2015-06-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| podsumowanie czerwca 2015 (czytano: 347 razy)
Podsumowanie czerwca 2015
Ilość przebiegniętych kilometrów: 204,5km
Ilość dni treningowych: 18
Średnia kilometrów na bieg: 11,36km
Czas spędzony na bieganiu: 18h:58m:06s
Udział w zawodach:
6.06.2015, Gdańsk-Brzeźno, Parkrun Gdańsk #173, dystans: 5km, czas: 25:49, tempo: 5:10/km (bieg z Robertem w wózku)
6.06.2015, Gdańsk-Jelitkowo, II Bieg do Źródeł, dystans: 3.5km, czas: 18:46, tempo: 5:22/km (bieg z Robertem w wózku)
13.06.2015, Gdańsk-Brzeźno, Parkrun Gdańsk #174, dystans: 5km, czas: 25:40, tempo: 5:08/km
19.06.2015, Gdynia, XII Nocny Bieg Świętojański, dystans: 10km, czas: 57:37, tempo: 5:46/km
20.06.2015, Gdańsk-Brzeźno, Parkrun Gdańsk #175, dystans: 5km, czas: 25:36, tempo: 5:07/km
27.06.2015, Gdańsk-Brzeźno, Parkrun Gdańsk #176, dystans: 5km, czas: 28:07, tempo: 5:37 (bieg z Tomkiem w wózku)
28.06.2015, Gdańsk, Bieg Charytatywny ‘Piątka dla Hani’, dystans: 5km, czas: 23:49, tempo: 4:46/km
Miesiąc, o którym chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Poza kilkoma wyjątkami, biegało mi się ciężko, opornie, bez większych chęci i często musiałem mocno się mobilizować, by wyjść na trening. Zwyczajowe wybiegania – takie po 12-15km – które zwykle zaliczałem bez większych problemów, nawet ich nie odczuwając, tym razem sprawiały mi olbrzymie kłopoty i niemiłosiernie męczyły. Powodowało to sytuacje, że wyjście na trening przyjmowałem z obrzydzeniem (sic!). Z tego też powodu odpuściłem sobie kilka dłuższych zawodów (m.in. półmaraton w Sobieszowie) i biegałem albo krótko (parkrun) albo wolno (Nocny Bieg Świętojański z bratem). Tak naprawdę dopiero ostatnie dni miesiąca przyniosły zmianę i od jakiegoś czasu jest już dobrze, a treningi znowu mnie bardzo cieszą. I mam nadzieję, że już tak zostanie. Pozostaje jeszcze pytanie, czy ta słabsza dyspozycja to były objawy przemęczenia? Być może. Trochę to jednak zastanawiające, bo przecież końcówkę maja odpoczywałem i ładowałem baterię, po to właśnie, by z nową energią rozpocząć nowy miesiąc. A tak naprawdę akumulatory wciąż były na wykończeniu. Ktoś powiedział mi, że powodem złego samopoczucia był stres związany z oczekiwaniem na narodziny synka. Początkowo na to się zanosiło, bo faktycznie, gdy tylko na świecie zjawił się Staś, od razu poczułem różnicę w bieganiu in plus, po czym na kolejnym treningu wszystko wróciło do normy. Nieważne już jednak, co było powodem słabszej formy, istotne jest to, by ta radość biegania wciąż pozostała, najlepiej cały czas.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |