielką przygodą.
Jeździmy wzdłuż i w szerz Polski, spotykamy się na treningach i zawodach.
Wspólnie przeżywamy chwile chwały - kiedy poprawiamy nasze wyniki biegowe, czy dumnie chodzimy z medalem na piersi po ukończeniu maratonu.
Ale też są momenty trudne - gdy dręczą nas kontuzje, choroby, a kiedy organizm powie - dość biegania i z tym faktem też trzeba będzie się pogodzić.
Ale najpiękniejsze jest to, że tworzymy jedną wielką rodzinę.
Kiedy zaczynałem biegać (truchtać) ze zdziwieniem stwierdziłem, że pozdrawiają mnie zupełnie obce osoby, oczywiście też biegnące.
I to właśnie jest naszą wizytówką.
Jeśli spotykamy kogoś biegnącego w stroju sportowym, od razy wiemy, że należy do naszej rodziny.
Często inni uważają nas za niegroźnych wariatów: kiedy wracamy z treningów zmordowani i spoceni, lub kiedy godzinami możemy rozmawiać o naszych sukcesach i porażkach, sposobach treningów, czy wspominamy wspólne wyjazdy i spotkania na trasach zawodów.

I to właśnie nas łączy!!!

Nieważne, że na co dzień rywalizujemy ze sobą, że na zawodach jesteśmy przeciwnikami.
Nieważne, że czasem ktoś nam powie: ale ci dolałem, a kiedy indziej zapomni pogratulować dobrego wyniku.
Nie wiem też, co znaczy "ambicja czasowa" ??? Czyżbym miał powiedzieć sobie DOŚĆ!!! już nie będę poprawiał wyników, nawet jeśli stać mnie na to???
To trochę tak, jakby poddać się bez walki i zrezygnować z wszelkich marzeń.
Drogi Kamusie życzę Ci abyś jak najczęściej zwyciężał w rywalizacji ze mną, nawet jeśli potem powiesz: ale ci dolałem.
Ja już dziś gratuluję Ci każdego zwycięstwa.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
plomyk20
02:49
aro
01:38
stanlej
00:38
Marcin Nosek
00:32
grzedym
00:29
perdek
23:15
lachu
22:57
Stonechip
22:46
zeton
22:43
kasar
22:39
żabka
22:09
Citos
22:05
lordedward
22:05
Krzysiek_biega
21:08
rolkarz
21:00
INVEST
20:54
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |