Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [26]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Hung
Pamiętnik internetowy
Co w butach piszczy.

Marek Piotrowski
Urodzony: 1961-06-12
Miejsce zamieszkania: Wrocław
87 / 151


2015-10-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Piwo w biegu. (czytano: 655 razy)



Ja rozumiem, że moje bieganie do najszybszych nie należy, że moja sylwetka podczas biegu nie sprawia wrażenia błyskawicy, ale żeby mnie ciągle zaczepiać i pytać: - panie, a to, to jest bieg czy chód?
No może nie nagminnie ale już kiedyś o tym pisałem a teraz znowu zdziwienie na trasie.
Wspominałem wcześniej, że wiele razy spotykam te same osoby podczas moich prawie bezludnych treningów. Jedną z nich jest facet, którego – z daleka – oceniłem jako miejscowego pijaczka, a który regularnie pozdrawiał mnie a ja – z grzeczności – jego. Wracałem właśnie przez sąsiednią wioskę do domu, oczywiście biegnąc, a na ławeczce, tuż przy głównym chodniku, siedział wspomniany wcześniej pijaczek. Gdy się doń zbliżyłem, to on zagaił:
- Ooo, to trzeba mieć kupę zdrowia, coś takiego trzeba pielęgnować.
- No, może kupy zdrowia nie mam ale staram się regularnie kondycję utrzymywać – odpowiedziałem.
- A to jest bieg czy chód, bo – wie pan – ja się nie bardzo znam?
Tu musiałem się zatrzymać, podejść do gościa i krótko mu wytłumaczyć na czym polega bieg a jak wygląda chód. Nie wiem, czy mu zależało na tej wiedzy czy tylko chciał pogadać. Ja bez żalu przerwałem trening na pogawędkę. Trudno określić wiek mojego nowego znajomego, może być nieco młodszy ode mnie, a raczej nie starszy. Okazał się sympatycznym facetem, który kiedyś grał w pingponga i trenował kulturystykę. Znaczy się nie turystykę kultową tylko podnoszenie ciężarów. Ważył wówczas 110 kg a teraz jedynie marne 90 kg – jak sam określił. Okazało się, że jest na rencie od 18 lat, dostając co miesiąc niecałe 600 zł. Spytałem z jakiego powodu ta renta, serce czy co? Miał wypadek samochodowy. Po pewnym czasie wyszło, że ma padaczkę pourazową. Do tego doszły inne choroby, ale cieszy się, że nie ma żadnej zakaźnej. Wspomniał o jeszcze jednej chorobie, alkoholizmie, wyjmując spod ławki butelkę wina. Powiedział, że gdy ma pieniądze, to kupuje lekarstwa, a kiedy nie ma lekarstw, to kuruje się jabolem. Nietrudno stwierdzić kiedy ma się pieniądze na wino a nie ma na lekarstwo. Tak działa siła nałogu i brak strachu przed śmiercią. Jednak nie sposób żyć za takie pieniądze, opłacić mieszkanie (mieszka sam) a trudno jest umrzeć. Przesiaduje więc w okolicy swojego domu, bo miejscowi wiedzą co mu jest, gdyby dostał ataku padaczki.
Zacząłem marznąć, więc pożegnaliśmy się a ja pobiegłem przed siebie.
„Urzekła mnie twoja historia” - pomyślałem. Wiedziałem, że kiedyś muszę z nim wypić piwo. Kilka razy przebiegałem przez tę miejscowość i nie spotkałem go, może umarł, może jest chory? Aż niedawno zobaczyłem go w towarzystwie dwóch kolegów. O – pomyślałem – za dużo ich jak na moje 10 zł. Pobiegłem do półmetka a gdy wracałem, to jeden kolega gdzieś odpadł. Dobra, podbiegłem i przywitałem się z nimi, choć wcześniej machnęliśmy już sobie powitalnie rękami. Jego znajomy, to już tak „nawiedzony”, że trudno było z nim sensownie rozmawiać, nie że pijany, tylko że nie w temacie, więc z nim nie rozmawialiśmy. Jednak on mówił ciągle o tym, że posiada tylko kilka centów i nie ma jak papierosów kupić. Spytałem swego nowego znajomego czy wypije piwo.
- Ależ oczywiście – odpowiedział.
Poszedłem do pobliskiego sklepu i poprosiłem o trzy najtańsze piwa, spytałem też, czy nie ma czasem papierosów na sztuki. Piwa były a papierosy tylko na paczki. Cóż, za dychę nie uda się nabyć papierosów i trzech piw. Nie szkodzi, koledzy byli bardzo ucieszeni z mojego poczęstunku. Pogadaliśmy o zakwasach i zbawiennym wpływie piwa, i o wyższości piwa nad sokami z Hortexu, co potwierdził kiedyś sam ojciec Grande od Bonifratrów z Wrocławia. Mój znajomy wspomniał, że kiedyś po dłuższej przerwie w treningach na siłowni, dorwał się do ciężarków w wyniku czego dostał takich zakwasów, że nie mógł po schodach chodzić, a miał do swojego mieszkania 18 stopni do pokonania. Spierdzielił się z nich na sam dół i rozwalił sobie kość policzkową. Cóż, gość ma sporego pecha. Wytrąbiłem piwo w szybkim tempie, bo zimno mnie przenikało. Pobiegłem do domu. W czasie powrotu pomyślałem o pewnych zawodach. Opowiadał mi kolega, że jest w Czechach bieg, podczas którego na końcu każdego okrążenia wypija się piwo. Myślałem, że to fajna zabawa, ale wówczas, podczas powrotu, z żołądkiem pełnym piwa doświadczyłem, że to nie takie proste. Dopiero po około dwóch kilometrach, gdy część gazów ze mnie wyszła, mogłem swobodnie biec.
Sytuacja może się skomplikować (wiem to z doświadczenia), bo ten precedens może prowadzić do tego, że pijaczek będzie się spodziewał teraz moich poczęstunków. To tak jak z erotomanem, któremu wszystko kojarzy się z du.ą. Mnie będzie głupio i będę go omijał. Miałem kiedyś kolegę cygana. W młodości chodził nawet do szkoły muzycznej. Nie kolegowaliśmy się zbytnio ale zawsze chwilę pogadaliśmy, szczególnie, gdy spotykaliśmy się w innym mieście. Po wielu latach zobaczyłem go siedzącego na progu domu, w stanie niezbyt dobrym. W imię starej znajomości pozdrowiłem go, a ten mnie – od razu – poprosił o dwa złote. Wykręciłem się i od tej pory zawsze go omijałem. Teraz już go nie spotykam.
Mojego „biegowego” znajomego, zobaczyłem ponownie przedwczoraj. Z odległości pozdrowiliśmy się, i dobrze. Może znowu kiedyś wypijemy razem piwko.
Powie ktoś, że rozpijam ludzi, chorych ludzi. Odpowiem, że każdy ma swoją wolę, i że choć „okazja czyni złodzieja”, to nikt go nie zmusza do picia. Gdybym nie postawił mu piwa, to nie spowodowałbym jego wyleczenia z alkoholizmu. On najpierw musiałby sam przestać pić, z własnej woli, nie z braku pieniędzy. Wówczas ja nigdy nie zaproponowałbym mu piwa. A tak, to może być jak w scenie z „Janosika”, w której wiejskie baby topią w beczce z okowitą chłopa. Na ten widok Pyzdra powiedział do Kwicoła:
- Ale śmierć, to będzie miał pikną.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Varia (2015-10-21,17:48): Dobra opowieść:)
Hung (2015-10-21,19:01): Varia, Dziękuję. Życie kreśli opowieści.
paulo (2015-10-22,13:17): zakończenie bloga wyśmienite :))) Uśmiałem się bardzo, bo przypomniałem sobie tę scenkę :)
Hung (2015-10-22,15:31): Dziękuję Pawle. Wspomniany duet miał wiele pamiętnych dialogów.







 Ostatnio zalogowani
kgondek
14:21
konsok
14:21
mario1977
14:21
Śmigło
14:20
eit28
14:17
rumac
14:16
Tom74
14:14
żeli
14:11
El Aktywny
14:11
1223
14:11
Jacek Reclik
14:09
lef
14:07
justynawachowiak
14:06
kasjer
14:03
Łapers
13:58
mateusz
13:57
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |