2016-05-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Lamus (powiśmy jeszcze troszeczkę). (czytano: 879 razy)
Na moich nogach ciągle widać cień opalenizny, którą załapałam na jesiennych maratonach i którą uwieczniłam wtedy na zdjęciu widocznym obok. A. śmiała się nawet, że opaliłam sobie pończoszki.
Szukałam tego śladu chyba z tęsknoty na tym wszystkim, z czym się ta opalenizna wiązała.
Sobotnie przedpołudnie nastroiło mnie relaksacyjno-leniwie, chyba przez to kilkugodzinne kocykowaie. Ale niedziela oberwała echem motywacji. Wyszłam pobiegać. Ot, tak po prostu, chociaż dawno nie byłam na normalnym treningu. Statystyk nie oszukam, średnio robiłam 10km... miesięcznie. Wypadów górskich nie potrafię zaliczyć do biegania, chociaż na nich biegam czasem. Były dwa starty w międzyczasie, ale też na krótkich dystansach, chociaż znowu oba dały popalić trasą. I to takie zwyczajne wyjście na tradycyjną pętlę było takie...niezwyczajne....
Teraz powinno być już normalnie.
Wreszcie zatrudniono dodatkową osobę w moim zakresie, bo od samego początku, czyli dwóch miesięcy, pracuję za dwie osoby. Znaczy się rzadko schodziłam poniżej 10h dniówki.
I właśnie dzisiaj ta osoba była po raz pierwszy w pracy.
Młoda dziewczyna. 19 lat.
Jakbym patrzyła na siebie.
Sprawiła, że po raz pierwszy poczułam się.... hmmm....
Poczułam, że czas zrobić miejsce następnym.
Odczucie to było tak niespodziewane i obce, że stwierdziłam że muszę jego pojawienie się odnotować.
Teraz stoję przed lustrem, patrzę na ruchy ciała przy oddychaniu. Widzę pracę żeber, w myślach przelatują nazwy mięśni. Patrzę na swoje nogi ze wspomnieniem opalenizny. Myślę o tym braku zmęczenia w piątek.
Dostałam urlop i jadę na kilka dni w najstarsze góry.
Omiatam wzrokiem kilka siniaków niewiadomego pochodzenia, zarys sylwetki, który znów się zmienił, biodra, chociaż wciąż szerokie to jakieś mniejsze, dłonie zniszczone detergentami, włosy, oj, włosy są najbiedniejsze, chociaż usilnie nad nimi pracuję.
Zostało nam tak mało czasu, a my go tak trwonimy...
Wciąż wiszę nad rozdrożem. Nie mogę dłużej.
Nie chcę jednak musieć wybierać, żadna z dróg nie jest do końca dobra.
Mam się kierować sercem, ale nie chcę do niego zaglądać.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga |