Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [31]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
jann
Pamiętnik internetowy


Jan Nartowski
Urodzony: 1959-03-24
Miejsce zamieszkania: Warszawa
101 / 169


2015-04-12

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Dębno Maraton (czytano: 343 razy)

 

Dębno to tradycja polskiego maratonu. 42 lata tradycji nie liczęc 9 letniej przerwy.
Małe senne miasteczko na zachodniej granicy Rzeczpospolitej na dwa dni zamienia się w stolicę polskiego maratonu. Każdy poważny maratończyk powinien chociaż raz wystartować w Dębnie, żeby uszanować tą tradycję . Wybraliśmy się do Dębna we czwórkę. Iza jako kierowca w towarzystwie Pawła i ja z Andrzejem jako pasażerowie.
Dojazd autostradą znacznie podnosi atrakcyjność Dębna , co od razu przełożyło się na dużą frekwencję. Zapisanych jest około 2,5 tys. zawodników, pomyśleć tylko, że w 1966 roku wystartowało ich raptem 24. Ostatecznie ukończyło maraton 1820 osób.
Na miejsce docieramy około 17 po niecałych 6 godz. jazdy. Od razu udajemy się do biura zawodów w nowej hali, przy gimnazjum publicznym i odbieramy pakiety startowe. Przy okazji spotykamy trochę znajomych ale znacznie mniej niż w zaszłym roku. Za tydzień maraton w Krakowie część ludzi tam będzie szukało szczęścia..
Udajemy się na kwaterę, my z Andrzejem nie śpimy na Sali Gimnastycznej tylko wybraliśmy komfortowe spanie w 8 osobowej sali na Plebani ale za to w prawdziwym łóżku z pościelą.
Rano pobudka i śniadanie, ponieważ start wyznaczono nietypowo na godz. 11 mamy mnóstwo czasu na pogaduszki o bieganiu . Zdążyliśmy jeszcze połazić przed wyjściem na start.
Pogoda z rana nieciekawa, jest dosyć zimno i zapowiadają opady od południa ale przed samym startem niebo się przejaśnia i robi się naprawdę ciepło. Na ulicy rozgrzewają się Kenijczycy i Etiopczycy, Andrzej z humorem stwierdza „czarno widzę ten finisz” , no cóż natury nie oszukasz.
Tłum na starcie gęstnieje, jest nas ponad 2 tys. to dużo ale rekordu frekwencji nie będzie. O 11:00 następuje start. Biegniemy po nowej trasie wyznaczonej od 2011r. To na początek dwa małe, 4 i 5 km kółka po mieście, po czym wybiegamy na dwa duże po 17 km na trasie Dębno–Dargomyśl–Cychry-Dębno czyli wracamy na dawną trasę maratonu.
Andrzej biegnie po kontuzji więc nie planuje szaleństw, ja chciałbym złamać 4 godz.
Początkowo biegniemy w zwartej grupie, krótka pętla ma wiele zakrętów i fragment po kostce, po której biegnie się bardzo nieprzyjemnie, większość zawodników przenosi się na chodnik.
Od razu wpadamy na punkty odżywiania i odświeżania. To efekt krótkich kółek. W tłoku jak zwykle robi się lekki bałagan, bo część biegaczy skręca, żeby się napić wody. Trochę wcześnie ale widocznie potrzebują. Na trasie w mieście kibice pięknie kibicują, Po 8 km wybiegamy z miasta na dłuższą pętlę. Tutaj czuć bartdzo zimny wiatr od pól.
Punkty odżywiania są dobrze zaopatrzone, jest woda, izotonik, poza tym są pokrojone pomarańcze, banany, herbatniki i kostki cukru, czekolada. Stoliki są rozstawione na dość długim odcinku więc gdy stawka się nieco rozciągnęła nie ma kłopotu z dostępem do nich. Poza miastem wieje lekki wiaterek ale jest dosyć ciepło . Biegniemy wiejskimi drogami po nawierzchni asfaltowej trasa jest teraz dość przyjemna. Między zabudowaniami pojawiają się kibice. Klaszczą i kołaczą na kołatkach, strażacy włączają swoją syrenę.
Na półmetku mamy czas 1:45, a więc biegnę dość szybko , tętno w zaplanowanym zakresie 130-145 bpm.
Zaczynamy drugą dużą pętlę. Tętno warasta do 145-150 bps. Pomału zostaję w tyle, odzywa się też żołądek. Na 30 km dopada mnie lekki kryzys, później biegnę ale coraz wolniej. Na 36 km znów żołądek na chwilę staję. I znów wracam do biegu. Tętno trochę skacze ale to normalne przy problemach z żołądkiem. Na 37 dobiegamy do Dębna . Do mety jeszcze kawałek już słychać wrzawę ale my skręcamy w prawo na trasę małej pętli z nawierzchnią z kostki Na 39 znów żołądek dobrze że to już blisko, po chwili wracam do biegu. W końcu wpadamy na ostatnią kilometrową prostą . Już widać metę. Ja przyspieszam. Biegniemy coraz szybciej wzmocnieni adrenaliną i dopingowani w zwężającym się coraz bardziej szpalerze kibiców.
W końcu jest meta. Czas 4:04:19 o 20 min. lepiej niż w zeszłym roku. Miejsce 1114/1820.
Jestem dość zmęczony, słońce grzeje mocno ale ciągle wieje zimny wiatr. Andrzej dobiegł parę minut po mnie, Paweł jako peacemaker na 4:00 zameldował się tuż przede mną , Iza z czasem 5:22 zalicza maraton i szykuje się do korony maratonów. Marudzimy jeszcze w Dębnie kilka godzin , ostateczne wyjeżdżamy z Dębna około godz. 16 . Do Warszawy docieramy około godziny 11 w nocy dzięki niestrudzonej Izie, która pomimo przebiegnięcia maratonu nadal pozostala naszym kierowcą.
Impreza okazała się bardzo fajna. Wszyscy dobiegliśmy bez większych kontuzji.
Trasa raczej trudna, zwłaszcza męczące były dwie krótkie pętle na początku biegu z fragmentami nawierzchni z ostrej kostki brukowej.
Przed nami kolejne wyzwania: Kraków, Warszawa (Orlen) i Madryt (Rock’n Roll).


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Truskawa (2015-04-19,19:04): Ech,Dębno i jego wiatry. :)
Truskawa (2015-04-19,19:09): Bardzo ładny czas. Gratuluję Tobie i całej ekipie. A starej trasy szkoda. Bardzo ją lubię. :)







 Ostatnio zalogowani
Admin
09:11
soolash
08:37
VaderSWDN
08:27
platat
08:10
mariuszkurlej1968@gmail.c
07:37
mieszek12a
07:36
crespo9077
07:27
jaro109
06:24
bacik606
06:07
biegacz54
04:53
rolkarz
22:48
pagand
22:11
Raffaello conti
21:58
wariat9228
21:55
BOP55
21:48
JW3463
21:44
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |